Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

/dla ap/ wer.1

Przyleciałem do Turcji z na wskroś przestrzelonym
Sercem. Przypominało czerwony czarczaf. Przez otwór
wyglądały smutne oczy-obrazu już po
drugiej stronie, po plecach rozstania
spływało ich światło.

Tak, to Antalya! To miasto już przeszło
siebie
na wszystkie strony, więc leży zdeptane
na podniesienie ducha
i człowieka nie ma co liczyć, mało kto podnosi
z ziemi, chyba że turysta - żeby zrobić zdjęcie
na fejsbuka.

Ach "my" - miasta bliźniacy. Teraz
widzę, że więcej się miało kiczu w sobie
niż się myślało. Kończy się sezon

więc trzeba wracać do jakiejś tradycji
jeśli się ma (lub wymyślić)
I wskazującym palcem minaretu
odwoływać się do nieba
po dostawę na następny raz.
?

Opublikowano

wersja 2


Z pobytu w Turcji



/dla ap/ wer.1

Przyleciałem do Turcji z przestrzelonym na wylot
Sercem. Przypominało czerwony czarczaf. Przez otwór
wyglądały smutne oczy-obrazu już po
drugiej stronie, po plecach rozstania
spływało ich światło.

Tak, to Antalya! Miasto, które przeszło
siebie
na wszystkie strony; więc leży zdeptane
na podniesienie ducha
i człowieka nie ma co liczyć, mało kto podnosi
z ziemi, chyba że turysta - żeby zrobić zdjęcie
na fejsbuka.

Ach "my" - miasta bliźniacy. Teraz
widzę, że więcej się ma kiczu w sobie
niż się myślało. Kończy się sezon

więc trzeba wracać do jakiejś tradycji
jeśli się ma (lub wymyślić)
I wskazującym palcem minaretu
odwoływać się
do lub od nieba

Opublikowano

"Przypominało czerwony czarczaf"
Za dużo literek "cz", aż człowieka mdli - jak zazwyczaj lubię aliteracje, tak czytając półgłosem "czerwony czarczaf" prawie wybuchnąłem śmiechem.

"Przez otwór
wyglądały smutne oczy-obrazu już po
drugiej stronie, po plecach rozstania
spływało ich światło."
Wiem, że metafora i tak dalej, ale ja zawsze uważałem, że nawet najbardziej ekwilibrystyczne literackie obrazy muszą mieć coś wspólnego z logiką. A tutaj? Jak rozumuję ma oznaczać to, że wzrok podmiotu lirycznego zawieszony był na plecach odchodzącej/rzuconej (raczej to pierwsze), chociaż same oczy były już po drugiej stronie obrazu. Dafuq? Zbyt ekwilibrystycznie, chociaż samo patrzenie na plecy jako symbol rozstania (nawet mając na uwadze fakt, że z pozoru banalne) jest ładne.

"Tak, to Antalya! To miasto już przeszło
siebie
na wszystkie strony, więc leży zdeptane
na podniesienie ducha
i człowieka nie ma co liczyć, mało kto podnosi
z ziemi, chyba że turysta - żeby zrobić zdjęcie
na fejsbuka."
Najpierw podmiot liryczny nawija o problemach sercowych, a potem pochyla się nad upadkiem miasta - moim zdaniem niezbyt naturalnie to brzmi. No i turysta raczej nie podniesie z ziemi a przyklęknie do zrobienia zdjęcia - po co miałby brudzić sobie białe, europejskie, zniewieściałe ręce?

"Ach "my" - miasta bliźniacy. Teraz
widzę, że więcej się miało kiczu w sobie
niż się myślało. Kończy się sezon"
Znów zbyt przekombinowane, co w ogóle niesie ze sobą fraza "miasta bliźniacy"? Jaki sens w odniesieniu do całego utworu ma kicz w głębi podmiotu? Co ma do tego wszystkiego koniec sezonu?

"
więc trzeba wracać do jakiejś tradycji
jeśli się ma (lub wymyślić)
I wskazującym palcem minaretu
odwoływać się do nieba"
Ładny jest ten wskazujący palec-minaret, odwołujący się do nieba, ale to on powinien wskazywać to niebo, a nie podmiot liryczny owym minaretem. No można to tłumaczyć jako metaforę, ale moim zdaniem to brak logiki, który da się wyeliminować:)

"po dostawę na następny raz"
Taaak, dostaaawa :D

--
Pozdrawiam
Michał Małysa
http://www.mojwierszownik.pl

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Szacunek do Żołnierzy Wyklętych... W sercu każdego Polaka się tli, Choć świat ułudą nowoczesności zaślepiony, Zdaje się na złamanie karku pędzić…   Gdy zbrodniczego komunizmu macki, Naszą ukochaną Ojczyznę oplotły, Oni niewzruszenie na posterunku trwali, Zawsze ideałom swym wierni…   Zimna rękojeść pistoletu, Ostatni kęs chleba podniesiony do ust, Przemoczony jesiennym deszczem mundur, W partyzanckiej ziemiance dotkliwy chłód,   Były często ich codziennością, Na którą niejedną księżycową nocą, W cichych pacierzach skarżyli się aniołom, Zwycięstwa nad komunizmem ufnie upraszając…   Lecz w tych strasznych czasach okrutnych, Najbliżsi których musieli pozostawić, Przenigdy o nich nie zapomnieli, W sercach ich na zawsze pozostali,   Przez matki i żony wyszeptywane modlitwy, W półmroku wielowiekowych kościołów gotyckich, Mroźnymi nocami synów ich strzegły, Przed strasznymi sowieckimi represjami…   Gdy mrok ziemię otulił, Roniąc ukradkiem żołnierskie łzy, Najbliższej przyszłości niepewni, Wyszeptywali gwiazdom swe myśli,                 Jedni marzyli o ucieczce na zachód, W demokratycznym kraju bezpiecznym życiu, Z dala od sowieckich mordów, rabunków, Zarobionym w pocie czoła własnym groszu,   Inni za krzywdy najbliższym zadane, Poprzysiągłszy komunistom krwawą zemstę, Znosząc przeciwności losu wszelakie, W uporze swym trwali niewzruszenie…   Zarówno na jednych i drugich, W komunistycznym Raju na Ziemi, Czekał szereg okrutnych represji, Z ciężkim swym losem musieli się pogodzić,   Często podstępne aresztowanie, Ponure ubeckie katownie, Sfingowane procesy sądowe, Dla wielu były śmierci wyrokiem…   Lecz przenigdy się nie poddali, Strzegąc tej małej cząstki wolności, Jaką był leśny obóz partyzancki, W nieprzystępnych kniejach i borach ukryty…   Gdy z wolna zarysowywał się świt, Wyruszali na kolejne zasadzki, Nękali przejeżdżające sowieckie kolumny, Toczyli z sowietami zażarte bitwy,   Z zdobycznych rkm-ów serie, Dziesiątkowały sowieckie patrole, Odłamkowych granatów eksplozje, W rozległych polach niosły się echem,   Przed sowieckimi szykanami Odważnie polskiej ludności bronili, Wymierzali kolaborantom kary chłosty, Pojmanych zakładników z rąk sowietów odbijali.   Płonęły Urzędy Bezpieczeństwa, Gdy pod osłoną nocy w świetle księżyca, Zajmowali niepostrzeżenie otulone mrokiem miasta, Zabarykadowanym ubekom nie dając szans,   Często z ubeckich katowni, Wydobywali wycieńczonych swych braci, Bez zawahania oddając strzał celny, Na okrutnych oprawcach wykonywali wyroki…   Wielu z nich zapłaciło najwyższą cenę, Mężnie ginąc w nierównej walce, W obronie Ojczyzny poświęcili swe życie, Od Miłosiernego Boga otrzymując zapłatę...   Dziś tak wielu z nich, Miejsc pochówku nawet nie znamy, Zalany wapnem dół głęboki Po wielu z nich zatarł ślad wszelki…   Lecz na zawsze w naszej pamięci, Pozostaną niezłomni Żołnierze Wyklęci, Pamięć o nich niewzruszenie się tli, W duszy każdego szczerego patrioty...   - Wiersz opublikowany 1 marca w Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
    • @piąteprzezdziesiąte, @Rafael Marius i @Łukasz Jasiński dziękuję!
    • @Roma Pozdrawiam także i czekam na kolejne wiersze.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Wiesław J.K. to napawa optymizmem, dziękuję;)
    • @Dominika Moon bez Pani da radę?

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...