Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

oto jest pytanie

jestem rozdarty z jednej strony w zbroi
walczę u boku zaciężnych formacji
nie mam zamiaru mocarnemu się kłonić
ta druga mówi odpuść i zaśnij

poczuj tętniące życie u boku
noce kochają kiedy światło rozwiera objęcia
półmrok przytula pozwala poczuć
niby bezbarwny a jakże wypiękniał

i znowu oręż i wątpliwości
w kalejdoskopie mieszają się emocje
wiem nadużywam ale pragnę dotknij
nie ma już barda lecz pozostaje jej portret


Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Leszku, czuć rękę (Twoją!).
Sercem jestem przy wierszu, poczuciem estetyki dotykam i kaleczę (wiersz albo siebie - na jedno wychodzi). Próbujesz zwartej formy - i nie idzie o to, że ona kanciasta wyszła, ale nierówna, szarpana, z - raczej - przypadkowymi efektami snycerki (jak choćby jedyne rozbicie, przerzutnią, pierwszego wersu w drugi, bardzo dynamiczne i w dodatkowym sensem).
Gubią się rytmy, akcenty, szaleje długość fraz.
Widzę też niespójność psychologiczną peela (ale to może niedobory mojej wyobraźni?) - z jednej strony rycerz zaciężny (wojak z zawodu), z drugiej wrażliwiec analizujący subtelne smaki mroku z użyciem figury poetyckiej kalejdoskopu. W tym rozbiciu - dla mnie - wiarygodna jest raczej narracja zbira; ten pięknoduch posługuje się niestety zgraną, czułostkową!, poetyzacją (półmrok przytula).
Wolę Cię kiedy idziesz swoją drogą w głąb siebie.
Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Witaj. Dzięki za poczytanie. Nie zgadzam się jednak z konkluzjami zawartymi w komentarzu. Oczywiście jeśli w tekście będziemy szukać tratatanego rytmu wystukanego trochejem, to go nie znajdziemy. Podobnie będzie z usystematyzowaniem akcentów i poszukiwaniami regularnej średniówki.
Wiersz nieregularny to inna forma wiersza rymowanego. Rytm jest bardziej podporządkowany treści, a nie formie. Narzucona formą rytmika tu nie występuje.
Nie widzę także niespójności psychologicznej peela, chyba, że nazwiesz tak rozdarcie, które kieruje peelem.
Oczywiście, wg wielu lepiej by było, żeby ten wrażliwiec zakurwował parę razy, bo poetyzowanie jest passe.
Nie sądzisz, że obrażasz autora stwierdzeniami o przypadkowości snycerki? Jedna przerzutnia to za mało, a jeśli, jak w wielu wierszach wolnych, jest ich 16 na 18 wersów, jak u pewnej znanej nam obu autorki, to jest ok i nie rozwala to rytmu, nie łamie się przekaz itd itp.
Wybacz, ale tym razem odrzucam komentarz w całości i wcale nie dlatego, że uważam, że napisałem wiekopomne dzieło, ale z powodów jak wyżej. Pozdrawiam Leszek
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Leszku, komentarz możesz odrzucić, to Twój tekst i Ty decydujesz, nie mam zamiary kruszyć żadnej z broni.
Snycerka jest wysublimowanym stolarstwem, sztuką uprawianą przez artystę - jeśli to dla Ciebie obraza (mogłem napisać np. drwal), to przepraszam.
Z argumentami opartymi o łacinę zgłoś się do tutejszego "elefanta terrible". Argument o nadmiarze przerzutni nijak się ma do logiki - ja uważam, że w tym wierszu nie powinno jej być (a nie, że jest ich za mało).
Co do podmiotu i konstrukcji jego osobowości - różnimy się diametralnie (ludzkie).
Coś jeszcze? No, wolę melodię i ład rytmu, który gra z tekstem, choćby nieregularnie w oparciu o zestroje akcentowe.
Pozdrawiam
Opublikowano

Bogdanie przerobiłeś wiersz na zupełnie inną w treści i formie konstrukcję, stąd moje odniesienie. Wiersz przerobiłeś na sylabiczny, a nie to było zamysłem autora, który jak wiesz zna zasady sylabizmu i sylabotonizmu. Zmieniłeś formę, odnosisz się do zasad, a przecież piszący wiersze wolne właśnie od tych uporządkowanych zasad uciekli w dowolność wypowiedzi. Wiersz nieregularny to wiersz wolny ale z elementami klasyki, czyli melodią rymów, odwróconym, spójnym z treścią rytmem, elementami opisanych strof, np. safickiej. Postąpiłeś z tym wierszem podobnie jak niejeden w tym miejscu, z tych, którzy nie dostrzegli rymów asonansowych i bezkrytycznie rozbili konstrukcję, podchodząc jak do wiersza wolnego. To troszeczkę tak, jakby tłumacz obcej literatury tłumaczył tylko poszczególne słowa, bez znajomości kontekstu kulturowego i przyzwyczajeń obcego państwa. To byłaby tylko pokraczna translacja. To, że zmieniłeś formę, to Twoja wola i z pokorą podchodzę do upodobań ale stworzyłeś swoją wersję, z którą się nie utożsamiam.
Co do zmian w treści, to wg mnie podmieniłeś jedną zgraną, czułostkową poetyzację - inną i to w dodatku opartą o patetyczny "świat". Pousuwałeś z wiersza elipsy, niepotrzebnie dopowiadając. Zmieniłeś sens wypowiedzi, stąd trudno autorowi ją przyjąć.
Obrazą nie jest uprawianie snycerki ale zarzut mimowolności (czytaj: bezmyślności) jej stosowania. Może nie wszystkie figury retoryczne już w tej chwili nazwę ale pamiętam ich konstrukcję i jeśli tylko wiersz wg mnie powinien być w nie przyozdobiony, to, to czynię i z rozmysłem stosuję je. W odniesienie do wielu przerzutni starałem się odeprzeć zarzut (nieprawdziwy) o zbyt małej ilości zastosowanych środków poetyckich, w odniesieniu do manierycznego ich nadmiaru u wielu autorów.
Powtarzam, że nie stworzyłem wiekopomnego dzieła ale zawsze będę protestować jeśli będę traktowany kategorycznością sądów, odrzucających a priori racje autora. :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Poezja to jak jazda figurowa na lodzie. Znawców zachwyca treścią pospinaną technicznymi walorami w przepiękne widowisko, a tych, którzy nie wnikają w fakt, że lekkośc ruchów wypływa z mistrzostwa zastosowań opanowanych elementów i przyszli na widowisko, to zachwyca i fascynuje klimatem i choreografią. Jak widać mistrzostwo zachwyci i formą i treścią, bez konieczności wskazywania co jest ważniejsze. :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Leszsku,
bez urazy, ale popisujesz się wiedzą z poetyki jak świeżo upieczony mgr polonistyki.
I co z tego, że przeczytałeś i masz w pamięci, skoro - z Twoim -letnim doświadczeniem w pisaniu - wygłaszasz taką... maksymę: wiersz ozdobić trzeba.
Sorry, to nie jest wyrób cukierniczy czy ślusarski, na który nakłada się fitifułki, żeby "lepiej sprzedać". Tzw. środki poetyckie, które wymieniasz, służą do analizy (czyli rozbioru i interpretacji wiersza, jego przesłania - mogą/powinny wzmocnić przekaz). Dla piszącego "te rzeczy" dzieją się niejako automatycznie - wiedza o pisaniu nie zasłania tego, co chcemy powiedzieć (czasem sama operacja formalna staje się także przekazem lub choćby zabawą).
Możesz rozwijać swoje konstrukty słowne według własnej teorii "wiersza wolnego". Jako czytelnik mogę zgłosić przeciw wobec udziwniania (przepraszam: ozdabiania wiersza figurami retorycznymi). Forma jest tylko narzędziem - jeśli nie sluży przekazowi (a jedynie ozdobie), to psu na buty - jak się mawiało.
Osobna kwestia to różnice estetyczne; zużyte, zgrane środki poetyckie, które toną w kanonie i wyznaczają ramy świadomości poetyckiej "narodu", nie zwalniają z obowiązku odkrywania i poszukiwania; grzęźnięcie jest wygodą, schlebianiem i czułostkowością (w odróżnieniu od czułości). Ale - jak mówiłem - różnice są naturalne, inaczej bylibyśmy robotami.
Na koniec herezja: czuję, że ten wiersz powinien być bliżej wzorca klasycznego - wtedy dopiero zagrałyby kontrasty (rozdarcie). Jak widzisz, nie podpieram się tytułami czy podręcznikami - to moje odczucie, które wynika z czegoś-tam.
Twój wiersz - Twoja broszka.
Pozdrawiam
Opublikowano

Bogdanie z odczuciami nie sposób dyskutować. Jeśli natomiast metafora "przyozdabiania" wierszy figurami retorycznymi jest dla Ciebie pretekstem do zrobienia mi wykładu na temat zasad ich stosowania i jest orężem w kolejnym przywaleniu autorowi, to sorry, ale nic więcej nie mam do dodania.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @klaks Kolejna piękna bajka. Chyba muszę do Ciebie częściej zaglądać. Miło się czytało. Pozdrawiam raz jeszcze!
    • @klaks Porwałeś mnie już drugą bajką

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Pozdrawiam serdecznie!
    • @klaks Mamy już więc dwie sławne pszczółki: Zosia i Maja. :-)))
    • @LeszczymPoezja, Proza i Promocja - wszystkie na jedną literę.  Ja tam myślę, że z którąś wreszcie się dogadasz :) 
    • Zobacz, spójrz… Oto moje usta. Moje dłonie. Zimno mi. Zimno mi w tej wilgoci. W tej dżdżystej aurze jesieni. Dotknij, a poczujesz. I jak? Mówiłem. Zimne to wszystko, prawda? Tak zimne jak bryłki lodu. I te palce zimne, jak palce mojej nieżywej już matki. Tutaj jest wiatr. I szum schodzący z nagich gałęzi drzew. Idący w liście, co u stóp mych się kręcą. W korzenie. Czuję w wilgotnych włosach twoją dłoń. Twoje palce przechodzące na wskroś. I znowu od początku…   Idę przez te obszary ciszy nagle zbudzonej. Przez ten cichy ciąg zdarzeń. Przez te długie bardzo strumienie czasu. Idę długo tymi korytarzami. Idę w daleki ląd zapomnianych twarzy. Które na końcu. Które tam bardzo… Na końcu...   Ty wiesz. I ja wiem. Wiemy wszystko. Wiesz, prawda? Wiesz wszystko, co chcielibyśmy sobie powiedzieć. Ale nie powiemy już nigdy, chyba że we śnie.   Tutaj, gdzieś. Pomiędzy drzewami. We śnie. Szliśmy. Idziemy. I będziemy szli. I jeszcze…   Kolejny krok. Kolejny…   Zderzam się ze ścianą w pokoju ciemnym i pustym. Odwracam się. I widzę. Patrzę. Szukam… Ze ścian wyciągają się ręce. Czyjeś ramiona. Te ręce zimne. Te dłonie. Te palce… Jakby twoje, które wciąż mnie przywałują gestami.   Zapalam świece. Gwiazdy płoną na niebie. Pomiędzy chmurami, w których jaśnieją snopy odchodzącego deszczu. Tutaj i tam. Odsłaniam zasłony. Szeroko. Firanki na moich skroniach w powiewie otwartego okna. Głaszczą. Łaskoczą. Łaszą się. Przymilają z milczącym kwileniem zmiłowania. Tam wysoko. Na niebie. Na suficie płomyki drgają od zimna. Na szafie jakiś zakurzony kufer nie ruszany przez lata. I wszystko majaczy. Rozpływa się i scala. I migocze, i szumi bardziej jeszcze. I jeszcze…   Lekki trzask podłogi przechodzi w tej ciszy i znika. Ktoś tu, widać, był przed chwilą. Lecz cisza. Cisza. Cisza znowu w tobie. I we mnie. I wszędzie. I jeszcze… Odgłosy jakieś przechodzą. Błądzą wewnątrz naszych ciał złączonych pustką.. I drżą w nas jeszcze… Tak bardzo długo… Jeszcze...   Jesteś tu jeszcze?   Wiesz, ja tu byłem. Czekałem. Albowiem istnieję już tylko w czasie przeszłym. W teraźniejszym kurz okrywa portrety pergaminowych twarzy. Wśród pajęczyn. Na ścianach. W półmroku. W piskliwym szumie gorączki. W ciszy absolutnej. W takiej ciszy dookolnej. Wszędzie. I wszędzie. Która się kryje, i która wyłania się zewsząd. Z każdej szczeliny. Pęknięcia. Spod każdej drzazgi, co wbija się pod paznokieć z ostrym ukłuciem, podczas przeciągania w jakimś napadzie wierzchem palców po drzwiach drewnianych. Po podłodze. Po listwach cokołów… Po pólkach pełnych martwych książek. Zaplamionych. Na okładkach czyjeś oczy zeskrobane żyletką. Wszędzie. Wszystkie oczy niewidzące. Ślepe. Wydrapane. Jakby ktoś chciał się pozbyć wszelkiego spojrzenia. W szaleństwie. W nieadekwatnym przeżywaniu rzeczywistości. W przypływie pasji. W schizofrenicznej mozaice szeptów, co wciskały się natrętnie do uszu. Wśród oddechów. Wśród szybkich. Zmęczonych. Kiedyś. Kiedyś… Ale to było kiedyś. Wśród zapomnianych gestów...   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-17)    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...