Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W mroku urwanych słów
wracam na bruk pamięci,
strzepuję wnętrza
zdartych masek;

śladami nie-znajomych twarzy
spróchniałe fotografie
ulga zawistnych uśmiechów

bez zadośćuczynienia za własne "ja"
grudkami ciepła przenoszę fundamenty
w inne serca.

Opublikowano

Witaj Anno :)
A więc zacznijmy :)

"Bezmyślne rany opuszek palców
chowają bilety na odjazd" - błąd gramatyczny - pomyliłaś liczby. Utrudnia to zrozumienie. Lepiej chyba:

"Bezmyślne rany na opuszkach palców
chowają się jak bilety na odjazd"

"Bezmyślnie zadane rany na pokaz
chowają się jak bilety na odjazd" - na to nie patrz, bo tak jakoś mi się rymło :)

"zardzewiałych afektów,
zmarnowanych nadziei;" - tutaj te wersy coś mi nie pasują do początku - jak wyrwane z kontekstu zdania jakiejś epitety. Postaraj się unikać takiego zamieszania - wszystko ma do siebie pasować :) Poza tym "nadziei" - to słowo trochę za bardzo patetyzuje resztę. Zbyt banalne jak dla mnie.

"pretensją stłuczonych barw
spróchniałych fotografii" - prosisz się o szubienicę :) Aż mnie gęsia skórka oblazła :) Takie wyliczanie jest nudne, wprowadza chaos i nic nowego nie wnosi - zajmuje niepotrzebnie miejsce w wierszu...

"przynoszą ulgę
zawistnym uśmiechom;" - to jest dobre - może pozostać bez zmian, ale te poprzednie wersy musisz dopasować do tych dwóch, bo jakoś znowu mam wrażenie, że są wyrwane z kontekstu. Pamiętaj: wszystko ma do siebie pasować!!

"bez zadośćuczynienia za własne "ja"
grudkami ciepła przenoszę fundamenty
w inne serca." - uff! nareszcie koniec :) Żartuję - to nie koniec tylko dopiero środek wiersza - i tutaj zaczyna się coś dziać i nagle kończysz swoją wypowiedź. To nie fair. Z całego wiersza tylko 7 wersów z których można coś wywnioskować/zrozumieć. Reszta to lanie wody...

Temat jest niewyraźny, banalny - typowy wiersz o (ni)czym(ś). Postaraj się na przyszłość znaleźć jakieś oryginalne myśli, skojarzenia, tematy, metafory, epitety ubarwniające kompozycję głównie atmosferą. Dla takiej formy zazwyczaj przydaje się jakieś bystre zakończenie. Pamiętaj o tempie utworu, staraj się zachować płynność, może przyspieszać, ale wtedy musi też zwolnić na końcu - Tobie to nawet nieźle wyszło, chociaż ta nieszczęsna "nadzieja"(wogóle staraj się narazie unikać tego słowa) trochę zachwiała pewność autorki :)

Opublikowano

"Wyrywam z kieszeni kurtki
schowane bilety na odjazd
dla zardzewiałych afektów
i niepotrzebnej ufności;" - nadal nielogiczne... "wyrywam z kieszeni kurtki" i dalej "dla zardzeiwałych afektów i niepotrzebnej ufności" - ale "co ma pierwnik do wiatraka?" :) Nie widzę żadnego związku. Poza tym jak może być zardzewiały afekt - nawet w przenośni? Przecież to przeciwieńtwo dwóch znaczeń?

"bliznami roztrzaskanych twarzy
na spróchniałych fotografiach
przynoszę ulgę
zawistnym uśmiechom;" - znowu to samo... niech pierwsz wers zostanie, a w takim razie drugi powinien wyglądać tak:

"bliznami roztrzaskanych twarzy
ze spróchniałych fotografii
przynoszę ulgę
zawistnym uśmiechom;" - ale skąd te uśmiechy się znalazły? Nie widzę związku...

Ostatnia zwrotka może zostać. Narazie radzę zająć się dwiema pierwszymi.

Pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

Ajejej....wbrew pozorom to ma sens..może za wyjątkiem kurtki (poprawię to :))Nie wiem,mam Ci wytłumaczyć o co mi chodziło? I nie pisz,proszę, że miałeś nosa, jak nie miałeś.Pozdrawiam (z lekkim smutkiem),

Anna Janik

Opublikowano

Nie musisz niczego tłumaczyć, a wręcz to jest zabronione ;)
Tylko ja wiem czy miałem nosa - jeśli nie wiesz o co chodzi, to czemu wypisujesz takie rzeczy?
Styl pozostaje wyraźny, nawet przy błędach... :)

Odczułem to jako: "jak krytyka, to nikt mnie nie rozumie..." Za krótko jesteś na tym forum, żeby mnie ocenić, więc nie pisz o mnie, tylko przyłóż się do technicznych spraw. Ale już!!! ;)

Pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

No to...może mi podsuń jakiś pomysł??
I Cię nie oceniam!!!I, tak otwarcie przyznaję się, że nie mam pojęcia o sprawach technicznych,póki co...panie Piotrze......i wcale nie czuję się niezrozumiana - jeśli ktoś poświęca temu mojemu "czemuś" tyle czasu co Pan, chyba nie powinnam narzekać.Swoją drogą, dziękuję za wszystkie komentarze...proszę mi też nie wypominać tego, że jestem na tym forum bardzo krótko, to nie było zbyt uprzejme z Pańskiej strony.
Niemniej pozdrawiam serdecznie,

Ja, Żółtodziób,
AnJa

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Przepraszam Cię,Piotrze i nie chcę Cię ranić, proszę Cię o pomoc.Po prostu spotkało mnie coś przykrego i muszę nabrać dystansu do tej sytuacji.Zmieniłam bardzo ten utwór -może teraz będzie bardziej zrozumiały,mam nadzieję.Jeszcze raz dzięki za wszystko:))Trzymaj się ciepło,pozdrawiam serdecznie,

Anna J.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Przestań Anno! :) Nikogo nie obraziłaś. A moje wypomnienie dotyczyło, nie twoich zdolności, tylko faktu, że jeszcze mnie nie znasz :) Jeżeli Cię uraziłem - przepraszam :)
Ja tak samo jestem tutaj żółtodziobem jak każdy :) Nie znam osoby, która mogłaby wiedzieć wszystko na temat poezji.
Wracając do wiersza: już całkiem nieźle ;) Jeszcze tylko te "nieistniejące przyjaźnie" - mało oryginalne. Niestety nic mi nie przychodzi do głowy :) Ale jak to zmienisz, będzie już super ;)

Pozdrawiam serdecznie
Opublikowano

Anno jest dużo lepiej. Twoja postawa wśród nowych osób na tym forum jest naprawdę dobra, szybko zrobisz postępy, mam nadzieję:))
A z pomocą Pana Piotra to już nie ma zmiłuj, wyrośniesz nam tu na poetkę;))

pozdrawiam

Agnes

Opublikowano

Dzięki :))mmm...Masz jakiś pomysł na ten "mało oryginalny" zwrot na końcu pierwszej zwrotki?Acha. I czy naprawdę (dalej) temat utworu jest bardzo przegadany??
Serdecznie pozdrawiam!!Szczerze pisząc, czuję się jak Wasza córka (Ciebie i Piotra.....:))) - taka od wierszy, oczywiście.
P.S.Rodzice chrzestni...tu jest problem - mam 2 mamy: Kocicę i Patrycję Rosłoniec :),ojciec chrzestny - Bartosz Wcisło...przydałby się drugi....:))...chciałabym żeby to był Wuren...ale każdy może sobie pomarzyć...:( Dobra,kończę już, bo coś mi dzisiaj z lekka odbija ;)

AnJa

Opublikowano

Ostatnia sprawa: jeśli wiersz (w ogóle) jest zły to mówcie, że zły, a nie - kiepski,jeśli dobry,to nie - niezły, jeśli bardzo dobry, to nie - świetny czy dobry.Tylko prawdziwa klasyfikacja Nam (czyli początkującym) pomoże.Pozdrawiam!

Opublikowano

wiesz odbieranie poezji to bardzo subiektywna sprawa, dla kogoś dany wiersz bedzie dobry dla kogoś bardzo dobry a dla innego w ogle nie do zniesienia;))) tutaj nie ma reguły....

Ucz się dziewczyno!! Pomysłu narazie nie mam ale jak coś mi przyjdzie do głowy to napiszę:)

pozdrawiam (ale na matke to troche jeszcze za młoda jestem:))))

Agnes

Opublikowano

No skoro już tak chcesz patetycznie - to te wyznania trochę zbyt ogólnikowe. Jakoś mi nie gra, jakoś za dużo ostatnio tych "roztrzaskanych myśli", "zranionych uczuć" :( Postaraj się nie pisać dosłownie - zmetaforyzuj te emocje!
Samemu ciężko mi coś wymyśleć... Nie wiem... może: "fałszywych posągów" - ale to też chyba. Nie chodzi, aby wszytsko było oczywiste! Nieraz potrzeba, aby sam odbiorca się "domyślił" o co chodzi - na tym polega "uniwersalność odbioru" - każdy może samodzielnie zinterpretować Twój utwór - na tym polega zabawa ;)

Pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ostatnio=u mnie czy w ogóle?Postaram się naprawić błędy...
Serdecznie pozdrawiam,
P.S.Nie chcę być patetyczna,po prostu jestem marną wierszokletką:( i nie umiem się jeszcze prawidłowo wysławiać w utworach.

AnJa

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie pytaj mnie o drogę sam nie wiem gdzie idę zostawiam tylko ślad stóp bosych na papierze nie pytaj mnie o zdrowie sam nie wiem że choruję zostawiam tylko ślad serca co wciąż bije nie pytaj mnie co słychać sam nie wiem co u mnie zostawiam tylko ślad słów co duszą napiszę nie pytaj mnie o pieniądze sam nie wiem że zarabiam zostawiam tylko ślad monet porzuconych na plażach nie pytaj mnie o miłość sam nie wiem że kocham zostawiam tylko ślad bez przyczyny zakochania
    • @Somalija To starcie trwa od dawna, tyle że najlepiej walczy się cudzą śmiercią o własne wartości. Lapidarnie, celnie i symbolicznie kunsztownie. Pozdrawiam. 
    • Zdrowa  dusza odpłynęła już jej nie ma – ciało nie chce umierać w środku coś krzyczy śmierć. Czy ona poczuje ulgę gdy zniknie naczynie? Cierpienie jest tak ogromne że zamarza Słońce . Słońca już nie ma miłość przeminęła – została nienawiść do siebie za utracone uczucie. Wykorzystany jak zepsuta zabawka do piekła wrzucony. Było wsparcie przez chwilę ale umarło w agonii. Ktoś kogoś goni – ucieka i krzyczy. Łez powoli brakuje – wrzeszczy nieudane życie. Śmierci się boję lecz o niej myślę. Każdego dnia trzeba wstać – nie chcę się budzić – co dzień odnowa – umysł się nudzi. Gdy śpi budzą się demony – cały opętany przez samego siebie. Brakuje mi kogoś brakuje mi siebie. Brak szans na normalne życie – pracę dziewczynę rodzinę – umrę nieodpowiedzialnie tak jak żyłem . Tylko kiedy ile jeszcze dni – odliczam godziny do końca – lecz nie wiem kiedy odejdę tak jak przyszedłem – czy też płakać będę. Pomieszana głowa głos obojętność trwa – czasem się wkurzy i wrzeszczy – z emocji biedy. Kochać nie pozwala – kolejna fala nienawiści wszystko niszczy – a kiedyś kochałem siebie – a nawet kogoś jeszcze. Oddaj co moje proszę – tupię noga jak dziecię – poranne tabletki powodują zmęczenie – już nie jestem facetem – a kiedyś słyszałem bezpiecznie czuję się przy Tobie. Wszystko prysło w chorobie.   Szpital dla wariatów. Zepsute kible. Jeden korytarz nieustanne palenie. Jeden z trzęsącą się ręką  zwany rączką – prosi o papierosy – mało mówi – głownie daj papierosa. Pacjenci przeważnie dają mu fajki połowę – pielęgniarz wydziela mu papierosy – paczka na dzień – lecz zawsze mu mało. Też palę tam wszyscy palą – nawet jak rzucili dawno. Waldek miał stłuczkę po pijaku – dali go na sale ze mną. Chyba był w najlepszym stanie bo najbardziej zdrowy. Rozwiązał głownie sudoku i krzyżówki – lubił opowiadać jak ryby łowi. Krótko było nas dwóch – ten trzeci po próbie samobójczej – podcięte żyły i szyja obie strony. Cichy spokojny dużo spał – co chwila się mnie pytał wskazując na podciętą szyję – czy bardzo widać? Z czasem zaczął prosić o papierosy mimo że sam nie palił – odwiedzała go żona z córką – jednak nigdy nie poprosił o paczkę – sępił tylko o innych. Papierosy w szpitalu to towar bardzo chodliwy. Większość otrzymywała jakiś przydział przy odwiedzinach bliskich. Jednego fajka można było wymienić na herbatę albo jakiś smakołyk. Była tam tez Pani co wchodząc na palarnię zapraszała na konsultację. Bardzo życzliwa i różne smaczki rozdawała.   Kolejne dni mijały, nowi pacjęci się pojawiali – nie pamiętam już kolejności – jednak dla mnie Darek był ja gorszy. Trafił przywieziony przez policję do izolatki – początkowy przez dwóch policjantów pilnowany – wydzierał się nocami – stopniowo tłumiony lekami – przez kilka dni stał z fajką w gębie w oknie i prosił o ogień – półprzytomnym wzrokiem. Aż przyszedł dzień w którym w policjantów obstawie poszedł na palarnie – początkowo wszyscy się go bali – był bardzo rosły głośny i agresywny– z czasem się nie którzy z nim zakumplowali ale nie ja. Czułem tylko strach – zarówno przez chorobę jak i jego osobę. Na nieszczęście trafił do naszej sali gdy Waldka wypisali. Na początku rozkręcił na kran – wchodził i wychodził co chwile był pobudzony – pił kawę zasypywaną na pół kubka – dostawał dużo energii a potem ucinał sobie drzemki – ja byłem półprzytomny wszystko mi było jedno – gdy zaczął prosić o herbatę lub inne rzeczy które przywoziła mi rodzina – wykorzystał mój stan i zaczął wszystko brać bez pytania – a mnie w głowie pojawiała się myśl głęboka depresja – w której dalej jestem mimo że wyszedłem już ze szpitala. ale szpitalu jeszcze się działo – był w nim też Grzesiek pozytywny człowiek – bardzo uśmiechnięty ale od papierosów tak uzależniony że nie był wstanie wytrzymać bez nich dłużej chwili – pokazywał mi na wewnętrznej dłoniach blizny – prawdopodobnie od noża. Dał mi kilka drewnianych noży – w szpitalu były dostępne tylko plastikowe – które często się łamały – zwłaszcza na mięsie. Niestety później te noże zgubiłem.   Z każdym pacjentem spotykałem się odzień na fajce – ponieważ miałem problem ze snem – czasem już o czwartej paliłem – o tej godzinie spotykałem głownie jednego kolegę – nazywam go kolegą ponieważ obecnie mamy kontakt  -  dzwoni do mnie co jakiś czas. Noce były różne przeważnie głośne – zwłaszcza jak starsze kobiety przypięte pasami – wyklinały i krzyczały – pamiętam że zawsze pocięty sąsiad z sali mówił coś ironicznie. Leki przeważnie były o godzinie dwudziestej pierwszej – czasem z niewielkim opóźnieniem – wspomniany sąsiad zawsze chciał być pierwszy w kolejce i iść spać jak najszybciej.  Gdy dostałem leki na sen dwa dni miałem bardzo intensywne sny – raz mi się nawet szpital śnił. Drugi raz ktoś mnie gonił. Niemal codziennie był obchody lekarzy – moja lekarka była bardzo młoda – dostałem taki lek który badań krwi wymaga. Więc co jakiś czas byłem ran kłuty – jednak poziom leku we krwi się nie zwiększał niestety – a ja czułem się cały czas bezradny.   Pamiętam pierwsze wyjście opiekunami nie czułem się gotowy – jednak zgłosiłem się za namową mamy . Podczas tego wyjścia myślałem o ucieczce – ogólnie miałem też przeszkadzające myśli w głowie. Wychodziliśmy w niewielkiej grupie – w takie wyjście miałem dwukrotnie – w tej samej ekipie. Raz to było wyjście do sklepu – pamiętam jak obco się czułem – niby przed choroba robiłem zakupy codziennie – a tutaj brak portfela i żadnej zakupowej potrzeby – jeden pacjent kupował jedzenie bułki i ogórki – nie pamiętam co reszta – ja nie miałem pieniędzy a siostra chciała mi dać jakaś gotówkę przy odwiedzinach – żałowałem że nie wziąłem. Drugi spacer był lepszy niż pierwszy – w głowie zmniejszyły się pewne szumy – była jesień więc zbieraliśmy liście – siedzieliśmy tez chwilę w parku – a potem jak to na tych spacerach do sklepu. niektórzy robili listy zakupów dla innych – dostawali pieniądze o nich i kupowali im co chcieli. Miałem już pieniądze więc kupiłem papierosy i jakieś drobiazgi.   Na oddziale było trzech pielęgniarzy – jeden był też strażakiem miał tatuaże ale poza tym zbytnio się nie wyróżniał  - niezbyt często też bywał – pamiętam go głównie z wydawania maszynki do golenia. Drugi wysoki ubrany w kamizelkę ratownika medycznego bardzo mądry – były żołnierz – z nim najczęściej rozwiałem. Trzeci niski wredny i łysy . Zapamiętałem go z tego tekstu – dajesz w szyje czy w żyłę czy coś takiego – w ten sposób zapraszał na spotkanie osób z problemem  alkoholowym i narkotykowym – mój problem był stricte psychiatryczny – nie miałem problemu z tymi używkami.   Moja diagnoza choroba dwubiegunowa – początki mogą wydawać się fajne – zwiększona pewność siebie – energia – wstawałem o piątej rano do tej pory nie wiem co robiłem już od tej godziny – raz nawet wstałem o drugiej wypiłem kawę i normalnie funkcjonowałem – wyprowadziłem się od rodziców – mający dochody jedynie niewielkiej renty. W tamtym czasie myślałem że jestem Bogiem. Zacząłem chodzić do kościoła – myśląc za raz wypędziłem z kogoś demona – tak samo myślałem w stosunku do ojca – który jakiegoś demona mógł skrywać – albo jest to choroba psychiczna – jak moja. Mój ojciec odkąd pamiętam gadał do siebie – czasem tak jakby kogoś widział – wygrażał – przeklinał. Wiele razy życzył mi śmierci i wydziedziczał . Bywało że dostawał furii – ale nie chciał się psychiatrycznie leczyć.
    • patrzę na jeden ze snów  czuję na nowo  smak zapach tamtych chwil    codzienność nie zawsze hojna  karmi okruchami wspomnień    przenoszę się  do drugiego wymiaru  tam wszystko inaczej  nie trzeba trzymać się faktów  można tworzyć wczoraj  w nowej szacie  układać przeszłość jak klocki lego  ozdobić kolorami wyobraźni  mogło … tak być    plaża spacerujemy w gwarze dnia  bawimy się piaskiem falami  słoneczny dzień  wokół tlum radosnych ludzi    zapatrzeni … odpływamy w nieskończoność  w czas marzeń  śmielszy od realu    gdyby sny…   9.2025 andrew  Sobota, już weekend.   
    • @Robert Witold Gorzkowski to napisz jak będziesz mieć czas. już napisałeś. No ziam! Tyś Warnijok est
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...