Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Monolog - Dlaczego Zabiłem?


Michał Kowalski

Rekomendowane odpowiedzi

28 XI 1866

Mam zamiar spisać wszystko. Absolutnie wszystko. Teraz, gdy czerń zbledła, gdy potrafię spojrzeć sobie w oczy nie czując odrazy – dopełnię aktu skruchy. Ta karta papieru będzie mi świadkiem. A ja świadczył będę przed sobą w swojej własnej sprawie. Posiadając nareszcie świadomość faktu, świadomość ‘mnie’.
Nadludzki Rodion - nieludzko etyczny, obudził się człowiekiem - ludzko człowieczym.

29 XI 1866

Dziś rozpoczynam pracę. Pytanie fundamentalne. Pytanie od którego zacząć jest koniecznym. Dlaczego popełniłem zbrodnię. Czemu zamordowałeś Rodionie Romanowiczu?
Motyw? jakże brzydki, cuchnący, lepki i mdły... Kradzież, grabież, rabunek. Pod każdą z możliwych nazwy kryje się czyn uwłaczający ludzkiej godności. Uważałem, że dzięki postępkowi zyskam wiele!
O ironio! Słodko-gorzka ironio! Wszakżem zyskał... Nową dusze!
Lecz jak daleko byłem wówczas od takiej wizji następstw, skutków przedsięwzięcia... Wszak znajdowałem się na biegunie zupełnie odmiennym. Wmawiałem sobie, że pomogę matce, siostrze, przyjaciołom. Nędza była czymś czego nie potrafiłem znieść, czymś na co spoglądałem z rozgoryczeniem.
Prawdą jest jednak to, że do występku popycha egoizm. Ubrany w barwne piórka. Ukryty, zamaskowany, przeinaczony na potrzeby chwili.
Kolejną kwestią była niezaspokojona ambicja, młodzieńcza żądza dokonania Czynu... Widziałem siebie jako indywidualistę. Indywidualistę, który w strukturach społecznych zajmuje zdecydowanie niewłaściwe miejsce. Mógłbym nazwać to poczuciem krzywdy, będącym wodą na młyn zbrodniczej fantazji.
Snute przeze mnie teorie dopuszczały popełnienie morderstwa. Przekonanie o niemal altruistycznych aspektach zabójstwa, łączyło się perfekcyjnie, synchronizowało z ogromną niechęcią do lichwiarki. Alona jawiła mi się złą, parszywą kreaturą. Uważałem ją za wyzyskiwaczkę żywiąca się nieszczęściem innych. Nie dostrzegałem niczego błędnego w określaniu lichwiarki ‘alegorią bezwzględnego świata’. Miałem czelność klasyfikować ludzi na zbędnych, zawadzających oraz użytecznych...
Natłok skomplikowanych myśli pozwolił zatrzeć się granicy między dobrem i złem. Trzeźwa ocena z mojej strony stała się zupełnie niemożliwa.

30 XI 1866

Czyżby sam Bóg zaplanował dla mnie tę Golgotę... na której szczycie czeka nieskalana czystość? Myśląc o ogromnej liczbie pozornie przypadkowych wydarzeń, które wspomogły me zbrodnicze zamiary i plany, mam coraz mniej wątpliwości.
Ach! Kochana Sonieczka...



[fragment dzienników Rodiona Romanowicza Raskolnikowa z okresu pracy na Syberii]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



tak... to wariacja
wyobraziłem sobie Rodiona pracującego już dłuższy czas w obozie na Syberii - zaraz po tym jak wyznał Sonii miłość i nadeszła pora prawdziwej skruchy (wtedy kończy się powieść) - i to jak mógłby wyglądać jego dziennik... swoista spowiedź...

dziękuję za poświecony czas

kowalski
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ojej... a dla mnie ten tekst jest podsumowaniem, jakie napisałby, lepiej lub gorzej, każdy licealista po omówieniu na języku polskim Dostojewskiego. żadnych nowych treści. ładnie to wszystko ubrałeś w słowa, nie czepiam się Twoich zdolności, bo pisać rzeczywiście umiesz. no ale nie taką pigułkę z Dostojewskiego... przecież wszystko, co można w tym fragmencie dziennika przeczytać, każdy już wie.
jakby takie na siłę.
czekam na jakiś inny tekst, w którym będziesz miał większe pole do popisy i do wykazania się umiejętnościami.
pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...