Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Akcetacja swojego ja?


Monia 123

Rekomendowane odpowiedzi

Od dziecka nigdy nie mogłam pogodzić się ze sobą.
Czułam się zawsze jak z innej planety.
Byłam zaczepiana i nie czułam się akceptowana przez otoczenie.
Moje życie igrało z koszmarnym końcem.
Nowa szkoła otworzyła mi drzwi do innych i dobrych ludzi.
Ale rany po tamtej bitwie z rówieśnikami pozostanie już na zawsze.
Do tej pory nie mogę poradzić sobie z życiem,tym co mnie spotyka .
Wstydzę się swojego ciała , swojego własnego ja.
Zaczęłam więc od roku pewną dietę.
Czuje,że popadam w jakąś chorobę.
Po każdym jedzeniu idę wymiotować.
Po każdym jedzeniu odliczam kalorie.
Czasem nic nie zjem, a czasem nie mogę oderwać się od uporczywego głodu.
Zaburzenia mojego organizmu zachodzą z minuty na minutę.
Mdleję, nie mogę zasnąć.
Historia ta nie ma końca.
Tnę się z rozpaczy , a ból mnie nawet nie przeszywa.
Nie wiem jak zaakceptować siebie.
Życie jest czymś co dostaje się raz
Ale w tym życiu nie raz dostaję się w kość i nie raz ktoś pomaga ci to odbudować.
Pytanie jest jedno.
Czy muszę tyle cierpieć,aby śmierć stała się moją przyjaciółką?










Gdybyście mieli jakiś sposób , dzięki którym mogę siebie zaakceptować piszcie koniecznie!.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Monia, uniwersalny sposób jest jeden, poszukanie dla siebie odpowiedniej pomocy. Rozmawiałaś z kimś o swoim cierpieniu? Wiesz, że są anonimowe infolinie dla osób w kryzysie, pod które możesz zadzwonić i opowiedzieć o problemie? Np: tutaj www.116111.pl/gdzie_szukac_pomocy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moniu,
smierć nie będzie Ci nigdy przyjaciółką;
po prostu zmieszasz sie z pyłem gwiezdnym
i po ptokach. Kilka zdrowasiek od najblizszych
i tyle możesz sobie obiecać.

Ja zmierzyłem sie z "niewiadomą" kiedy miałem
3 lata i do dzisiaj pamietam jak nie chciałem umierac.
Czołgałem się po dnie rzeki przez minut nie wiem ile
ale stryj łowiacy w pobliżu ryby zaalarmowany został
pluskiem wody i ewentualnie wyciagnał mnie z głębia.
Mój mózg zatarł sie na 3 długie lata; dzięki Mamie
odzyskałem mowę i chociaz jakajac sie zacząłem czytać
w wieku 6 lat.
Jako "jakała" byłem posmiewiskiem klasy i otoczenia
przez długie lata.

Dlaczego Ci o tym piszę?

Piszę bo chcę Ci udowodnic ze tam gdzie jest duch tam jest nadzieja
i czasami otarcie sie o "drugą strone" udowadnia nam jaką piekna sprawą
jest zycie. Pomyśl chociazby o tych wszystkich zakatkach świata których
nie widziałas a chciałabys je zobaczyć. Albo o takiej przyziemnej sprawie jak
wygrana w loterię.
Jeżeli odejdziesz nigdy nie wyjedziesz na Karaiby i nigdy
nie wygrasz milona - a tak masz ciagle taka szanse (?)

Na Twoją "bulimie" polecam sport a na chandrę ksiązkę, najlepszą przyjaciółke
(nie plotkuje i nie jest zazdrosna).

POzdrawiam i głowa do góry, a jutrzejszy dzień zacznij tak jak Twoj kot,
od przeciagnięcia sie i gimnastyki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moniu, nikt nigdy nie obiecał nam , że w życiu będzie lekko. Każdy musi się z nim zmagać nie tylko Ty. Każdy ma swoją drogę do przejścia, raz jest lepiej , raz gorzej , ale trzeba dawać radę. Na pewno jest więcej zła na świecie niż dobra , więcej też jest złych chwil w życiu niż dobrych, ale zawsze trzeba szukać pozytywów swojego istnienia i czekać na ulotne chwile szczęścia , które sa pięknę jak motyle ,ale też tak jak one mają krótki żywot. Wierz mi warto czekać , warto żyć !
Trzeba też zaakceptować siebie takim jakim się jest. W moim miasteczku jest pewna kobieta, biedna , mała , brzydka , do tego wygląda jak facet. Znalazła swoje miejsce w kościele, pomaga księżą w sprzątaniu, przy pogrzebach, w kościele. Zawsze uśmiechnięta , do wszystkich zagada , a ludzie do niej. Kiedyś powiedziała do mnie tak.
Ja nie mam potrzeby narzekać, taką mnie Pan Bóg stworzył, widocznie taka byłam mu potrzebna i taka muszę żyć. Czy to nie jest mądra kobieta?
Ale polecam również wizytę u specjalisty , będzie poprostu łatwiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • O Obławie już śpiewali w paru ustrojach nawet i nawet niebanalne pieśni   Urządzili taką jedną jednemu samotnym wilkiem go nazywali trop za tropem, ślady, masa śladów   Samotny dał w długą przez pola niejedną tundrę zwiedził, widział pejzaże leciał co sił po przestworzach by uciec (wiadomo, że chciał najdalej)   skraje, przepaście, czyny ponad bohaterkę że nie zginął, że uratował, że gryzł zamiast być zagryzionym, że ujrzał   A potem wrócił na stare śmieci mocniejszy i tylko bardziej zajadły i głodny, przeraźliwie głodny oraz ujadał   I role ponownie mogły się odwrócić bo wiadomo dziś gonisz jutro uciekasz wdał się więc w pogoń, gniótł czynami   ugniatani uciekali w popłochu krew dużo krwi, szarpanina po brzuchach z czasem wrócili wzmocnieni legendą dokonań   Co po nich pozostało tak naprawdę? Pieśń, dużo pieśni i praprawda o kole historii... męskie kłamstwa o sensie porażek i zwycięstw   Słuchały wzruszone, zaciekawione, utwierdzone kobiety one lubią melodie twardości szamotanin choćby po to, by we własnym życiu pięści   nigdy nie wybrać... (swoich synów chcą na artystów lub lekarzy) (a w co pójdą - przenigdy nie wiadomo ://)   Warszawa – Stegny, 16.11.2024r.   Inspiracja - Obława - Jacek Kaczmarski oraz    
    • Rozedrgany w krtani ryk zatrzymał się i dusił w gardle grudki stalagmitów sączonych apatią płuc zaległy flegmą lustrującej grozy.   od zroszonych łzami rzęs pod ramami powiek wejściem do jaskiń wilgotnych i zimnych. W jej źrenicy, w jej odmętach na policzku wilgotnym i chłodnym, wargi me dotknęły chropowatej ściany kościelnego muru, zamkniętych na zawsze Edenu bram.   ...   wedle wspomnienia święcona woda polała się z pocałowanego pomnika, na moich kolanach studziła obumarłe ciało.   Topię się w zalewie słonego potopu malowanych wrót i pogryzionej księgi. W innym świecie szukałbym powodu, kluczyłbym w poszukiwaniu odpowiedzi i oczyszczenia.   Lecz w tym Nie starczy tchu nawet na gorycz.   23.09
    • mówiłeś, że jest w nas droga; mleczna jaskrawość — pełnia migocących gwiazd.   nie odmieniam ich przez lata — świetlne dawno za nami. żyjemy  i wszystko co nasze żyć będzie.   jestem — jesteś cząstką pulsującego światła, wiecznością, która nawołuje.   przez cały czas idziesz — idziemy szukając odpowiedniego świtu, by pogodzić się ze światem;   złapać tej świeżej gałązki,   
    • @Ewelina Jestem wysportowany, możesz uruchomić wyobraźnię albo przeczytać mój kolejny wiersz.
    • Wojtek wciąż wojował wielce,  w walce wygrał wiele węży.  Wśród wysiłków, wśród wyrzeczeń w wyższą wartość wiecznie wierzył.   Walcząc wręcz, wybiegał w wieczność, widząc wrogów wrzątek warzył. Wnet wygaszał wież waleczność, własną ważką wszystko ważył.   Widząc wodza Wielkoucha wziął wyborną wręcz wiatrówkę, wędkę, wiadro w worek wrzucił, wziął Wyborczą, wdzial watówkę     Walkę wygrał wycinając wyskokowe wygibasy. Wszak wiadomo, wódz Wielkouch wyższych węży wierny wasyl.        
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...