Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

a to nie był‚a miłość, dzikie opę™tanie,
poezja chora zmierzchem, czarna od zazdroś›ci.
zamknij ją w kropce gwoździa, gdzieś› na koń„cu zdania.
i nie odwracaj się™ w sł‚up soli,
wygnana będzie stercze㇠nad wieżyce,

ponad koronę™ świata.
zwali się™ sł‚usznie na czaszki tych, co po nas
zawierzą….

a to nie mił‚ość‡ był‚a.
wś›ciekł‚a wszetecznica.

sprzedajna dziwka.
za parszywe sł‚owo.
Opublikowano

to, że kazde uczucie musi być odwzajemnione to przesąd
chociaż cytowanie brzechwowego ambarasu byłoby nieco trywialne
miłość jest pięknem samym w sobie
ogniem
kulą światła, która nas wypełnia
żadna miłość nie przetrwa jeśli siłę trwania będzie czerpać z samej siebie, a nie z niej, z niego
taka prędzej czy później sie wypali,
skostnieje, zawiedzie na granicę obłędu lub obsesji
dla takiej miłości zamkniętej w sobie granicą jest tylko własna fantazja peela

gniewna Anno, dopisz, po tych wieżach kruszacych czaszki naiwnych nieszczęśników,

A po mnie choćby potop!

Opublikowano

Rzeczywiście, mam podobne odczucia, bardzo możliwe, że to nie była miłość, chociaż i ta prawdziwa miewa zachwiania, to jednak po upadku podnosi się i wskazuje niebo. Myślę, że każda miłość potrzebuje prób i... czasu.
Ciekawy wiersz i komentarz.
Pozdrawiam.

Opublikowano

Może odbieram zbyt dosłownie, ale przekaz jak w piosence Karamby, żeby nie przytaczać tytułu - bla, powiem, że zaczyna się podobnie.

Spodobała mi się dosadność, którą można odbierać też jako wyrzuty osoby mówiącej w wierszu, skierowane przeciw "połezji", a może nawet jej "tfurcom". Wszak od dawna wiadomo, że poezja to sprzedajna dziwka :))
Z plusikiem, pozdrawiam.
Grażyna
:)

Opublikowano

Przez Peelkę przemawia gorycz rozczarowania miłością, która zostala zwabiona i oszukana "parszywym słowem". Strasznie smutny i bolesny wiersz, jakby odpowiedź na wiersz Emila Grabicza o cyniku-uwodzicielu.
Bardzo mi sie podoba, chociaz krzaczki okrutnie mi przeszkadzają w odbiorze.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Brodski w jednym z wierszy napisał :
"Można jeszcze wiele:
na przykład twoje rysy z molekuł i drobin
odtwarzać mozolnymi stalówki ruchami.
Albo, wbijając w lustro wzrok, tłumaczyć sobie,
że ty - to ja; bo kogóż właściwie kochamy,
jeśli nie siebie?"


Klucz leży w obrazach jakie w sobie wykreślasz.
A więc odejdź od lustra, popatrz w okno. Wstań rano i zobacz, codziennie dzień od ponad tygodnia budzi się różowym świtem. Obłoki mienią się od różu poprzez purpurę, fiolet po stalową szarość.
Posłuchaj sikorek, gili kiedy witają rodzące się słońce, im nawet prawie 30 stopni mrozu nie podcięło skrzydeł. Nie odjęło radości. Może na chwilę warto pożyć z dnia na dzień kupić sobie kieckę, dla siebie, a nie dla niego. Albo chociaż zafundoać oszałamiająco słodki deser, piwo z frytkami czy innego pogromcę bioder... Pozdrawiam ciepło
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Brodski w jednym z wierszy napisał :
"Można jeszcze wiele:
na przykład twoje rysy z molekuł i drobin
odtwarzać mozolnymi stalówki ruchami.
Albo, wbijając w lustro wzrok, tłumaczyć sobie,
że ty - to ja; bo kogóż właściwie kochamy,
jeśli nie siebie?"


Klucz leży w obrazach jakie w sobie wykreślasz.
A więc odejdź od lustra, popatrz w okno. Wstań rano i zobacz, codziennie dzień od ponad tygodnia budzi się różowym świtem. Obłoki mienią się od różu poprzez purpurę, fiolet po stalową szarość.
Posłuchaj sikorek, gili kiedy witają rodzące się słońce, im nawet prawie 30 stopni mrozu nie podcięło skrzydeł. Nie odjęło radości. Może na chwilę warto pożyć z dnia na dzień kupić sobie kieckę, dla siebie, a nie dla niego. Albo chociaż zafundować oszałamiająco słodki deser, piwo z frytkami czy innego pogromcę talii i bioder... Pozdrawiam ciepło
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ja zawsze tak wchodzę. A można w ogóle jakoś inaczej wejść?
Ale jednak MASZ krzaczki w tym wierszu. Inni ich nie mają (poza Krysią), a Ty je masz, choć po prawidłowych literach - nie wiem, jak to się dzieje.
Opublikowano

Szarobury,
nie chcę drążyć tematu. Przepraszam.
Tym bardziej, że odnosisz się do strefy tak bardzo spoza wiersza.
Wybacz. Nie rozumiem odniesień do mojego ukochanego Brodskiego... Jakoś - nie ogarniam :)

Może dlatego, że wypadłam z obiegu?

Serdeczności,

Para:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mam stół. Mam plan. Połóżmy na nim co boli i co nie. Pogrupujmy to. Dowiedzmy się, pomyślmy za co możemy podziękować. Spójrzmy co ma dla nas wartość.   Mam stół. Mam plan. Siebie sobie dajmy.   Zadbajmy by drugie widziało słońce, by jeśli nocą to ładny księżyc. Zadbajmy o ręce pełne dobrych chwil, pełne niematerialnego bogactwa.   Mam stół. Mam plan. Mamy siebie. Dłoń w dłoń. Życie stoi otworem. Los też. Pokażmy że jesteśmy w stanie dać radę.
    • @huzarc Dzięki za pochylenie się nad tekstem.
    • On Aromat parzonej kawy uderzył mnie pierwszy, zaraz potem jej głos. Usiadła naprzeciwko, stawiając dwa kubki. Ta sama twarz od wielu lat, te same, znajome do bólu, gesty. Tylko ja już nic nie czuję. Mówi nieustannie, a jej głos dociera do mnie jak przez szybę. Słyszę dźwięk, lecz nie czuję ciepła jak dawniej. Słowa docierają, ale mnie nie dotykają. Jak deszcz za oknem. Wiem, że pada, ale nie jestem mokry. Mówi szybko, nerwowo, jakby chciała nadrobić wszystkie lata ciszy. Patrzy na mnie z taką żałością, z resztką nadziei, że coś jeszcze da się zmienić. Jakby miłość czekała tuż za drzwiami, które wystarczy otworzyć. Ale już wiem, że za tymi drzwiami jest tylko pustka. Nie ma tam już nas, nie ma nawet tego mnie, którego pamięta. Jej dłoń leży na stole, czeka na dotyk. A głos drży jakby prosiła o łaskę, której nie umiem dać. Każde słowo opada ciężko w gęstniejącą ciszę, a ja milczę niewzruszony z zamkniętym sercem. Wiem jednak, że muszę się odezwać. Muszę, bo wciąż tu jestem, chociaż już za murem, który sam - cegła po cegle - stawiałem. W końcu mówię, że to, co było między nami umarło. Cicho, jak ogień, któremu zabrakło tlenu. Czuję, że każde wypowiadane przeze mnie, słowo wbija się w nią niczym nóż. Znów milknę, piję zimną już kawę i udaję, że jestem gościem w domu, który właśnie przestał być moim domem. Czekam, aż ona to zrozumie.   Ona   Niedziela. Jesteśmy razem. Robię dla nas kawę, z nadzieją, że wreszcie porozmawiamy. Siedzimy przy stole, tak blisko, a jednak dalej niż kiedykolwiek. Zaczynam mówić. Mówię szybko, bo panicznie boję się ciszy, która kruszy nas od środka. On jednak uparcie patrzy w bok, jakby to wszystko go nie dotyczyło. Milczy, jakby słowa kosztowały go fortunę. Jego palce nerwowo zaciskają się wokół filiżanki, już od dawna nie szukają mojej dłoni. Wreszcie się odzywa. Z litości. Czuję to. Rzuca krótkie, oszczędne zdania, a każde z nich jest jak kamień - ciężkie, zimne i obce. Tonę w tym milczeniu, które rośnie między nami jak lodowa ściana. Chcę krzyczeć, że jeszcze czuję, że serce mi pęka, że wciąż tu jestem. A on oznajmia: "Wszystko będzie dobrze." I to jest najgorsze. Bo "dobrze" to nie "kocham". To tylko cichy wyrok podany z pustym uśmiechem. A więc to tak się kończy? W jego oczach nie ma już nic. W tej ciszy umarła miłość. A ja wciąż go kocham.
    • @Alicja_WysockaNo i zawstydziłaś mnie. I kto tu czaruje! :))) 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...