Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Lato 1989


cezary_dacyszyn

Rekomendowane odpowiedzi

jeśli zacząć od początku to trzeba zacząć od Szczecina od tego jak tak zwani ludzie wsiadali do pociągu nogi pięści łokcie brzuch nie patrząc na małe dzieci i na kobiety z dziećmi na rękach a czy te kobiety to dobre żony i matki czy też puszczają się na prawo i na lewo fizycznie i psychicznie to już nieważne ale były tam jednak niektóre zresztą wcale nie były gorsze w naśladowaniu bydła od tak zwanych mężczyzn nie był to chwalebny moment dla ludzkości jak jeden by powiedział widząc to a zadziwiającym jest fakt że nawet jak już kupa ludzi wsiadła i było widać że inni stoją na korytarzu to to bydło pchało się dalej ale było też kilka naprawdę porządnych a wcale nie ja byłem najporządniejszy bo ostatni nie wsiadłem całą drogę do Torunia stałem i drażniłem stopy czasami tylko siedząc na tym czymś pod oknem gość jeden chodził i sprzedawał piwo kupiłem dwa po sześć stów jedno ale świeże było i dobre naprawdę – ‘ Lech ‘ półlitrowy made In Poznań – ludzi kupa panienek też kilka ale w moim przypadku raczej nie zasługujących na uwagę a tym samym konwersację a jeden goguś stał i żuł gumę wciąż i uparcie i nie mogłem na to patrzeć tak żuł i żuł bo bardzo śmiesznie to wyglądało jak poruszał szczęką w tę i wewtę i nie chciałem parsknąć śmiechem a w Bydgoszczy jest fajny sygnał dworcowy ale do Torunia jechałem rano tam byłem a jeszcze jak jechałem to coś pięknego widok za oknem mgła nad polami nigdy aż takiej nie widziałem nawet Słońce ledwo tylko przebijało i można się było jedynie domyślać co to za gwiazda zimno się robi powoli ale jeszcze do tego nie dotarłem no więc oddałem bagaż do przechowalni i poszedłem na miasto jeszcze nigdzie się nie spotkałem by tyle zabytków było skupione tak bardzo jak w Toruniu bardzo mi się podobały zegary co krok jak nie na ratuszu to gdzie indziej albo u zegarmistrzów na wystawach a pełno przedstawicieli tej profesji w tym mieście najpierw jechałem autobusem linii 22 zresztą w zasadzie tylko tą linią jeździłem podczas mojego tam pobytu przy placu Rutkowskiego tuż obok Collegium M… jest wspaniała fontanna a na placu bardzo malowniczo kwietniczo zadbany skwer ale ta fontanna jak usiąść i patrzeć w Słońcu to widać tęczę a jak fontanna to znaczy strumień wody się obraca to ta tęcza tworzy się z dołu do góry i odwrotnie coś pięknego w samym mieście nigdzie zapałek nie było i nie ma polsko polsko czym ty jesteś ani lusterek ani mydelniczek wróciłem na stację trochę tam wcześniej podjadłem wziąłem bagaż a wcześniej kupiłem plan Torunia więc bez kłopotu trafiłem na camping „ Tramp ‘‘ rozbiłem namiot zostawiłem plecak pojechałem po chleb wróciłem i potem znowu pojechałem wysłałem kilka kartek jedną do domu jedną do takiej jednej dziewczyny która nie wie ile straciła nie będąc tutaj ze mną do Ewy jedną do jeszcze innej takiej dziewczyny i jedną do Marka niech się cieszy chodziłem tu i tam i tam i tu nad Wisłą też byłem na Mostowej jest sklep muzyczny kupiłem struny i harmonijkę a teraz jest już ciemno i idę spać ale jak się obudzę to może skończę a jak nie to dopiero później
i niech świerszcz kołysze mnie do snu
a rano obudzą ptaki
jeszcze o to , Panie
Cię proszę …
I już obudziłem się ale to było dawno temu godzin kilkanaście już jestem w zupełnie innym miejscu ale o tym później muszę wrócić w opowieści śmiesznie gdybym pisał to wczoraj to pisałbym o wczoraj a że piszę dzisiaj to piszę jeszcze o przedwczoraj co było więc byłem w Toruniu cały czas już prawie nie pamiętam co robiłem będzie trochę chaosu ale przypominam sobie że była kupa fajnych panienek oczy to tu i tam wodziły za nimi czasami myślę czy nie zazdrościć niewidomym ale chyba jednak nie chociaż fakt że czego oczy nie widzą tego dusza nie pragnie ale to ode mnie zależy jednak głównie ach gdybyś była ze mną dziewczyno to nawet bym nie spojrzał na te inne ale nie ma ciebie tutaj więc wodzę tęsknie wzrokiem za innymi i wcale mnie to nie cieszy chodziłem chodziłem i poszedłem do kina ‘ Kopernik ‘ się nazywa na film”Fatalne zauroczenie ‘ USA za sześć stów świetny był naprawdę i wszystkim go polecam mi się osobiście na płacz zbierało wrażliwy facet jednak jestem a po filmie wróciłem na camping zjadłem kolację i bardzo bardzo szybko zasnąłem że się wcześniej umyłem to normalne tak mi się zdaje ( że to powinno być normalne ) więc o tym pisać nie będę a jeszcze mi się przypomniało że w tym dziwnym kraju nie mówi się tak tylko jo a porem zasnąłem a chłodna noc była a pod samym kocem to jednak przerypane tym bardziej że nawet swetra nie nałożyłem tylko koszula i moro ale mogło być gorzej więc nie było źle rano się obudziłem załatwiłem formalności za nocleg i rozstawienie namiotu też sześć stów potem dostałem się na dworzec Toruń Wschodni zjadłem obiad grochówka plus fasolka po bretońsku i trzy oranżady kupiłem na miejscu jedna 110 zł a za wszystko przeszło dziewięć stów polsko polsko ja kty szanujesz swoich obywateli ale niech ci będzie zapałek też nie było autobusem 25 do Rogówka a stamtąd z kapcia do Młyńca przez Brzeźno rozbiłem się nad rzeką Drwęcą obok mostu z lewej strony przychodzili wędkarze ale ryby nie brały na wsi wysępiłem trochę zapałek dałem dziewczynce 20 zł matka po co pan jej to daje a niech ma dziękuję ślicznie jeszcze raz dziękuję i poszedłem najpierw spytałem się jednego fagasa czy wzdłuż rzeki do Elgiszewa dojdę tak ale tam w górę drugiego też się spytałem tak tak ale lepiej drugą stroną posiedziałem Biblię poczytałem tyle tam jednak nieścisłości że to wszystko dziwne mi się wydaje powiedz mi Jah jak to naprawdę jest oświeć moją duszę a może jestem za inteligentny nie wiem położyłem się spać tym razem dodając sweter dla ozdoby prawie zasypiałem ale zaczęło się coś strasznego jakaś dyskoteka na wsi tak tak święto odrodzenia ładnie to wszystko wyglądało nie ma co jakaś banda zachlana dziwki też przechodziła przez wioskę kurw chujów pierdolenia i innego mięsa tam nie brakowało powietrze zmieniło się na gorsze od tej sieczki tylko perkusję było słychać a nawet nie to bo na perkusji trzeba umieć grać tam po prostu ktoś w bęben walił sam zapewne nawalony z drugiej strony też jakaś muzyka coś dla starszego pokolenia a ta banda co szła przez most zachlana to też takie przyśpiewki miała że wstyd się przyznać że się to słyszało tak tak święto odrodzenia polsko polsko czy ty wiesz jaka z ciebie szmata chyba nie wiesz nawet musiałem wyjść z namiotu poszedłem na most Księżyc wspaniały i kupa gwiazd Wielki Wóz też widziałem i stałem paląc papierosa i czułem jak zimno pieści mi wyższe piętra nóg czyli ud stałem myślałem że może jakaś porządniejsza samotna dziewczyna się przypląta albo dwie samotne dziewczyny ale gdzie tam stałem stałem jakiegoś tchórza albo kunę czy coś tam spłoszyłem było ciemno nie widziałem a na poręczach tego mostu z obu stron też wyryte różne mięso długo długo zasypiałem noc była cieplejsza trochę chyba od poprzedniej rano wstałem kupa ludzi chyba z kościoła dla odmiany wracali zwinąłem się i poszedłem wzdłuż tej rzeki i niech kule biją tego faceta jednego i tego drugiego też z początku szło się jako tako potem zarośnięte jak nie wiem pokrzywy jeżyny oset i inne diabły a mówili że można iść bez przeszkód potem ale heca to wszystko dzisiaj było zaczął się jakiś sad ogrodzony siatką drucianą musiałem tam wskoczyć bo była droga i szedłem wzdłuż siatki jabłek sobie trochę wziąłem żaden grzech żadna zbrodnia sad miał hektary jakieś zabudowania się zaczęły z drugiej strony już było lepiej więc z powrotem przeskoczyłem żeby nikomu w paradę nie wchodzić psy na dodatek mogły być uszedłem może ze sto metrów i dopiero się bonanza zaczęła takie krzaki że niech tamtych dwóch kule biją i cała ich rodzinę znowu musiałem wskoczyć do sadu dalej też jakaś chałupa była i tabliczka zły pies ale idę twardo pies był faktycznie na mój widok zaskomlił tylko żałośnie czyli że nikogo już dłuższy czas w chałupie nie było a jak już ktoś był to pewnie o sobie tę tabliczkę napisał za sadem była jakaś droga polna znowu przez płot po dłuższym marszu zatrzymałem się przy chałupie jakiejś bo od rzeki się oddaliłem dość znacznie zachodzę od tyłu pukam jakiś mały łepek ale on nic nie wie zawoła babkę babka starsza stara zresztą już kobiecina bardzo miła tak cały czas tą drogą jakieś pięć kilometrów czy mogę wody nabrać można nalej panu woda ze studni chłopak zgubił wiadro i nie mógł z powrotem wyciągnąć bo go widać nie było ale fachowiec czyli ja za drugim podejściem to zrobił nalałem sobie do pełna do bidonu jakieś głupie słowo ten bidon ale niech będzie podziękowałem i poszedłem aha w tym Młyńcu jest jakaś szopa z napisem punkt kopulacyjny różnie można sobie pomyśleć ale jak całej wiosce tego samego dnia się zachce i o tej samej porze to polsko polsko ale obywateli ci przybędzie to żart oczywiście ale taka tabliczka jest można sprawdzić nie kłamię ale wracam do dzisiaj i szedłem tą drogą polną gumowe buty to jednak nie na lato do marszu ale nie wyrzucę przecież i nowych nie kupię aż tak wspaniałomyślny nie jestem co to to nie potem zaczął się las i żałuj dziewczyno że nie ma cię ze mną ochłoda w cieniu drzew i powietrze zaraz inne zamiast pisać mógłbym ci to wszystko opowiadać ale bym miał gadane ja nie wiem całą drogę ten monolog układałem dalej była robiona trzebież i panie Bruss jeżeli w nadleśnictwie Międzyzdroje pan zawału nie dostaje mimo tylu gestów rozpaczy to tutaj musiałby pan przed każdym wyjazdem w teren zarezerwować sobie miejsce w szpitalu papierówka dwa czterdzieści taka gruba że w metrowej by nie przeszła tartaczka do … czegoś tam niepodobna legary tutaj nie obowiązują wcale na mygłach mygły pięć sześć sztuk różnice między najkrótszą a najdłuższą sztuką pięć sześć metrów i niech pan mi nie wmawia że u mnie było źle bo niewiele pan chyba widział ale to tak sobie piszę i tak do lasu nie wrócę więc starczy na ten temat droga się dłużyła w końcu zamiast w Elgiszewie znalazłem się z drugiej strony rzeki w Ciechocinie fajny cmentarz po drodze minąłem spytałem gościa czy daleko do Golubia on że za trzy cztery minuty jest autobus bo to osiem kilometrów pieszo tak mówił a chyba myślał że autobusem bliżej nie wiem jak się pośpieszę to zdążę przystanek tam i tam pomyślałem że właściwie to ma rację autobus już ruszał ale machnąłem łapą kilka razy zatrzymał się bilet stówa fajna muzyczka leciała tyle że do słuchania we dwoje ach dziewczyno czemu nie możemy być razem więc starałem się nie słuchać a teraz już zmęczony jestem zjem coś i idę lulu chłodno się znowu robi trochę głowa mnie boli ale nic to a resztę napiszę kiedy indziej może jutro jest już jutro czyli dzisiaj i pomyśleć że gdybym pisał wczoraj to pisałbym o dzisiaj a że piszę dzisiaj to będę pisał o wczoraj takie są zawiłości czasu i przestrzeni bo jestem już gdzie indziej w Wąbrzeźnie ale zanim tu dotrę to jeszcze trochę czasu zleci najpierw muszę dojechać do Golubia chociaż już stamtąd wyjechałem ale zatrzymajmy czas i cofnijmy go o jeden dzień no więc przyjeżdżam do tego Golubia tłumy ludzi a jakże zamek turnieje rycerskie międzynarodowe w tym roku nawet rycerze ruscy byli a jakże cholera Słońce tu grzeje bilet 1000 zł na ten zamek chyba się sfrajerowałem bo można było za darmo tak mi się wydaje ale nic to skakali tam przebierańcy jacyś strzelali na noże się bili na szable publiczność polska czeska włoska niemiecka szwedzka i chyba z całego świata prawie fajne obrazy można było kupić jeden z taką facetką był cacy ale i tak jestem przeładowany a z chęcią bym kupił trudno a może i lepiej że nie kupiłem akurat było zakończenie turnieju wręczali medale Polacy wygrali potem Włosi i Francuzi chorągwie i inne bajery co do organizacji to była całkiem do dupy bo rycerze nie okazali się rycerscy i mieli w dupie tego pana który wszystkim kierował wjeżdżali na tych koniach kiedy chcieli zupełnie nie po kolei potem zostawiłem bagaż u jednej babci na placu 1-go Maja tam gdzie jest apteka bardzo miła pani i spraw jej Boże dużo radości w życiu i niech żyje wiecznie naprawdę mogłaby być moją mamą chyba nie miałbym nic przeciwko temu a na pewno mógłbym z nią żyć pod jednym dachem rzecz jasna nie pod kołdrą ale to już inna historia poszedłem połazić po mieście w restauracji ‘ Centralnej ‘ było piwo kuflowe ale nie podobała mi się atmosfera trafiłem do baru ‘ Drwęca ‘ tam jedno sobie za 200 zł kupiłem dobre było bo sam bar to jeszcze gorsza speluna niż ‘ Korsarz ‘ w Wolinie no ale w łeb nie zarobiłem czyli w porządku byłem jeszcze w restauracji ‘ Kaprys ‘ ale tam piwa żadnego nie było potem poszedłem na film ‘ Malone ‘ USA do kina ‘ Wolność ‘ za trzy stówy dobry film naprawdę ogólnie z tych ambitnych ale nie psychicznie krew się lała facet rozwalał wszystkich wkoło ale może być nawet fajna jedna dziewczynka tam była a za pięć lat to już całkiem byłaby fajna poszedłem do babci odebrałem bagaż wody od niej nabrałem podziękowałem ślicznie pieniędzy żadnych nie chciała i słusznie myślę że Bóg jej to wynagrodzi potem trzeba było znaleźć nocleg poszedłem wzdłuż rzeki Drwęcy a jakże i znalazłem takie ciche miejsce na łące po drugiej stronie z prawej miałem kościół na takim zakolu to było jakby ktoś chciał odnaleźć w rzece się wykąpałem poprałem i właśnie zacząłem pisać to czego wczoraj nie skończyłem a kończę teraz potem zjadłem kolację i poszedłem lulu tak jak napisałem okolica cicha ale niech to szlag jakieś dziwne zwyczaje tutaj panują najpierw w tym Młyńcu a wczoraj tam przylazło jakieś towarzystwo męsko-damsko-wódczane i też rzucali mięsem zwłaszcza panienki go nie żałowały a ja jeszcze nie spałem i to wszystko musiałem trawić a wszystko było niesmaczne bardzo i rzygać się chciało a jeszcze psy zaczęły ujadać wyć i szczekać i drzeć pyski w Młyńcu też tak było niech to szlag jeszcze raz mówię i piszę też no ale w końcu towarzystwo się rozpierzchło a jednak tak wyraźnie krzyczała że wysrać się musi ale to było wcześniej więc jak już poszli to i psy dały sobie na luz no i wreszcie zasnąłem dzisiaj rano się budzę raz drugi trzeci tak kilka razy szósta była a zegar napieprzał chyba sześćdziesiątą tyle razy dzwonił potem sobie leżę słyszę jakieś kroki w gumiakach a później ktoś mi namiot otwiera łeb podnoszę patrzę a tam facet dziń dobry i trele morele wstałem pogadaliśmy to była jego łąka pogadaliśmy sobie na tematy różnorakie jak pan chce to niech tam idzie z namiotem powie pan że ja pana przysyłam tam już trzy namioty stoją i ze Szczecina dwie dziewuchy są niech pan tam przyjdzie po co jechać gdzie indziej ja tu krowę zostawię jałówka ciężarna już trzeci miesiąc nie doi niech pan tam idzie i tak w kółko że spływ będzie niedługo i tak dalej o właśnie jak wczoraj pływałem woda była cacy naprawdę puściłem się z prądem szedłem jak strzała potem zawróciłem i pod prąd ani rusz prawie w miejscu stałem musiałem do brzegu dopłynąć stanąć na pięty i iść a jakbym się tak puścił to i w Wiśle bym się w mig znalazł nie jadłem nic tylko spakowałem się na miasto poszedłem wysłałem kartki do takiej jednej dziewczyny która nie wie ile straciła do Ewy której nie mam za złe że jej tu nie ma i do Czoperka niech się chłopak cieszy wreszcie kupiłem mydelniczkę i lusterko takie same jak w Toruniu były bo później w kiosku na peryferiach były już nie za trzy stówy tylko za sto ileś autobusem o 10.17 do tutaj gdzie jestem czyli Wąbrzeźna ale muszę jeszcze napisać że tam w Golubiu wsiadła do tego autobusu facetka że aż mnie zamurowało i co tu kryć nagle męskie potrzeby się we mnie odezwały a elegancka sztuka była jak nie wiem ja wysiadłem ona pojechała dalej do Grudziądza jestem więc teraz tutaj też już trochę łaziłem teraz siedzę na rynku rynek bardzo elegancki takie lubię fontanna też fajna już po obiadku tak to można nazwać jestem w barze ‘Powszechnym’ a muszę przyznać że bar też bardzo elegancki przestronny i w ogóle cacy zjadłem fasolkę po myśliwsku tyle co kot napłakał ale pycha dwie bułki i napój wypiłem miodowo-miętowy za wszystko 388 zł ale jako tako jeść mi się już nie chce wcześniej w samie oranżadę zacząłem pić ale nie skończyłem bo nie wiedziałem że tutaj oranżady są solone normalnie dziwne obyczaje ale też mówi się jo zamiast tak bagaż tylko się nie śmiać dałem na przechowanie na posterunek z takim jednym panem w niebieskim mundurze sobie pogawędziłem a posterunek jest na ulicy Wolności czyli jedno drugiego nie wyklucza bo dlaczego by miało teraz siedzę na rynku trochę dalej fajna panienka w zasadzie już nawet pani ale z fagasem a teraz pójdę rozejrzeć się za piwkiem bo autentycznie mam ochotę i kino może gdzieś znajdę jak jest to gdzieś na peryferiach dopiero bo tutaj już dawno bym przykulał a bagaż to na posterunku zostawiłem bo w hotelu siedziała taka jedna pigwa i nie tutaj nie da rady baby to jednak głupie są przynajmniej głupsze od chłopów ale ciebie taka jedna dziewczyno szkoda że tutaj nie ma jest taka jedna fajna kawiarnia chociaż jeszcze tam nie byłem moglibyśmy pójść na herbatę czy coś tam i w ogóle byłoby cacy ale jak nie chcesz to nie jeżeli ktoś będzie żałował to ty na pewno bardziej no chyba że nie to też możliwe ale wolę o tym nie myśleć bo kruszeję a teraz już idę ale od tego jak poszedłem minęło już dużo czasu było piwo kuflowe w barze „ Piwnym’’ tym razem po 260 zł też speluna ale już lepsza od tej w Golubiu i po mordzie też nie obskoczyłem a potem poszedłem do kina „ Bałtyk ‘’ się nazywa ale powodu wymiany foteli było nieczynne jutro gdybym poszedł to już na nowych bym siedział ale nie pójdę myślę że będę zupełnie gdzie indziej coś głodny dzisiaj byłem cholernie i znowu jestem dwa razy frytki jadłem a jeszcze potem w jadłodajni zupa ogórkowa i bigos z ziemniakami plus oranżada za to wszystko tylko 386 zł czyli tanio jak cholera a lokal bardzo przyjemny że też naprawdę takiego w Wolinie nie ma obsługa szybka i miła w ogóle w tych stronach ludzie są jacyś kulturalni i uprzejmi w pale się nie mieści że tak może być nawet ci w knajpach spokojnie się zachowują a wejdź taj jak ja z kitką w takim Wolinie do lokalu to od razu masz w ryja i nawet nie powinieneś się dziwić bo możesz obskoczyć poprawiny a jeszcze jedno – po czym poznać prawdziwego leśnika ? – właśnie po tym że palić nie musi ale pić to za trzech był dzisiaj w tym barze taki jeden w zielonym mundurze z orłem na czapce i ledwo na nogach stał polsko polsko ale ty szmatą jesteś i nie chodzi mi o to że on był zachlany ale po co ten cały pic i jakieś głupie zasrane mundury przecież i bez tego można być normalnym człowiekiem ale to już polityka a ja daleki od tego jestem później odebrałem bagaż z posterunku był jakiś inny niebieski podziękowałem ślicznie i przyszedłem tutaj gdzie jestem teraz nad jezioro Frydek gorąco było jak nie wiem od razu się wykąpałem mało co a może bym się zabił ale na szczęście się tylko poślizgnąłem i wyrżnąłem nieźle w wodę dno takie brzydkie dziękuję Ci Jah że tak o mnie dbasz jakaś dziewczyna się nawet uśmiała bo właśnie przechodziła nawet nie zdążyłem zobaczyć co za jedna tylko głos usłyszałem namiot rozbiłem dwa metry od wody pod czterema bolszymi wierzbami z początku miałem z drugiej strony jeziora ale usłyszałem że jakaś kapela rżnie bluesa więc pomyślałem że najpierw sobie posłucham akurat przestali grać jak dochodziłem i nie mogłem już ich dokładnie zlokalizować a trzeba przyznać że dobrze grali naprawdę i dobrze się też stało że aż tu mnie przyniosło bo miejsce jest urocze i cały dzień nasłonecznione chociaż z tej strony nie mam widoku na miasto grunt że cicho i myślę że tej nocy już nikogo tutaj nie przyniesie na wódczany piknik a i psy też nie będą chyba szczekać na razie nie słyszałem akurat teraz usłyszałem jak to piszę ale pojedynczy egzemplarz za to z drugiej strony są krowy a na jeziorze łyski łabędzia widziałem czyli powinno się spać cacy a najważniejsze że się ogoliłem i muszę przyznać że na twardy zarost czyli taki jak mój słyszę że są też perkozy pływają tam dalej najlepsza jest letnia woda z jeziora i ostra żyletka teraz mam twarzyczkę jak pupa niemowlęcia tak gładką żyć nie umierać wszystkie lale na wiosce moje cholera woda idzie jak kamień w wodę już mi ledwo ledwo zostało chyba skoczę gdzieś uzupełnić a jutro mam pomysł zanim stąd wyjadę zajdę do tego baru każę sobie nalać piwa w bukłak i to mi na pewno starczy na dłużej bo będzie się powoli sączyć woda to jednak nie napój na upały widzę że mewy też są a teraz chociaż jeszcze spać nie idę to mówię już dobranoc
pełne tajemnic jest życie w raju
drzewa szumią ptaki śpiewają
w powiewie wiatru czai się wąż
szelestem liści kusi wciąż …
a teraz już mówię dzień dobry noc była wreszcie spokojna i ciepła zasnąć nie mogłem tak gorąco było raz tylko musiałem wyjść z namiotu się odlać jak pięknie się niebo i wszystkie jego gwiazdy w jeziorze odbijały mówię ci później coś mi się śniło wiara z budy jeszcze Sylwek Kwaki już nie pamiętam tego snu był bardzo dziwny a później już po przebudzeniu się jakieś demony mnie porwały najpierw znalazłem się w starym lesie stałem między dębami chyba wiał lekki wietrzyk nagle posłyszałem muzykę która była z tych co bardzo wciągają wsysają człowieka ale nie wytłumaczę na czym rzecz polega i boję się nazwać tę muzykę anielską bo to raczej demonów sprawa ale taka w niej harmonia panowała i taki spokój we mnie był ale tylko do czasu gdy ujrzałem matkę swoją młodszą jakąś bardzo tajemniczą zupełnie nie tą którą znam i wtedy coraz bardziej czułem jak staję się tą muzyką nagle poczułem jak jakaś energia ze mnie się ulatnia i zacząłem szybować porwało mnie w górę matka zaczęła coś krzyczeć zresztą nie wiem co mówiła możliwe że całkiem spokojnie tak chodziło jednak o to że co się ze mną dzieje i wtedy właśnie pomyślałem o Bogu że chcę jeszcze żyć i bum skończyło się wszystko otworzyłem oczy znalazłem się z powrotem w namiocie dziękuję Ci Jah za to odczułem ulgę jakąś ale jedno mnie zastanawia co to jest do cholery już nie pierwszy raz mi się to zdarza myślałem że już może się nie zdarzy bo dawno tego nie było normalnie wychodzę wtedy z siebie czuję to i nie są to żadne urojenia słowo daję wiem że mógłbym zostać po tej drugiej stronie czasu i przestrzeni ale zawsze resztkami świadomości staram się wrócić i jak na razie mi się to udaje chociaż bardzo mnie ciekawi co to takiego ale może to śmierć tak wygląda albo też wstąpienie do piekła dlatego nie chcę tego już więcej i strzeż mnie Boże proszę Cię o to bardzo chociaż tak teraz myślę że to jest jednak próba na to czy bardziej miłuję Ciebie czy Szatana musiałem tak z rana o tym napisać żeby jak najwięcej pamiętać ale myślę że starczy tak głupio siedzę że cała lewa noga mi ścierpła i jest jak z gumy ale to było dawno zjadłem jeszcze pomidorową w tej jadłodajni potem ciuchcią się przewiozłem do stacji Wąbrzeźno Główne a stamtąd do Jabłonowa Pomorskiego obleciałem miasto piwo „Barkas” braniewskie wypiłem kartkę do takiej jednej wysłałem i do Bohusza niech ma radochę poznałem dwóch fajnych gości z Włoszczowej później Bodka Michała Ankę i Dzidkę z Wrocławia razem się skumaliśmy razem nas sokista dorwał nie będę tego opisywał ale jemu i takim jak on palantom służbistom zasranym życzę i to szczerze żeby stał w wodzie po kolana i się napić nie mógł w pociągu konduktorka fajna była chłopaki wyciągnęli instrumenty muzyczka była tak dojechaliśmy do Brodnicy to wszystko bardzo w skrócie piszę ale nie ma czasu ani chęci na szczegóły zbyt dużo tu ciekawych twarzy jeszcze nikogo znajomego nie spotkałem wczoraj poznałem Krzyśka z Kielc tak się jakoś razem skumaliśmy aha w Jabłonowie też się odchamiłem zjadłem obiad w restauracji „ Popularnej” zupę jarzynową bigos i szklanka oranżady razem 674 zł nie wiem dlaczego te ceny takie zróżnicowane ale wracam do tego jak Krzyśka poznałem rozbiliśmy namioty on miał piwo „ Polka ‘’ żywieckie wypiliśmy po jednym i poszliśmy na miasto tam obok kawiarni siedział git człowiek z kropą pod okiem zaprowadził nas na melinę spotkał Szczupaka poszli nam piwo kupić było tego trochę piwo „ Kasztelańskie ‘’ z Sierpca poszliśmy w czwórkę nad Drwęcę usiedliśmy ten git człowiek to prawie ziomek bo jak się okazało w Goleniowie ostatnio w pudle siedział a mnie tam urodzono podobno Szczupak okazał się miejscową szychą postrach wsi całej później ciężko było się od nich uwolnić bo natrętni się zrobili i bardzo w czubie też już mieli ale w końcu ich odstawiliśmy a raczej pożegnaliśmy tylko na polu ludzie zebrani w grupki wszędzie jakaś muzyczka gitary Hendrixy i inne bajery trawa też gdzieniegdzie była ale jakoś wytrzymałem ten ból i nie skosztowałem a żałuję trochę że swojej jednak nie wziąłem ale nic to od tego się nie umiera nawet na materacu dzisiaj spałem a teraz już od samego rana Słońce ostro daje i trzeba pójść na jezioro się wykąpać och jak bardzo bardzo dawno to było przeszło tydzień temu i szkoda że już skończyło kupę ludzi spotkałem z samego Wolina Młody Edek Andrzej Górny Ziemek z Olą Plajster Szmata i inni poza tym Artur Załęski Aśka Irmina Gastina Paweł i Paweł Artur i Piotrek i Bodek i Dylan i Apacz i Wisior i jeszcze inni ale to wszystko pył marny bo była tam Rena cud przyrody przez dwa dni byłem zabujany jak nie wiem i że też wtedy tego nie pisałem teraz to zupełnie bez polotu ale życie jest puste bez tej dziewczyny diabeł wcielony anioł o stu twarzach i tej jednej uroczej zamyślonej a ten uśmiech to już całkiem a śmiech to zupełnie jeden jedyny w swoim rodzaju ale co z tego ale były chwile bardzo przyjemne porywałem tę dziewczynę ze sobą i i i i i nie wiem co pisać jakich słów użyć ach brakuje słów ale taka dziewczyna cud nad cudy razem nad jeziorko codziennie obiadek w prześlicznej restauracji „ Mazurskiej ‘’ razem do BDK a potem po tych kilku dniach rozstanie nagłe niespodziewane chociaż wiadome wcześniej a później głupie uczucia odczucia i smutki pusto jakoś się zrobiło kolory zrobiły się szare o jejciu jejciu strasznie chyba się zabujałem bo takiego kogoś już długo szukam i znalazłem no i co z tego nic z tego chociaż kto wie jeszcze nic straconego och Rena Rena jak ja Cię ubóstwiam nie wiesz nawet ale powiedz tylko słowo i niech na tym się ta opowieść skończy amen

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Czy brak interpunkcji jest zamierzony? Czy to zwykła ignorancja? Po lekturze Twojego tekstu nasuwa mi się tylko jedno pytanie: Czemu (lub komu) ma on służyć? Bo ja tego kompletnie nie łapię. Jeśli ten słowotok to tylko niezła zabawa po ziole, to ok. Fajnie się pobawiłeś, ale jeśli słuzyć ma czemuś więcej, to wierz mi, ze nie służy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Łukasz Jasiński prowadzę nieidealne życie, gdy pracuję w domu:) brak schabowego i zupy:) tylko wybieram menu i lecę po odbiór:)

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @MIROSŁAW C.   Ludzie, panie Mirosławie, którzy znają Konstytucję Trzeciej Rzeczypospolitej Polskiej - są w dużo lepszym położeniu - mają zmysł republikański (przeciwstawny: anarchii - prawnej), otóż to: najważniejszymi źródłami prawa w Polsce są - w takiej kolejności (hierarchii) - ustawa zasadnicza, ustawy, ratyfikowane umowy międzynarodowe i rozporządzenia, dlatego też: wyrzucam do kosza - "Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego dotyczące RODO" - one są niżej w hierarchii od rozporządzeń - od samej Rady Ministrów, natomiast: uchwały, regulaminy i kodeksy (prócz: ustawowych kodeksów takich jak - Kodeks Karny, Kodeks Cywilny, Kodeks Pracy i kodeks postępowania administracyjnego) - nie mają mocy prawnej, a jednak: muszą być całkowicie zgodne z ustawami, ratyfikowanymi umowami międzynarodowymi i rozporządzeniami - nie mogą prowadzić do kolizji prawnej.   Łukasz Jasiński 
    • Meltdown   Zniknąłeś znów, wszechświecie? Wszędzie już szukałem; Każdego ranka krzyczę… Ach, bezwzględny draniu, Dlaczego wciąż tak robisz? Wyjdź już i pomaluj, Na nowo, co śród bodźców szare i splątane.   Rutyno, tak cudownie było nam nawzajem; Wróć proszę i codzienność harmonicznie planuj, Bo dość mam już zamętu, dosyć bałaganu… Czy słyszysz, jak stabilność zmienia się w niepamięć?   Udało się i wreszcie coś skrobnąłem tutaj; A może meltdown znika? Nie wiem, trudno wyczuć, Gdyż wolę, jak mawiają, wciąż na zimne dmuchać,   By umysł od gorących chronił się zastrzyków. Pokłuty, ledwo żywy, w drogę z wolna ruszam, Odnaleźć, co zgubiłem w świecie neurotypów.   ---
    • V DAY DZIEŃ Z Victory Day, May 8-9 Dzień Zwycięstwa, 8-9 maja  (A Pictorial History of the Common Victory Obrazkowa historia wspólnego zwycięstwa)   Successful battle of an American Pershing tank against a German Panther tank in Cologne near the Cologne  Cathedral, Germany, in May 1945. Udana bitwa amerykańskiego czołga Pershing z niemieckim  czołgiem Panther w katedrze w Kolonii w Niemczech w maju 1945 r.  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Czech satirical collage Czeski kolaż satyryczny   The Circus Performer.  A Russian short film, 2020. Cyrkowiec. Rosyjski film krótkometrażowy, 2020 r.   Połączenie wojsk USA/ZSRR na Łabie (Amerykański znaczek pocztowy)   A cordial entente Serdeczne porozumienie     Pour out a little glass, my friend, Glass for your front-line pal, Without wasting time in vain Let`s talk with you again. Without wasting time in vain And in our common manner plain Let`s talk with you, dear friend.   Nalej trochę szklanki, przyjacielu, Szkłanki dla Twojego kumpla z pierwszej linii, Bez marnowania czasu na próżno Porozmawiajmy z tobą ponownie. Bez marnowania czasu na próżno I w naszym serdecznym stylu, proste Porozmawiajmy z tobą, drogi przyjacielu.   The Triumph of Winners March Marsz Triumfu Zwycięzców              
    • @Waldemar_Talar_Talar Właśnie, często ważniejsze to, że nie ma.    Pozdrawiam serdecznie  Miłego dnia 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...