Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W wysłużonym przedziale drugiej klasy pociągu osobowego relacji Mińsk – Terespol powietrze było ciężkie od woni przemoczonych butów, oparów naftaliny sączących się z mokrych palt i odoru tapicerki, przesiąkniętej tytoniowym dymem i usianej brunatnymi plamami niewiadomego pochodzenia. Siatkowe półki powyżej głów ośmiorga pasażerów, ciasno upakowanych na niewielkiej powierzchni, złowieszczo wybrzuszały się pod ciężarem sfatygowanej, staroświeckiej walizy, spiętej szerokim rzemiennym pasem z mosiężną sprzączką, pękatego kosza, obwiązanego wyblakłą, drelichową płachtą i trzech sporych pakunków – największy z nich był kanciasty, gęsto opleciony węzłami grubego sznura, dwa mniejsze - obłe i podłużne, owinięte czarnym plastikiem. W mdłym świetle lampy, chimerycznie mrugającej znad rozklekotanych drzwi, ledwo można było dostrzec twarze podróżnych.

Na prawo od wejścia, miejsce pod oknem zajmował tęgi mężczyzna w wyszarzałej, wojskowej kurtce, bryczesach, uwydatniających potężne uda i wysokich butach o wyglansowanych cholewach, za to prawie do kostek oblepionych grudkami zaschłego błota. Obwisłe policzki i podbródek, wylewający się nad kołnierzem kurtki, pokrywał rzadki, siwawy zarost. Postrzępione pasma nieokreślonego koloru włosów, zakrywały wysoko sklepione czoło. Z zaciśniętymi w wąską kreskę ustami, wpatrywał się w czerń nocy, przesłoniętą kurtyną deszczu. Duże dłonie oparte na kolanach, raz po raz, mimowolnie zaciskały się w pięści.

Wtulony w kąt naprzeciwko sześcioletni malec nie odrywał od niego zalęknionych oczu. Choć bliskość matki, pogrążonej w bezgłośnej modlitwie, paciorki różańca wysuwające się jeden po drugim spod jej splecionych dłoni, napawały go otuchą, to jednak, gdy mężczyzna drgnął gwałtownie i nieoczekiwanie zaśmiał się chrapliwie, dziecko, przerażone, krzyknęło głośno. Trzeba było kojącej pieszczoty matczynych rąk i słodkiego karmelka, dobytego z kieszeni, ukrytej wśród fałd jej obszernej, samodziałowej spódnicy, aby bezpieczny świat wrócił na swoje miejsce. Ukołysany melodią uspakajającego szeptu chłopiec posłusznie zamknął oczy. Po niedługim czasie, odmierzanym rytmicznym stukaniem kół, jego ciało się rozluźniło. Zasnął. Śnił o ojcu, który odszedł dawno temu, tak dawno, że w dziecięcej pamięci zostały ledwie okruchy obrazów, wspomnienie zarumienionej ze szczęścia matki, kiedy ojciec wracał z wyrębu, podnosił go wysoko w górę i mówił z dumą:

- Mój syn! Zobacz tylko, jak on urósł przez ten czas!

To musiał być piękny sen, bo bladziutka buzia malca rozjaśniła się uśmiechem, od którego nawet szaruga na zewnątrz jakby trochę osłabła.

Pozostałe miejsca w przedziale były zajęte przez jeszcze trzech mężczyzn i dwie kobiety. Najstarszy osobnik mógł liczyć około osiemdziesiątki. W szczupłej, pobrużdżonej zmarszczkami twarzy, zwracały uwagę bystre oczy, o niespotykanej w tym wieku, intensywnie niebieskiej barwie, a także proste, zupełnie białe włosy. Rozdzielone równo przedziałkiem, spadały aż na gruby, zrobiony na drutach szary sweter. Siedział pośrodku po prawej stronie, sztywno wyprostowany, ze wzrokiem utkwionym gdzieś w górze.

Pomiędzy nim a grubasem przy oknie ulokował się jegomość o wyglądzie dobrodusznego wuja, z sumiastymi wąsami i bujną, rudą czupryną. Drzemał pochrapując cicho, nie zważając, ani na zachowanie dziecka, ani na to, że jego pozbawiona oparcia głowa, co raz lądowała na ramieniu jednego z sąsiadów – ci zresztą nie zwracali na to najmniejszej uwagi.

Na ostatnie miejsce w tym samym rzędzie wcisnął się ostrzyżony na jeża, młody, najwyżej dwudziestokilkuletni chłopak z łobuzerską miną, ubrany w schludny, choć nie pierwszej nowości, garnitur przystrojony jaskrawozielonym krawatem. Wytrwale próbował ściągnąć na siebie spojrzenie także młodej, ale nad wiek poważnie wyglądającej, dziewczyny, która, tak, jak on, siedziała przy drzwiach - po drugiej stronie. Nie odrywał oczu od jej twarzy o zachwycająco klasycznie regularnych rysach, harmonizujących z lśniącymi, ciemnymi włosami, upiętymi w misterny kok. Ta jednak ignorowała milczącego adoratora, w skupieniu kontemplując urodę koronkowej chusteczki, którą delikatnie gładziła długimi, szczupłymi palcami, jakby stworzonymi do fortepianu. Nieskazitelna biel koronki ostro kontrastowała z czarną, długą suknią o workowatym kroju, niepozwalającym odgadnąć, czy figura dziewczyny jest równie idealnie piękna, jak jej anielskie oblicze.

Ostatnią pasażerką była kobiecina w średnim wieku, bez żadnych cech, wyróżniających ją z miliona innych, niepozornych kobiet w średnim wieku - poza dziwnego kształtu medalionem, który kurczowo przyciskała do piersi. Z przymkniętymi oczami układała wargi w jedno niewypowiedziane słowo, ciągle to samo.

Jedynym odgłosem, który zakłócał napiętą ciszę w przedziale, było nieregularne pochrapywanie „wuja”- do czasu, kiedy przez szarość mglistego poranka przebił się pierwszy promień wschodzącego słońca. Mężczyzna w wojskowej kurtce bezceremonialnie szturchnął śpiącego. Matka położyła dłoń na czole dziecka. Długowłosy starzec wstał, nieśpiesznie powiódł łagodnym wzrokiem po zastygłych w oczekiwaniu postaciach i powiedział:

- Już czas. Czy jesteście gotowi?

- Już czas – powtórzyli zgodnym chórem. – Tak, Mistrzu, jesteśmy gotowi.


KONIEC

Opublikowano

no, żartujesz chyba???????
zaczytałam się z tak przepięknie prowadzonym opisie. obrazujesz szczegółami, barwami, zapachem, drgnieniem powietrza niemal. przecież to nie może być KONIEC
tak nie może wyglądać koniec!
Anka, jakbym Cię nie znała z gadulstwa, to bym nie uwierzyła, że tak potrafisz opowiadać, ale znam i nie wierzę! a właściwie nie znam i wierzę! w każde Twoje słowo!

cudnie: epicko, klasycznie, szeroko, opisowo (przymiotnikowo)m jakbym przeniosła się w lata dwudzieste, literackie lata dwudzieste.
nie uśmiercaj ich, pociągnij! proszę.
ogromnie się podoba.
buziak!

Opublikowano

Aniu: Motyw danse macabre w innym ujęciu? Jakie to dziwne. W związku z zawodowymi obowiązkami dziś analizowałam motyw podróży, peronów, pociągów, jako metafory... w najprzeróżniejszych ujęciach - a tu: proszę!

Symboliczne, smutne opowiadanie. Bardzo mi się podoba.
Zaproponowałam Ci drobne poprawki. Już idą na pw. Mam nadzieję, że się nie pogniewasz.

Cieplutko, Para:)

Opublikowano

Czy się nie pogniewam? Nawet nie żartuj ze mną w ten sposób :) Już wkleiłam poprawki. Przy tak długich zdaniach, w wielu miejscach czułam się na bakier z interpunkcją, ale nie byłam w stanie sama rozstrzygnąć swoich wątpliwości. Jestem ogromnie wdzięczna za Twoją pomoc, aż trudno mi znaleźć odpowiednie słowa. Pozdrawiam serdecznie - Ania

Opublikowano

Każdy porządny Autor nie potrafi być obiektywnym wobec swojej twórczości...
Znam Cię dobrze, więc śpieszę Ci zakomunikować, że Cię rozumiem... ( Nie bierz sobie tego wszystkiego do serca, jeżeli nie chcesz )
Mógłbym napisać, że tekst jest za bardzo opisowy, za mało się dzieje, jak dla mnie... Może i miałbym słuszność, a może nie, ale przyznać Ci trzeba, że malujesz słowem coraz lepiej i barwy do obrazu dobierasz coraz właściwsze :)
Pozdrówka :)
M.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Może i miałbyś słuszność, a może nie :) z tym, że nie o słuszność wcale tu chodzi, tylko o to, że ja wciąż szukam, od dawna próbuję różnych form i stylów, testuję, co z tego wszystkiego najbardziej będzie „moje”. Raczej nikt nie lubi wypowiadać się w kwestii „co autor miał na myśli”, jednak po starej znajomości :) powiem - w tym konkretnym przypadku chciałam poeksperymentować na ile uda mi się samym tylko opisem zainteresować/skłonić/zainspirować Czytelnika do snucia domysłów/własnych wyobrażeń/interpretacji na temat tego, co mogło/mogłoby się wydarzyć „przed” i „po” scenie w pociągu. Przecież nie zawsze wszystko musi być podane gotowe, tak, by tylko zachłannie podążać za akcją, prawda? Czy mi się to choć trochę udało? Z Twojego komentarza wynika, że nie za bardzo :( Faktem jest, że już wcześniej spotkałam się z zarzutem, że moje teksty są za mało dynamiczne. Teksty dużo mówią o autorze, więc pewnie to ja za bardzo „przeżywam” zamiast „działać”. Trudno. Wyciągnęłam wnioski ale nie obiecuję poprawy :) Ania
Opublikowano

Wielowymiarowość i wieloznaczeniowość, jest marzeniem chyba każdego Autora :)
Proste to nie jest do osiągnięcia, na pewno.

Wiem, że chciałaś poeksperymentować. Napisałem Ci przecież, że Cię rozumiem. Obydwoje jesteśmy na etapie poszukiwań, znalezienia najwłaściwszej i najszczerszej drogi.

Naprawdę, nie jest źle, ani nawet dobrze - jest lepiej, tylko ja jestem taki prędki w czytaniu :D

''Teksty dużo mówią o autorze, więc pewnie to ja za bardzo „przeżywam” zamiast „działać”.
No, to prawda. Mam wrażenie nieodparte, że zdecydowanie więcej emocji, po napisaniu jakiegoś tekstu, zostaje w Tobie, niż w utworze.
A znaleźć sposób, żeby proces odwrócić, to dopiero byłoby coś!!! :)

M:)

  • 4 tygodnie później...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Cóż ja mogę odpowiedzieć na taki komentarz? Moje możliwości słowotwócze też nie staną na wysokości zadania:) Pozdrawiam Cię i serdecznie witam na Prozie - trochę mało się tu dzieje ostatnio, wiec wnosisz fajny powiew świeżości. Pisz i wklejaj - będę czytać - Ania
  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

Nie gniewaj się Aniu czy raczej Mariolu, ale ten tekst mnie nie zachwycił. Wprawdzie jest tu sporo dobrych obrazowych opisów, poukładanych zdań, kilka niezłych epitetów, jednak brakuje jednej podstawowej rzeczy dla mnie Sanestisa Hombre Czytelnika. Fabuły! Tak naprawdę można to uprościć do dwóch zdań i zostawić. Nic więcej. Jestem fanem opowieści, opowiadania, dziania się (nie chodzi tu o kategorię sensacyjną, chodzi o wydarzenia na osi czasu).

Jakieś tam sensy ukryte jakieś drugie dno. Może dla innych, nie dla mnie. Myślę że jeśli to rozwiniesz, to będę mógł powiedzieć coś bardziej pochlebnego. Na obecnym z wielką przykrością i pomimo "dobrych momentów" przechodzą obok tego tekstu.

Widzisz, tak to jest zapraszać mnie do komentowania ;)

Opublikowano

Ależ Hombre, wciąż zapraszam Cię nieustannie! Po Twoich tekstach, które ostatnio nam pokazałeś, nietrudno zgadnąć, że mamy całkowicie rozbieżne upodobania: Ty jesteś z "fabularzy", ja wręcz przeciwnie :) Nie czuję się więc Twoja oceną rozczarowana, a już na pewno nie zagniewana :)) Coś Ty!
Oczywiście, że cały ten tekst można uprościć do dwóch zdań albo do jednego obrazka narysowanego paroma kreskami. Można, ale ile przy tym się straci przyjemności! Mówisz tak skrajnie, jakbyś np. na zawsze rezygnował z wykwintnie podanego, wyszukanego dania na rzecz pożywnego hamburgera. Lubię hamburgery, ale sądzę, że niekiedy warto też posmakować czegoś nowego :))
Mimo wszystko dzięki, że zajrzałeś - Ania

Opublikowano

Widzisz, dla mnie proza to przede wszystkim historia. Jak jej nie ma, to się nudzę i idę. A dzięki dobrej fabule można poutykać swoje przemyślenia, świetne metafory, epitety, hiperbole, sensy ukryte, drugie i trzecie dno, kolejne wymiary/płaszczyzny bla bla bla.

Kulinarna metafora dobra, acz niekoniecznie obrazuje moje podejście. Negacja tego typu tekstów wynika z tego, że cały ten długi opis pokazuje jedynie - tak, ona umie pisać, dobierać słowa, obrazować, tworzyć długie złożone zdania. No ale czy po to się tworzy literaturę? Mnie się zdaje że nie. Masz duży opis i trzy wypowiedzi. Gdyby chociaż puenta była jakaś intrygująca.

Próbowałem uszczknąć dla siebie coś. Nie znalazłem. A szkoda. No ale próbuj dalej. Takich "zgredów maruderów" jak ja nie jest aż tak wielu.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @violetta Dziękuję. 
    • @huzarcBardzo dziękuję! Cieszy mnie tak miły komentarz. Pozdrawienia od stoika. :))  @Waldemar_Talar_TalarBardzo dziękuję! Pozdrawiam. :) @Jacek_Suchowicz W twej radzie mądrość cenna gości, lecz miłość klatką być nie musi, Nie więzi, nie zna zaborczości. Bo miłość to jest niebo całe, Gdzie dwa istnienia szybują zgodnie, Dla siebie wolne i wspaniałe. @Alicja_WysockaBardzo dziękuję!   Tak, miłość to choroba dziwna, Co serce rani i uzdrawia, Gorączka, która nigdy nie mija, A jednak życie w nas zostawia. @Marek.zak1W przyrodzie nie jest to takie rzadkie - łabędzie, żurawie, pingwiny, wilki, boby, wrony, gibony i słonie. A nie wymieniłam wszystkich. :))) Wśród ludzi też się zdarza. :)  Bardzo dziękuję! Pozdrawiam.  @MigrenaBardzo dziękuję! :)))
    • Czarne ludy opuszczają Afrykę, mamione dobrobytem sklepów: Kim Kardashian, Lafayette. Zaprogramowane umysły na dobrobyt, poezję nagości i segregację rasową.   Wielkie fatamorgany Zachodu, bujające się na swych łodziach umysłów, rozbujanych, wielkich ego do granic.   Kuszeni przez swych demagogów, zaprogramowani na śmierć, w obscenicznej formie uczuć. W anielskich spojrzeniach, oderwanych laską dynamitu.   Składają się na zwierzęcy lament, psi skowyt rajskich wędrowców. To teraz nas czeka, bo jutro będzie inne. Powtórka miłosnej rewolucji, uniesienia ludzkie po Afganistanie. Teraz mamy śmierć w świetle kamer, odrodzenie w 3D, bez okularów... Na żywo dotyk śmierci i narodzin.   Teraz mamy psychologów traumy. Nasze umysły już nie dostają elektrowstrząsów, podprogowych rozbłysków Coca-Coli, świąt Bożego Narodzenia.   Nareszcie jest błogość, jaką czuł Stachura. Błogość, wieczna błogość. Bez smutku, chorób, Alzheimera. Naturalna, odrodzona i czysta, krystaliczna błogość.  
    • Siadasz przy barze Skracasz papierosa i zamawiasz podwójną czystą na lodzie i cytrynach Barmanka chętnie by cię wysluchała bo nieraz już gdy bar nie był pełen gości rzucałeś jakieś głupoty jak struganie filozofii z tych prostych laickich wręcz pytań a one nie wiedzieć czemu robią wrażenie na niej, na nich i bywasz wysłuchany. Młodzież mówi masz rizz. Przystojny kolega mówi ci, że gdyby połączyć jak w fuzji w bajce o nazwie Dragon Ballem ktorą to moje pokolenie wychowane było na niej i rtl7 o siedemnastej i kasety wideo odcinkami zużte na marne (nigdy nie pooglądane i pochowane najpierw w czarny worek i do garażu wyjebane by skończyć na wysypisku w śmietniku nie wiedząc czemu nie spełniły swojej roli do końca tylko w połowie bo nagrane a nieogladniete to się nie mieści w głowie ale ale dygresja za długa kończę ten nawias i wówczas wracam do Was drodzy czytelnicy tej prozy pisanej rymem,.ktorą to muszę teraz wklikać w biel ekranu albo zgniję jak mówią że zgniłem (słucham ich (oni) (dużo nawiasów do zamkniecia się robi (ciekawe ile?) (a niech będzie że zgadne pięć kliknę i spojrzę gdzie myśl główną przerwałem (w imię Boga w Trójcy Jedynego Amen))))) Dygresja i ucieczka od tematu zaczęła się jeszcze przed nawiasami ale już jestem z Wami Gadający głupoty z cyklu tych prostych myśli i zadając pytania które padały z ust pierwszych ludzi ciekawi ludzi Udaje że nie jest głupi  A tak naprawdę to nosi maskę  Debil jest medycznym hasłem ma definicję w lekarskich księgach  A jego maska to melanż  Na codzień milczy, brak mu myśli grzmi pustką pod kopułą gdzie coś się popsuło gdzie wiercąc i kłując mózg i psychikę urwał klepki które numerami tworzą psychikę i dają piąta z siódmą coś co daje iść przez życie patrząc i widząc słuchając i słysząc  z mądrością i empatią z sercem i duszom gdzie anioł jak stróż on oddycha spokojnie a tu jak na wojnie jak droga przez wyboje jak stopy bose jak sen na jawie jak ran zadawajaciel to jest ten co rany zadaje co nie zna jak być jak przyjaciel jak mówi bracie by go lubić akuratnie a potem wyślizguje mu się z łapek zaufanje otrzymane  jednym gestem jednym słowem  w sekundę można sobie zjebać każdą szansę to wiem jeden wers może spalić wszystkie mosty on człowiek prosty milczy trzeźwości codzienności ale gdy uderzą używki mu do głowy coś się z nim robi i synapsy z wielu popalonych połączeń mózgowych znajdują drogi do jakiś zdań co ma wrażenie że wrażenie na nich robi automatyzm syntetyczny  bezmyślność ubrana w myśli  automatyczny rytm nieraz ubrany w rym tak tu jest pijany najarany trawy i twarde dragi prowadzą drogami z tych nieznanych mu na codzień miejsc do słów z ust które chyba mają sens maska to flaszka  maska to melanżowa głowa z kolejną szklanką wódki coraz bliższa by nie być w ogóle świadoma  wie o blakourach które wycinają wspomnienia poprzedniej nocy  i się ich boi bo okropny mózg gadzi go do strasznych czynów prowadzi nie taki jest w swojej opinii chce by lubili go wszyscy ale gdy przekroczy o jeden dwa kieliszki imprezę  nie wie dnia drugiego że działa wojenne jak agresję jak krzyk i bicie szyb jak  ktoś mu powie co zrobił to jest mu wstyd nienawiść ktorą czują po takich akcjach jest mu zrozumiała  bestia i kawał chama ale to po wódce jest tak przestał do odcinki chlać bo nic nie męczy jak moralny kac choć z czasem przechodzi to życzą mu śmierci i że źle zrobił że się urodził i nie daje spać myślenie o krzyku i agresji wśród tych wspomnień wyciętych gdzie jakoby gadzią miał wrogość i atakował tych blisko  i nie śpi dni tygodnie i jest mu zło blisko które sam sobie wypomina a niektórzy są w takim stanie  jak misie kochane przytulanie i całowanie mową i czynem  budują więzy z innymi mówiąc im rzeczy miłe jak za co ich lubią i za co kochają  ale nie on on jest niby agresywną małpą co uciekła z klatki i rzuca kupami z tych własnych kup cóż  boi się mocnych alkoholi i uważa żeby nie wprowadzić się wstan tej nieświadomości  ale ja o masce i barmance i o aurze ktorą te melanże dają mu poczucie że w tej bani całej pustej na codzień może się coś dziać  i coś w końcu powie rzuci jakąś myśl  pytanie zada jedno krótkie zdanie co rozpocznie dyskutowanie wgronie  (o nie ale stracił grono w międzyczasie  non grata osoba towarzystwo dna to nie wypada inaczej niż się odwracać albo iść na drugą stronę ulicy wyciągnąć telefon udając że się nie widzimy a tak. nA prawdę to już nie chcemy się znać bo dno dna i bagna które to pustyni piachy sam pod nogami stworzył ich łzami (ale to teraz kiedyś było kiedyś i o tym dziś te słowa prozy ubranej w rym i rytm (jak mi się wydaje a jak to jest naprawdę to mogą być różne zdania bo szumi w głowie flacha trawa i takie tam w miksie))) ona barmanka go zna ze słów które wypowiadał nie wie on czemu ale wygląda że za ciekawą osobę go ma jest przychylna ta jego pseudofilozofia albo ten stan gdy w rymy składają mu się słowa  i za granicą mimo nieznajomości języka  gdy siedział w hasz barze przy barze na hookerze wydaje się że tamtejsza barmanka zwróciła uwagę że rytmicznie jakby a ka czterdzieści siedem w aitomacie strzelał słowami a akurat męczył rymami kogoś obok inny język ale koleżance przekazała informację wskazując nań  że gada jak ta ta ta da rym i rytm pod dzointa i colę z nalewaka na syropie  nie byle jaka bogata w smakach na smakach na kubkach holandia piękny kraj  można wziąć ślub z ziomkiem ponoć lepiej niżby za małżonka brać kobietę  niby łatwiej się dogadać ale co ja tam wiem piszę ten wiersz ale wiem że to nie wiersz jest brak tu metafor i drugiego dna tej zasłony mistycyzmu ktorą poety tekst ma rymowanka tekstu ściana  chaos i przeraża  zostają pytania  jak co do chu.. co to za jazda a ja się pytam  jaka jest najjaśniejsza gwiazda i czy księżyc nocą odbijając jej promienie świeci z mocą która sprawia że drzewa i osoby zaczynają cienie rzucać pośród mroku  i pytam księżyca dzisiaj tego naszego co satelituje nad Gają  jak to jest że jest jeden na niebie i czy to ma znaczenie że tylko jeden księżyc potrafi sprawić że serce zaczyna mocniej bić  to dla tych pytanie co interpretują sny  i oby blask gwiazd wiecznie wam lśnił  oby pachniały róże i wśród jabłkowych sadów słodkie jabłka rodziły potrzebę genów gatunków    koniec tego dobrego złego  koniec mówię idę na kieliszka następnego    kliknę wyślij  później przyjdzie wstyd tak już jest chaos a miała być jedna myśl dziś    tl dr to o człowieku uzależnionym nie tylko od petów  i reszta to chaos niedomknieta całość  żałość  dno ot   i rzucam okiem na początek i wiem gdzie zgubiłem wątek  przy dragon ballu a to było o połączeniu urody kolegi z gadką tego któremu gadka się klei ja nie rozumiem ich ja głupi głupia moja myśl  a mówią że to ciekawe że niepozornie całkiem  rzucam słowami co lśnią jak złoto złotym złota blaskiem  to nie przechwałek z mojej strony jestem zdziwiony człowiek prosty głupi  i zły  lepiej trzymaj się zdaleka  bo inaczej cierpienie i ból czeka nie ma tu człowieka  bestia gad bez serca  w oczach belka w uszach miód i mleko słyszy jedynie ósmy cud świata  to ironia ktorej nie wyłapał  no głupek od końca do początku wszechświata  papa Ułamek prędkości mniej i promień słońca nie dotarłby na czas do atmosfery ziemskiej by obudzić poranek, by zacząć dzień.  Wieczna noc i zima Nie było by życia 
    • Pewien poeta i bynajmniej nie tylko z nazwy i kształtu spodni (mimo różnych podejrzeń) postanowił tak dalece uchwycić piękno, że uchwycił je tak mocno, iż wcale nie mógł go oddać. No co za uchwyt, oj co za uchwyt nie budzący wcale nadzwyczajnego zachwytu. A ile w tym było codziennej nieco brzydkiej walki, toż poezja, prawdziwa poezja...   Warszawa – Stegny, 19.09.2025r.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...