Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Jak dobrze, że mamy szkło żaloodporne
Przedpokój do spania i filmów urywki
Że dzieci niektóre obdarza Bóg hojniej
I trocin nie muszą wybierać z półmiśka

Jest znośniej, gdy ma się pożywe jedzenie
Alcohol apetit, a czasem i umiar
Choć lepiej do gardła najgorszą lać breję
Niż wić się i kwilić mam kuku, mamuniu

(Oj, ciulku, posłuchaj, to kosa - sierp prosty
Co gwiżdże gdzieś obok kawałek Umnieraj
Istotne jest tylko, jak duży to odstęp
I czy nam wystarczy ruchanek sumienia)

Opublikowano

ja tylko z anegdotką a propos tytułu:
dziewczęcy świat przesiąknięty jest różem, między innymi stworzeniem zwanym "hello kitty". każdemu na pewno przynajmniej obiło się o uszy zjawisko hello kitty. hasło zamaszystym, bladoróżowym dziecięcym pismem, oprawione w pyszczek nibykotka z jakiejś kreskówki made in china. pojawia się na zeszytach i przyborach rysowniczych. zabawne, jak po podstawieniu kilku liter do hasła może nam wyjść jeszcze większy bałagan: hitler kitty.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Widziałem kiedyś na zdjęciu jak jakaś fanka tego kotka przerozdobiła nim ferrari. Jak to się mówi? www.szal.pl?
No dobra, tytuł mnie nie wyszedł, a co z resztą wiersza? ;)
Opublikowano

Donie:

Nie bardzo rozumiem związek tytułu z resztą wiersza. Ale wiem, że nie wszyscy nie wszystko rozumieją. Nie muszą. Ważne, żeby skonstatować w finale: Podobało się czy nie.
Podobało się. Gra słów - oryginalna, rymy - doskonale wyrafinowane, bo tylko przybliżone.
Jak zwykle - pomarudzę na temat inwersji. Maruda jestem. Wiem.

Cieplutko, Para:)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Wiersz rymowany jakimiś tam prawami się rządzi i nie zawsze można w nim pozwolić sobie na pełną swobodę.
Ujmę to tak, że trzeba iść na ustępstwa względem poszczególnych wersów jeżeli jest to korzystne dla całości.
To taki rodzaj handlu wymiennego z tym że u mnie następuje on nieświadomie, bo pisząc już myślę w rytmie wiersza
i nie zastanawiam się jak językoznawca nazwałby taką czy inną konstrukcję jaka akurat mi wyszła.
Chodzi zwyczajnie o to, aby wyjść na swoje, co w przypadku wiersza rymowanego oznacza
uporządkowanie tego brudelu, który autor ma w głowie, ale w taki sposób, żeby brudelem pozostał.

No :)

A co do tytułu to jest tak samo na doczepkę jak Psychiatrick, tyle że dwa razy mniej trafny.
No ale w sumie tekst traktuje też o uciekaniu w różne bueno przed myślą o tym, że coś nas zabija,
bądź uciekaniu się do bueno, które nas zabija (masło Masłowskiej, wiem).

Ech, każdy ma jakiegoś małego głoda, którego musi dokarmiać ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...