Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

dyspensa za darmo


Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Mówisz, że nie do każdego...? Dobra. Tylko żeby jakieś podjechało! Wtedy podejmę właściwą decyzję. :))))))))))))))))))))) I to wcale nie jest takie śmieszne! No, może trochę....:).

Moja też zakładała. Koronkowe. A potem do trumny zażyczyła je sobie. :))) Dzięki i pozdrawiam także. Elka.

dopisałem kilka słów o tej mojej babce w mitenkach. ale nie zdążyłaś, Elu przeczytać.
wiersz podoba się, ale chyba już wspomniałem.
jeszcze raz w takim razie.
pozdro.
S.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Mówisz, że nie do każdego...? Dobra. Tylko żeby jakieś podjechało! Wtedy podejmę właściwą decyzję. :))))))))))))))))))))) I to wcale nie jest takie śmieszne! No, może trochę....:).

Moja też zakładała. Koronkowe. A potem do trumny zażyczyła je sobie. :))) Dzięki i pozdrawiam także. Elka.

dopisałem kilka słów o tej mojej babce w mitenkach. ale nie zdążyłaś, Elu przeczytać.
wiersz podoba się, ale chyba już wspomniałem.
jeszcze raz w takim razie.
pozdro.
S.


Nie...no jak? Przeczytałam pochwałę! Była na przedzie! Dzięki. Ale ja takiego myka ze skromności zrobiłam ;). No, powiedzmy. Takie żarciki. Uścisk. E.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jest tu żywy towar? O matko!!!! Niewolnictwo? Masz Ty fantazję! Takiej interpretacji nie spodziewałam się, zaiste! Ale jeśli tak, to tylko dla wierszyka komplement, że niby taki uniwersal-(ny!). :))) Pozdrawiam Cie, Oxy. Elka.
No bo Peelka twierdzi, że facet ujął ją "bezinteresowną" kurtuazją i w ten sposób spowodował, że zaczęła być naiwna, i to do tego stopnia, iż wsiada teraz bez obaw do samochodów z facetami, nie ma wyrzutów sumienia z powodu "grzesznej przeszłości", nosi kiczowate różowe sukienki i halki, kryje zmarszczki pod rękawiczkami... ;-)
Widzisz, w ten sposób można wiersz dwojako odbierać: jako starzenie się kobiety albo jako uwiedzenie młodej, frywolnej kobietki przez alfonsa dla zarobku. Jedno i drugie pasuje, moim zdaniem. :-)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Jest tu żywy towar? O matko!!!! Niewolnictwo? Masz Ty fantazję! Takiej interpretacji nie spodziewałam się, zaiste! Ale jeśli tak, to tylko dla wierszyka komplement, że niby taki uniwersal-(ny!). :))) Pozdrawiam Cie, Oxy. Elka.
No bo Peelka twierdzi, że facet ujął ją "bezinteresowną" kurtuazją i w ten sposób spowodował, że zaczęła być naiwna, i to do tego stopnia, iż wsiada teraz bez obaw do samochodów z facetami, nie ma wyrzutów sumienia z powodu "grzesznej przeszłości", nosi kiczowate różowe sukienki i halki, kryje zmarszczki pod rękawiczkami... ;-)
Widzisz, w ten sposób można wiersz dwojako odbierać: jako starzenie się kobiety albo jako uwiedzenie młodej, frywolnej kobietki przez alfonsa dla zarobku. Jedno i drugie pasuje, moim zdaniem. :-)


No, jak tak, to zabieram obie wersje czytania - młodą i starą! Moje pisanie było raczej o żadnej z nich. To tylko wyobrażenia kobiet, że są stare, nieatrakcyjne. I chwytają siĘ "desek ratunkowych" ; Drwię z takich.:) Pozdrawiam. E.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sarkastycznie do adresata peelki - łaskawca dający dyspensę - niech spada, no chyba, że peelka jednak coś czuje do niego - trudno, albo że po prostu się śmieje, bo przecież nie będzie się wygłupiała z botoksem i liftingiem:)
A co do mitenek, kurczę - mój syn, stary koń, kupił sobie takie obciachane rękawiczki - pewnie moda.
Wiersz podszyty humorem i dystansem do upływającego czasu - fajny:)
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




O! Nawet nie zauważyłam! Wiem, że to niby rym obciachowy, ale tutaj, w tych różowych, tandetnych halkach trochę pasuje. Czy bronię się bardzo nieudolnie ?:)))) Za resztę bardziej wyrozumiałą dzięki bardzo. Nie chciałam wymiatać aż!:). Serdeczności. Elka.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


No bo Peelka twierdzi, że facet ujął ją "bezinteresowną" kurtuazją i w ten sposób spowodował, że zaczęła być naiwna, i to do tego stopnia, iż wsiada teraz bez obaw do samochodów z facetami, nie ma wyrzutów sumienia z powodu "grzesznej przeszłości", nosi kiczowate różowe sukienki i halki, kryje zmarszczki pod rękawiczkami... ;-)
Widzisz, w ten sposób można wiersz dwojako odbierać: jako starzenie się kobiety albo jako uwiedzenie młodej, frywolnej kobietki przez alfonsa dla zarobku. Jedno i drugie pasuje, moim zdaniem. :-)


No, jak tak, to zabieram obie wersje czytania - młodą i starą! Moje pisanie było raczej o żadnej z nich. To tylko wyobrażenia kobiet, że są stare, nieatrakcyjne. I chwytają siĘ "desek ratunkowych" ; Drwię z takich.:) Pozdrawiam. E.
O, no i mamy trzecią interpretację, odAutorską - i ona jest uniwersalna, a więc najlepsza! Tak, czuje się tu drwinę, bezwzględnie!
Ja też mam w nosie własne wyobrażenia o nieatrakcyjności! ;-)))
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




No, jak tak, to zabieram obie wersje czytania - młodą i starą! Moje pisanie było raczej o żadnej z nich. To tylko wyobrażenia kobiet, że są stare, nieatrakcyjne. I chwytają siĘ "desek ratunkowych" ; Drwię z takich.:) Pozdrawiam. E.
O, no i mamy trzecią interpretację, odAutorską - i ona jest uniwersalna, a więc najlepsza! Tak, czuje się tu drwinę, bezwzględnie!
Ja też mam w nosie własne wyobrażenia o nieatrakcyjności! ;-)))


Solidarność lustrzanych obrazów! :)))
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O, no i mamy trzecią interpretację, odAutorską - i ona jest uniwersalna, a więc najlepsza! Tak, czuje się tu drwinę, bezwzględnie!
Ja też mam w nosie własne wyobrażenia o nieatrakcyjności! ;-)))
Solidarność lustrzanych obrazów! :)))
Taaaaa... ;-)))
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabawiłam się z Twoim wierszem Elko i wiem że się nie pogniewasz ;))

potrafisz być ujmujący niebanalnie
uwolniłeś mi sumienie z grzesznej
przeszłości

błękitnieję

mogę pisać głupio o miłości
grać pensjonarkę i zakonną brankę
wsiadać bez aluzji do męskiego auta
i naiwnie nie bać się gwałtu

powoli stanę się kiczem
zakłożę halkę pod różową sukienkę
niezobowiązująco bezwstydnie
i w końcu naciągnę mitenki
na zmarszczki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Zabawa moim pisaniem, to najwyższy stopień zadowolenia. A po co ja niby piszę??? :)))) Użyłaś pilniczka o innej strukturze do wymodelowania i w ten sposób powstał caaaałkiem inny wierszyk. Ma inną wymowę i tym sposobem mamy dwa wierszyki! Dzięki. Pozdrowienia. Elka.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Jacek_Suchowicz o niewinności to już dawno się zapomniało, a dobre wino i owszem też lubię  Kredens pozdrawia 
    • nigdy nie ma pewności co jutro przyniesie czy będzie to pogrzeb a może wesele   nigdy nie ma pewności kto do drzwi zapuka czy bedzie to nadzieja czy chwile złości   nigdy nie ma pewności że las bedzie szumiał a człowiek ubierze szaty uszyte z dobroci   nigdy nie ma pewności czym poczęstuje noc czy dzień będzie od  wczoraj piękniejszy   nigdy nie ma pewności jest tylko wiara w to że Bóg się odważy o lepsze dla nas poprosi
    • 143 Na Wejherowskiej dławi się czas; Czekam aż wszystko się ruszy. Liczne przekleństwa, któryś już raz, Pragnę siarczyście wyrzucić.   Na Wejherowskiej takie są dni; Wolniej mijają, niż reszta. W komunikacji z ludźmi się tkwi, A w autobusie orkiestra.   Co rusz w hałasie mija mnie ktoś, Z twarzą wpatrzoną w telefon. Za smartfonową manią, na wskroś, Ludzie zdążają na ślepo.   I choć znów jesień trąca nas dziś, Wszędzie duchota panuje. Jakimś sposobem chciałbym stąd wyjść, Bowiem jestestwa nie czuję.   Przy pneumatycznych ściskam się drzwiach, Czekam i czekam wytrwale, W myślach pytając: Jak długo, jak? Końca nie widać wciąż wcale.   Z radia bez przerwy zsuwa się bas, Żeby bieg czasu przyspieszyć; Rytmy wątpliwe cieszą znów nas, Trzeba jakkolwiek to przeżyć.   Dziurą w suficie uciec mam chęć, Bo wiem na pewno - nie przetrwam. Minut dwadzieścia, zaraz plus pięć, Na stu ulicy jest metrach.   Zimną jednakże trzeba mieć krew, Miast pójść do auta od razu, Bo zaparkować też nie ma gdzie, W zakorkowanym Wrocławiu.   ---
    • Czekamy, cierpliwie czekamy. W szumiących lasach, na żyznych polach, w piwnicach starych kamienic. Potrafimy zaskoczyć podczas prac w ogródku, potrafimy napędzić niezłego stracha nurkom, bywamy też lokalną sensacją na budowach. Wojna - ta to powsadza swoje macki wszędzie, nieważne – suche, mokre, piaszczyste, gliniaste, kamienne – my nie wybrzydzamy – i tu, i tam przetrwamy, z niekończącą się datą przydatności do zabicia.       Czekamy, cierpliwie czekamy. I nigdy nie wiadomo - czy tym razem znajdzie nas ciekawski pan z ciekawskim pieskiem? I nic, niestety nic nie skończy się dobrze. A może grupa rozbawionych dzieci, którymi historia – zła jak Baba Jaga – zapłaci odsetki od minionej rozpaczy. Wojenne i powojenne matki, czasem na jedno wychodzi. Ale bywa i tak, że wszystko kończy się dobrze. Na przykład gdy trafia na nas paczka wagarujących gówniarzy, z których ten jeden gówniarz jest trochę rozumniejszy niż inni, w zasadzie można powiedzieć, że gość jest całkiem do rzeczy, i krzyknie w ostatnim momencie na tego, co z łapskiem podchodzi. No i ten głupszy nie tknie, coś sobie mruknie pod nosem, coś zaklnie, lecz w końcu odejdzie. Farciarze, nie dali się wrobić w domknięcie wojennych statystyk.       Nienawiść o lata przeżyła tych, którzy ją czuli. Wystarczyło nadziać nią miny, dokładnie poupychać w granaty, podrzucić w pociskach          i bombach. Nienawiść w konserwach na potem, na niedostatecznie czarną godzinę. Nienawiść obok polnej stokrotki, nienawiść pod listkiem paprotki, o włos od korzenia marchewki. Leśna nienawiść na drodze jelonka, podwodna nienawiść ściśnięta w minie morskiej, podziemna nienawiść na szlakach nornicy i kreta. I międzygatunkowa nienawiść, bo bywa, że upomni się i o walenia, i o orkę, wypłoszy lisy i zające. Rozrzuci swój gniew w promieniu o mniejszym lub większym zasięgu. Nie będzie dla niej ważne, czyja to noga, czyja ręka i czy to miała być właśnie ta głowa. Wymiesza dokładnie wszystkie grupy krwi od dawców mniej lub bardziej honorowych, od dawców niedobrowolnych.       My, zatopione w morzach głowice nuklearne, zagubione zabawki roztrzepanych, brzydko bawiących się w zimną wojnę dzieci, byłyśmy na tyle taktowne, że pozwoliłyśmy o sobie zapomnieć. Nie zakłócamy letnich turnusów, nie przeszkadzamy w zachodach słońca, nie wywracamy żaglówek. Czekamy, cierpliwie czekamy.
    • Witam - podoba się -                                             Pzdr.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...