Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Cztery pory miłości

miłości moja wiosenna
ptasim śpiewem subtelnie niesiona
budzisz mnie do życia
niczym dzwony w świątyni na mszę wzywające
i wtedy bije serce nadzwyczajnie
z białymi obłokami wyśpiewując serenady
dla twoich oczu

miłości moja letnia
stoisz przy mnie gdy łkam
gdy tęsknię za twoimi opowiadaniami
o błahej codzienności
za twym cichym szeptem
rwącym nurtem chwilowego osłupienia
i drżącym głosem w cieniu zakłopotania

miłości moja jesienna
w kolory liści przyodziana
skryta za kotarą tajemnicy
z ognistą czerwienią na czele
trzymasz kurczowo moją dłoń
proszę, nie zostawiaj mnie

miłości moja zimowa
byłaś i jesteś ukojeniem
dla moich zmarzniętych rąk i niespokojnego oddechu
dla zagubionego w blasku księżyca oblicza głupiego zauroczenia
wtargnęłaś do mojego serca nieproszona
z pozoru piękna i przejrzysta
niezmącona strachem czy nienawiścią

przybiegłaś tego wieczoru
kiedy płatki śniegu tak melancholijnie spadały
a my byliśmy w nie wpatrzeni jak w obrazek
prawie jak w siebie

Opublikowano

O, podobny pomysł jak mój:

[u]Oxyvia[/u]

Cztery miłości

Bułatowi Okudżawie

Wiosną o poranku skrada się nieśmiało,
zza węgła, pod okno, jak świtania białość,
przebiśniegiem wschodząc rozpoczyna młodość,
promykiem lód łamie, wolność dając wodom,
skryta, platoniczna, wstydliwa, niewinna,
pierwsza w życiu miłość, płochliwa, dziecinna.

Latem jest z upału i z wiatru, i z burzy,
z niepokoju ptaków i z błyskawic wróży,
rozbuchaniem kwiatów mieni się i tęczy,
stroi się w motyle, w perlistość pajęczyn,
południem zaślepia, najbujniej wykwita,
groźny, nośny żywioł, poraża zachwytem.

Jesienią stateczna (czas uczy pokory),
rozmowa, rozwaga, rozciągłe wieczory,
spadają zasłony i płatki, i liście,
wszystko jak na dłoni, wszędzie przezroczyście,
i trzeba świadomie splatać trzecią miłość
z tysięcy kolorów – w odcieni zawiłość,
z gasnących uniesień, ze szronu i z deszczu
utkać ciepłą stałość w powszednim powietrzu.

Zima daje ciepło w bielutkiej pierzynie,
srebrne włosy chłopcu i jego dziewczynie,
ogień na kominku, wspomnień czar we dwoje,
czułości przytuleń, spokojne pokoje,
wydeptaną ścieżką spacery pod rękę
w coraz dłuższe noce, w zasypianie miękkie.



I nie tylko mój:

[u]Sokratex[/u]

Cztery pory
Miłości




wiosna

jeszcze się nie ciesz rozbitku

błękitne zatoki
kulisty spokój wzgórz

mogą
okazać się
ziemią ludożerców




lato

melonieję!

pierwszy raz
za bardzo rozbiodrowana
zbyt wypukła
nie mieści się w garderobie doświadczeń

- melonieje szczebiocąc



jesień

kominek rozdziawił gębę
naprawdę
gorąco przejęty

że
we mnie ciągle chłód lata



zima

ja nago w śnieg
a ty się trzęsiesz
(ze śmiechu?)

już w domu
bucha para



Pozdrawiam. :-)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nawet nie przyszło mi do głowy, że mogłaś je wcześniej czytać. Chyba nie było Cię tutaj, kiedy je pisaliśmy. Po prostu stwierdziłam fakt - właśnie ciekawy zbieg pomysłów.
Okazuje się, że cztery pory roku są dobrą metaforą dojrzewania w ogóle, w tym także miłości - i wielu ludziom tak się to wszystko razem kojarzy.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Arsis masz ciekawe poczucie humoru:)  
    • Szukam sposobu, jak ci to przekazać, jak metafory wpleść w naszyjnik słów, kiedy nie mrugać, kiedy się ukłonić, historia, która jak twój głos toczy się — cicho, przez sen. Na końcu zdań — oddech, na końcu milczenia — dotyk, a między nami przestrzeń drży jak struna w dłoniach nocy. Bo każde słowo, gdy milknie, wciąż śpiewa o nas , tu — jak stary refren, co wraca w takt serca i dróg. Miłość to droga bez znaków, a ja wciąż nią idę do ciebie — z nadzieją, że znów usłyszę twój głos jak blues. Czasem mnie niesie wiatr wspomnienia, na pustych stacjach słyszę twój śmiech, na szybie nocy rysuję imię, którego już nie wymówi nikt. Może jutro znów się spotkamy, w którymś z wersów, w snach, wśród mgły — a jeśli nie — zostaw mi ciszę, tam też potrafię śnić. Bo każde słowo, gdy milknie, wciąż śpiewa o nas ,tu — jak stary refren, co wraca w takt serca i dróg. Miłość to droga bez znaków, a ja wciąż nią idę do ciebie — z nadzieją, że znów usłyszę twój głos jak blues.  
    • @violetta zdecydowanie meksykańskie   @violetta takie bardziej miłosne...    
    • @Arsis taka skoczna:) przyjmuje takie hiszpańskie, meksykańskie, dominikańskie:)
    • Prowincjony show biznes   Trzepoczą kokoszki rzęsami zalotnie W blue jeans ubrane i czerwoną szminkę Klijentów opasłych w chuć i pieniądze Prowincjonalny zgrania show biznes   Różowa landrynka panterka czy oksy Nawet na rzęsach mogą usiąść motyle Tej baśni z tysiąca i jednej nocy Niepowsydziłby się sam little finger   Tuż przy obwodnicy stoją misjonarki  Podobno dłużej niż same laternie W make-upie z "tych dla odważnych"  Bo bywa że z naczep zdzierają lakier   Tu lepkie powietrze od tanich fajek  Do drzwi otwartych wypełnia korytarz  A każde pragnienie szyte na miarę  To dla alfonsa jedynie lubrykant   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...