Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Oczy zaszklone rosą,
Spoglądają w nieznaną dal,
Gdzie piękne drzewa rosną
I zgubny spoczywa Graal.

Płacząc, czy to z tęsknoty,
Czy zwykłej obojętności.
Nie czując na nic ochoty,
Nie zaznasz miły radości.

I szukasz, być może znajdziesz,
Lecz czego pragnąłeś za dnia?
Błądzisz, choć kiedyś dojdziesz
Do żywota swojego pnia.

Opublikowano

Dziękuję za komentarz, bardzo cenię sobie tą radę, jednak ja białym: nie chcę, nie lubię i nawet nie umiem. To takie trochę lechoniowskie podejście, ale wrosło to we mnie głęboko. Może kiedyś spróbuję, choć nie wiem czy w ogóle będę mógł się tym pochwalić.
Pozdrawiam.

Opublikowano

To rymy bardziej złożone dać bo zaraz częstochową będą w komentarzach pisać. Dobry tekst i pomysł:-) Rymy podobno są po to żeby się rymowało a ludzie sobie utrudniają wymyślając ich setki nazw. Czytałem gdzieś o rymach to mi się poplątało wszystko;-)

Opublikowano

A to już bardziej przychylna wskazówka, którą łatwiej będzie mi brać pod uwagę. I wdzięczny jestem bardzo za pochwały. Pamiętam, wiersz ten uplotłem będąc na wieży, górującej ponad okoliczną wsią. Dlatego też, chyba z samego sentymentu, pozostawię go prosto-rymowym, ale nie omieszkam ułożyć w przyszłości jego drugiej wersji. To przecież bardzo rozwija!
Jeszcze raz dziękuję i serdecznie pozdrawiam!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


No... to niech wiersz pracuje na domysł czytelniczy. Czytelniki nie takie głupie.
Opublikowano

[quote]No... to niech wiersz pracuje na domysł czytelniczy. Czytelniki nie takie głupie.


A któż mówi, że głupie? ... No nic, przepraszam jeśli Cię jakkolwiek uraziłem.
Dziękuję za zajrzenie i jeszcze raz serdecznie pozdrawiam. ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A któż mówi, że głupie? ... No nic, przepraszam jeśli Cię jakkolwiek uraziłem.
Dziękuję za zajrzenie i jeszcze raz serdecznie pozdrawiam. ;)
Ty mnie uraziłeś? Absolutnie :)
Swoją drogą, Twoja reakcja może świadczyć o tym, że komentarz bez śmiejki to jak prawie napad w biały dzień. Absolutnie :)
Opublikowano

[quote]Ty mnie uraziłeś? Absolutnie :)
Swoją drogą, Twoja reakcja może świadczyć o tym, że komentarz bez śmiejki to jak prawie napad w biały dzień. Absolutnie :)


Ależ jesteś zaczepny, hehe! Powiedzmy, że mam dzisiaj taki śmiejkowy dzień. Uśmiech skarbem nawet ten wirtualny. (specjalnie dla Ciebie wstrzymam się od uśmiechu)
Co to by już nie odchodzić zbyt daleko od tematu związanego z wierszem - serdecznie Cię żegnam i dziękuję za miłą konwersację.
Opublikowano

Bardzo dziękuję za komentarz i za radę. Taki to już mój styl, że w wierszowaniu bieli się nie imam. Już mówiłem o moim lechoniowskim podejściu do sprawy.
Pozdrawiam!

Opublikowano

Hehe, no cóż, skoro tak wielu uważa, że biel pasuje bardziej, nie będę się z tym spierał. Przyjmuję to do uwagi, a nawet rozumiem. Ale wszystko jak wyżej, niestety ;)
Dziękuję Nato za komentarz i podzielenie się swoją opinią. Serdecznie i wdzięcznie pozdrawiam!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena Kocham cię jak ziemia kocha korzeń -- brudno, bruzdami, bez światła. do szpiku kości wulgarnie, ekstra.
    • Dał mi szansę, nie mogę jej zmarnować. Proponuję ruszyć wyobraźnią i zabrać swoje smartfony do Warszawy do dnia 1 września 1939 roku. Pytam, jakiego by dokonali wyboru? Czy kręciliby filmy czy uciekliby do schronów. Ratowaliby życie czy dokumentowaliby swoim sprzętem tragiczną rzeczywistość. Głosy są podzielone, ale trzymają się tematu. Nareszcie mój mały sukces. - Poznałam Eugeniusza Starky, reżysera ze Stanów, polskiego pochodzenia – słyszę, jak się uciszają – który opowiadał, jak 20 lat temu przyjechał do Warszawy i w piwnicach Telewizji znalazł nieopisaną rolkę filmu. Zajął się tym filmem, pozwolono mu nawet zabrać go do USA. - Co to był za film? – niecierpliwi się lider, wyczuwam w jego głosie zainteresowanie. Opowiadam więc o Julienie Bryanie, który trafił z kamerą do Warszawy w dniu 7 września 1939 roku. Mógł ukryć się w amerykańskiej ambasadzie, Niemcy jej nie bombardowali. Ale czuł powołanie do tego, aby z narażeniem życia, dokumentować barbarzyństwo najeźdźców. Chcę jeszcze coś dodać, ale przerywa mi krępa blondynka. - Proszę panią, ale Lidka jeszcze nie wróciła. Zastygłam w paraliżującym strachu. Rzeczywiście, zapomniałam o niej. Oczami wyobraźni widzę leżące dziecko na posadce toalety. - Mogę pójść zobaczyć? – dopytuje blondynka. To Ewelina, energiczna i pewna siebie osoba. Szybko się zgadzam, nie mam wyjścia. Sama nie mogę opuścić klasy, byłoby to wbrew zasadom bezpieczeństwa. Ewelina otwiera drzwi i szybkim ruchem wciąga koleżankę do klasy. Lidka jest wściekła, krzyczy, że tyle się naczekała na korytarzu i wszystko na nic. Ewelina odpowiada jej również krzykiem, że mnie lubi i nie pozwoli abym wygrała konkurs. Jestem zaskoczona sytuacją, nic nie rozumiem. - Pani nie może brać udziału w konkursie, bo nas nie uczy – jednoznacznie zawyrokował Paweł. Część klasy szybko go poparła. - Bo my mamy taki konkurs dla nauczycieli – wyjaśnia Ewelina – Lidka wychodzi w czasie lekcji a my mierzymy czas, jak długo nauczyciel nie dopatrzy się, że jej nie ma. - Już rozumiem, a wygra ten, u którego na lekcji Lidka jest najkrócej. Czyli rzeczywiście, fatalnie jest wygrać taki konkurs - mówiąc to, ledwie utrzymuję powagę. Robi się niebezpiecznie, zaczynają z rozbawieniem oceniać swoich nauczycieli. Dowiaduję się, że matematyczka przez 23 minuty nie zauważyła braku uczennicy na lekcji. Ale pewnie to ja bym wygrała. Nie chcę już pytać o „nagrodę” dla zwycięzcy. Szybko muszę zmienić temat. Wrócić na tory rozmowy o filmie. - Chcecie zobaczyć fragment tego, co zostawił nam Bryan? - Szukam w torebce pendrive’a. - Nie ma szans – odzywa się chłopak z pierwszej ławki - Rzutnik jest popsuty od dwóch tygodni. No tak, szkolna rzeczywistość. Ciągle coś nie działa. Nagle mój wzrok pada na stos kartek A4 od polonistki. Całkiem o nich zapomniałam. Wyjaśniam uczniom, co powinniśmy dziś robić na lekcji, rozdaję karty pracy. Jeszcze 10 minut, może jakoś przetrwam. Proszę, by wspólnie spróbowali wypełniać. Nic z tego, składają samoloty lub grają na smartfonach. Znowu nie mam z nimi kontaktu. Odczytuję to jako swoją porażkę. Przyglądam się im uważnie. Zastanawiam się, jacy są naprawdę, o czym myślą, o czym marzą. Czy mają oparcie w rodzinach? Co chowają za swoimi szkolnymi maskami? Dzieli nas tylko 13 lat. Ale czy tylko? Nagle słyszę. - Fajna z pani ….nauczycielka, szkoda, że nie mamy z panią lekcji – to głos lidera Pawła. Część uczniów mu wtóruje. Dzwonek – wybawca. Przeżyłam. Wychodzą z klasy, niektórzy się uśmiechają, widząc moją radosną twarz. Czekam na rozpoczęcie mojego dnia pracy i zastanawiam się. Po co tyle emocji, stresu i psychicznego obciążenia? Czy taka lekcja ma w ogóle jakiś sens?
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Ja nawet bardzo :) dziękuję i Pzdr :)
    • @Leszczym A ja nie wiem co Tobie napisać, Michale :) Dziękuję 
    • @Alicja_Wysocka wiersz jest tak dobry, że nie wiedziałem co napisać i dalej nie wiem. Masz jakąś nadzwyczajną passę pisarską...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...