Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

(akt I, odsłona II)
Au revoir paramour *et
Tu ne crois pas trop ,
car.....
- on ne sait jamais ;)


buduję Cię z cegieł bezsilnie palonych wściekłością
w piecu wiecznego pytania
gdy wzrokiem błędnych ogni w widnokrąg rzuconych
nie mogę pojąć tego miłowania

przyczyną moją ku temu zostałeś gdy
w demagogii czułego kochanka
wyrokiem Kasandry na miłość skazałeś mnie swoją
w wizjach proroczych z nadzieją poranka

choć nic nie chciałam o nic nie prosiłam nigdy
ni wczoraj ni teraz nie proszę
w skarbonce duszy dziś zauważyłam błyszczące
trzy nikodemowe grosze

nim Cię powitam pożegnać już muszę
(nie powiem, zadrżały mi trochę kolanka)
bo niepewnością słowa jutro teraz się uduszę
i uwierz mi w końcu
- nie ja Twa wybranka!




Tłumaczenia:

*paramour -[wym. paramur]
- kochanek/a w związku nieusankcjonowanym żadnymi legalnymi czy moralnymi normami, jakie w danym środowisku obowiązują; Etym. - ang. z fr. par amour 'z miłości'.

Au revoir paramour .* et
Tu ne crois pas trop ,
car ....
on ne sait jamais

Żegnaj mój kochany.
I nie wierz w to za bardzo,
bowiem.....
nigdy nie wiadomo

Opublikowano

Jej, ale nie chce mi się tak - dokładnie.
Chodzi o to, że(tutaj piszemy po polsku)Włodek przybywa szybko by skwapliwie (?), wytrwale(?), przeczytać lekturę;-)
A ja, ozczywiście go zapraszam i poganiam;)
No i pozdrawiam ciepło:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Szanowni Państwo,
lekcje języka francuskiego (konwersjacje etc.) proszę uskuteczniać prywatnie (via mail lub inne komunikatory).
Regulamin mówi jednoznacznie: tu piszemy tylko po polsku.
Dziekuję za zrozumienie i dostosowanie się w przyszłości. Pani - Lady, ma już w tej kwestii coś na sumieniu - nieprawdaż? :)
Pozdrawiam - Jan P.
Opublikowano

Oczywiście.
Jak wyżej...
Żarty na bok - zakazane.
Od teraz będę śmiertelnie poważna.
Poważnie.

Co do ostrzeżenia, to nie popełniłam żadnej zbrodni by mnie straszyć. Przesada? Przerost formy nad treścią ? Ansa?
Nikogo nie obraziłam, nie uraziłam, nie wykpiłam w dialogu (mój rozmówca - Pan Nabkowski, również). Zastosowałam się do regulaminu i używam ojczystego języka.

Jeżeli żarty są przestępstwem, a "CH" zbrodnią, to proszę mnie osądzić, skazać i wydać wyrok. Nie będę dyskutowała nad formą przekazu informacji . B.r.


Kpiną, wg mnie, jest to Pańskie Ostrzeżenie. Kpiną ze mnie, Panie Januszu.

A chciałam być miła...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Miałam wtedy jakieś siedem lat. Chodziłam do pierwszej klasy. Mieszkaliśmy w Gdyni, w dzielnicy Obłuże. Któregoś dnia bawiliśmy się z rodzeństwem w chowanego – oczywiście na podwórku, bo na ulicę można było wychodzić tylko za pozwoleniem mamy. Nasze podwórko było całkiem spore. Był tam ogródek, jakaś szopka, w której tata trzymał różne ciekawe rzeczy – grabie, łopaty, a nawet siekierę! Był też kurnik, psia buda i oczywiście nasz pies – Lord. Wpadliśmy wtedy na genialny pomysł: schowamy się mamie! A niech ma – skoro tyle rzeczy nam zabrania, to teraz niech nas szuka! – Na pewno nas znajdzie i jeszcze skrzyczy, że ją denerwujemy – mówiłam. Ale co tam, ryzyko wpisane w zabawę! – Schowajmy się do psiej budy – zaproponował ktoś. – Ooo, to jest dobra myśl. Bardzo dobra! I tak właśnie zrealizowaliśmy nasz chytry plan. We trójkę – Grzesiek, Tomek i ja – wciskaliśmy się do budy. Pies patrzył zdziwiony, ale przecież nas nie mówi. Lord był duży, więc i buda była odpowiednio przestronna. Jakoś się tam upchnęliśmy. Cicho siedzimy, nie gadamy, bo wiadomo – zdrada przez śmiech to klasyk. W środku śmierdziało psem i kurzem, było duszno  i niewygodnie, ale czego się nie robi dla porządnej zabawy? Siedzimy jak trusie, aż zaczyna nam się nudzić. Nic się nie dzieje. I nagle – akcja! Słyszymy mamę, jak nas woła. Chodzi po podwórku, sprawdza furtkę, krzyczy coraz bardziej zdenerwowana: – No co jest?! Gdzie oni są?! A my dusimy się ze śmiechu – dosłownie. Zabawa życia! I wtedy pies zaczął szczekać. Najpierw nieśmiało, potem coraz głośniej. Kręcił się, jakby sam nie wiedział, co robić. W końcu zaczął piszczeć. Mama podchodzi do furtki – nikogo. Na ulicy pusto. Dzieci zniknęły jak kamfora. Wreszcie zaniepokojona podchodzi do psa. – Lord, czego ci trzeba? Co się dzieje? Co chcesz, głuptasie? I nachyla się nad budą... – CO WY TAM ROBICIE?! WYŁAZIĆ MI NATYCHMIAST Z TEJ BUDY! CO TO ZA GŁUPIE POMYSŁY?! A ja, z pełnym oburzeniem, mówię: – To nie głupie pomysły, tylko pies głupi, bo nas zdradził! – Marsz do domu! – ryknęła mama. – Wszyscy do wanny! Zdjąć te śmierdzące ciuchy! No nie wiem, w co ręce włożyć z wami... Utrapienie z tymi dziećmi!
    • ,,Prawy zamieszka  w domu Twoim, Panie,, Ps 15    jesteśmy ...super  a inni  gdyby i oni byli tacy    świat byłby wspaniały    zła nie czynię  mnie nie dotyczy  odwracam się od niego  pływam w zadowoleniu  widzę dobro po swojemu  zadowalam swoje ja    prawość to nie slogan  to droga jaką szedł Jezus  warto ją dostrzec  i …iść    prawi ujrzą Jego oblicze  prawi dostaną wieczne życie   Jezu ufam Tobie    7.2025 andrew  Niedziela, dzień Pański Pański 
    • @Annna2Albo bardziej, bo przecież można, nawet kiedy nie ma.
    • cisza po zmarłym bywa tak cicha że aż boli   jest niewidzialna a mimo to ją wyczuwamy   boimy  się jej lękamy czy nie przemówi   taka cisza jest  trudna bo  płacze
    • @UtratabezStraty tak, to chyba dla każdego artysty fundamentalna sprawa. Dzięki! 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...