Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

jak niewiele potrzeba!
jeden uśmiech, jedno dobre,
słowo, słowo, słowo.
po trzykroć niepowiedziane.

i już myśli, że jest pępkiem świata,
szecherezadą w kostiumie kopciuszka.
pikuś, pępek się zdrapie,
kostium - zdejmie,

byle popiół było z czego zrobić.

Opublikowano

Tak może się zdarzyć! Można zostać i szecherezadą po dobrym słowie. Ale mnie tu co innego się majaczy: otóż, słowo wystarczy, aby wyjść z jednej roli i wejść w drugą budując sobie, czy zbierając wszystkie jej rekwizyty. Takie mi wywołałaś myśli, pewnie skromnej jakości, ale zawsze są i jestem z siebie zadowolona!!!! Uściski. E.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




a ja, jak zwykle, podszpty feministyczne wyczuwam
uniwersalne:
czasem kobieta dekoracje sama wykona (popiół)
byle zdobyć księciunia
uda cipciuszka (cipciuszka wymyślił Eichelberger swego czasu, uważam, że cholernie trafnie)
pozdrawiam!
:)
Opublikowano

Zjabo:

Poza tym, że nie mogę się przyzwyczaić do Twojego nicka, dziękuję.
No, jest coś w Twojej koncepcji, może nie "księciunia"... A ten "cipciuszek" jest piękny!
Dzięki śliczne. Cieplutko pozdrawiam,

Para:)

Opublikowano

Jest już kilka interpretacji, jakie ten wiersz może wywoływać. A oto jeszcze jedna: zobaczyłam w wierszu dziewczynę, która pod wpływem byle komplementu zaczyna uważać się za pępek świata i szeherezadę. Trzeba więc szybko sprowadzić ją na ziemię, ale czasem nie ma na to dobrej metody (popiołu).
A zarozumiałych idiotek (jak też idiotów) jest coraz więcej wskutek "bezkompleksowego" wychowywania w wierze w siebie (wszystko mogę i wszystko potrafię, i jestem piękna; a nawet w odwrotnej kolejności).
Zawsze z jednej skrajności w drugą!...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Waldemar_Talar_Talar fajny.
    • ich życie to łysa żarówka zawieszona nad czaszką, w malutkim kwadracie w bloku, wyjąca jak rtęć w gorączce. nie świeci - tylko rzuca cień własnego śmierdzącego światła, a oni siedzą pod nią jak karaluchy w garniakach zrobionych z porzuconych butelek i plastiku z dna oceanu, kupionych w lumpeksach z centrów ich ponurych miasteczek. umierają na miękko, z oczami wbitymi w ekran jak w hostię. nie mają marzeń - tylko zdrapki, które śnią im się nocą jako języki lizane przez automat do kawy. ich głowy to akwaria z brudem po reklamach, gdzie pływają złote rybki z amputowanymi życzeniami. serca mają zrobione z topniejącego linoleum, biją na przemian z dźwiękiem nadchodzących powiadomień. nie mają idei -  tylko strzępy logotypów wbite w korę mózgową jak tatuaże z supermarketu. ich dusze są jak portfele po przejściach - pełne paragonów i kieszonkowego od rodziców na emeryturze. przyjaciele? głosy w słuchawkach, co grają playlisty melancholii, czasem piwo na murku pod sklepem. kochankowie? ciepłe zwierzęta z funkcją „mute” i oczami jak ślepe panele dotykowe, na jedną noc przy zgaszonym świetle, bez funkcji wydaj resztę. w ciemności prezerwatywa wypada z ręki i wrzask na placu - ful  aborcja od zaraz. dni - długie gumy do zucia, ciągną się jak kisiel po podłodze w lunatycznym biurze, zostawiając na stopach lepką warstwę cyfrowego kurzu. sny - pamiętniki cudzych pożarów, które próbują odczytać przez filtr z benzyny. jedzenie - topiony serek z biedronki, gratisowy hot dog od kumpla z marketu i niedzielny schabowy u mamy. chodzą jak strusie w szpilkach, z głowami w powietrzu, które śmierdzi Wi-Fi. oczy mają jak przeterminowane lody - niby słodkie, ale coś się w nich psuje. a pod powiekami mieszkają dźwięki niedokończonych myśli: "ja...ja...ja..." „może… może… może…" kiedyś...kiedyś...kiedyś..." ich zazdrość to pies z dwiema głowami, gryzie ich krtań i genitalia naraz, znaczą podłogi krwią, ale myślą, że to nowa wersja dywanu IKEA co dziadek kupił im na imieniny. i żyją - nie dlatego, że chcą, ale boją się, że śmierć nie ma Wi-Fi. bo w ciszy słychać echo: „tu nic nie ma”, głodne, lepkie słowa, co śpią pod językiem jak zdechły szczur w kiblu. nie mają hobby - tylko palce, co w nocy same scrollują do końca internetu. nie mają Boga - mają aplikację, co przypomina o oddychaniu i wysyła wersety z cytatami motywacyjnymi. kiedy umierają - to jak dym z grilla zrobionego z plastikowych lalek od dorosłych dzieci sąsiadów, a ziemia przyjmuje ich cicho, jakby wrzucała imię do folderu „spam”. i gniją - powoli, elegancko, jakby ktoś chciał z tego zrobić reklamę perfum Armani unisex, dla ludzi, którzy już nie czują niczego.    
    • @Annna2 Miłość do przeznaczenia...to Podziękowanie za istnienie.    Pozdrawiam serdecznie  Miłego dnia 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...