Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Po wyroku śmierci


Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Zaprawdę powiadam ci: nie, wcale nie, ale wiem, że tobie też nie. To nie jest poezja, tylko blubry starego zacietrzewieńca.
Czy to jest czy nie jest poezja (a choćby to były i same blubry, nawet starego zacietrzewieńca), jest to sto razy wartościowsze od tego, co Ty sam stworzyłeś i kiedykolwiek stworzysz. A wiesz dlaczego, bo (po najważniejsze) ja się wywyższam (rozliczam) pokonywaniem własnych nieznajomości, słabości, ułomności, przywar, win i grzechów. A nie poluję, w gruncie rzeczy na czarownice, jak właśnie Ty to robisz z zajadłością najprzykładniejszych inkwizytorów. Pozdrawiam

Tyle lat masz Panie, a zachowujesz się i oburzasz jak zwykły szczyl. Twoje wróżby być może i są wartościowe dla kogoś, bo napisane rzecz jasna nieskładnie aż smutno, tak więc dla miłośników twojego talentu jesteś konsekwentny w wyłuszczaniu własnych atrybutów pisarskich; ale daj sobie na wstrzymanie Panie, bo mnie to nic nie obchodzi co sobie zaferujesz osobiście, i co mi wypowiesz ad persona w ramach mojego stwierdzenia, że dla mnie to poezja nie jest, tylko blubry zwykłego zacietrzewieńca do kwadratu. Mnie wartości własnej taki uparciuch nie nauczy, i nic mi mądrego nie powie, bo najpierw to on by musiał się zdystansować nieco, a później jeszcze do tego nauczyć się składnie pisać; bo bazgrolić i mniemać iż takowe bazgrolenie jest zaczynem oryginalności, to tylko, Panie, niemożebnie zacietrzewiony pismak mniema, Panie.

Ja tu prowadzić żadnej emocjonalnej dyskusji nie mam zamiaru, ale skoro nie mogę wyrazić swojego zdania, bo zaraz jestem piętnowany i zwymyślany, ponieważ poprawność polityczna nakazuję inny rodzaj podniety; to ja akurat odpowiem na takie gargantuiczne brednie, mimo iż napisane są w stylu iście przezabawnym, doprawdy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Czy to jest czy nie jest poezja (a choćby to były i same blubry, nawet starego zacietrzewieńca), jest to sto razy wartościowsze od tego, co Ty sam stworzyłeś i kiedykolwiek stworzysz. A wiesz dlaczego, bo (po najważniejsze) ja się wywyższam (rozliczam) pokonywaniem własnych nieznajomości, słabości, ułomności, przywar, win i grzechów. A nie poluję, w gruncie rzeczy na czarownice, jak właśnie Ty to robisz z zajadłością najprzykładniejszych inkwizytorów. Pozdrawiam

Tyle lat masz Panie, a zachowujesz się i oburzasz jak zwykły szczyl. Twoje wróżby być może i są wartościowe dla kogoś, bo napisane rzecz jasna nieskładnie aż smutno, tak więc dla miłośników twojego talentu jesteś konsekwentny w wyłuszczaniu własnych atrybutów pisarskich; ale daj sobie na wstrzymanie Panie, bo mnie to nic nie obchodzi co sobie zaferujesz osobiście, i co mi wypowiesz ad persona w ramach mojego stwierdzenia, że dla mnie to poezja nie jest, tylko blubry zwykłego zacietrzewieńca do kwadratu. Mnie wartości własnej taki uparciuch nie nauczy, i nic mi mądrego nie powie, bo najpierw to on by musiał się zdystansować nieco, a później jeszcze do tego nauczyć się składnie pisać; bo bazgrolić i mniemać iż takowe bazgrolenie jest zaczynem oryginalności, to tylko, Panie, niemożebnie zacietrzewiony pismak mniema, Panie.

Ja tu prowadzić żadnej emocjonalnej dyskusji nie mam zamiaru, ale skoro nie mogę wyrazić swojego zdania, bo zaraz jestem piętnowany i zwymyślany, ponieważ poprawność polityczna nakazuję inny rodzaj podniety; to ja akurat odpowiem na takie gargantuiczne brednie, mimo iż napisane są w stylu iście przezabawnym, doprawdy.
Odpowiem Ci tylko tyle, to, co Ty uważasz za moją słabość i nieudolność (głównie mój styl), jest moją siłą i zaletą. I wcale nie musisz mi wierzyć. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




ale popatrz moja wersja powstała w 5 sekund pewnie tyle co ten tekst
więc następnym razem może coś się zmieni i zobaczę coś ciekawego, bo w tym wykonaniu to jest słabiutkie
takie moje subiektywne odczucie
pozdr
Nie tworzę na wyścigi i nie wszystko w twórczości mnie bawi. Twoje zdanie (i nie tylko Twoje) jeszcze niczego nie przesądza, chyba, że dla Ciebie samego (no i może jeszcze zawsze dla kogoś). A przynajmniej ja sam nie bawię się w ograniczanie tego, co jest nieograniczone. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Tyle lat masz Panie, a zachowujesz się i oburzasz jak zwykły szczyl. Twoje wróżby być może i są wartościowe dla kogoś, bo napisane rzecz jasna nieskładnie aż smutno, tak więc dla miłośników twojego talentu jesteś konsekwentny w wyłuszczaniu własnych atrybutów pisarskich; ale daj sobie na wstrzymanie Panie, bo mnie to nic nie obchodzi co sobie zaferujesz osobiście, i co mi wypowiesz ad persona w ramach mojego stwierdzenia, że dla mnie to poezja nie jest, tylko blubry zwykłego zacietrzewieńca do kwadratu. Mnie wartości własnej taki uparciuch nie nauczy, i nic mi mądrego nie powie, bo najpierw to on by musiał się zdystansować nieco, a później jeszcze do tego nauczyć się składnie pisać; bo bazgrolić i mniemać iż takowe bazgrolenie jest zaczynem oryginalności, to tylko, Panie, niemożebnie zacietrzewiony pismak mniema, Panie.

Ja tu prowadzić żadnej emocjonalnej dyskusji nie mam zamiaru, ale skoro nie mogę wyrazić swojego zdania, bo zaraz jestem piętnowany i zwymyślany, ponieważ poprawność polityczna nakazuję inny rodzaj podniety; to ja akurat odpowiem na takie gargantuiczne brednie, mimo iż napisane są w stylu iście przezabawnym, doprawdy.
Odpowiem Ci tylko tyle, to, co Ty uważasz za moją słabość i nieudolność (głównie mój styl), jest moją siłą i zaletą. I wcale nie musisz mi wierzyć. Pozdrawiam

No wiem że nie muszę, i przecież nie wierzę, a nawet uważam, że to bzdura. Nie odbieraj mi prawa do oceny.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem czym się różni
moje życie
od życia którym żyłem.
Teraz nie mam
niczego na rozkurz –
tylko to co wezmę
ze sobą do grobu.
Co po mnie
na szczęście (żeby tylko)
nie pokryje nawet
kosztów mojego pogrzebu.

ja bym tak sobie bez tych kilku słów... żeby nie powtarzać...
ale tak, czy siak życiowo i nawet na czasie - ostatni tydzień był jak jedno pożegnanie (odeszsły dwie znajone twarze)
myślałam... nie mam nawet na pokrycie kosztów... więc nie umieram...

WiJa, żyjmy :)))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tych kilka słów więcej, czy mniej, to są może i detale (które zasadniczo nie zmieniają wymowy wiersza); ale jeżeli więcej ich, tzn. że bardziej to jest wiersz w moim stylu, a jeżeli mniej, to może i bardziej jest przystępny, tylko że wtedy dla mnie (przynajmniej dla mnie) jest pozbawiony mojego charakteru, mojej specyfiki, moich manier. Pewnie więc te moje przywary i naleciałości denerwują wiele osób, jeżeli wręcz nie wkurwiają. Ale bez nich w wierszu nie jestem w pełni, a przynajmniej w miarę sobą, tylko jakiś taki ogołocony, zunifikowany (wypośrodkowany), kiedy człowiek jest tylko człowiekiem i każdy ma swoje wady i zalety, które świadczą o nim, czyli odsłaniają człowieka, że tak powiem, do szpiku kości nawet.
Ale dwa ostatnie wersy Twojego komentarza, to dla mnie kapitalne, a nawet rewelacyjne podsumowanie mojego wiersza, ale przede wszystkim życia naszego, jakoż w ogóle życia ludzkiego. Bo po prostu (jakby nie było) trzeba żyć (najlepiej czymś), póki się żyje. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Możesz być pewna, że nigdy tego (i tym podobnych przywar i naleciałości) nie zrobię, że więc zawsze będę pisał po swojemu i tylko po swojemu, choćby to nikomu nie odpowiadało… Ale mnie wyraża bez ogródek i bez pięknoduchostwa. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tych kilka słów więcej, czy mniej, to są może i detale (które zasadniczo nie zmieniają wymowy wiersza); ale jeżeli więcej ich, tzn. że bardziej to jest wiersz w moim stylu, a jeżeli mniej, to może i bardziej jest przystępny, tylko że wtedy dla mnie (przynajmniej dla mnie) jest pozbawiony mojego charakteru, mojej specyfiki, moich manier. Pewnie więc te moje przywary i naleciałości denerwują wiele osób, jeżeli wręcz nie wkurwiają. Ale bez nich w wierszu nie jestem w pełni, a przynajmniej w miarę sobą, tylko jakiś taki ogołocony, zunifikowany (wypośrodkowany), kiedy człowiek jest tylko człowiekiem i każdy ma swoje wady i zalety, które świadczą o nim, czyli odsłaniają człowieka, że tak powiem, do szpiku kości nawet.
Ale dwa ostatnie wersy Twojego komentarza, to dla mnie kapitalne, a nawet rewelacyjne podsumowanie mojego wiersza, ale przede wszystkim życia naszego, jakoż w ogóle życia ludzkiego. Bo po prostu (jakby nie było) trzeba żyć (najlepiej czymś), póki się żyje. Pozdrawiam
tak, tak dla mnie te dwa ostatnie wersy są nagą prawdą,
cztery pogrzeby w tak krótkim czasie dały do myślenia i zadałam sobie pytanie "kiedy ja" a potem się okazało, że koszty pochówku nie mieszczą się w zusowskiej kwocie (stypa to już inna beczka) więc żyjmy...
pasuje do Twojego wiersza jak ulał... a jak pisałam wyżej "życiowo i nawet na czasie" sama prawda, mnie tylko zastanawia jak na to wpadłeś, bo chciałam coś o tym napisać, ale się nie kleiło i dałam sobie spokój... "odwaliłeś za mnie" kawał dobrej roboty :)

serdecznie i melancholijnie - Jola.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




tak zgadzam sie, ale z drugiej strony jak zapraszasz kogos na obiad, a ta osoba sugeruje ci ze niestety schabowy byl spalony ziemniaki niedogotowane i przesolone, to co wtedy robisz???

nastepny obiad jeszcze bardziej przypalasz schabowego i przesalasz ziemniaki bo taki masz styl gotowania????
nie rozumiem tego , nikt nie mowi zebys nie gotowal, tylko jak juz to robisz niech to bedzie smakowite
pozdr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




tak zgadzam sie, ale z drugiej strony jak zapraszasz kogos na obiad, a ta osoba sugeruje ci ze niestety schabowy byl spalony ziemniaki niedogotowane i przesolone, to co wtedy robisz???

nastepny obiad jeszcze bardziej przypalasz schabowego i przesalasz ziemniaki bo taki masz styl gotowania????
nie rozumiem tego , nikt nie mowi zebys nie gotowal, tylko jak juz to robisz niech to bedzie smakowite
pozdr
Nadajemy na innych falach, nie bardzo więc się rozumiemy, a właściwie słyszymy. Moja kuchnia wcale nie jest przypalona (przynajmniej dla mnie i dla pewnego środowiska w którym żyję), tylko jest cholernie regionalna, a nawet diametralnie odmienna od wszystkich innych (i największych i najmniejszych). Już kiedyś pisałem, że nawet posługuję się pewnym robotniczo-knajackim slangiem. I więc tylko takim posiłkiem mogę poczęstować każdego, ale też nikt nie musi niczego ode mnie (tak czy inaczej takiego specyficznego) kosztować. Zresztą, na co innego mnie nie stać, ani mam (przekonywujący) powód zmieniać swoją kuchnię, i to nawet jeżeli niektórzy uważają że jest niesmaczna, czy wręcz przypalona, czy przesolona; kiedyż ja po prostu tak (doprawione żarcie) jadam (jakoż się więc wyrażam) i już. Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tych kilka słów więcej, czy mniej, to są może i detale (które zasadniczo nie zmieniają wymowy wiersza); ale jeżeli więcej ich, tzn. że bardziej to jest wiersz w moim stylu, a jeżeli mniej, to może i bardziej jest przystępny, tylko że wtedy dla mnie (przynajmniej dla mnie) jest pozbawiony mojego charakteru, mojej specyfiki, moich manier. Pewnie więc te moje przywary i naleciałości denerwują wiele osób, jeżeli wręcz nie wkurwiają. Ale bez nich w wierszu nie jestem w pełni, a przynajmniej w miarę sobą, tylko jakiś taki ogołocony, zunifikowany (wypośrodkowany), kiedy człowiek jest tylko człowiekiem i każdy ma swoje wady i zalety, które świadczą o nim, czyli odsłaniają człowieka, że tak powiem, do szpiku kości nawet.
Ale dwa ostatnie wersy Twojego komentarza, to dla mnie kapitalne, a nawet rewelacyjne podsumowanie mojego wiersza, ale przede wszystkim życia naszego, jakoż w ogóle życia ludzkiego. Bo po prostu (jakby nie było) trzeba żyć (najlepiej czymś), póki się żyje. Pozdrawiam
tak, tak dla mnie te dwa ostatnie wersy są nagą prawdą,
cztery pogrzeby w tak krótkim czasie dały do myślenia i zadałam sobie pytanie "kiedy ja" a potem się okazało, że koszty pochówku nie mieszczą się w zusowskiej kwocie (stypa to już inna beczka) więc żyjmy...
pasuje do Twojego wiersza jak ulał... a jak pisałam wyżej "życiowo i nawet na czasie" sama prawda, mnie tylko zastanawia jak na to wpadłeś, bo chciałam coś o tym napisać, ale się nie kleiło i dałam sobie spokój... "odwaliłeś za mnie" kawał dobrej roboty :)

serdecznie i melancholijnie - Jola.
Na nic bez przyczyny nikt nie wpada, tylko że bardziej już coś samo się przyplątuje do człowieka, pewnie jak choroba jakaś (niby nie wiadomo skąd i dlaczego). Po prostu takie jest życie, czyli naga rzeczywistość. I wtedy nie trzeba sobie wyobrażać niestworzonych rzeczy (zarazem sięgając kresu i bezkresu). Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wierszy jest zatrzęsienie,ale tylko niektóre są poezją.
    • bądź tu i zostań Nasze serca  spłoną czerwienią Ze mną poczujesz się jak w niebie Mamy ten  sam klucz  do naszych serc Nasza droga miłości jest taka sama kolorowy dom w kształcie serca Miłość buduje nasze życie Oglądamy zdjęcia z przeszłości Nie mają koloru , mają kolor miłości Dlaczego potrzebujemy skarbu , mamy siebie                                                                                              Lovej . 2025-01-14                 Inspiracje. Czy istnieje prawdziwa miłość
    • W drewnianej klatce, pod cieniem drzew, ptak śpiewał pieśń, co nie miała słów. Skrzydła złożone, niemal zapomniane, wciąż drżały w rytmie dawno przebrzmiałych snów.   Blask słońca wpadał przez kraty złote, rzucając cienie jak pajęcze sieci. Każdy promień – przypomnienie lotu, każdy dzień – więzieniem bez ucieczki.   Marzył o niebie, gdzie wiatr unosi, o wolnym błękicie, co nie zna dna, lecz skrzydła skurczone nie znały mocy, a pieśń w gardle zmieniła się w łza.   „Otwórzcie klatkę” – chciał krzyknąć światu, lecz głos zamilkł w gęstwinie liści. I tak trwał w ciszy, na skraju zmroku, pragnąc wolności, choć w niej mógłby zginąć.   Aż pewnej nocy, gdy księżyc zbladł, i cisza pożarła ostatni śpiew, klatka uchyliła swe drewniane wrota, lecz ptaka w niej już nie było – tylko cień.   Świt zastał klatkę pustą, jak wieko, które zamknęło w sobie ostatni sen. A wiatr poniósł pióro ku dalekim wzgórzom, gdzie niebo dotyka nieistnienia tłem.
    • @Laura Alszer   Usunąłem martwe teksty, to znaczy: bez polubień i komentarzy, zanim coś tutaj opublikuję (publikuję tylko tutaj, sporadycznie na Facebooku) - piszę najpierw na Wordzie (mam jeszcze rękopisy w Czarnej Teczce) i dopiero potem publikuję tutaj - po szlifie, jako uczeń publikowałem teksty w licealnym pisemku "Uważam, że...", bibliotekarskim "Sowa Mokotowa" i tygodniku "Tylko Polska", wydałem również tomik wierszy pod tytułem "Kowal i Podkowa" - można go zamówić w Archiwum Akt Nowych - trzeba po prostu napisać do wyżej wymienionego archiwum list elektroniczny lub iść bezpośrednio i zadać pytanie, jasne: wszystko mam zapisane na Wordzie - włącznie z "Czarownicą" - na profilu mam życiorys i dane kontaktowe, gdyby pani zechciała - mogę pani wysłać.   Łukasz Jasiński 
    • więc pielęgnuj piękną miłość co się rodzi jeszcze nie wiesz czy przypadkiem to nie chuć miłość wzniesie z ram codziennych wyswobodzi a chuć umrze zostawiając w sercu lód   pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...