Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Spacer


Rekomendowane odpowiedzi

Kroczę tą ścieżką samotnie, poprzez ciemne polany
Szczęście mnie tutaj nie dotknie, pewnie ma inne plany
Pewnie zajmuje się tymi, co świat garściami rwa cały
Kroczę tą ścieżka samotnie, łzy całe ciało zalały.

Jednak łzy pozbierać trzeba, gdyż jeszcze przydać się mogą
Choć by ugasić me serce, palone bólu pożogą
Serce rozdarte na strzępy, w tak wczesnym życia rozkwicie
Nocą skradzione by zdeptać, potem wyrzucić o świcie.

Dotarłem na ścieżki rozdroże, lecz który wybrać kierunek
Proszę, dopomóż mi Boże, błagam Cię o ratunek
Nie pozwól mi znowu kroczyć, szlakiem bólu i cierpienia
Wysłuchaj mojej modlitwy, wysłuchaj mego pragnienia.

Lecz odpowiedzi nie słyszę, znaku żadnego nie dałeś
Chyba sam wybrać muszę, może i racje miałeś
Aby mi wybór zostawić i nie ingerować w me losy
Ja musze życie naprawić! Dosyć mam płaczu, dosyć.

Wybrałem, idę już ścieżką, co będzie kres jej pokaże
Czuje ze będzie mi ciężko niemniej o szczęściu swym marze
O tym że skończy się boleść po tym jak serce rozdarto
I że nie będę już cierpiał, że żyć znów będzie warto.

Ciemno, nie widać niczego, lecz idę dalej czym prędzej
W duchu modle się do Niego, proszę o łaskę, nic więcej
Nagle dostrzegam w tym mroku światło na końcu mej drogi
Szkli się ze szczęścia łza w oku, biegnę, choć słabe już nogi.

Łza nagle na ziemie spadła, nie szczęściem a bólem podszyta
Gdyż światłość w momencie zbladła, krótka jej chyba wizyta
Znów w mroku przyszło mi kroczyć, nic sam tu nie poradzę
Może ze ścieżki tej zboczyć, miałem to na uwadze.

Kiedy już przerwać to chciałem, patrzę i oczom nie wierze
Znowu w jasności błyszczałem lecz już w kałuży krwi leże
Bo nim promienie ujrzałem wbiłem nóż w serce spalone
Dość tego życia już miałem, w kałuży krwi swojej tonę.

Światło się we krwi odbija, widzę już tylko odbicie
Sęp się do nieba wzbija, wraz z krótkim młodzieńca życiem
Na ścieżce tylko nóż został, krwią mą zbroczony cały
Wiatr zimna twarz moja chłostał, nogi już nie bolały.

Kroczyłem ta ścieżką samotnie poprzez ciemne polany
Płakałem wielokrotnie, przez obcych pocieszany
Gdyż bliscy mnie opuścili, mówiąc: „Poradzisz sobie”
Może teraz ich spotkam, na moim własnym grobie.

Ale minęły już lata odkąd mnie pochowano
Mogiła krzewem zarosła, bo o mogiłę nie dbano
Jednak wśród pędów uścisku, mała świeczka w ziemię wrasta
Proszę, zapal ją kiedyś gdy trafisz do zmarłych miasta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...