Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

kobiety ściskają ramię odkurzacza
mocno mocniej najmocniej jak potrafią
myśląc przy tym jak łatwo by było
zburzyć cały nieporządek złego systemu przemocy

mężczyźni z wszelką starannością pilnują neseserów
w których zawartości złote jajka
wierzą że w przyszłości będą z nich czerpać zyski i sławę
większą od tej pozwalającej na kupno nowego krawatu

biedne dzieci biegają po ulicy
nie rozumiejąc wartości rządzącej dwojgiem ludzi
którzy obsesyjnie unikają kontaktów wzajemnych
pogrążając się w histerii zabijania czasu



Wolin 20 III 1995

Opublikowano

Po prostu świetne. Jest tak, jak piszesz. Nic ująć, nic dodać. Kapitalna kwintesencja rzeczywistości: kobiety, zapędzone do prac w domu, nie mają nic do gadania, choć chciałyby zmienić istniejący porządek, faceci muszą wobec tego zarabiać na rodziny, więc marzą, że zarobią jeszcze więcej, a dzieci niczego nie są świadome i - w jakimś podtekście - nie stanowią wielkiej wartości dla rodziców, którzy troszczą się o inne rzeczy. Tak to właśnie jest!
Zapluszam, oczywiście.
Doskonałe.

Opublikowano

ciekawe spostrzeżenia, chociaż jeśli chodzi o "zawartość złotych jaj" rzecz jest chyba bardziej skomplikowana, acz nie do końca uzasadniona. :)
Człowiek, jako istota rozumna, zbuntował się częściowo (przynajmniej tak mu się wydaje:) jednemu z podstawowych praw w zwierzęcym świecie - prawu doboru naturalnego, na rzecz ego + innych (humanitarnych, metafizycznych praw np.) Czyli za sprawą własnej, egoistycznej próżności, dokonał wyboru ;)

Co do krawata/u, to obydwie formy są prawidłowe - podobnie jest np. z neseserem - nesesera/u (rzecz. nieżywotny) :)
Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


"Krawata" czy "krawatu"?

Obie formy są jednakowo poprawne, podobnie jak fileta i filetu, przystanka i przystanku czy prysznica i prysznicu. W dopełniaczu liczby pojedynczej rzeczowników rodzaju męskiego występują tylko dwie końcówki: -a, -u (z wyjątkiem rzeczowników typu poeta, wojewoda). Prawie wszystkie rzeczowniki żywotne mają końcówkę -a (wyjątki: wołu, bawołu), a więc: kota, psa, słonia, pana, ucznia, studenta itd. Rzeczowniki nieżywotne mają albo jedną, albo drugą końcówkę. Ich użycie nie jest określone jednoznacznymi normami gramatycznymi, stąd wiele form obocznych.
Czasem jedną z tych końcówek stosujemy w zależności od znaczenia tego samego wyrazu, np. przypadka (gramatycznego), przypadku (zdarzenia); bala (dużego kawałka drewna), balu (zabawy tanecznej); oryginała (człowieka oryginalnego), oryginału (np. jakiegoś dokumentu). (http://pik.kielce.pl/page/446/article/8/)

a na pewno czasu

pozdrawiam
Opublikowano

Odbieram Twój tekst, Autorze, jako satyrę na tę naszą rzeczywistość. Ideały, które prowadziły ludzi do przeciwstawiena się systemowi, narzuconemu nam przez naszych obecnie najlepszych sojuszników w Jałcie? To nie tak miało być, a wyszło jak zawsze. Gubimy się w świecie gadżetów, który wlał się po zardzewieniu żelaznej kurtyny. Tworzymy związki i żyjemy w nich obok siebie, a nie ze sobą. I ciągle na wszystko brak czasu. Jak obejrzeć tyle filmów, jeśli kiedyś wystarczały dwa kanały? Jak "przeleciec" te wszystkie blogi, portale, komunikatory.? I gonitwa, aby mieć więcej dłuższy samochód, czerwieńszy dach. To w czym chodzimy, poruszamy się kreuje nasz obraz. Nikt nie ma czasu zajrzeć do wnętrza drugiego człowieka. Odruchowo odsuwamy się od tych w wytartych kurtkach, poniszczonych butach... A biedne dzieci. Nie rozumieją nic z tego, ale łatwo przyswajają sobie właśnie takie wartości.
To mój obraz, refleksja po lekturze tego utworu. Jeśli się rozmijamy? Cóż. Słowa, frazy to tylko subiektywne symbole rozwijane w nas naszym indywidualnym doświadczeniem, naszą wiedzą. Pozdrawiam pięknie. I plusuję (na moję refleksję:) )

Opublikowano

Wiersz świetny, choć unikałbym stanowczego tonu uogólniania. Diagnozy nie można wystawiać grupom społecznym. Lekarstwa też indywidualnie.
Dlatego chętnie, choć w tytule przeczytałbym bywa lub coraz częściej

Opublikowano

Może nie taki wczesno.. ;) a wiersz, trzy odsłony w jednym.. kobieta, mężczyzna, dzieci..
Na koniec miałam wrażenie, że "chcę" więcej, ale po co, to co jest wystarcza i jest b.dobrze.
Pozwolę sobie jednak na małą uwagę... Cezary, puenta naprawdę dobra, ale...

którzy obsesyjnie unikają kontaktów wzajemnych
pogrążając się w histerii zabijania czasu
. . . . . ja bym ją tak zapisała, ale wiersz Twój.!

którzy obsesyjnie unikają kontaktów pogrążając się
wzajemnie w histerii zabijania czasu

Serdecznie pozdrawiam... :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


to stary wiersz - stąd tytuł ... Dzisiaj i kobiety biegają se z nesese ...
Bez względu na sytuację , nadal cierpią dzieci . Oczywiście to tylko szerokie uogólnienie , trafiają się ludzie mądrzejsi życiowo . Rzecz jasna - pieniądze nie są złem , złem jest ich umiłowanie i przelanie miłości należnej innym w ich stronę .... Na szczęście trafiają się i poeci ... ;-))
Opublikowano

dziewczyny twierdzą, że poprawiłeś się w kwestii pisania.
nie będę sprawdzał, a wiersz świetnie oddaje relacje. zabijać czas można we dwoje. morderstwo doskonałe. polecam! pozdrawiam.
S.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Umysł jest jak zegar co działa pokrętnie: Zegarmistrz nastawił go precyzyjnie Nakierowując jego rytm Ale ten potrafi się zatrzymać I cofać o całe kwartały Lub wybiegać wprzód A nawet symultanicznie wskazywać różne czasy Wbrew racjonalnemu porządkowi. Gdy taki zegar się popsuje Obluzuje w nim jedno koło zębate To nastawić go jest zadaniem siermiężnym: Składaniem mozaiki Bez kompletu elementów Komunikacją przy ciągłym zapominaniu Własnego języka. Możemy poznać każdy szczegół konstrukcji Umieć wyrysować i opisać cały mechanizm Mieć precyzyjne narzędzia A i tak nie umieć przywrócić biegu Wskazówek naszego zegara.
    • @Waldemar_Talar_Talar Za... 4+ Tak piszą pół- klasycy !!
    • dla pani doktor D.                     chodzi normalnie                      o Dominikę.       W poczekalni pachnie lękiem, kawą i lekko zwietrzałą rzeczywistością, którą ktoś chyba rozpuścił w kubku z melisą, żeby pacjenci łatwiej zapomnieli, kim są. Powietrze jest tak ciężkie, że gdybym wziął głębszy oddech, pewnie musiałbym prosić o pozwolenie budowlane. Ciężkie tak, że gdybym kichnął, pewnie dostałbym mandat za naruszenie konstrukcji nośnej rzeczywistości. Siadam na krześle, które skrzypi jak sumienie po długiej nocy. Nad głową plakat: “Twoje myśli – nasza pasja.” Brzmi jak motto piekarni, która wypieka sny na twardo. Wreszcie wchodzi ona, cała złożona z elegancji i chemii mózgowej, z taką kobiecą pewnością ruchu, jakby weszła tu tylko po to, żeby ustawić Wszechświat pod odpowiednim kątem światła. Szpilki w kolorze ust. Usta w kolorze milości. Miłość w kolorze błękitu. Psychiatra. Czarny pas z rozmów trudnych, pół-bogini neuronów, pół-urzędniczka  emocji, człowiek, który nawet cień potrafi zdiagnozować. Patrzy na mnie tak uważnie, jakby próbowała wyłowić moje myśli siatką na motyle, ale taką do połowu gigantycznych, świecących mutantów. - Proszę usiąść,  mówi łagodnie, tak łagodnie, że mam ochotę od razu powiedzieć wszystko, łącznie z tym, że w 2004 ukradłem bratu jogurt i do dziś mnie to męczy jak filozof po nieudanym haiku. I spogląda na mnie zmysłowymi oczami, jakby właśnie otwierała książkę, którą kiedyś napisałem w dzieciństwie, ale zapomniałem ją opublikować. - Co pana sprowadza? Ton jak u egzorcystki, który już wie, że w środku siedzi demon, pije kakao i udaje krzesło. Zaczynam mówić. Słowa wysypują się ze mnie jak klocki Lego, które mają osobny dział w piekle dla dorosłych. Psychiatra notuje. Notuje tak szybko, jakby rysowała mapę mojego kosmosu, ale coraz bardziej jej wychodzi plan ewakuacji. - Widzi pan, mówi po chwili, tu jest lęk uogólniony, tu poczucie winy, tu myśli natrętne, a to… - wskazuje na mój opis życia jak badacz na dziwne znalezisko w lesie - …to wygląda jak opuszczony plac zabaw. Nagle jej oczy błyszczą. Tak błyszczą, jak oczy dentysty, który właśnie znalazł kanał do UNESCO. - Proszę pana… to, co pan ma w tym swoim  umyśle, to jest…fenomen! Nachyla się nade mną jak muzealniczka nad wypchanym mamutem. - Gdybyśmy żyli w średniowieczu, pana lęki byłyby świętymi relikwiami. To jest sztuka! Neuronalny barok! Gotyk rozpaczy! Polifonia paniki ! Ja czuję, że zaraz rozpłaczę się śmiechem albo śmiech rozleje się we mnie jak depresja na promocji. -Musimy zrobić porządek, mówi nagle. Ton jak chirurg, który zaraz wytnie z ciebie cały średniowieczny teatr moralitetów. Wyciąga receptę. Kartkę, która wygląda jak bilet wstępu do lepszego świata, ale bez miejsc siedzących. -  Przepiszę panu coś, co przytuli pana od środka. Serotonina w tabletkach, takie czułe aniołki dla mózgu. Pisze, pisze, pisze, jakby przepowiadała mi los. Jakby wróżyła z farmakologicznej kuli. W końcu patrzy na mnie z uśmiechem, który mógłaby uleczyć pół miasta albo wywołać panikę w drugiej połowie. - Proszę przyjść za miesiąc. Zobaczymy, czy pańska dusza wróciła na swoje miejsce, czy nadal próbuje wynająć mieszkanie gdzieś indziej. Moje myśli... Myśli zaczęły mi się plątać tak dziko, jakby w mojej głowie odbywał się maraton chomików po energetykach, każdy z nich z dyplomem z filozofii i kryzysem egzystencjalnym w łapce. Wychodzę. Korytarz faluje jakby rzeczywistość była dmuchanym materacem nadmuchanym przez poetę z astmą. A ja kołyszę się lekko, jakby sam Wszechświat też brał udział w terapii i dopiero próbował zdecydować, kim chce zostać w przyszłym tygodniu. Zamykają się za mną drzwi gabinetu, a ona już wita następnego pacjenta - z tą samą uwagą i czułością, jak kolekcjoner motyli, który wie, że zaraz zobaczy kolejny piękny, drżący, trochę zniszczony, ale absolutnie niepowtarzalny egzemplarz. Idę dalej korytarzem i czuję, że coś we mnie ucichło - nie zniknęło, ale zmieniło kształt, jakby w środku zgasły ekrany zapowiadające mój prywatny Armagedon.            
    • @Berenika97   Droga Bereniko.   już za późno;)   napisałem.   jutro wkleję:)   i już się proszę nie denerwuj:)    
    • Czy to Nelson pod Kopenhagą, lub na Teneryfie? Tak, czy inaczej dobry opis batalii. Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...