Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

POCZĄTEK KOŃCA

Spójrz, ja przed tobą stoję,
Choć zabrałeś wszystkie sny moje,
Tak sobie myślę że lepiej by było
Gdyby to wszystko się nagle skończyło
Może w końcu uczynisz to teraz
Przecież myślałeś już o tym nieraz
Nie wiesz jak bardzo pragnę,
Nie martw się, ja nie przepadnę
Zacznę życie na nowo
I znów jesienne liście uśmiechną się kolorowo,
I wszystko zasmakuje życiem,
A nie tylko samotnym serca biciem

POWINNOŚĆ
Płakać nie będę bo to nie wypada,
W życiu najważniejsza jest przecież ogłada,
Na twarzy kamiennej nie będzie grymasu
Przecież sąsiedzi nie lubią hałasu
Tak właśnie przyjmę wszystkie twe żale
I całe życie zniosę wytrwale
Wtedy usłyszę te pochwał ogromy
Zachwalać mnie będą wszystkie domy
Na ulicy szeptać zaczną w zachwycie
Ta to ma przecież wspaniałe życie
A gdy drzwi zamknę w swojej krainie
Spojrzę na zegar jak mój czas płynie
Jak dąży do innych radości
i zniewala mnie do spełniania tych powinności


CHWILA WYTCHNIENIA
Pozwolę sobie w ten piękny poranek,
Na trawę zieloną wyjść boso,
Za namową okiennych przesłanek,
Przywitam się z kryształową rosą,
Gdy wiatr zawieje oddech głęboki,
Pełną piersią przyjmę do siebie,
A potem już tylko ja i słońce na niebie
Będziemy wiedzieć jakie uroki
Ofiaruje nam zwykły bezcenny
dnia początek i jego niezmienny
Urok i czar prostoty

NIEMĄDROŚĆ
Zmęczeni rejsem marynarze,
Któż wam kazał tam płynąć,
Na co były te morskie pejzaże,
Tylko po to by zginąć?

Żadne te marne opowieści,
Nie opiszą waszej głupoty,
Mogliście odejść bez wieści,
w imię braterskiej ciemnoty?

Oddać się wolności, chcieli,
Ucieszyć się zabawą, mieli
Wrócić w pełni chwały,
Na co te brednie się zdały?

W domu chleba brak,
Żonę trafia szlak,

A facet w żeglarza się bawi,

TĘSKNOTY

Oczy w złości czerwieni,
Pełne nienawiści do świata,
Czy kiedyś to się zmieni?,
Wystarczy szansy poświata,
Bym mogła uwierzyć ponownie
W miłość twoją matczyną,
Taką jak kiedyś - dosłownie,
Szczerą, otwartą, jedyną.

Niestety w tym świecie,
gdzie ludzi coraz mniej,
Zgubiła się część ciebie,
Tak smutno mi bez niej.
Miedzy krzykiem a żalem,
Może jeszcze odszukam,
Kobietę z welurowym szalem.
Przyjdę znów i zastukam,
w drzwi serca spróchniałe,
nawet jeśli nie otworzysz
ja będę pukać wytrwale...

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...