Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dylematy


gamini2

Rekomendowane odpowiedzi

Mży. Stoję na płocie, betonowej twierdzy. Środkiem ulicy Wiejskiej truchta biały koń, przynaglany batem przez wczorajszego Mleczarza. Mleczny, resorowany, poniemiecki wóz dzwoni szarymi bańkami. Rozchlapuje kałuże. Koń cały w kłębach pary. Piękny. Po każdym razie bata prycha ogniście. Nie godzi się na bat. Schodzę na chwilę. Zaraz pora „gęśowa”. Atakują jak wielkie syczące smoki. Uciekam na płot albo na schody. Potem zeskakuję i szybko wyrywam malutkie dęby. Przesadzam. Podobno nie wyrosną w cieniu rodzica. Zakopuję je w piwnicy aby zimą miały ciepło. Krzyczące gęsi rozpędza czasem Bobik. Jest odważny jak Wiktor. Wiktor to mój starszy brat. Jest dla mnie bardzo ważny. Jestem z niego dumny. Nikogo się nie boi. Nie wie tylko dlaczego moje dęby nie rosną. Kiedyś będę nim. Boi się tylko konia. A może będę koniem. Koń nie boi się nikogo. No może tylko Woźnicy. Ale Ten boi się Bobika. Wiktor będzie pastuszkiem. To może ja zostanę Bobikiem. Pomogę Pastuszkowi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...