Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Sobotni Wieczór


Łukasz_Kozera

Rekomendowane odpowiedzi

Uwielbiam ten słodki zapach mgły unoszącej się delikatnie nad ziemią. A w szczególności jej delikatny dotyk, gdy otacza całe moje ciało, mleczno białą zasłoną ogradzając mnie tym samym od całego świata. Ostatnio coraz częściej potrzebuje takich chwil jak ta, gdy mogę się zagłębić swoje myśli. Czasami wydaje mi się, że słyszę jakieś głosy, ale gdy się odwracałam nikogo nie ma. Najgorzej jest w sobotni i niedzielny wieczór, gdy siedzę sam w domu i gapię się w telewizor. Wtedy zaczyna mnie boleć głowa i te dziwne ataki się nasilają. Jedynym ratunkiem jest ucieczka do parku, na ogół pomaga. Boję się, że sytuacja może się pogorszyć, ale nie wiem, co mam z tym zrobić.
Jak na razie czuję się dobrze, ale zazdroszczę tym chłopakom, którzy siedzą w parku ze swoimi dziewczynami zupełnie nieświadomi otaczającego ich świata. Tak jak ten tutaj, siedzi na ławeczce, trzyma swoją dziewczynę za rękę i całuję ją namiętnie. Chciałbym być na jego miejscu.
O brama, czas już kończyć te rozmyślania i wrócić do normalnego świata. To dziwne, ale jest już strasznie ciemno, ciekawe, która godzina. Czasami łapię się na tym, że gdy wchodzę do parku jest jeszcze jasno, a gdy wychodzę jest już późno w nocy. To ciekawe jak człowieka może pochłonąć taki spacer. Ale to nic, wracam do domu, muszę jeszcze przygotować sobie kolację.
Zmęczył mnie trochę ten spacer a muszę jeszcze wrzucić coś na ruszt. Dobrze, że kupiłem kilka mrożonek, zaraz tylko gdzie jest nóż. E tam dam sobie radę i bez niego.

Dzisiejszy dzień był jeszcze gorszy od wczorajszego. Jestem zupełnie wykończony, a do tego jeszcze ten pulsujący ból w skroni.
Dlaczego oni nie przestaną? Zamknijcie się, wynoście się z mojej głowy!
Nie wiem, co się ze mną dzieje, nie mogę tego opanować. Chyba po wiadomościach będę musiał udać się na kolejny spacer do parku. Ale na razie zobaczmy, co tam się dzieje na świecie.
- Wczoraj wieczorem zginęła kolejna dziewczyna Linda Thomas. Prawdopodobnie padła ofiarą tego samego mordercy, który zabił Sare MIchel i kilka innych dziewczyn, i którego do tej pory nie udało się odszukać. Rozmawialiśmy z jej chłopakiem…
Zaraz, zaraz widziałem ją wczoraj wieczorem. Siedziała na ławce ze swoim chłopakiem. Tak to ona, poznaję.
- To było straszne. Gdy wróciłem ona leżała przed ławką, była zmasakrowana. Nie mogłem uwierzyć, że spotkało ją coś równie potwornego…
To chyba musiało się stać chwilę po tym jak wyszedłem z parku. Może gdybym tam jeszcze tam był to nie doszłoby do tego, choć z drugiej strony na pewno znalazłby kolejną ofiarę.
Co musi się dziać w głowie takiego potwora, który atakuje bezbronne dziewczyny a potem masakruje ich ciała? Jak one muszą cierpieć? A gdzie był jej chłopak! Przecież powinien być przy niej i jej bronić! Do czego to dochodzi!
Nie, musisz się uspokoić, dobrze ci zrobi mały spacerek. Zaraz tylko wyłączę telewizor. No teraz mogę już iść.
Wiedziałem, że to mi pomorze, zawsze tak jest. Dzisiejszy wieczór jest jeszcze piękniejszy. Promienie zachodzącego słońca odbijają się we mgle tworząc fascynujące refleksy. Wymarzony wieczór na spacerek.
Zastanawiam się skąd się biorą te wszystkie wizje. Czy to możliwe, bym był nieświadomie światkiem tych morderstw, nie to niemożliwe? Chociaż…

Dzisiaj nocy miałem potworny sen. Śniło mi się, że to ja zabiłem Lindę. Błagała mnie o litość, klęcząc u moich stóp i obejmując moje nogi, a ja ją dźgałem i rżnąłem długim kuchennym nożem, zupełnie takim samym jak ten mój. Co gorsza nie mogłem skupić się na prac. Ciągle błądziłem poszukując tej dziewczyny. Wpadłem w niezłe tarapaty, ale szef jest wyrozumiały i jakoś mi darował. Jak tak dalej pójdzie to będę musiał wziąć urlop.

Dzisiaj lepiej zostanę w domu, obejrzę wiadomości i pójdę wcześniej spać. Ciekawe czy dzisiaj będzie coś o kolejnym morderstwie.
Nie, na szczęście dzisiaj nie, mogę spokojnie zasnąć. Przynajmniej taką mam nadzieję.
Niestety było jeszcze gorzej znowu wróciłem w to miejsce w parku, ale tym razem było ich tam więcej. Wszyscy płakali i błagali o litość a ja ich wszystkich zabiłem z uśmiechem na twarzy.
Chyba zaraz zadzwonię do szefa i poproszę o wolne.
Udało się mam cały tydzień wolny. Szef mnie zrozumiał. Dzisiaj chyba też spędzę cały dzień w domu, będzie lepiej dla mnie i dla innych.
Zrobiłem to, co pomyślałem i spędziłem cały dzień w domu, co prawdaż trochę się nudziłem, ale teraz jestem wypoczęty.
Ta noc, choć nie przyniosła całkowitego ukojenia, pozwoliła odpocząć mojemu umysłowi. Chyba dzisiaj przejdę się do parku, przecież nic nikomu już nie grozi. Od paru dni nie odnotowano żadnego ataku, a biorąc pod uwagę łudząco podobne ataki zeszłej jesieni niedługo wszystko powinno wrócić do normalności. Jeżeli jest to jeszcze w ogóle możliwe. Niedługo ziemię przestanie spowijać mgła, a to właśnie wtedy atakuje. A więc zdecydowane pójdę.
Dawno nie byłem w parku o tak wczesnej porze dnia. Z początku było jakoś dziwnie, ale teraz już się przyzwyczaiłem. Muszę przyznać że nawet mi się podoba. Chyba będę musiał odbywać częściej takie przechadzki, jeżeli tylko praca na to pozwoli.
Czuję się dużo lepiej, jest mi lekko i rozpiera mnie niesamowita energia. O jaka piękna dziewczyna, o długich blond włosach, niesamowicie brązowych oczach, no i ten uśmiech. A w dodatku sama. No, no.

Czuję się dziwnie znużony, trochę snu nie zaszkodzi, przecież ostatnio miałem z tym trochę kłopotu.
Niestety znowu miałem sen, nie wiem jak długo spałem, ale chyba dość krótko. Jeszcze nie widać mgły, może jeszcze zdążę.
Śniło mi się, że szedłem przez park i zobaczyłem ta przepiękną dziewczynę, która siedziała na ławeczce. Ale był tam ktoś jeszcze. W jej stronę zaczął się zbliżać mężczyzna w długim płaszczu, spowity we mgle. Zacząłem biec, biegłem coraz szybciej. Aż w końcu znalazłem się na tyle blisko by dostrzec twarz tego, mężczyzny. Ku mojemu przerażeniu to była moja twarz. I wtedy się obudziłem. A teraz muszę ruszać.
Mam jeszcze czas, dopiero zaczyna się robić mgła. Choć z każdą chwilą robi się coraz gęstsza. Gdy wbiegłem do parku była już tak gęsta, że ledwo widziałem to, co było przede mną. Na szczęście to ta ławka, o jest i ona. Zaraz, zaraz, ktoś idzie w jej stronę. Trzeba działać, nie pozwolę by zrobił jej krzywdę.
- Niech ją pan zostawi! – krzyknąłem. – Mężczyznę wyraźnie zatkało, nie wiedział, co ma robić. Odwrócił się powoli w moją stronę. Przez chwilę spodziewałem się, że zobaczę własną twarz. Ale na szczęście okazało się, że to tylko jakiś lump.
- Ja nie chciałem zrobić nic złego. – wyjąkał. – chciałem tylko… Niech pan nie wzywa policji, ja już sobie idę.
Nie wiedziałem, co mam mu odpowiedzieć, zupełnie się tego nie spodziewałem.
- Dobra, tylko nie zaczepiaj już pań. Zrozumiałeś.
- Doobra, już mnie nie ma. – ledwo skończył mówić i puścił się biegiem w stronę bramy.
- Dzięki że się za mną wstawiłeś. Jestem Liza.
- Miło mi Mark. Wiesz, że powinnaś uważasz. Ostatnio po parku kręcą się różne typy.
- Zapamiętam to.- odpowiedział uśmiechając się słodko.

Dziś mój wielki wieczór. Pierwszy raz od jakichś 4 miesięcy umówiłem się z dziewczyną. Liza jest naprawdę urocza. A i jeszcze jedno w końcu znalazłem ten nóż. Dziwo był w wewnętrznej kieszeni mojego płaszcza. Był umazany jakąś dziwną szkarłatną mazią, ale go już dokładnie umyłem. Tylko nie wiem, po co mi on był w płaszczu i dlaczego zabrałem go wtedy, gdy ruszyłem Lizie na ratunek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początek trudne pytanie: dlaczego nie przeczytałeś tekstu po wklejeniu go do okienka? ślady przenoszenia (bo chyba narrator się nie jąka?) i brak interpunkcji w wielu miejscach irytują.
Czytało się nieźle, wciągnęło bardzo szybko i, o ile gdzieś w drugim akapicie byłem przekonany, że wiem jaka będzie pointa, o tyle później tekst lawiruje i wcale w tej pewności nie utwierdza. Polecam lekturę tekstu Gwyneth (na tej samej stronie, poniżej), jest lekkie pokrewieństwo klimatu :) Trochę błędów do poprawienia, ale poważniejszych zarzutów brak. Tyle jak dla mnie, kłaniam się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ależ nie chodzi o przeprosiny, ja się zupełnie nie gniewam :) chodzi tylko o to, żeby przeczytać tekst po jego wklejeniu do stosownego okna. Word - o ile się orientuję - sam z siebie nie dzieli wyrazów i nie przenosi do następnej linijki. A z błędami da się żyć jednocześnie po cichu je eliminując. Głowa do góry :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mleczno-biały tak na moje oko.
Zamknijcie się, wynoście - 2 x się...

Jeckyl nie wie o Hyde. Znane, ale fajnie opisane. Objawy - sen i ból głowy - troszkę naiwne. Można pomyśleć, jak to pogmatwać, by tekst zyskał. Tylko to trudne, bo temat szczególnie eksploatowany - pasiłoby coś na miarę "Harry Angel" albo "Podziemnego kręgu".... pozdrówka!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...