Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Pamięcią po Ameryce cz. I


Rekomendowane odpowiedzi

No niby Ameryka i wolność, równość tolerancja ale jak po pijaku człowiek wypnie się na gości polskim gestem to już od razu, że to pewnie w ciężarówce go przeszmuglowali albo wpław się z Europy puścił-że przez ocean nikt nie wspomina bo czy to ważne gdzie to ta cała Europa leży? Ale jak siedzi cicho i nic nie mówi to albo sztywniak albo obcokrajowiec, i nie warto do niego mówić po angielsku, no chyba, że wolno i z pokazywaniem (tak jakby miało to coś zmienić, kiedy ni w ząb nie zna się języka) bo inaczej nic nie zrozumie. Zostaje jeszcze ocena -minimum pobieżna- czy dany delikwent choć do łóżka by się nadawał. W sumie zawsze się można pochwalić koleżankom „spałam z Polakiem z Polski między Rosją a Niemcami” ale nie ma się pewności czy ta aby nie spała z kimś z bardziej atrakcyjnej części świata.

Już grubo po 11 września ale i tak rezerwa paliła się w głowie przed wejściem do blaszanej, złośliwi rzekliby trumienki nitowanej z radziecką precyzją. I na pewno ciężko uwierzyć, że w tak ogromnym wyborze miejsc to mi przypadło siedzenie dokładnie w środkowym rzędzie, w środku, pomiędzy dwoma tak bardzo od siebie różnymi starszymi panami. Ten po lewej to był zahartowany w boju polack bo po angielsku nawet czytał i komentował, a z prawej tak zwany polack nowicjusz czyli pełen nadziei materiał na robotnika, wypełniony wartościami socjalistyczno – robotniczymi. No i ja, teraz określiłbym się mianem marzyciela i reformatora własnej przyszłości, siedziałem rozjuszony emocjami, targany przez radość, trochę nawet żal ale w całej ambiwalencji na pewno pewność siebie. Siedziałem. Serce biło mi szybciej niż były w stanie kręcić silniki równo po bokach. Za chwilę miałem oderwać się od wszystkiego co znałem, miałem, może nawet i kochałem, przenieść się do Ziemi Obiecanej na którą skazany byłem czekać tak długo.
Kiedy pierwszy raz się startuje nie wiadomo czy plecy wgniatają się w fotel ze strachu, podniecenia czy praw fizyki. W jednej chwili powstaje w głowie taki mętlik, że trudno skupić się na pocących się dłoniach i przełykaniu śliny, żeby to ponoć wyrównywać na bieżąco ciśnienie czy jakoś tak. Będąc uzależniony od kobiet porównam tę chwilę do orgazmu ale takiego z wyższej półki, który zdarza się nieczęsto ale jeśli już to tylko ze stałymi partnerkami. I wreszcie, stało się, nie było odwrotu -zostałem sam (co z resztą na długi czas pozostało). Moje życie towarzyskie czyli znajomi i kompani ograniczyło się do trzech foteli a od tej pory najbliższymi mi ludźmi byli ci co siedzieli najbliżej. Gregory, jak sam się przedstawił zdradzał pewna charyzmę, coś co pozwalało mu na pewno w niejednym kasynie bluffować bez zmrużenia oka. Kiedy coś mówił patrzył przez słuchacza a i ton jego głosu był twardy, stanowczy i pewny siebie na tyle, że nawet najgłupszego kłamstwa nie byłbym w stanie zakwestionować. Na początku drażniły mnie zdania rozpoczynane od: „U nas w Detroit(...)” ale już po paru godzinach zrozumiałem, że to teraz będzie również moja Ameryka, moje miasta i marzenia, które na pewno się spełnią. Rozmawialiśmy w jedynym w swoim rodzaju dialekcie i odłamie języka polskiego zwanego americanpolish. Pamiętam jak na lekcjach języka polskiego śmiałem się ze szlachty która wtrącając francuszczyznę do konwersacji prezentowała najwyższej klasy znajomość trendów- takich sposobów na bycie jakby to się teraz popularnie powiedziało „cool”
„Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia” a ja przecież nie siedziałem już w Polsce więc kto powiedział, że dalej muszę być Polakiem?! Tak samo jak kura po wyjściu z kurnika, czy dalej musi być kurą? Nie, nie musi ale zazwyczaj nią jest więc i ja jednak byłem Polakiem choć wtedy o tym zapominałem.Edek po prawej okazał się bardzo uczynny bo jako pierwszy poprosił uprzejme Panie Samolotowe o kilka puszeczek płynu markowanego logo „Żywiec” i teraz już rozumiem zakłopotanie kiedy to ku jego i mojemu zdziwieniu zostały nam przyniesione tak zwane w kręgach tych i owych szczeniaki zero trzy trzy. To tak się gości z ameryki traktuje? Że z ameryki to już nawet wypić nie potrafi? -Można było żachnąć ale zamiast się burmuszyć w pośpiechu obróciliśmy puszeczki(bo nie zasługiwały na miano puszek) do góry dnem.
Obudziłem się jak już porządnie śmierdziałem piwskiem, chyba wódą i jakimś wynalazkiem z butelki po mineralnej. Musiałem się przełamać, żeby stanąć w kolejce do toalety bo już na lotnisku obiecałem sobie że od teraz czyli od wtedy kończę, zmęczony jeszcze za czasów komunizmu, kolejkami. Ale natura jak to zwykle bywa wzięła górę. Zanim uporałem się z rozpięciem pasów Edek radośnie podskoczył, klasnął w ręce i krzyknął : „Zobacz, to przecież Ameryka”,i wylądowaliśmy zanim uwolniłem się z pasów, i tez zacząłem bić brawo tak jak wszyscy, i tak jak wszyscy udawałem, że wiem dlaczego. Ogarnęła mnie euforia. Jako pierwszy złapałem wszystkie swoje podręczne rzeczy w garść i stanąłem do wyjścia. Oto stanąłem twarzą w twarz ze swoimi marzeniami, po które na pewno wystarczyło tylko pójść i podnieść z ulicy. Postawiłem obie nogi na Ziemi Obiecanej.......

...Ciag dalszy nastąpi(chyba)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 1 miesiąc temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • zachód słońca infantylny my już z tego wyrośnięci snują wszyscy plany nocy wszyscy mniej lub bardziej śnięci śnięci! śnięci! czyż nie piękny przeddzień śmierci? w swoich własnych rzygowinach szczur się snuje po godzinach ka ba re cik! tango siarczyste nade mną i tango moralne we mnie i kręcą się kola (oszczędnie) z nienajgorszą whisky niechaj krążą niech się świecą jasny fiolet - neonowo neon - jasnofioletowo obaj jasno filisternie wszystko we mnie we mnie! we mnie! we mnie! do mnie! hasło: alarm! tracę głownię! reszta leży na chodniku wypadam dziurą w kieszeni dziura pełna nie jest dziurą fiolet dąży ku zieleni powieki-kotary chcą prosić o bis forma za brudna Witkacy chce dziś złapał mnie w talii słowami ciężkimi imponderabiliami arty-anomaliami takim i owym z podejściem zbyt nowym kieszeń! ręka w bezwładzie zaczęła gdzieś fruwać kieszeń! czego nie znajdziesz tego będziesz szukać kieszeń! kieszeń! udręka dzisiejsza musiała się rozpruć nie dalej niż wczoraj archiprotektorze! na żywo i w kolorze pomóż dźwignąć mi krzyż osobliwie metaforyczny jak prawie wszystkie pozostałe O Loch Lomond! O Loch Lomond! zieleń dąży w ciemny blond idzie twardo w dojrzewanie dojrzewaj mój ty, chmielny kwiatostanie kwiato-stanie stanie stanie! stanie się coś! stanie! stanie! czuje drganie w członkach! stanie! miałeś rację święty janie! przedszum trąb mi dzwoni w uszach płynie naokoło czaszki do jednego, do drugiego potem w trąbke eustachiusza w gardła jamę i do flaszki
    • Raz pomogę, a innym razem zaszkodzę w idealnych proporcjach pół na pół, innymi słowy jeden do jednego. Ta okoliczność zaczyna mnie wręcz bawić. Bawić doskonale. Generalnie rzecz biorąc przegrani nie bardzo nadają się do wygrywania, a wiedzą już lepiej niż doskonale, że wcale nie muszą tego uczynić. Właściwie przecież nie bardzo znają smak zwycięstwa, bo niby skąd mieliby go znać? Wbrew pozorom Widmo Porażki nie różni się aż tak bardzo od Pieśni Zwycięstwa, co zresztą najlepiej wie ten kto widział, a wielu widziało, choć nie każdy ma chęć o tym napisać.   Warszawa – Stegny, 14.11.2024r.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      bywają bardzo potrzebne kluczem do siebie bywają :-)
    • @FaLcorN to dobrze, trzeba sobie radzić, a zawody miłosne bywają bardzo bolesne.
    • Mat IP. Kominek, Ken i MO kpi tam.   Mat - Ład, a ja? Me raje Jarema jadał tam.   O dna w łaty, PO Nikosia i SOK ino pytał, Wando.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...