Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

do mnie przychodzisz nocą
gdy zasypiam za tobą stęskniony
tak jak zawsze
spracowaną dłonią dotykasz mej skroni
szepczesz słowa
-śpij to ja matka
nie mogę słów z krtani wydusić
by cię zatrzymać
ty odchodzisz

odchodzisz rankiem
ginąc w mgle sennych oparów
przebudzony
kleję senny obraz
byłaś mamo
i w dzień
choć jesteś daleko
jesteś ze mną sercem

wygrzebany z szuflady a pisany dawno podczas dwuletniej służby wojskowej w Orzyszu a bardzo się tęskniło:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dobrze ,ze z dopiskiem, bo myślałam ..... ze odeszła!
A tu tęsknota za matką i to
"odchodzisz rankiem
ginąc w mgle sennych oparów "
Świetne!
Pozdrawiam!
Kiedyś ktoś mądry mi powiedział , -kto ma rodziców ten jest bogaty!
Opublikowano

zgadzam się z przytoczonymi przez Alunę słowami: kto ma rodziców, ten jest bogaty
wiesz Bolesławie, zawsze wzruszają mnie słowa pisane z potrzeby serca. a tutaj czuję tą potrzebę, tęsknotę i szczerość. wzruszyłeś mnie słowami przebudzony kleję senny obraz... a tak mi serce podpowiadało, pod wpływem Twojego wiersza:

mamo jesteś
zostań chwilę, chciej przytulić, poczuć
daj proszę, tylko bądź

kiedy świt przegania sen
nie ronię łez, w sercu spokój
przez mgłę trzymasz moją dłoń

tak zwyczajnie gładzisz
czoło szeptem, słońca igiełkami
niecodziennie, zawsze czule

obejmujesz troski
wybaczasz ze łzami
kiedy potrzebuję

jesteś przy mnie dziś
pogodą ducha
uśmiechnięta, moja mama
nawet we śnie słuchasz


ten dzień jest dla mnie trudny z wielu względów. dziękuję, wiele sobie teraz uswiadomiłam...

pozdrawiam serdecznie,
in-h.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dobrze ,ze z dopiskiem, bo myślałam ..... ze odeszła!
A tu tęsknota za matką i to
"odchodzisz rankiem
ginąc w mgle sennych oparów "
Świetne!
Pozdrawiam!
Kiedyś ktoś mądry mi powiedział , -kto ma rodziców ten jest bogaty!

Dziękuję za wizytę i tak miły komentarz-:)

Z serdecznym pozdrowieniem-:)
Opublikowano

Sen o mamie powinien być bezcenny, tym bardziej, że wspomnienie ciepłe i tęskne.
Widzę, że wiersz wygrzebany, napisany w czasie służby ( rok temu ;)).. to miłe, jeśli mama
go czytała. Podoba mi się szczerość wyrażenia myśli... "kleję senny obraz".. :)
Bolku, mam jednak kilka uwag... wydają mi się zbędne:
za tobą, ty odchodzisz (niżej jest odchodzisz rankiem)
Czy nie powinno być.. we mgle.? Sennych i senny - bardzo blisko siebie, jakby coś pominąć..
Ja, pomijam także.. w dzień..
Nie gniewaj się za uwagi, ja nie Twoja mama, najzwyklejszy czytacz, dlatego je podałam,
a wiersz jest Twój i wcale nie musisz się ze mną zgodzić... :)
Ślę serdeczne pozdrowienie, prosto z Giżycka.!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ból Najgorszy ból to ten, który widzimy u bliskich Wszyscy czują jak zamykasz się w sobie i stajesz się niski Czujesz jak szpilki wbijają Ci się w serce, w oczach stają łzy A ty musisz być silny i wytrzymały jak kły Mimo wszystko kły też mogą się kruszyć Lecz trzymasz się dalej, nie toniesz, by tylko ich ruszyć Oni muszą ruszyć się z miejsca i dalej żyć, bo gdy ktoś umiera Stają w miejscu i czują jak ten ktoś ich ze sobą zabiera.  
    • @Waldemar_Talar_Talar wąż wymyślił śmierć
    • Pamięć bezdenny kielich na ołtarzu myśli pełen łez i uśmiechów idących bez końca bez początku powroty zdarzeń trucizna gorąca schronienie tych obecnych co dopiero przyszli krucze skrzydła złowrogie w głowie szalejące w szatni ptaki zamknięte piórem połamane karmiąc się wspomnieniami nietoperze szklane powracają głodne zamknięte w oczu zagadce a ja wciąż niosę w dłoniach tę ciszę rozdartą jakby była kluczem do drzwi których nie ma pod powieką rośnie las — splątana ziemia gdzie każdy krok budzi echo snów odkarmionych stratą próbuję wrócić tam gdzie nigdy nie byłem śledząc tropy pozostawione przez własne odbicia ale one uciekają w głąb czasu — bez liczenia bez bicia jakby znały prawdę której ja dotknąć nie umiem i tylko wiatr co przewraca karty nieistniejących ksiąg pyta szeptem czy pamięć to dar czy przeklęta droga a ja mu odpowiadam — wciąż szukając Boga w niedomkniętych chwilach w których mieszka błąd
    • Gęste pnącza, coraz skuteczniej zniewalają bieg. Blokują już i tak trudną drogę. Na domiar złego kawałki ścian i wszelkich innych śmieci, jeszcze bardziej utrudniają parcie do przodu. A jest ono przemożne, bo też cel dla mnie istotny. Niestety. Ilość przeszkód powiększa nieustannie skale trudności.          Powstają wciąż nowe i bardziej upierdliwe. Blokują uparcie drogę. Jakby coś mnie chciało zniechęcić, wyrzucić poza nawias, gęsto zapisanej kartki, dając do zrozumienia, że jestem niepotrzebnym elementem w tej całej układance, w której nie wiem, co jest grane. Czy fałszuje orkiestra, czy wręcz przeciwnie – nie pasuję, do tonacji i rytmu świata, a cały mój wysiłek, pójdzie na marne.      Może na szczęście, nie dla całego, ale i tak, trudno mi przebrnąć przez ten, nieprzychylny tunel. Poza tym, nie mam pewności, czy warto, chociaż przeminą bezpowrotnie, jakiś bliżej nieodwracalne chwile.    Jednak  promień przywołujący, coraz słabiej, acz stanowczo, wyznacza drogę. Cel jest tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Czynniki utrudniające, przytłaczają ze wszystkich stron. Kolczaste druty jaźni, dławią i ranią niemiłosiernie.      Pomimo, że  wołanie już trudno słyszalne, odczuwam jakieś dziwnie rozpaczliwe przynaglenie. Mówi o tym, że za chwilę może być za późno. A wystarczy tak niewiele. To właściwe już tylko same echa, powtarzają wciąż to samo.   A jednak. Niemożliwe, może byś możliwym. Jeszcze trochę rozgarniania przeszkód i wchłonę sensowne wytłumaczenie. Może jeszcze nie wszystko stracone. Widzę przysłowiowe światełko w tunelu. Błyszczy daleko, lecz odległość, jakby krótsza. Mam w sobie więcej energii, spotęgowanej widocznością celu, lecz może to tylko, złudzenie.       Cholera. Światełko zaczyna zanikać. A przecież w jakiś niepojęty sposób, jestem prawie u celu podróży. Nawoływanie było przecież bardzo silne. Aż prawie bolało. Nie chcę popełniać błędów, ale czasami tak mam. Mylę cel. Może teraz, zmylił, mnie?    Jestem wewnątrz umysłu. Niestety. Przybyłem chyba za późno, bo raczej już po sprawie. Nie mogę nic na to poradzić. Czuję się jak ścierwo, wyciągnięte z zamrażarki, którym ktoś stuka, o kant przegapionej powinności.   Mogłem bardziej uwierzyć w przeszkody, by mieć większą pewność, że je pokonam, chociaż trochę wcześniej. Dupa ze mnie, a nie empatia! Może wystarczyło kilka słów zrozumienia. Przepraszam – wypowiadam w myślach – patrząc na nieruchomą ciszę.  
    • Widziałem ją w śnie? Była na ulicy? Znałem ją?   W innym śnie: Jawił się jej zarys na krętych schodach. Prowadzą one do krzywej wieży…    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...