Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

każda droga wydłużona niemiłosiernie
nie można też zabić smutku
który miał być jak okamgnienie

zamiast mleka w sutku
znajdujesz truciznę
nędzną i brejowatą

w pozycji płodowej więc grzęźniesz

do tego
co miało być ciepłe
i bezinteresowne
potrzebujesz teraz czarnego pablik relejszon
i widzę je
na murach wokół "H. W. D. P."

a ona milczy
dobrze wie
że jej siostra została porzucona

zamiast próśb i modlitw
wyrywa teraz z piersi wszystkich wokół
brzydkie słowa

Opublikowano

bardzo ciekawe ujęcie tematu, zaskoczył mnie ten wiersz, nawet bardzo...

jedynie tytuł mało poetycki, i jakoś mimo wszytsko nie pasuje mi do stylistyki wiersza, ale moze sie czepiam...

jest dobrze, nawet bardzo

pozdrawiam zamyslona

Agnes

Opublikowano

trudno jest się przyznawać do kogoś kto ma takie problemy
jeszcze trudniej takiej osobie udzielić pomocy
której później potrzebuje sam pomagający
czasem jedyną nadzieją na jej powrót jest odwrócenie sie od niej
totalne odrzucenie
metoda szoku
skutki bywają rózne
i nawet public relations nie pomagają
a siostry jak dwie krople wody
kołyszą sią jak w chorobie sierocej
zabrakło bujanego fotela babci...
nie oceniaj więc obserwatorze
tego nie da się rozwiązać
prędzej czy później grzęźniesz
i porzucasz nadzieję
przeklinając cały świat
który sam cię przeklina
prośby
groźby
nic tu nie zdziałają

Opublikowano

Nie będę pisał jak oceniam interpretacje. Pewnie bym zaczął interpretować sam siebie, a to by już się ocierało o schizofrenie. Podoba mi się forma Twojej interpretacji. Masz wyraźnie "erotyczny" stosunek do wiersza, tzn. nieźle Ci stymuluje wyobraźnie. Pozdrawiam.

Opublikowano

nie wiem. nie rozumiem całej wypowiedzi. wydawała mi się pozytywna.
nawet jak nie jest, to przynajmniej nie jest wypowiedzią Anastazji P., czyli besztaniem bez argumentów i bez sensu. najlepiej krótko, głupio i jak polityk, czyli jakimś takim błotem. Ale mnie to wali...Ch. W. D. P. ( i P. nie oznacza Policji)

Opublikowano

interpretować mozna wszystko - i to raczej nie tworzy dzieła

wiersz trzyma jakiś tam poziom, ale do mnie nie trafia... nie chce powiedzieć że jest oklepany bo jest to w sumie jakis nowatorskie temat....

duzo określeń a mało spójności....

forma również podupada
wersyfikacja strasznie dziwna - a raczej na nic nie wpływa

Tera

Opublikowano

moja interpretacja tego wiersza byłaby ZBYT OSOBISTA...powiem zatem, że pasuje mi idealnie do widomości jaka spadła na mnie wczoraj zupełnie nieoczekiwanie...a litera P. napewno nie oznacza policjantów tylko...ech :(

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @andreasTo może zbyt małej wiary jesteś :) lub znasz życie :)) Pozdrawiam:) @Jacek_SuchowiczNa kacu jest wszystko możliwe :) Dziękuję i pozdrawiam:) @LeszczymJuż się pogubiłem:)) Dziękuję i pozdrawiam:)
    • gdy jutro się skończy pojutrze początkiem  
    • @Wędrowiec.1984 No dobra, ale poprzednie moje tłumaczenie, bardziej mi się podoba, jest takie... bardziej poetyckie.  Przy pisaniu świadomość trochę się plącze z wyobraźnią, przynajmniej w moim przypadku tak jest :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      To nie jest splątanie kwantowe, tylko splątanie świadomości.
    • Dawniej każdy poranek pachniał złotem. Słońce wschodziło nad wzgórzami i bez słowa kładło na dachach ciepło, które otulało serca jeszcze przed pierwszą kawą. Ale od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Niektórzy mówili, że światło stało się zbyt białe, inni że zbyt blade. Starzy ludzie w wioskach patrzyli na nie z lękiem, dzieci – z obojętnością. A ono wciąż tam było. Na niebie. Zawsze na niebie. I właśnie to było najbardziej niepokojące. „Nie czuć go” – mówiła codziennie staruszka Maja, siadając na swojej drewnianej ławce. „Kiedyś czułam, jak przechodzi przez skórę i dociera do duszy. A teraz… tylko patrzę, ale nie widzę.” Ludzie zaczęli snuć domysły. Czy to przez dymy, które wznosiły się z fabryk po drugiej stronie wzgórz? Czy może przez coś bardziej niewidzialnego? Przez rzeczy, których nie da się zmierzyć – jak strach, obojętność, rozpad miłości? Niektórzy szeptali, że prawdziwe słońce już dawno zgasło. Że to, które świeci teraz, to tylko replika – sztuczna kula światła stworzona przez tych, którzy chcieli kontrolować nie tylko czas, ale i nasze nastroje. „Zamienili nam światło serca na światło technologii” – pisał ktoś na ścianie opuszczonej stacji meteorologicznej. Ale pewnego dnia przyszedł chłopiec. Miał na imię Elian. Pojawił się znikąd, w butach z błota i z patykiem zamiast laski. Nie zadawał pytań. Siadał pod drzewami i mówił do liści, do wiatru, do kamieni. Ludzie uznali go za dziwaka, ale dzieci zaczęły go słuchać. A potem coś się wydarzyło. Pewnego ranka, kiedy Elian stał na wzgórzu, zamknął oczy i rozłożył ramiona. Słońce – blade i nieruchome – zaczęło wypełniać się ciepłem. Powoli, bardzo powoli, niebo poruszyło się z westchnieniem. Jakby przypomniało sobie, że kiedyś umiało kochać. W ciągu kilku dni ludzie zauważyli zmianę. Ptaki zaczęły śpiewać wcześniej, a cienie drzew znowu stały się miękkie. Staruszka Maja płakała z radości: „To ono. Prawdziwe. Wróciło.” Ale Elian powiedział tylko: – Ono nigdy nie zgasło. To my przestaliśmy świecić od środka.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...