Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

[center]ojcu

zwyczajnie odchodzisz

jak bosa droga przez piaski do miasta
z początku sierpnia bombowce
ostatnia podróż rowerem do łodzi
i młodzi faszyści
co ze śmiechem pozdrawiali krzycząc heil hitler
jak kolejarz który wołał wsiadaj pan
gdy uciekłeś pod radomskiem z transportu
a kierunek powrotu wskazywały kolejowe tory
odchodzisz jak ta furmanka
ta kobyłka co ją ciągnęła
i krowa zdechła
którą musiałeś odwieźć nocą
do tomaszowa
podobnie jak kontyngent
i pogarda leśnych
że niemcom się wiezie
i odpowiedź
ojca ratować trzeba
jak ciężka praca w baudienstcie
choroba co omal nie skończyła się śmiercią
odchodzisz jak ruskie czołgi sprzed domu
i ruscy żołnierze
jak ten co trafiony pociskiem
nigdzie już dalej nie poszedł
jak ubek
z pistoletem na biurku
i słowa
zapiszecie się będziecie kierownikiem
i twoja odmowa
jak brązowe tuleje
odlewane w stalowych formach
i lokomotywa wstawiona na tory
bez dźwigu

odchodzisz

jak wiele niezapisanych historii



17.04.2012 r. 00:42


[/center]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jana 3, 14-18, 36 i... 11, 1-45: (...) jak Mojżesz uniósł w górę węża na pustkowiu, tak musi być uniesiony w górę Syn Człowieczy, aby każdy, kto w niego wierzy, miał życie wieczne. "Albowiem Bóg tak bardzo umiłował świat, że dał swego jednorodzonego Syna, aby nikt, kto w niego wierzy, nie został zgładzony, lecz miał życie wieczne. Bo Bóg posłał swego Syna na świat nie po to, żeby osądził świat, ale żeby świat został przez niego wybawiony. Kto w niego wierzy, nie ma być osądzony. Kto nie wierzy, już został osądzony, ponieważ nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego. (...) A chorował pewien człowiek, Łazarz z Betanii, wioski Marii i jej siostry, Marty. Była to właśnie ta Maria, która natarła Pana wonnym olejkiem i wytarła jego stopy swymi włosami — jej to brat, Łazarz, chorował. Jego siostry wysłały więc do niego wiadomość, mówiąc: "Panie, oto ten, którego kochasz, choruje". Ale gdy Jezus to usłyszał, rzekł: "Choroba ta nie jest ku śmierci, lecz ku chwale Bożej, aby za jej sprawą Syn Boży był otoczony chwałą". A Jezus miłował Martę oraz jej siostrę i Łazarza. Kiedy jednak usłyszał, że on choruje, mimo to pozostał dwa dni w miejscu, w którym był. A potem powiedział do uczniów: "Chodźmy znowu do Judei". Uczniowie rzekli do niego: "Rabbi, dopiero co Judejczycy usiłowali cię ukamienować, a ty znowu tam idziesz?" Jezus odpowiedział: "Czyż nie ma dwunastu godzin światła dziennego? Jeżeli ktoś chodzi w świetle dziennym, nie potknie się o nic, ponieważ widzi światło tego świata. Ale jeśli ktoś chodzi w nocy, potyka się o coś, bo nie ma w nim światła". Rzekł to, a potem im powiedział: "Łazarz, nasz przyjaciel, udał się na spoczynek, ale ja tam idę, aby go obudzić ze snu". Uczniowie rzekli więc do niego: "Panie, jeżeli udał się na spoczynek, wyzdrowieje". Jezus mówił jednak o jego śmierci. Lecz oni mniemali, że mówi o odpoczywaniu we śnie. Toteż Jezus rzekł im wtedy otwarcie: "Łazarz umarł, a ja ze względu na was raduję się, że mnie tam nie było — abyście uwierzyli. Ale chodźmy do niego". Tomasz, zwany Bliźniakiem, powiedział więc do współuczniów: "Chodźmy i my, żeby z nim umrzeć". Jezus zaś, przybywszy, zastał go leżącego już od czterech dni w grobowcu pamięci. A Betania była niedaleko Jerozolimy, w odległości około trzech kilometrów. 19 Wielu Żydów przyszło więc do Marty i Marii, żeby je pocieszyć po stracie brata. Toteż gdy Marta usłyszała, że Jezus nadchodzi, wyszła mu na spotkanie, ale Maria siedziała w domu. Marta rzekła zatem do Jezusa: "Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Ale i teraz wiem, że o cokolwiek Boga poprosisz, Bóg ci da. Jezus powiedział do niej: "Twój brat wstanie". Marta powiedziała do niego: "Wiem, że wstanie podczas zmartwychwstania w dniu ostatnim". Jezus rzekł do niej: "Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we mnie wierzy, ten choćby nawet umarł, ożyje, a każdy, kto żyje i we mnie wierzy, przenigdy nie umrze. Czy w to wierzysz?" Powiedziała do niego: "Tak, Panie; ja uwierzyłam, że ty jesteś Chrystusem, Synem Bożym, Tym, który przychodzi na ten świat". A powiedziawszy to, odeszła i zawołała Marię, swą siostrę, mówiąc potajemnie: "Nauczyciel jest tu obecny i cię woła". Ta, gdy to usłyszała, wstała szybko i poszła do niego. A Jezus jeszcze nie wszedł do wioski, lecz w dalszym ciągu był w miejscu, gdzie go spotkała Marta. Kiedy więc Żydzi, którzy byli z nią w domu i pocieszali ją, zobaczyli, że Maria szybko wstała i wyszła, poszli za nią, przypuszczając, iż idzie do grobowca pamięci, aby tam płakać. A gdy Maria przybyła tam, gdzie był Jezus, i ujrzała go, upadła mu do stóp, mówiąc: "Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł". Kiedy więc Jezus ujrzał ją płaczącą oraz płaczących Żydów, którzy z nią przyszli, westchnął w duchu i się strapił; i rzekł: "Gdzieście go położyli?" Powiedzieli mu: "Panie, chodź i zobacz". Jezus począł ronić łzy. Żydzi więc odezwali się: "Patrzcie, jak go kochał!" Ale niektórzy z nich rzekli: "Czy człowiek, który otworzył oczy ślepemu, nie mógł sprawić, żeby ten nie umarł?" Toteż Jezus, znowu westchnąwszy głęboko, przyszedł do grobowca pamięci. Była to właściwie jaskinia, a przed nią leżał kamień. Jezus powiedział: "Zabierzcie ten kamień". Marta, siostra zmarłego, powiedziała do niego: "Panie, zapewne już cuchnie, bo to czwarty dzień". Jezus rzekł do niej: "Czy ci nie powiedziałem, że jeśli uwierzysz, to ujrzysz chwałę Bożą?" Zabrali więc kamień. Wtedy Jezus wzniósł oczy ku niebu i rzekł: "Ojcze, dziękuję ci, żeś mnie wysłuchał. Wiedziałem wprawdzie, że zawsze mnie wysłuchujesz, ale powiedziałem to ze względu na tłum stojący wokoło, aby uwierzyli, żeś ty mnie posłał". A powiedziawszy to, zawołał donośnym głosem: "Łazarzu, wyjdź!" Zmarły wyszedł, mając nogi i ręce obwiązane opaskami, a twarz owiniętą chustą. Jezus powiedział do nich: "Rozwiążcie go i pozwólcie mu iść". Dlatego też wielu Żydów, którzy przyszli do Marii i zobaczyli, co uczynił, uwierzyło w niego;

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


To są rówieśnikami z moim ojcem. Rocznik 22. Myślę nawet że nie o pociechę tu chodzi. Nawet nie o nadzieję, tyko o radzenie sobie z samym zjawiskiem w sytuacji, kiedy ciało, chociaż niedomagające, jeszcze jest tutaj, ale psyche już jakby zaczęła wybierać się na drugą stronę. Byłem świadkiem odchodzenia kilku bliskich mi osób. Widziałem, jeśli można tak powiedzieć, różne opcje. Np. umysł niesłychanie sprawny i odmawiające posłuszeństwo ciało, zupełną tego przeciwność i też przypadki pośrednie. W każdym jednak przypadku, zamykała się nieodwracalnie dla mnie jakaś księga, ginęły historie, których nie mogłem spamiętać i z pewnością wiele, których nigdy nie poznałem. W każdym przypadku powracało pytanie: Jak to będzie ze mną? Wyboru nie mam i nie chcę mieć.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


To fajny zapis (i ważny, bo w skrócie opowiada rzecz prawdziwą).
Proszę przemyśleć to, co pogrubione (to potoczne frazeologizmy, w dodatku o podwyższonym efekcie emocjonalnym - lekki rys dramatyczny, ktory brzmi już nieprawdziwie; to warto inaczej, spokojniej nazwać - niech efekt zostanie w głowie czytajacego, a nie tylko w "słowie"). Końcówka niepotrzebnie dopowiada, ostatni wers (pochylony) zdecydowanie można usunąć.
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z przejęciem przeczytałem twoją wypowiedź, ponieważ jednak nasze komentarze stają się nazbyt osobiste, więc jeślibyś chciał kontynuować dojmujące zagadnienia, to... nie tu. Tylko dlatego tak a nie inaczej piszę, powodowany dążeniem zgrabnie ujętym w Rzymian 12:15.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...