Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wyobraź sobie, wyobraź, że jest piątkowa noc, pierwsza albo druga nad ranem, cały dzień padał deszcz, asfalt ulicy za oknem sypialni, domy, samochody, liście drzew - wszystko błyszczy, wszystko jest chłodne, ciemne i pomarańczowe w świetle latarń, głosy ludzi idących chodnikiem, wysiedlony, podpity śmiech kobiet, zmęczone westchnienia autobusowych drzwi. W pokoju jest ciemno,biała pocięta niemrawym prześwitem zza zepsutych rolet, na łóżku leży on, z kołdrą zsuniętą do bioder, z miękkim łukiem jasnego ciała, oparty o ścianę. Ona obserwuje. Przez gorzką rurkę papierosa filtruje sypialniane powietrze, zbutwiałe ciepło, seks sprzed godziny, kwaśny smak potu, słowa, których nie było, z niebezpiecznej odległości drugiego końca łóżka, obserwuje. Nie lubię, kiedy tak patrzysz, mówi on, jakbyś chciała mnie pożreć, nie wiem, rozerwać na strzępy i potem się w nich zagnieździć. Ona przez długą chwilę nie mówi nic, odwraca wzrok, gasi papierosa w popielniczce z białego szkła. Odzywa się w końcu, pyta, dlaczego znajomi mówią na niego tak a nie inaczej. On odpowiada, znowu jest cisza - taka cisza, na jaką stać noc w mieście - potem wracają jej oczy, przestań, mówi on, nie patrz, kolejny papieros, jej pytanie, jego ostra odpowiedź, fuck you, mówi on, a ona przypomina sobie, jak kiedyś lubiła jego arogancję, ślepy chłód, szorstkość gestów, głupią, zakochaną w sobie pustkę jego duszy. Myśli o podobnej nocy sprzed paru dni, jego twarzy i zielonych oczach, oprawionych białą poduszką, palących dłoniach na jej pośladkach i wilgotnych udach w mocnym uścisku jej ud - i nagłym śmiechu szaleńca, który eksplodował niezapowiedziany niczym w zwyczajnych westchnieniach i szeptach, o groteskowych ustach, sprośnych jak uśmiech obłąkanego klowna, o tym śmiechu, jak wilczy skowyt do niepojmowalności księżyca, który tak naprawdę nie zamilkł i pewnie nie zamilknąłby nigdy, w środku nocy wyrywając ze snu. Nagle wszystko staje się jasne, i wie już, że ta noc za chwilę się skończy, zacznie się wiosna, a on rano wyjdzie bez słowa, i tak już zostanie.

Opublikowano

Pani Prezydentowo – nieźle, jak na pierwszy raz, choć może monologowe zdania warto by było rozbić, wzmocnić przesłanie.

Jeżeli leży – to nie może być oparty o ścianę – może siedzi? Ale ogólnie lubię takie klimaty – napisz następny tekst – na pewno przeczytam:)

Pozdrówka:)
M.

Opublikowano

Bardzo ciekawy tekst. To, co mnie urzekło, to rytm. W związku z powyższym radzę nie zmieniać nic, bo inaczej ten strumień spływających wrażeń, słów, doznań straci swą wartkość. Dzięki "muzyczności" tekst jest bardzo plastyczny. Gratuluję :)

Opublikowano

Zgadzam się Bogdanem (czy raczej, panem Bogdanem? - nie wiem, przepraszam, jeśli się spoufalam), że podzielenie zdań zepsułoby efekt. Dobrze jest, jak jest :)
Natomiast, za nic nie mogę się doszukać sensu w zdaniu: "W pokoju jest ciemno, biała pocięta niemrawym prześwitem zza zepsutych rolet, na łóżku leży on, z kołdrą zsuniętą do bioder, z miękkim łukiem jasnego ciała, oparty o ścianę." I jeszcze jedno; zwyczajowo, za godziny "nad ranem" przyjmuje się czwartą, może trzecią - ale nie pierwszą i drugą - one są za blisko północy. Mnie to zgrzytnęło, ale może się czepiam :) Ogólnie tekst OK, zwłaszcza, jak na tak okropnie już wyeksploatowany temat.
Pozdrawiam - Ania

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Wochen Napisałeś wiersz delikatny, medytacyjny, pełen wyciszenia. Piękne jest to przejście od obserwacji zewnętrznej ("rysuję ślady", "idę po zapachu") do całkowitego zlania się z tym, co obserwowane - "swobodnie spadam , razem z nimi , jestem żółty brązowy". A potem świat przestaje być martwą materią, staje się rozmową. I ta gotowość słuchania, bez odpowiadania. Bardzo mi się podoba. :)
    • @Starzec zatory, zatory życie ma humory raz w lewo, raz w prawo wszystko leci krzywo ale zanim się zepsuje katalizator ratuje   Pozdrawiam:)
    • @Annna2 Nie tylko artystów bywa natchnieniem , podąża za nią spojrzenie, o lotach marzenie .   Pozdrawiam serdecznie  Miłego dnia 
    • @Annna2 Aniu, sprytnie zastawiłaś pułapkę! Czytam, próbuję rozszyfrować te zagadkowe obrazy - "passaty na wietrze", "kumka", "patyk i gumka", myślę sobie: symbolika? metafora kondycji ludzkiej? Może chodzi o artystkę .... I nagle - "czapla siwa" na końcu! Cały wiersz się przewraca jak domino i układa na nowo. Wszystko nabiera sensu: ta jedna noga, cierpliwość, wypatrywanie "szczęścia w wody okruchach" (czyli rybek!), ten patyk, który "połknie szybciej niż gumka zetrze"... Uwielbiam ten żartobliwy ton - "cnotami nie grzeszy jak wielcy artyści", "mimoza albo inna muza w natchniuzach" (to "natchniuzy" jest świetne!). Pokazujesz czaplę z przymrużeniem oka, z sympatią dla jej drobnych niedoskonałości. A jednocześnie - czy to tylko o czapli? Bo ta "czapla jak Godot marząca o lepszych jutrach" to już coś więcej. Każdy czasem stoi na jednej nodze, skulony, cierpliwy, wypatrując czegoś w wodzie... Dowcipny, zaskakujący wiersz. Bardzo mi się podoba. :)))  
    • @Jacek_Suchowicz  Super...   Pozdrawiam serdecznie  Miłego dnia 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...