Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Są takie miejsca
gdzie mieszkają tylko bojaźliwi -
nie mylić ze świętymi
a mylić ze świetnymi -
bo świętych - może i odważnych
a może i rozważnych - już nie ma
ani czego żałować

bo są takie niebezpieczne miejsca
gdzie bojaźń okazuje się
największą odwagą
i codziennym heroizmem
a przynajmniej sama odwaga
i sama rozwaga to zguba i to zguba.

Opublikowano

Nawet wyłącznie jako filozoficzne rozważania są to rozważania bardzo domorosłe, całkowicie już pomijając oczywisty fakt elementarnej nieskładności poszczególnych wersów względem siebie, której nie sposób wytłumaczyć jakąś licencją poetycką czy po prostu szczególnym rodzajem poetyki charakterystycznej dla autora, bo taka optyka akurat w sytuacji ustawicznych wybryków grafomańskich nie ma żadnego uzasadnienia, po prostu.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A więc posłuchaj niedomorosły fachowcu i ekspercie, chociaż nie wiem czy to dotrze do Ciebie, jakoż nie docierają myśli i obrazy składające się na wiesz. A dlatego nie docierają, bo przekraczają Twoje (jak widać – ograniczone) rozumowanie, a także przekraczają Twój zmysł obserwacji (tego, co ludzi otacza i spotyka). Ale rzecz nie w tym, że Cię coś przerasta, tylko w tym, że nie możesz się z tym pogodzić. A mógłbyś się z tym pogodzić, gdybyś chociaż mógł sobie wyobrazić, jakie/że piękno jest niedostępne, dla tych, którzy są ograniczeni sobą, jakoż poza sobą i swoimi racjami nie widzą jaki piękny jest świat (tylko wolą, choćby uparcie tkwić, jak nie w zaślepieniu, to w błędzie). I jeszcze jedno, mój wiersz może się każdemu nie podobać i zapewne wielu czytelnikom się nie podoba (o guście się nie dyskutuje), tylko że nie wszyscy czytelnicy (którym się wiersz nie podoba) dorabiają do niego (fałszywą) ideologię (w gruncie rzeczy, tyle uzasadnienia swoich tylko racji, co zdeprecjonowania czyichś). Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie jesteś gorszy, a nawet jesteś lepszy od powyższego mojego (tak zatwardziałego, jak bezmyślnego) oponenta. No i w pewnych sprawach na pewno niedoczekanie Twoje. Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A więc posłuchaj niedomorosły fachowcu i ekspercie, chociaż nie wiem czy to dotrze do Ciebie, jakoż nie docierają myśli i obrazy składające się na wiesz. A dlatego nie docierają, bo przekraczają Twoje (jak widać – ograniczone) rozumowanie, a także przekraczają Twój zmysł obserwacji (tego, co ludzi otacza i spotyka). Ale rzecz nie w tym, że Cię coś przerasta, tylko w tym, że nie możesz się z tym pogodzić. A mógłbyś się z tym pogodzić, gdybyś chociaż mógł sobie wyobrazić, jakie/że piękno jest niedostępne, dla tych, którzy są ograniczeni sobą, jakoż poza sobą i swoimi racjami nie widzą jaki piękny jest świat (tylko wolą, choćby uparcie tkwić, jak nie w zaślepieniu, to w błędzie). I jeszcze jedno, mój wiersz może się każdemu nie podobać i zapewne wielu czytelnikom się nie podoba (o guście się nie dyskutuje), tylko że nie wszyscy czytelnicy (którym się wiersz nie podoba) dorabiają do niego (fałszywą) ideologię (w gruncie rzeczy, tyle uzasadnienia swoich tylko racji, co zdeprecjonowania czyichś). Pozdrawiam.

"nie ma na świecie bardziej mściwej i zajadłej osoby niż lichy poeta"

I jako że nie mam ochoty dyskutować ze stosem inwektyw które w twoim mniemaniu służą zapewne zobrazowaniu piękna językowego i zawartej w nim treści, o którym to pięknie zresztą musiałeś dać mi niezbędny wykład pouczając mnie przy tym i pokazując moje miejsce w szeregu, na podstawie zresztą jakże treściwej i uzasadnionej analizy dotyczącej motywacji umieszczenia przeze mnie krytycznego komentarza pod twoim gniotem; pozwolę sobie jedynie nic nie mówiąc zadedykować ci powyższy cytat, który też możesz swoim zwyczajem podważyć używając rynsztokowej metody rozmawiania z interlokutorem. Bóg z tobą.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


A więc posłuchaj niedomorosły fachowcu i ekspercie, chociaż nie wiem czy to dotrze do Ciebie, jakoż nie docierają myśli i obrazy składające się na wiesz. A dlatego nie docierają, bo przekraczają Twoje (jak widać – ograniczone) rozumowanie, a także przekraczają Twój zmysł obserwacji (tego, co ludzi otacza i spotyka). Ale rzecz nie w tym, że Cię coś przerasta, tylko w tym, że nie możesz się z tym pogodzić. A mógłbyś się z tym pogodzić, gdybyś chociaż mógł sobie wyobrazić, jakie/że piękno jest niedostępne, dla tych, którzy są ograniczeni sobą, jakoż poza sobą i swoimi racjami nie widzą jaki piękny jest świat (tylko wolą, choćby uparcie tkwić, jak nie w zaślepieniu, to w błędzie). I jeszcze jedno, mój wiersz może się każdemu nie podobać i zapewne wielu czytelnikom się nie podoba (o guście się nie dyskutuje), tylko że nie wszyscy czytelnicy (którym się wiersz nie podoba) dorabiają do niego (fałszywą) ideologię (w gruncie rzeczy, tyle uzasadnienia swoich tylko racji, co zdeprecjonowania czyichś). Pozdrawiam.

"nie ma na świecie bardziej mściwej i zajadłej osoby niż lichy poeta"

I jako że nie mam ochoty dyskutować ze stosem inwektyw które w twoim mniemaniu służą zapewne zobrazowaniu piękna językowego i zawartej w nim treści, o którym to pięknie zresztą musiałeś dać mi niezbędny wykład pouczając mnie przy tym i pokazując moje miejsce w szeregu, na podstawie zresztą jakże treściwej i uzasadnionej analizy dotyczącej motywacji umieszczenia przeze mnie krytycznego komentarza pod twoim gniotem; pozwolę sobie jedynie nic nie mówiąc zadedykować ci powyższy cytat, który też możesz swoim zwyczajem podważyć używając rynsztokowej metody rozmawiania z interlokutorem. Bóg z tobą.
Widzę, że się przygotowałeś nawet na brak argumentów. Ale jednak przygotowałeś się niestarannie. Bo poza miałkim cytatem (który tak samo dotyczy poety, jak i szewca, jak i każdego, kto coś licho/źle robi), to argument, że nie masz ochoty dyskutować ze stosem inwektyw, znaczy tyle samo, co/że nie masz ochoty dyskutować ze sobą samym. Dlaczego tak uważam? Bo czyż nie szukasz zwady ze mną już od pierwszych słów (pierwszego komentarza)? Już Ci tłumacze jak to (zresztą na siłę) szukasz. Bo właśnie szukasz począwszy od wypomnienia mi domorosłości rozważań. Ale i tak, jeśli nawet moja twórczość jest filozoficznym domorosłym rozważaniem, to nie widzę powodu (przeciwwskazań), żeby taką nie mogła być i nie była. A widzę, że jest nawet wręcz odwrotnie, że na domorosłości (przynajmniej mojej) twórczość zyskuje. Bo to, czego Ty sobie nie potrafisz wytłumaczyć o/w mojej poezji, nie znaczy, że kto inny tak samo nie potrafi. No i kto w końcu ma/może pisać wiersze? Według Ciebie [i pewnie jeszcze według jednych i tych samych znawców mojej twórczości, zresztą których destrukcja, a właściwie usiłowanie destrukcji umacnia mnie tylko w tym, co robię], jak wynika z Twoich zapatrywań i preferencji, to wiersze filozoficzne powinni tworzyć tylko naukowcy (filolodzy i filozofowie) i byle tylko akademic(c)y. No i na koniec powiem jeszcze, że nie masz pojęcia o podstawowej w końcu rzeczy w twórczości, o świeżym, nowym spojrzeniu na stare, a często i podstawowe sprawy egzystencji ludzkiej. Innymi słowy, jesteś schematyczny i to bardzo, jak mówię, przynajmniej w spojrzeniu na twórczość. Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Bezmyślnym stękaniem to jest, ale tylko Twój komentarz. Zresztą od dawna wiem, że na coś więcej poza stękaniem Cię nie stać, przynajmniej wobec mojej twórczości. Ale tak właśnie bywa z kimś, kto jest do czegoś uprzedzony, jakoż pewne uprzedzenia nie dają mu obiektywnie spojrzeć na twórczość, zresztą różną od różnej. W czym przecież jest jej siła – niepowtarzalność, ale co (niepowtarzalność) wcale nie jest jakimś wyjątkiem, tylko jest pewną umiejętnością, czy jak kto woli – talentem. Czego niestety niektórzy krytycy (zwłaszcza zapatrzeni w jedno i tylko jedno) nie są w stanie, tyle pojąć, co ogarnąć. Dlatego też zaszczytem dla mnie jest Twoje negatywne spojrzenie na moją twórczość. Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wcale nie zaprzeczam temu, że tak mógłby zaczynać się ten wiersz, i że nawet taka wersja byłaby (jak i jest) czytelniejsza, a więc (przynajmniej w pewnym sensie) lepsza. Tylko, że to byłby już, nawet jeżeli ciągle mój, inny wiersz. Nie mam nic przeciwko inności (przynajmniej twórczej, a więc potrzebnej i budującej), ale też w moich wierszach staram się wypowiedzieć jak najpełniej i zarazem wiernie sobie. I to jest ta cała, bądź spora z mojej strony, jak Ty uważasz – kombinacja. Znaczy się trochę inna jest wymowa mojej skomplikowanej wersji, i trochę więc inna wersji przez Ciebie uproszczonej (poniekąd bezpośredniej). Ja wolę czytelnika zostawiać w zawieszeniu, czy(li) dawać mu jak najwięcej do przemyślenia. No i twórczość dla mnie też jest pewnego rodzaju grą słowną. Inna i nie inna sprawa, że to, co mnie bawi, nie musi bawić każdego czytelnika. Ale chciałbym, żeby jak najwięcej osób było usatysfakcjonowanych moją twórczością. Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



"nie ma na świecie bardziej mściwej i zajadłej osoby niż lichy poeta"

I jako że nie mam ochoty dyskutować ze stosem inwektyw które w twoim mniemaniu służą zapewne zobrazowaniu piękna językowego i zawartej w nim treści, o którym to pięknie zresztą musiałeś dać mi niezbędny wykład pouczając mnie przy tym i pokazując moje miejsce w szeregu, na podstawie zresztą jakże treściwej i uzasadnionej analizy dotyczącej motywacji umieszczenia przeze mnie krytycznego komentarza pod twoim gniotem; pozwolę sobie jedynie nic nie mówiąc zadedykować ci powyższy cytat, który też możesz swoim zwyczajem podważyć używając rynsztokowej metody rozmawiania z interlokutorem. Bóg z tobą.
Widzę, że się przygotowałeś nawet na brak argumentów. Ale jednak przygotowałeś się niestarannie. Bo poza miałkim cytatem (który tak samo dotyczy poety, jak i szewca, jak i każdego, kto coś licho/źle robi), to argument, że nie masz ochoty dyskutować ze stosem inwektyw, znaczy tyle samo, co/że nie masz ochoty dyskutować ze sobą samym. Dlaczego tak uważam? Bo czyż nie szukasz zwady ze mną już od pierwszych słów (pierwszego komentarza)? Już Ci tłumacze jak to (zresztą na siłę) szukasz. Bo właśnie szukasz począwszy od wypomnienia mi domorosłości rozważań. Ale i tak, jeśli nawet moja twórczość jest filozoficznym domorosłym rozważaniem, to nie widzę powodu (przeciwwskazań), żeby taką nie mogła być i nie była. A widzę, że jest nawet wręcz odwrotnie, że na domorosłości (przynajmniej mojej) twórczość zyskuje. Bo to, czego Ty sobie nie potrafisz wytłumaczyć o/w mojej poezji, nie znaczy, że kto inny tak samo nie potrafi. No i kto w końcu ma/może pisać wiersze? Według Ciebie [i pewnie jeszcze według jednych i tych samych znawców mojej twórczości, zresztą których destrukcja, a właściwie usiłowanie destrukcji umacnia mnie tylko w tym, co robię], jak wynika z Twoich zapatrywań i preferencji, to wiersze filozoficzne powinni tworzyć tylko naukowcy (filolodzy i filozofowie) i byle tylko akademic(c)y. No i na koniec powiem jeszcze, że nie masz pojęcia o podstawowej w końcu rzeczy w twórczości, o świeżym, nowym spojrzeniu na stare, a często i podstawowe sprawy egzystencji ludzkiej. Innymi słowy, jesteś schematyczny i to bardzo, jak mówię, przynajmniej w spojrzeniu na twórczość. Pozdrawiam.

No dobrze przodowniku awangardy jednoosobowej, mógłbyś jednak w swoim bezmyślnym galopie dać nieco na wstrzymanie i zrewidować swoje niezbyt rozumne podejście do tego czym jest forum dyskusyjne a czym nie jest. Moim zdaniem to ty możesz być taki odkrywczy i oryginalny jaki jesteś po wsze czasy, bo mnie to różnicy nie robi czy ty napiszesz kolejnego gniota czy nie; weź tylko postaraj się zrozumieć elementarną rzecz, wzbij się na wyżyny i zakoduj sobie coś takiego, że to nie ja umieszczam byleco w postaci wiersza który wierszem nie jest tylko jak bardzo łagodnie powiedział Lecter, jest tym, czym jest. Trochę widzę - wyobraź sobie że też umiem analizować tak skrupulatnie i dorzecznie jak ty - że zapiekłość własna i brak dystansu wobec własnych wytworów powoduję w twoim przypadku zaćmę w stadium nieodwracalnym. Ale co tam, mogę sobie być schematyczny; dla mnie ważne jest to, że ty z całą pewnością jesteś nowatorski, i jakże wzruszający lirycznie, a prawdy takie odkrywasz przed czytelnikami, że sam Kolumb byłby się zawstydził i wypadł blado ze swoim odkryciem na tle twojej przenikliwości filozoficznej. Na ostatek powiem ci że po prostu poezja jest dla mnie ważna, i bardzo rozwściecza mnie brak elementarnych umiejętności pisarskich, nota bene nie dlatego że jestem zacietrzewiony, lecz dlatego, że to dla mnie istotna rzecz, a akurat forum dyskusyjne daje mi możliwość wypowiedzenia się w temacie, czego ty chyba nie rozumiesz; nie rozumiesz takiej podstawowej rzeczy, że skoro umieszczasz coś w miejscu gdzie jest możliwość aby się o tym czymś wypowiedzieć, to zapewne znajdą się tacy, którzy zechcą to zrobić. I przestań w końcu się łudzić że ktoś pije do ciebie, bo nie o to chodzi - chyba że twój gniot jest tobą - ale mnie ty w ogóle nie obchodzisz - obchodzi mnie efekt w postaci wiersza, który wierszem nie jest, tylko zwyczajną szmirą, a kiedy coś jest szmirą, to ja takie coś po prostu deprecjonuję, a ciebie - wybacz morgrabio - szczerze mam zupełnie w poważaniu, ale prawa do komentowania mi nie odbieraj, bo wiem co mówię i będę to robił zawsze kiedy bezbrzeżne ograniczenie przewrotnie i bezzasadnie, nie zważając na nic i nikogo, uparcie niemożebnie i tragicznie bezgranicznie, uznawane będzie za coś więcej niż to, czym faktycznie jest. Ale czy ty chcesz właściwie rozmawiać o walorach swojego tekstu? Otóż nie, bo wielokrotnie powiedziałeś, że nic nie będziesz zmieniał, ponieważ to jest "twoja" poezja... No właśnie, więc ja nic innego nie mówię poza tym, że to jest "moja" ocena i mój komentarz DOTYCZĄCY wiersza, a dotyczący ciebie, bo co mnie obchodzisz ty: przecież jeszcze nie oszalałem do reszty - świat jest zbyt piękny abym go sobie zaśmiecał stycznością z kimś, kto poza horyzontem własnego egocentryzmu nie jest wstanie niczego innego dojrzeć... Ale poezja jest ważna dla mnie, więc możesz już przestać się panoszyć ze swoimi łopatologicznymi wywodami, bo nie tylko mnie te konwulsje rubasznie do śmiechu usposabiają, ale chyba, jak zdążyłem spostrzec, wszystkich bez wyjątku. I daruj sobie wszystkie jakoweś argumenty o zazdrości czy towarzystwie wzajemnej konspiracji, bo to są argumenty poniżej poziomu; de facto, poniżej nawet poziomu twojego, de facto.

;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Widzę, że się przygotowałeś nawet na brak argumentów. Ale jednak przygotowałeś się niestarannie. Bo poza miałkim cytatem (który tak samo dotyczy poety, jak i szewca, jak i każdego, kto coś licho/źle robi), to argument, że nie masz ochoty dyskutować ze stosem inwektyw, znaczy tyle samo, co/że nie masz ochoty dyskutować ze sobą samym. Dlaczego tak uważam? Bo czyż nie szukasz zwady ze mną już od pierwszych słów (pierwszego komentarza)? Już Ci tłumacze jak to (zresztą na siłę) szukasz. Bo właśnie szukasz począwszy od wypomnienia mi domorosłości rozważań. Ale i tak, jeśli nawet moja twórczość jest filozoficznym domorosłym rozważaniem, to nie widzę powodu (przeciwwskazań), żeby taką nie mogła być i nie była. A widzę, że jest nawet wręcz odwrotnie, że na domorosłości (przynajmniej mojej) twórczość zyskuje. Bo to, czego Ty sobie nie potrafisz wytłumaczyć o/w mojej poezji, nie znaczy, że kto inny tak samo nie potrafi. No i kto w końcu ma/może pisać wiersze? Według Ciebie [i pewnie jeszcze według jednych i tych samych znawców mojej twórczości, zresztą których destrukcja, a właściwie usiłowanie destrukcji umacnia mnie tylko w tym, co robię], jak wynika z Twoich zapatrywań i preferencji, to wiersze filozoficzne powinni tworzyć tylko naukowcy (filolodzy i filozofowie) i byle tylko akademic(c)y. No i na koniec powiem jeszcze, że nie masz pojęcia o podstawowej w końcu rzeczy w twórczości, o świeżym, nowym spojrzeniu na stare, a często i podstawowe sprawy egzystencji ludzkiej. Innymi słowy, jesteś schematyczny i to bardzo, jak mówię, przynajmniej w spojrzeniu na twórczość. Pozdrawiam.

No dobrze przodowniku awangardy jednoosobowej, mógłbyś jednak w swoim bezmyślnym galopie dać nieco na wstrzymanie i zrewidować swoje niezbyt rozumne podejście do tego czym jest forum dyskusyjne a czym nie jest. Moim zdaniem to ty możesz być taki odkrywczy i oryginalny jaki jesteś po wsze czasy, bo mnie to różnicy nie robi czy ty napiszesz kolejnego gniota czy nie; weź tylko postaraj się zrozumieć elementarną rzecz, wzbij się na wyżyny i zakoduj sobie coś takiego, że to nie ja umieszczam byleco w postaci wiersza który wierszem nie jest tylko jak bardzo łagodnie powiedział Lecter, jest tym, czym jest. Trochę widzę - wyobraź sobie że też umiem analizować tak skrupulatnie i dorzecznie jak ty - że zapiekłość własna i brak dystansu wobec własnych wytworów powoduję w twoim przypadku zaćmę w stadium nieodwracalnym. Ale co tam, mogę sobie być schematyczny; dla mnie ważne jest to, że ty z całą pewnością jesteś nowatorski, i jakże wzruszający lirycznie, a prawdy takie odkrywasz przed czytelnikami, że sam Kolumb byłby się zawstydził i wypadł blado ze swoim odkryciem na tle twojej przenikliwości filozoficznej. Na ostatek powiem ci że po prostu poezja jest dla mnie ważna, i bardzo rozwściecza mnie brak elementarnych umiejętności pisarskich, nota bene nie dlatego że jestem zacietrzewiony, lecz dlatego, że to dla mnie istotna rzecz, a akurat forum dyskusyjne daje mi możliwość wypowiedzenia się w temacie, czego ty chyba nie rozumiesz; nie rozumiesz takiej podstawowej rzeczy, że skoro umieszczasz coś w miejscu gdzie jest możliwość aby się o tym czymś wypowiedzieć, to zapewne znajdą się tacy, którzy zechcą to zrobić. I przestań w końcu się łudzić że ktoś pije do ciebie, bo nie o to chodzi - chyba że twój gniot jest tobą - ale mnie ty w ogóle nie obchodzisz - obchodzi mnie efekt w postaci wiersza, który wierszem nie jest, tylko zwyczajną szmirą, a kiedy coś jest szmirą, to ja takie coś po prostu deprecjonuję, a ciebie - wybacz morgrabio - szczerze mam zupełnie w poważaniu, ale prawa do komentowania mi nie odbieraj, bo wiem co mówię i będę to robił zawsze kiedy bezbrzeżne ograniczenie przewrotnie i bezzasadnie, nie zważając na nic i nikogo, uparcie niemożebnie i tragicznie bezgranicznie, uznawane będzie za coś więcej niż to, czym faktycznie jest. Ale czy ty chcesz właściwie rozmawiać o walorach swojego tekstu? Otóż nie, bo wielokrotnie powiedziałeś, że nic nie będziesz zmieniał, ponieważ to jest "twoja" poezja... No właśnie, więc ja nic innego nie mówię poza tym, że to jest "moja" ocena i mój komentarz DOTYCZĄCY wiersza, a dotyczący ciebie, bo co mnie obchodzisz ty: przecież jeszcze nie oszalałem do reszty - świat jest zbyt piękny abym go sobie zaśmiecał stycznością z kimś, kto poza horyzontem własnego egocentryzmu nie jest wstanie niczego innego dojrzeć... Ale poezja jest ważna dla mnie, więc możesz już przestać się panoszyć ze swoimi łopatologicznymi wywodami, bo nie tylko mnie te konwulsje rubasznie do śmiechu usposabiają, ale chyba, jak zdążyłem spostrzec, wszystkich bez wyjątku. I daruj sobie wszystkie jakoweś argumenty o zazdrości czy towarzystwie wzajemnej konspiracji, bo to są argumenty poniżej poziomu; de facto, poniżej nawet poziomu twojego, de facto.

;)
No i nie wiem co Ci odpisać (albo mi się już nie chce, albo nie widzę już sensu), pewnie z wrażenia, jakie na mnie zrobił Twój komentarz. Może na szczęście. Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



No dobrze przodowniku awangardy jednoosobowej, mógłbyś jednak w swoim bezmyślnym galopie dać nieco na wstrzymanie i zrewidować swoje niezbyt rozumne podejście do tego czym jest forum dyskusyjne a czym nie jest. Moim zdaniem to ty możesz być taki odkrywczy i oryginalny jaki jesteś po wsze czasy, bo mnie to różnicy nie robi czy ty napiszesz kolejnego gniota czy nie; weź tylko postaraj się zrozumieć elementarną rzecz, wzbij się na wyżyny i zakoduj sobie coś takiego, że to nie ja umieszczam byleco w postaci wiersza który wierszem nie jest tylko jak bardzo łagodnie powiedział Lecter, jest tym, czym jest. Trochę widzę - wyobraź sobie że też umiem analizować tak skrupulatnie i dorzecznie jak ty - że zapiekłość własna i brak dystansu wobec własnych wytworów powoduję w twoim przypadku zaćmę w stadium nieodwracalnym. Ale co tam, mogę sobie być schematyczny; dla mnie ważne jest to, że ty z całą pewnością jesteś nowatorski, i jakże wzruszający lirycznie, a prawdy takie odkrywasz przed czytelnikami, że sam Kolumb byłby się zawstydził i wypadł blado ze swoim odkryciem na tle twojej przenikliwości filozoficznej. Na ostatek powiem ci że po prostu poezja jest dla mnie ważna, i bardzo rozwściecza mnie brak elementarnych umiejętności pisarskich, nota bene nie dlatego że jestem zacietrzewiony, lecz dlatego, że to dla mnie istotna rzecz, a akurat forum dyskusyjne daje mi możliwość wypowiedzenia się w temacie, czego ty chyba nie rozumiesz; nie rozumiesz takiej podstawowej rzeczy, że skoro umieszczasz coś w miejscu gdzie jest możliwość aby się o tym czymś wypowiedzieć, to zapewne znajdą się tacy, którzy zechcą to zrobić. I przestań w końcu się łudzić że ktoś pije do ciebie, bo nie o to chodzi - chyba że twój gniot jest tobą - ale mnie ty w ogóle nie obchodzisz - obchodzi mnie efekt w postaci wiersza, który wierszem nie jest, tylko zwyczajną szmirą, a kiedy coś jest szmirą, to ja takie coś po prostu deprecjonuję, a ciebie - wybacz morgrabio - szczerze mam zupełnie w poważaniu, ale prawa do komentowania mi nie odbieraj, bo wiem co mówię i będę to robił zawsze kiedy bezbrzeżne ograniczenie przewrotnie i bezzasadnie, nie zważając na nic i nikogo, uparcie niemożebnie i tragicznie bezgranicznie, uznawane będzie za coś więcej niż to, czym faktycznie jest. Ale czy ty chcesz właściwie rozmawiać o walorach swojego tekstu? Otóż nie, bo wielokrotnie powiedziałeś, że nic nie będziesz zmieniał, ponieważ to jest "twoja" poezja... No właśnie, więc ja nic innego nie mówię poza tym, że to jest "moja" ocena i mój komentarz DOTYCZĄCY wiersza, a dotyczący ciebie, bo co mnie obchodzisz ty: przecież jeszcze nie oszalałem do reszty - świat jest zbyt piękny abym go sobie zaśmiecał stycznością z kimś, kto poza horyzontem własnego egocentryzmu nie jest wstanie niczego innego dojrzeć... Ale poezja jest ważna dla mnie, więc możesz już przestać się panoszyć ze swoimi łopatologicznymi wywodami, bo nie tylko mnie te konwulsje rubasznie do śmiechu usposabiają, ale chyba, jak zdążyłem spostrzec, wszystkich bez wyjątku. I daruj sobie wszystkie jakoweś argumenty o zazdrości czy towarzystwie wzajemnej konspiracji, bo to są argumenty poniżej poziomu; de facto, poniżej nawet poziomu twojego, de facto.

;)
No i nie wiem co Ci odpisać (albo mi się już nie chce, albo nie widzę już sensu), pewnie z wrażenia, jakie na mnie zrobił Twój komentarz. Może na szczęście. Pozdrawiam

To wiesz co, w takim układzie rozsądnie byłoby nie wściekać się za tydzień kiedy okaże się że wkleisz kolejny wiersz, który być może także mi się nie spodoba ze względu na szereg rzeczy. Pozdro
Opublikowano

Byłbym skłonny uznać, że prezentowane przez pana teksty, to nie efekt pułapki nieudolności, lecz oryginalna kreacja artystyczna, gdyby był pan w stanie zaprezentować na stronie, choćby jeden tekst "normalny", mogący się obejść bez "nowatorstwa". Nie musi być wybitny, niech będzie jedynie poprawny, to z pewnością wzmocni pana wiarygodność...
Spróbuje pan ? :)

Póki co, wygląda to na grafomanię w okopach...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




podpisuje się pod tym obiema rękami

a wiersz constans
pozdr
Oczywiście, że Ci się nie dziwię, a w tym miejscu muszę nawet przeprosić islamica, bo jednak miał rację, kiedy mówił cytując: "nie ma na świecie bardziej mściwej i zajadłej osoby niż lichy poeta". No i nie mam Ci już nic więcej do powiedzenia, Twoje komentarze mówią i potwierdzają, pewnie to, z czego sobie nawet nie zdajesz sprawy owładnięty amokiem zemsty. Pozdrawiam
Opublikowano

[quote]To wiesz co, w takim układzie rozsądnie byłoby nie wściekać się za tydzień kiedy okaże się że wkleisz kolejny wiersz, który być może także mi się nie spodoba ze względu na szereg rzeczy. Pozdro


Nie wykręcaj się podejrzeniami, przecież już dzisiaj bardzo dobrze wiesz, że za tydzień [czy dwa, czy trzy, bo nie jestem automatem i nie wiem czy coś dobrego po prostu stworzę] będzie to samo. A będzie tym bardziej krytykowany (negatywnie), im bardziej będzie Ci się podobał. Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O jakich Ty normach mówisz, pewnie takich, jakimi współczesna krytyka odsądzała od czci i wiary (literackiej) np. Emily Dickinson, czy Norwida. Tylko nie mów mi, że się porównuję z kimś, bo tylko porównuję normy, zresztą wywołane przez Ciebie. No i poprawność, niech zostanie normą dla Ciebie i innych, dla których wychylanie się z szeregu jest przestępstwem (literackim). Pozdrawiam
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie wykręcaj się podejrzeniami, przecież już dzisiaj bardzo dobrze wiesz, że za tydzień [czy dwa, czy trzy, bo nie jestem automatem i nie wiem czy coś dobrego po prostu stworzę] będzie to samo. A będzie tym bardziej krytykowany (negatywnie), im bardziej będzie Ci się podobał. Pozdrawiam

Aaaaaaaaaaaaaaaaaaahahaha.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Wpis jest na poziomie. Miłego dnia :)
    • @Waldemar_Talar_Talar Zgadzam się ! Ładne porównania...  
    • Wieczór. Jezioro zapina horyzont ostatnim promieniem światła. Słońce – spóźniony kochanek – tonie w jedwabnej, szepczącej trzcinie. Cisza. Nie pusta. To język pragnienia natury. W niej każde ich tchnienie. Woda milczy Ale to milczenie drży – jak skóra świata przed pieszczotą dłoni. Oni. Bez imion. Miłość nie potrzebuje dźwięku. Spleceni, jakby czas tkany był z ich oddechów, jakby każdy gest, każda ścieżka - prowadziła do tej chwili, czekał zapisany w niebie. A jednak – w ich spojrzeniach cień. Dotyk losu. Świat szepcze kruchą pieśń przemijania. Ich pocałunki – ciepło ciał i drżenie warg, symfonia żywiołów: ogień i wilgoć, wieczny alfabet istnienia. Nie całują się. Oni się stwarzają. Jezioro patrzy: nieme. Wierne. Rozświetlone – bez końca Brzeg milczy, lecz to milczenie kłania się Przedwieczności – ciszą bezmierną.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      xd   Agatko,  Jeśli zametkowałaś twórczość w gatunku haibun, to utwór powinien chociaż stać niedaleko tego gatunku.  Nie czepiam się detali, tylko podstaw.  Proza + haiku. Tylko tyle.   Przecież nikt nie każe pisać ci pod Pulitzera, ale błagam szanujmy gatunki literackie. Bo za moment ktoś posunie się dalej i zrobi się bałagan.   Nie chciałam cię urazić, ale nie mogłam przejść obojętnie, bo ktoś weźmie przykład i zacznie rworzyć potworki.   Świat na zewnątrz zapiepapier, ale tu, w świecie literatury, są pewne ramy, z których całkowicie wyjść nie można.   Jest mi smutno i przykro. I proszę o zlikwidację lajka :(   Jaka wojna? O co chodzi? Nieważne. Jak zlikwidujesz lajka usunę wpis. I będzie ok.  
    • OBŁĘD Było to w miejscu, które nie znało już światła. Nie dlatego, że słońce przestało wschodzić — po prostu nikt nie miał już siły otwierać okien. Stary dom przy końcu ulicy Węgla. Numer zatarty, szyld wykrzywiony, kamień brunatny od upływu czasu. Mówiło się, że mieszka tam człowiek, ale nie było go widać. Tylko czasem, o trzeciej nad ranem, gdy miasto już nie śniło, ale jęczało, słyszano śmiech. Taki, który nie miał ust. Na początku Tomasz sądził, że to przemęczenie. Delikatne rozjeżdżanie się myśli — jakby alfabet nagle stracił przyczepność. Niektóre słowa przestawały znaczyć. Inne zaczynały znaczyć zbyt wiele. Obłęd. Nie jako diagnoza. Jako klimat. Jak wilgoć, która nie schnie. Jak szczelina w głowie, przez którą coś się sączy. Myśli, sens, imię. Tomasz tego nie nazywał. Jeszcze. Myślał, że to stres. Że umysł się przegina, ale wraca. Ale tym razem nie wrócił. Myśli się skracały. Potem rozciągały. Potem wracały. Ale inne. Jakby coś przeszło przez niego. Jak ciecz, która zapomniała, po co była. Zaczęło mu się wydawać, że obłęd się sączy. Jak światło, które leje się z głowy. Nie świeci — wycieka. Nie ogrzewa — zostawia ślad. W środku zrobiło się chłodno. Jakby ktoś otworzył okno, a za nim nie było świata. Dwie kromki chleba z masłem. Rano. Jakby codzienność próbowała się jeszcze trzymać formy. Ale masło smakowało jak kurz. A chleb — jak tynk z sufitu. Rozmowa z lekarzem — — Tomaszu, czy wiesz, gdzie jesteś? Światło lampy tliło się w aluminiowych szwach. Głos lekarza był suchy. Jak zapis. — W środku — powiedział Tomasz. — Ale we mnie ktoś patrzy. — Kto? Nie odpowiedział. — Co widzisz, gdy zamykasz oczy? — Lustro. Ale od środka. — Czasem słyszę słowo, którego nie znam. „Szuriel.” Powtarzam je, żeby nie przestało istnieć. Albo żeby ono jeszcze istniało, póki je powtarzam. — Słyszysz głosy? — Słyszę intencje. Zanim się staną. Jakby ktoś myślał za mnie, ale używał moich słów. Lekarz zapisał coś na kartce, która nie miała znaczenia. Zanim jeszcze wszystko zaczęło szumieć — pamiętał zapach sierści psa po deszczu. Miał na imię Maks. Gdy Tomasz płakał, pies układał się przy jego nodze, nie pytając, nie oceniając. Tamto ciepło miało gęstość. Teraz zostało tylko echo temperatury. Piwnica z cegły. Cień nie odbijał tam światła. Światło się tam bało. Tam Tomasz pisał — ręką, paznokciem, zębami. Nie po to, żeby coś przekazać. Raczej, żeby trzymać się znaczeń, które jeszcze nie wyparowały. Na ścianie pojawiło się zdanie, które powtarzał bezgłośnie, jakby chciał się nim zamknąć: Rana w głowie nie boli. Ale przez nią coś patrzy. Nie wiedział, co to znaczy. Ale wiedział, że to prawda. Rysa. Przyszła nocą. Nie w murze. W środku czaszki. Słyszał ją. Jakby ktoś drapał od wewnątrz. Jakby coś próbowało wyjrzeć przez niego. A potem przyszło coś, co nie miało imienia. Nie głos. Nie cień. Obecność. Jakby jego własna świadomość usiadła obok, na krześle, i patrzyła z kąta pokoju. To nie ja myślę — powtarzał. — To ktoś myśli przeze mnie. A potem: Jestem ciałem. Ale w środku jestem rozerwany. Zakleił uszy. Nie słyszał dźwięku. Słyszał intencję dźwięku. Lustro zakrył kocem. Ale wiedział, że i tak ktoś patrzy. Nie z zewnątrz. Z wnętrza odbicia. Zapiski stały się krwią. Nie pisał po papierze. Pisał, żeby zostać. Pisał, żeby jeszcze przez chwilę być czymś więcej niż miejscem. Myśl wypływała. On za nią. W środku zostawała cisza. Ale ta cisza była zajęta. Zamieszkiwało ją coś, co nie oddychało. Tylko trwało. Zimne. Nienazwane. Zadowolone. Końcowa spirala Którejś nocy poczuł, że to coś się otwiera. Nie w murze. Nie w głowie. W samym pojęciu „ja”. To nie ja. To nie ja. To nie ja. To nie— A potem już nic. W tym samym czasie, kilka ulic dalej, ktoś inny zaczął mieć wrażenie, że jego myśli są dziwnie znajome. Jakby kiedyś należały do kogoś, kto już nie istnieje. Albo... jeszcze nie przestał. Rano znaleziono go przy stole. Nie martwego. Ale nieobecnego w sposób, który nie podlega leczeniu. Oczy miał szeroko otwarte. Jakby patrzył gdzieś głęboko za plecy rzeczywistości. Albo jakby ktoś z wnętrza jego czaszki patrzył na nich. Na ścianach zdania w spirali. Setki razy powtórzone, coraz mniejsze, coraz ciaśniejsze, jakby miały się same wessać do środka. Wydrapane zębami: „Jestem tylko przestrzenią, przez którą coś przechodzi.” Niżej, niemal szeptem, jakby napisane przez dłoń, która już nie wiedziała, że istnieje: „To echo. Nie trzeba go rozumieć. Wystarczy je usłyszeć za późno.” W prawym rogu, na ścianie z czarnej cegły, najdrobniej, krwawym paznokciem: „Ten wewnątrz mnie wyrwał szczelinę. A ty właśnie przez nią przechodzisz.” W tym miejscu już nic nie śni. Nie śni się nawet cisza.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...