Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano



sikory nie potrzebują już
mojej szczodrej ręki
sobą zajęte dyskutują
ile jaj zrobić

nad hiacyntem
ziemia radośnie
pęka w bezbolesnym porodzie

boża krówka ogrzana
pocałunkiem
podrywa się do lotu
na niebieskie pastwiska

na wodnej scenie
od kilku dni ląduje
jezioro łabędzie
w coraz to nowej obsadzie

dziewczyny
przed witryną sklepową
w myślach przymierzają
skąpe staniki

widząc to wszystko
najwyższy kreator
przesuwa słońce
na kolejną cieplejszą orbitę

a poza tym jeszcze cisza.

1 03 2012
Opublikowano

jest kilka rzeczy do których można się przyczepić.
np. takie:
dlaczego mej, a nie mojej?
staniki, to wydaje mi się, że coraz bardziej puchną, a nie skąpieją, ale tu mogę się mylić ;).
podstawowa wiedza o astronomii jakoś nie pozwala mi na zgodzenie się na przesunięcie słońca na kolejną orbitę, chociaż w skali naszego układu słonecznego :)

pozdrawiam z ukłonem :)

Opublikowano

Bardzo prosty i pogodny wiersz o zwiastowaniu wiosny. Podoba mi sie jego wyczuwalnie radosny, podskórny nurt. Ja równiez z niecierpliwością obserwuję nadlatujące ptaki i pierwsze kwiatki usiłujące sie przebic przez zmarznięta jeszcze ziemię.
Aby do wiosny....I tego sie trzymajmy!
Pozdrawiam przedwiosennie
Lilka

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dziękuję Sylwestrze za "czepianie". Się poprawiłem, a co do reszty, to cóż; napisałem wierszyk, lepszy ,gorszy , ale wierszyk, a nie dysertację naukową na temat obrotu ciał niebieskich. Czy puchną ? też nie wiem , ale napewno wiem, ża po zimie "zakutanej" w co się da, każdy, a dziewczęta, sądzę, szczególnie, chciały by odetchnąć pełną piersią, nieco bardziej skąpo ubraną.

Ukłony odwzajemniam radośnie.
Opublikowano

A według mnie to gorzki wiersz. Wcale nie ma w nim wiosennej radości:
ptaki radzą sobie bez pomocy,
wszelka natura radzi sobie bez peela, "a poza tym jeszcze cisza".
A to: "poza tym" jest najważniejsze.

I niepewne, jak zmiana obsady w "Jeziorze łabędzim".

Cieplutko, z podobasiem,

Para:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie powiem , trochę mnie zaskoczyła Twoja interpretacja, tym bardziej, że przecież peel jest częścią tej natury, więc nie ma się z czego smucić. No ale cieszę się. Twa inność w odbiorze jest dla mnie i wiersza szczególną "wartością dodaną".
Pozdrawiam ciepło i serdecznie.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Nie widzieliśmy się ile? To ona by musiała powiedzieć. Oczywiście wszelkie sztampowe wyznania, w stylu "Nie mogłem przestać o tobie myśleć...", sobie darowałem - niczego w życiu nie znosiłem gorzej niż wpisywania się w jakiś archetyp, spełniania czyiś założeń, jakichś wyobrażeń mnie, nawet tych pozytywnych. I tutaj, konwenanse romantycznego, kruchego kochanka z anemią, zostawionego u bram dorosłego życia wolałem sobie darować, z szacunku do samego siebie, jak i do niej. Wyczuwałem, jakby ona również dzieliła moją niechęć do archetypów, może to mnie do niej podświadomie przyciągało. Zdarzało mi się prowadzić z nią rozmowy przed snem, zwierzałem się z wszystkiego co aktualnie ciążyło mi na sercu, czy na żołądku, ona kołysała mnie nogą na nodze, a ja usypiałem się własnym słowotokiem. Ale jak to jej powiedzieć, i po co? W takich momentach naprawdę zaczyna się odczuwać jakim skazaniem dla ludzkiego charakteru jest mowa. Nie mogłem znaleźć słów ani celnych, ani w ogóle jakkolwiek przydatnych, musiałem pozwolić ciszy, poezji momentu zagrać to, co chciałbym usłyszeć, w końcu w ciszy zawiera się już każdy wybrzmiały dźwięk, a wprawne ucho znajdzie w niej dokładnie ten, którego oczekuje. Ja niestety byłem zbyt zajęty, aby słuchać, dla mnie cisza nie była brakiem odzewu z jej strony, była brakiem mojego głosu. Czy to narcystyczne? Może nie w tym przypadku. Bo i ona to dobrze wiedziała. Kolejny raz poczułem jakby linię porozumienia, wspólną zabawę, improwizację na cztery dłonie na tych samych klawiszach, szum wiatru biegający od mojego ucha do jej i z powrotem. Ona również szukała się w ciszy. Dojrzały kasztan upadł z głuchym łoskotem na ziemię, gubiąc się w trawie. Poczułem ten sygnał, po tym spotkaniu wiele razy jeszcze słuchałem kasztanów, lecz nigdy nie mogłem powtórzyć tego uczucia. Wydało mi się, jakbym usłyszał w tym uderzeniu wszystko co chciałem usłyszeć, a zarazem wszystko co chciałem wyrazić, że ona równie to czuje, że ona wypadła z łupiny, i że ja się przed nią obnażam, nie musiałem już więcej słuchać, nie musiałem już więcej mówić. Choć wiem że ona również to czuła, nie miałem czasu zobaczyć tego w jej twarzy, wstała wspierając rękę na moim kolanie i odeszła. No tak, w tej chwili to już było oczywiste.

      Edytowane przez yfgfd123 (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...