Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

świat spoglądający z perspektywy żaby pokornieje
wtedy najłatwiej ulec złudzeniu oraz wysiąść w biegu

trudno nadążyć za trajektorią wzlotów i upadków
złapane powietrze zbyt gwałtownie przechodzi przez palce
które usiłują minąć przystanek na żądanie

za przymkniętymi oczami mgła
nie pozwala wyczuć jak szybko zbliża się ziemia

kiedyś wylądujesz bez asekuracji
z grzbietem wyciągniętym jak struna

na razie perpetuum mobile przestaje kołysać huśtawkę

Opublikowano

Może być "małe", może być "bardzo poprawne", ale trzecia ocena potwierdza moją wcześniejszą diagnozę o czytaniu przez Panią ze zrozumieniem tekstów literackich.

Pozdrawiam - E.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Odnoszę wrażenie, że wiele rekwizytów takich jak trajektoria, przystanek na żądanie, lądowanie bez asekuracji, grzbiet wyciągnięty jak struna i pointa są wyciągnięte z innych "bajek" co w efekcie końcowym procentuje brakiem autentyczności i stylu autorki...
"Przepraszam" za szczerość;
Pozdrawiam.
Opublikowano

Rad bym przeczytać sprecyzowanie zarzutu, ponieważ podnoszenie wątpliwości, że wzmiankowane przez Panią wyrażenia są "z innej bajki", jest dla mnie niezrozumiałe. Całość jest ściśle umiejscowiona w kontekstach, które stanowią o rodzaju przekazu. Przyjmuję jedynie zarzut o braku autentyczności tekstu. Jeżeli jednak owe zwroty - według Pani - ujemnie wpływają na styl, odpiszę, że go na pewno nie zmienię. Tak po prostu wyrażam myśli.

Pozdrawiam - E.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



"z innych bajek" - nie z jednej, poprawiam dlatego że to ważne. Gdyby z jednej to jeszcze "mały grzech" - inspiracja ;)
A tak to trochę "groch z kapustą";
Proszę mojego komentarza nie przyjmować jako zarzut lecz jako zdanie jednego z czytelników...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Poważnie:)? Jak zacznie Pani o pisać dobre teksty, zapewne zrozumiem.
W takim razie trzymajmy się za słowo. :)
Opublikowano

za przymkniętymi oczami mgła
nie pozwala wyczuć jak szybko zbliża się ziemia

Jak oczy przymknięte, to mgła po kie licho? Klasyczne zapychanie, zapychanego pod górę ( na Parnas Poezji.org) wierszydła.

Źle, nie czuje Pani słowa. Dział Z w dalekiej perspektywie. No chyba, że dopychać będzie Pani kolejne dzieła na siłę.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



nie wiem do czego dąży ten wiersz. jakby brakowało mu pointy (ona nie musi być na końcu) albo miał zbyt słabo wyjęty klucz, który pozwoli otworzyć myśl, co nie oznacza, ze on nie ma myśli. tylko jakoś, kurcze nie potrafię się do niej dostać i znaleźć jej kierunku. ten skok jest ok, tylko nie wiem po co mu jest to kołysanie huśtawki

pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Maciek.J

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • Nie ma to jak turkus morza:)
    • @Robert Witold Gorzkowski To będzie dla mnie przyjemność :) Zawsze piszę wiersz na kartce. Pomazana moim myśleniem :) Póżniej czytam z kartki do notesu samsunga. Poprawiam wariactwa i dopiero wklejam. Kartkę z tworzenia mam. Jest Twoja.   Pewno, że z przyjemnością "wezmę" coś Twojego. Tylko daj adres na priv. Dziękuję.  
    • Odeszła, zanim przyszła. Zeszła z mojego istnienia jak światło gasnące za horyzontem, jak oddech, który znika z powietrza. Nie zostawiła blizn - tylko ciszę, której nie można dotknąć. Byliśmy snem, który się nie zaczął, a jednak obudziłem się z jej śladem na policzku. Byliśmy krwią, w której nie zamieszkało żadne serce, a jednak moja nabrała koloru jej subtelności. Całowaliśmy się w języku, którego nikt nie znał. Teraz gryzę litery rozsypane na portalu, kwaśne, jakby alfabet umarł w moich ustach i wziął ze sobą wszystkie możliwe „przepraszam”. Paragon za nadzieję leżał obok - wyglądał jak wspomnienie. Rozstaliśmy się bez słowa. Jakby ktoś przeciął powietrze żyletką i kazał nam iść w przeciwnych kierunkach we wnętrzu tej samej minuty. Milczenie - ostatnie zdanie. Zostały po niej okruchy, z których nie da się złożyć chleba: ciemne pęknięcia w świetle poranka, guziki z koszuli, której nigdy nie miała, zapach, który pachnie jak zbyt późne pytanie - „czy to coś znaczyło?” – wypowiedziane w próżnię. I włos - kasztanowy, zatrzymany w futrynie światła, jakby cień jej nieobecności miał kolor. I niebieski odblask jej oczu w lustrze, który nie był moim spojrzeniem, ale patrzył na mnie z wyrzutem. I cytryna w lodówce - przecięta, sucha, uśmiechnięta krzywo jak stary żart, którego nikt już nie opowiada, ale wszyscy pamiętają śmiech, bo echo bywa głośniejsze niż głos. Kiedyś wydawało mi się, że w jej głosie słyszę „do zobaczenia”, ale echo powtarzało tylko: „nigdy, nigdy, nigdy”. Czuję się jak jezioro, w które wrzucono skałę - a żadna fala nie powstała. Jak skóra, która pamięta dotyk, choć nie było dłoni. Jak Persefona, która nie wróciła na wiosnę - a ziemia zamilkła na zawsze. A ja - z ziarnem granatu rozgniatanym językiem w ustach pełnych żalu. Zegar tyka, ale wskazówki stoją. Czas oddycha – nie rusza się z miejsca. Chwile gonią się nawzajem, a ja - w tym wszystkim – znowu umieram w rozpaczy. Chodzę po pokoju jak niedokończona modlitwa. Moje mysli - jak koty bez właściciela: gryzą, drapią, miauczą w rytmie rozpaczy. Kładę się na podłodze jak porzucona metafora. Ściany są zrobione z jej spojrzenia, a sufity - z tego, czego nie powiedziała. Kochaliśmy się przez skórę duszy, a teraz moja dusza ma wysypkę z małych, czerwonych „gdyby”. I wtedy pękła szklanka. Nie spadła. Po prostu pękła na stole - jakby nie wytrzymała tego wszystkiego za mnie. Zostało mi echo jej oddechu, rozsypane w głowie jak tabletki LSD w kieszeni po końcu świata. A niebo? Cholerne niebo - ciąży nade mną jak zasłona bez gwiazd, zimna, ciężka, nieprzenikniona. Cisza rozdziera czas na strzępy. Migotanie bez światła. I nikt nie odpowiada.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...