Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

gorejący krzak i zasiany mak
mosze to jakiś znak
tik tak
mordować czas
i to przykazanie nr 5 (lub 6)
żywcem zjeść
ściema ściema istnienia
dyndające zwłoki
co to jest sumienie
czy to nie wymysł
poprzedniej epoki (jesteś nr 21.)
dwadzieścia jeden już czas
kostki zostały rzucone
o pardą rozrzucone
trzeba udawać człowieka
(och jakie to trywialne)
kiedy krew przywykło się pić
nie tylko do obiadu
jak winko
jak winko
jak winko Jezusicku

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie przesadzasz? (A w ogóle gdzie sie podziewałaś ostatnio? - nie widziałem twoich komentarzy).

Zawsze jak widze ze jest twój wpis myśle sobie: oho, kolejna zj..ka - a tu pochwała!.
Dziękuję za wizytę i pozdrawiam serdecznie.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ano widzisz, kobieta zmienną jest. na serio - jaki wiersz, taki komentarz.

wsiąkłam. w ten śnieg za oknem. zrobiłam sobie małe wakacje od świata, chciałam się zabawić - toteż weszłam na surrealistyczny portal blog.onet.pl i zaczęłam sobie czytać :DD a nawet założyłam własnego bloga :)) taka odskocznia od wysokiego poziomu (zabawne, myślałam że kultura nie może męczyć.)

pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ano widzisz, kobieta zmienną jest. na serio - jaki wiersz, taki komentarz.

wsiąkłam. w ten śnieg za oknem. zrobiłam sobie małe wakacje od świata, chciałam się zabawić - toteż weszłam na surrealistyczny portal blog.onet.pl i zaczęłam sobie czytać :DD a nawet założyłam własnego bloga :)) taka odskocznia od wysokiego poziomu (zabawne, myślałam że kultura nie może męczyć.)

pozdrawiam.

No tak , onet to jakby piąty wymiar ;) choć jeśli jest twój blog- kto wie może zajrze,żeby sprawdzic co w trawie piszczy no i napisać parę uwag:)) ( a jakże!) - rzecz jasna musiałbym miec adres.... (?)
A odskocznia jest niezbędna ,żeby nie wpaść w obłęd (czasami myślę że nadmiar poezji wprost prowadzi do obłędu...). Ja wybieram sport - wszystkie kanały są moje... Właśnie będzie mecz , więc jeszcze raz pozdrawiam i do następnego razu.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


to nic specjalnego. gorzej - to najzupełniej przeciętny blog założony po to, żeby było śmiesznie. to najgorszy z możliwych blogów: fanfiction na temat Harry'ego Pottera. czy aby na pewno chcesz tam zajrzeć? ;)
nadmiar poezji... nie rozumiem tego pojęcia. tak naprawdę to nie poezja mnie zmęczyła, tylko jej otoczka - wszechobecne recenzje, krytyki, i z drugiej strony fajerwerki w postaci grafomańskich tekstów. prawdziwej poezji jest za mało. na dobrą sprawę nikt nie wie, gdzie jego miejsce - czasem chciałabym, że pojawił się jakiś światły polityk, który by przeciwstawił się demokracji i wprowadził drastyczne klasy społeczne. co jest oczywiście na dłuższą metę nieosiągalne.

do następnego.
Opublikowano

Niezła z ciebie radykałka, ale w tym co piszesz na pewno jest trochę racji. Często komentujący najpierw piszą a potem dopiero myślą(lub nie), a ambicje niektórych znacznie górują nad talentem czy pewną kulturą osobistą. To jest plaga. Co do adresu - daj , zareklamujesz się, albo puść pocztą , jeśli chcesz. Na razie

Opublikowano

Byłem widziałem - niech Rowling drży!!!(stan mojego czytelnictwa tej pani wynosi 0, ale to między nami - swoją drogą liczę na lekką kpinę ew. ironię z Harry'ego) . Zostawiłem ślad.
Będę wpadać. Powodzenia.

Opublikowano

dziękuję za uwagę :) nie jestem wredna, nie zamierzam pisać kolejnej parodii - takich są tysiące; moim celem jest "naprawienie" tej sagi. myślę, że rowling naprawdę miała kilka fajnych pomysłów... ale zupełnie nie umiała pisać. mam zamiar reanimować jej wypracowane postaci. dodać o książki odrobinę metaforyki. dziś wieczorem zapraszam z powrotem na bloga - będzie nowy post.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Mam takie małe pragnienie. Małe dla ludzi, którzy tego nie czują; którzy nie doświadczyli uczucia płynącego w głowie nurtu, eksplozji pomysłów i myśli zdających się być tak błyskotliwymi, jak u najwybitniejszego artysty. Dla mnie pragnienie to jest olbrzymie, przytłaczające i przygniata mnie tak w środku, jak i na zewnątrz. Dusza pragnie nowego tworu, mózg zaś krzyczy... nie, on wrzeszczy, wrzeszczy tak, że gdyby był słyszalny po tej fizycznej stronie, pękałyby szyby, szklanki i bębenki uszu. Drze się jak opętany, jak popapraniec w delirium. Wmawia mi, że nie dam rady, że nie napiszę ani słowa, a nawet jeśli cudem przekopię się przez jamę bez światła, do której mnie wrzucił, to ten tekst nie będzie nic warty. Żałosny, odpychający i partacki niczym dziecięce bazgroły. Cztery miesiące. Cztery ciągnące się jak drętwe nauczanie wypalonego wykładowcy, któremu uciekło sedno miesiące. Mnóstwo nędznych prób poprowadzenia jakiejś pisaniny, która już na początku odbierała poczucie sensu. Czasem wpadł jakiś pomysł, lepszy czy gorszy, nieważne, bo i tak nie miał prawa zaistnieć, skoro brakowało sił nawet na podniesienie się z łóżka. Zgasł płomień w sercu wzbierający z każdym napisanym słowem. Pewność w swoje zdolności odeszła wspierać kogoś innego; kogoś, kto być może ma szansę zbudować coś pięknego.

      Najpierw był smutek. Dziecięcy płacz i nieświadomość, skąd ta wstrętna podłość od ludzi, którzy mieli być oparciem i otaczać opieką.

      Potem się trochę dorosło, pojęło pewne sprawy. Były próby łagodzenia napięcia, wpasowania się w tłum, a z wolna znajdowało się środki, w założeniu mające pomóc osiągnąć te cele. Dawały takie uczucie... nie, nie szczęście. Coś, czego nie dało się pojąć, ale rozumiałam, że tego stanu poszukiwałam całe życie.

      Piętnaście lat. Pierwsze wizyty u psychologa, próba ratowania się przed zatonięciem w substancjach. Z początku szło dobrze, a potem przychodziły koleżanki i mówiły "Chodź, zarzucimy coś". I jak tu odmówić?

      Szesnaście lat. Szósty grudnia. Pierwszy gwałt.

      Następna była czystość. Z przerwami, co prawda, bo dalej obracałam się wśród ludzi wychowanych na dewiacjach, ale z rzadka się to zdarzało. Pierwsza miłość, motywacja do zmiany dla kogoś, o kim myślało się jakoby o rodzinie, bliższej nawet niż matka. Nawet za tym nie tęskniłam.

      Wtedy jeszcze to było tylko zabawą. Byłoby to zbyt bajkowe, by mogło trwać dłużej. Odeszłam od Niego dla kogoś Innego. Oddałam serce, ciało, wszystkie pieniądze. W zamian dostałam przemoc, której nie sposób tu opisać. Odebrał mi plany, nadzieję na dobrą przyszłość i ucieczkę z gówna, w którym topiłam się od urodzenia. Zabrał pasję, zdrowie, jak również najsłabsze poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Próba zabójstwa. Gwałty. Bicie. Poniżanie. Odbieranie wartości. Stałam się szmatą, plugawym odpadem i niewolnikiem czegoś, co nazywałam dozgonną miłością. I z zupełną szczerością przyznam teraz - nigdy nie kochałam nikogo mocniej, dlatego bez znaczenia było, że bez wzajemności. W końcu uciekłam.

      Dziewiętnaście lat. Wpierw za granicę, na zarobek, później do większego miasta po lepsze życie. I znów wciągnęło mnie to, co do tej pory nazywałam zabawą.

      Substancja opanowała mnie do szpiku. Czułam się jak heros z powieści, człowiek o niebywałym talencie i mądrości, jakiej wielu ludziom brakuje. I to nie tak, że sobie pochlebiam. To słowa ludzi, których poznałam, a którzy na koniec mnie zniszczyli. Wciągałam, połykałam, piłam i pisałam bez przerwy z niebywałą radością. Z czasem to przestało wystarczać, lecz substancja dalej mną władała i wyszeptywała mi, że bez niej jestem nikim.

      Kolejna ucieczka. Mamo, błagam, pomóż. Wróciłam do domu i do tej pory tu jestem, w malutkim pokoiku, gdzie przeżywałam najgorsze katusze, choć nie mogę zaprzeczyć, że to mój mały światek i jedyne miejsce, gdzie mogę się podziać.

      To ścierwo dalej mną rządzi. Rzuciłam to. Prawie. Szukam czegoś na zastępstwo, bo już nie umiem być trzeźwa. Będąc na haju przynajmniej łagodzę syf wypełniający mój popieprzony łeb. Poza tym, znów mam przed czym uciekać. Zdrada. Niejedna. Od osoby, która dała mi tak wiele miłości, że trudno było w nią uwierzyć. Przebaczenie to jedna z najgłupszych decyzji, jakie podjęłam, ale taka jest miłość. To nie pochlebstwo, a czysta prawda - mało kto potrafi kochać tak, jak ja. I świadomość, że nigdy nie spotkam osoby, która miłowałaby mnie podobnie, rozrywa mnie od środka.

      Po drodze psychiatryki, szpitale, próby odwyku, bitwy toczone z matką, samotność. Nie wiem, czy z Tamtym nie byłam w lepszym stanie, niż teraz. Zakończę ten tragiczny wylew popularnym i nierozumianym klasykiem: obraz nędzy i rozpaczy.

      Gorące pozdrowienia z Piekła, 

      Allen

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...