Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Zaduszkowy Horror


Liryczny_Łobuz

Rekomendowane odpowiedzi

1 Listopad – Obrzęd Czerwonego Tańca

***

Jak zwykle była spóźniona. Grób ojca, na małym góralskim cmentarzyku – musiał co roku czekać, aż Felicja ( to imię po babci ojca – ale się już przyzwyczaiła przez te swoje 26 lat), odwiedzi tego szczególnego dnia mogiły w Krakowie. Nie lubiła tej drogi, na grobach dopalały się ostatnie płomyki, było ciemno i zimno. Na szczęście znała drogę na pamięć. Owinęła się szczelnie swoją bordową kurtką.
Z plecaka wyjęła grabie i duży worek. Najpierw liście. Potem mycie pomnika, i wreszcie świece.
Mogła już usiąść. Jak co roku starała się przypomnieć sobie jego twarz, głos, dotyk – i co roku było trudniej.
Zaczęło porządnie wiać. Dopaliła pośpiesznie papierosa, umieściła worek z liśćmi za krzyżem i niechętnie wstała. Czekała ją długa droga w deszczu – a jej Fiacik był coraz starszy. I jeszcze jutro do pracy – Brrr! Ta ruda suka, na pewno już obmyśla jakąś dodatkową robotę dla mnie.
Postawiła kaptur, wzięła plecak i ........

***


Obudziła się w jakimś zimnym pomieszczeniu. Podniosła głowę i rozejrzała się dookoła. Leżała nago na płycie grobowca, przywiązana łańcuchem. Pomimo zimna, czuła, że granit na którym leży – jest mocno rozgrzany. Było by prawie całkiem ciemno, gdyby nie dwie lampy naftowe, wiszące pod niskim, kamiennym sklepieniem.
To jakiś zboczeniec mnie tu zamknął – pomyślała – to chyba jakaś grobowa krypta – a nie chciałam w tym roku jechać! – była na siebie zła.
Szarpnęła łańcuchy.
- To na nic – odezwał się za nią chrapliwy głos.
Odchyliła głowę i spojrzała za siebie. W półmroku widziała ciemną, krępą sylwetkę. Znała go! To stary Jontek, tutejszy grabarz.
- Jontek, to ty? – zapytała z wysiłkiem.
- A ja, panienko. Ładnaś dziewucha, że hej!
- To ty mnie rozebrałeś?
- A jo.
- To mnie teraz rozwiąż, oddaj ubranie – a zapomnę o wszystkim – starała się mówić miłym głosem.
- He! He! – był wyraźnie rozbawiony – Oj! Tak to nigdy nie było. Ciepło ci?
- Tak – podgrzewasz tą płytę?
- No! Kiedyś to szybko tu z tej zimnicy umirali – i jo musiał po nocy znowu szukać człowieka.
- A ...po co Ci to?
- A jak to po co? Juże mój dziad i łojciec łapali żywczyków – to i ja łapię. Mus to mus!
- Jaki mus, Jontek – kto Ci to każe robić.
Cicho przysunął się do jej ucha, Poczuła smród wódki i tanich papierosów.
- Łone to każą. Powidoki – powiedział szeptem.
- Powidoki?! A co to za stwory?
- No.... umarlaki, panienko. Muszą raz do roku odtańczyć swój taniec.
- To niech sobie tańczą! A ja tu po co? Wypuść mnie, bo muszę jutro być w pracy – wiedziała, że to na nic, ale próbowała wszystkiego.
- A jakże to – stary podrapał się w głowę – toż im potrzebna panienki krew. I to ciepła – dlatego palę pod płytą.
- Wampiry ?!
- Ni! Wampirów nie ma – to tak mówią o Powidokach ... ocho! Już chyba idą.
Felicja spróbowała jeszcze raz zerwać łańcuch, na próżno. Zewsząd dolatywał cichy szum, jakby osypującej się ziemi. Zamknęła oczy.
Po chwili jednak poczuła, ze wokół niej coś się zmieniło. Otworzyła oczy.
Z początku nie rozumiała co widzi, ale z czasem domyśliła się, ze widzi tłum pół przeźroczystch, nagich postaci a poprzez ich prześwitująca skórę wszystkie wątroby, żołądki, płuca i serca.
Nieruchome serca.

Pochylili się nad nią i próbowali bezskutecznie dotknąć jej ciała.
- Odsuńcie się! – nagle przed katafalkiem pojawił się Jontek – najpierw jo! To je mojo zwyczajowo zapłata. Potem wy!
Milcząco odsunęli się pod ściany a ich oczy zalśniły innym blaskiem.
Usłyszała jakiś stuk. Spojrzała na Jontka i zrozumiała, że to sprzączka jego paska stuknęła o kamienną podłogę. Stał przed nią bez gaci, w rozchełstanej koszuli i sapiąc, gmerał sobie pod spasłym brzuchem. A tam w cieniu rysował się już nabrzmiały kształt ....
Popatrzyła na jego twarz. Zobaczyła półprzymknięte powieki i szeroko uśmiechnięte, zaślinione, grube usta.
Zadrżała, a krew uderzyła jej do głowy.
Jontek zaczął powoli, trzymając się jej rozchylonych nóg - włazić na granitową płytę.
Już klęczał przed nią, dokładnie obmacując ją wzrokiem. Wierzchem dłoni starł ślinę z warg i powiedział.
- Jużem dawno chcioł panienkę mieć tutej – ale dopiero teroz , żem się dobrze przygotował. Tylko nie krzycz, bo będę musiał zatkać ci gębę moimi gaciami – był wyraźnie zadowolony ze swojego dowcipu. – będziesz krzyczeć?
- Nnie – wyszeptała, i tak miała straszliwie suche gardło.
- No i dobrze. Rozsunął kolanami jej uda, a swoje wielkie łapy podsunął pod jej szczupłe biodra. Uniósł ją do góry, i gorący, spocony brzuch z klaśnięciem zetknął się z jej ciałem. Długo się nawet nie przymierzał. I już po chwili poczuła go w sobie.
Zagryzła wargi do krwi, co pozwoliło jej zachować przytomność umysłu.
Spojrzała w bok . Tamten tłum jeszcze zgęstniał.
Jej plecy zaczęły szorować po gładkim granicie ... raz ... raz ... raz ...
Stary był teraz zapatrzony w rozkołysane piersi Felicji. Wyciągnął spod niej prawą rękę i próbował schwycić jedną z nich. Nagle przechylił się za bardzo i całym ciężarem zwalił się na dziewczynę. Jęknęła z bólu i obrzydzenia. Pod tym żywym, cuchnącym ciałem – nie mogła złapać tchu. Przez głowę przelatywały jej, jak szalone, fragmenty różnych widzianych kiedyś horrorów – potem usłyszała wysilony jęk starego i drżenie przebiegające przez jego ciało.
Miała wprawdzie zamknięte mocno oczy, ale przecież czuła i słyszała wszystko!
Po chwili ten okropny starzec zaczął zsuwać się z niej, zostawiając na jej ciele długi ślad swojej śliny.
Nadal nie otwierała oczu.
Słyszała, jak Jontek ubiera się sapiąc i postękując, a potem mówi:
- To tego, zara wom ją przyszykuje.
Nagle jego dłoń spoczęła na jej głowie a gruby palec podniósł zaciśniętą powiekę. Ujrzała tuż przy sobie jego bezzębne usta.
- Łone zawsze mi zazdroszczą, tego , wi panienka? Bo łone nie mogą już chędożyć po bożemu, hihihi !
- A co ze mną teraz będzie? – wyszeptała przezwyciężając obrzydzenie.
- A co ma być? Będzie jak zawsze – zdjął rękę z jej głowy i poczłapał gdzieś do kąta. Po chwili usłyszała jak ostrzy coś na starym , nożnym kole szlifierskim. Pamiętała, że sama podarowała Jontkowi to koło ,po śmierci ojca. To i wiele innych rzeczy ... a on
Zacisnęła jeszcze mocniej powieki, ale łzy i tak pojawiły się w kącikach jej oczu.
Właściwie nie wiedziała już, czy chce stąd uciec, czy pragnie, żeby ten koszmar skończył się jak najszybciej – bo po co mi to całe moje życie – pomyślała – nawet nie mam dla kogo żyć, Ani męża, ani dzieci, tylko kot, jak u starej panny ... teraz łzy popłynęły jej już całym strumieniem.
Łkała tak coraz głośniej, nic już prawie nie widząc.
- No nie płacz kobito – Jontek znowu był przy niej – będę tak robić, co by cie niedużo bolało.
- Ale ja nie chcę – wychlipała.
- Mus to mus - odpowiedział i zaczął zdejmować jej łańcuchy z nóg - tera stanie panienka tu po środku – zdjął też łańcuch z jej rąk - i włoży tu ręce – pokazał na zwisający z sufitu kawałek grubego sznura, zakończonego, przywiązaną byle jak, parą zwykłych kajdanek.

Spróbowała się wyrwać, ale stary góral krzepko trzymał jej lewe ramię.
Prawe za to miała wolne, więc, nie namyślając się wcale - wbiła mu swój kciuk prosto w oko.
Z chrapliwym krzykiem puścił jej rękę i zatoczył się na katafalk.
Teraz – jak to uczył ją instruktor samoobrony – szybko rozejrzała się dookoła, szukając drogi ucieczki. Jednak stary, pomimo zalanej krwią twarzy, już wyciągał rękę w jej stronę, zastawiając wyjście z krypty.
Wtedy zobaczyła w kącie ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Och Janiołku - masz całkowita rację :)
Ja piszę prozę tylko jak mnie "coś najdzie" - wole poezję - ZAPRASZAM :)

A Z PROZY TO JESZCZE - DLA UROZMAICENIE, FRAGMENT KRYMINAŁU:

www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=71066

I PORADNIK DLA NASTOLATEK :)

www.poezja.org/debiuty/viewtopic.php?id=77942

Zapraszam ... a może sama napiszesz taki Poradnik - "Jak poderwać Aniołka"?

Na pewno przeczytam !

Pozdrawiam - Marek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ten kraj to bajka.  Rzeką - Rusałka śpiewna: Wełtawa.    Rzeka nutą spisana Muszlą rzeka zawiana pod spadającą z tęsknoty  Gwiazdą.    Tu zawsze najpiękniej gdy wzgórza  przejrzyste od  kwarcu - światłem niebiańskim oblane.    Popycha fala zieloną falę  bulgocąc sycząc wężowym wirem.    Kamienie szorując dnem Wiklin srebrnych listowiem. Nurtu milczeniem. Księżycowego blasku - kiedy   tańczą Ondyny poza- zmysłowe dziewczyny.  Wodne Panny na łęgach grząskich. Wilgotnych błoniach.    Mgłami wiadukty rozpięte. Budują nocy palisady mostów  w szklistych topielic oczach  na krzyk otwartych   kura - i granie powietrza złocistych dzwonów. Promiennego wichru.   22.08.2006    
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @Amber Nie znałem tej historii, Madziu. Ubawiłaś mnie nią. On, jako prozaik, powinien być rozpoznawany. Inna sprawa, że może był trzeźwy wtedy, więc inny człowiek. Myślę, że łajdaczenie się było, natomiast w jego pijaństwo, takie, jak sam przedstawiał (picie przez całą noc whisky, spanie do południa, potem do 18 piwo i znów przez całą noc whisky) nie bardzo wierzę - nie miałby czasu na pisanie (w tym czasie miało każdego dnia powstawać 30 stron jak mówił, z czego zostawiał koło wspomnianego południa 10 z nich - reszta do śmieci; to i tak lepszy wynik niż u Młynarskiego np. - ten ze 100 napisanych zostawiał 1 utwór) i zdrowia, dożył jednak tych 74 lat, a to sztuka. Część rzeczy stworzona przez Bukowskiego jest świetna, część słabsza, jak u każdego. Z prozy Listonosz - doskonały na pewno, Faktotum czy Kobiety - już nie. Ale podobnie jest z J. Hellerem - ktoś powiedział, że po napisaniu Paragrafu 22 już nic więcej nie musi, bo i tak przeszedł do historii literatury.  I tak się stało. Inne jego książki dla mnie były rozczarowaniem. Jeszcze raz dziękuję za anegdotkę - znów się uśmiechnąłem :). @befana_di_campi Bardzo dziękuję. Twoje słowa są znacznie na wyrost. Ja mam problem z pisaniem od śmierci ojca (koniec kwietnia). Coś mi się stało z głową przez przeżyty stres - nie czuję już rytmu, słowa nie płyną, zresztą z tym jąkaniem się (patrz wiersz) to prawda (teraz już tylko w dużym stresie, ale pierwsze dni były dramatem).  Minie, na pewno, tzn. mam taką nadzieję. Być może wtedy znów uda mi się bawić pisaniem, ale to nie jest teraz na pewno. Piszę obecnie, żeby nie zapomnieć, jak się to robi, kiedyś czułem jakby przepływał tekst przeze mnie i był tylko do zapisania - gdzieś to uciekło niestety. Natomiast słowa Twoje - tak miłe - potraktuję jako wsparcie, tego mi było trzeba, za nie Ci serdecznie dziękuję. Dlatego nikogo nigdy nie krytykuję (raz mi się zdarzyło tutaj i żałuję, mimo że mogłem mieć rację - za wulgaryzmy niepotrzebne w wierszu pewnym, teraz myślę, że niepotrzebny był mój wpis raczej, mogłem przemilczeć) - każdy ma swój dobry i gorszy czas, a czas(em) też taki sobie - po prostu. Pozdr. serdecznie. Ptr
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        @violetta oj Violetto... ;) Dzięki          @any woll :) no właśnie:) Dziękuję        @tetu Cieszę się, że do Ciebie Tetu trafiło :) Dziękuję:)   @Nata_Kruk :) dziękuję i również zdrówka      @Lidia Maria Concertina @Rafael Marius Podziękowania:)    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...