Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Od lat


Rekomendowane odpowiedzi

Hymnem swą miłość chciałabym oddać,
Hymnem - swe uwielbienie
Dla Tatr, co na me powitanie
Włożyły tak piękne odzienie.

W suknię zieloną się wystroiły,
Grającą tysiącem odcieni,
Zdobną gałęzi świerkowych koronką,
Wśród których rosa się mieni.

Szczyty swe w chmurny woal przybrały
Zerkając wpierw przezeń nieśmiało,
Nagle błysnęły słonecznym uśmiechem
Jakby je coś radowało.

Głazy wymyte, puszysta trawa
I wycinanka paproci,
Tam jaskier żółty, tu rdest różowy,
A wszystko w słońcu się złoci.

Kosówka w górę pręży gałęzie
I chwyta w nie deszczu kropelki
Z chmury rozdartej o grań Kościelca,
Na szczęście otwór niewielki.

Głazy przepiękne – szare, różowe,
Śliskie – więc stąpam z ostrożna.
Staw Czarny dziś wysrebrzony deszczem
Że szczytów w nim ujrzeć nie można.

Powietrze Tatr pachnie jak nigdzie na
świecie
Tak świeżo, wilgotnie, świerkowo.
Uderza do głowy, wzmaga serca bicie
Że chcę wciąż tu wracać na nowo.

Granie tatrzańskie ciągle te same,
A przecież co chwila inne,
Zwykle przyjazne, łagodne w słońcu,
Śmiertelnie mogą być niegościnne.

Hymnem swą miłość chciałabym oddać,
Hymnem swe uwielbienie
Lecz brak mi na to słów odpowiednich,
Przepięknych rymów, porównań trafnych
- warsztat mój mało jest biegły.



Tę wielką miłość wyrażam zatem
Błękitnych oczu zachwytem,
Rytmem oddechu, mięśni zmęczeniem,
Gdy pnę się mozolnie ku szczytom

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...