Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W krainie absurdu brak miejsca realiom
lecz zawsze się znajdzie przeróżnym kanaliom,
ot choćby i dla mnie choć ja nim nie jestem
lecz mogę tam wkroczyć pod innym pretekstem.

Na przykład gdy powiem - słuchajcie szubrawcy
niedługo posiądę zadatki oprawcy
bo dałem zadatek, zaś korepetycji
udzielą mi spece z dawniejszej milicji.

Połknęli przynętę, otwarły się wrota
awansem przyjęła mnie owa hołota
bo przecież gdy chce się i gdy ma się bajer
to na lep jak mucha przykleja się frajer.

On nie jest wyjątkiem bo gdy ma się jaja
za chwilę na lepie telepie się zgraja
i wcale nie trzeba być łotrem i zbirem
by stać na jej czele i być prowodyrem.

Tak robią przywódcy każdego plemienia
a my jak ćmy lgniemy do tego płomienia
gdzie chociaż gorąco i palą się skrzydła
dajemy się zwodzić, dajemy… bez mydła.

Opublikowano

To jest taka bolesna, cholerna prawda, jak mawia jeden mój znajomy. Ale jak sobie z tym radzić? Wywołujesz agresję tym wierszem, a potem co biedny czytelnik ma z nią zrobić? Ręce opadają. Antidotum - przesyłam uśmiech. E.

Opublikowano

tę sprawę zapewne rozstrzygnie jej finał
przyszłości plemienia też nic nie wywróży
gdzieniegdzie wciąż członek wychodzi z ramienia
na złe czy na dobre i pomiot trwa szczurzy
;)

Pozdrowienia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




To uśmiech sprawia, że coś mniej boli,
mniej w oczy kłuje, mniej serce rani.
To uśmiech sprawia, że w ciężkiej doli
jesteśmy twardzi, niepokonani.

Pozwól mi bym mógł na Twoje troski
spłynąć uśmiechem, ulżyć cierpieniom.
Pozwól mi bym mógł to antidotum
przesłać by ulżyć przyszłym strapieniom


Pozdrawiam serdecznie
HJ
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Po linii i na bazie
jak mawiał pewien kacyk
a skoro tylko mawiał
- to za co miał pałacyk?

Odpowiedź jak bumerang
wciąż ciśnie się na usta
- wszak mowa bywa srebrem
chociaż jest w treści pusta.

Słuchamy więc kacyka
gdy mówi nam – Narodzie,
dla ciebie także zamki
zbuduję, choć na lodzie.

My zaś jak ciemna masa
wsłuchani w jego słowa
więc kacyk nie przestaje
- od nowa wciąż odnowa.


Pozdrawiam serdecznie
HJ
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





Nie chcąc z nikim mieć na bakier
też przyklasnę niczym klakier
a tak na poważnie przyznam
celny pogląd nie pierwszyzna.

HAYQ zawsze w tym króluje,
ja jak umie tak wtóruję
i choć dzielą nas bieguny
każdy grzmi ze swej trybuny.


Pozdrawiam serdecznie
HJ
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


prawdę rzekła Ale, sie zdenerwowałam na tychże tam!!
pozdrawiam Heniutku!!!



Nie trzeba się złościć
lecz zewrzeć szeregi
by dać wspólny odpór
dla byle lebiegi

i mocnym kuksańcem
pod żebro przyłożyć
każdemu kto chciałby
dziś nas upokorzyć.


Pozdrawiam serdecznie
HJ

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...