Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Na balu


Henryk_Jakowiec

Rekomendowane odpowiedzi

Siadł na balu miś kudłaty
bo miś lubi siadać
i ni z tego ni z owego
miś zaczyna biadać

a to że mu miód podjadły
dwa przebiegłe trutnie
a to że choć się uśmiecha
to wygląda smutnie

i tak przez pół dnia z nawiązką
miś na balu siedzi
i jak zaczął tak bez końca
jak biedził tak biedzi.

Kiedy słońce popołudniem
kryło się za rzekę
miś raptownie poweselał
bo zwietrzył pasiekę

więc poderwał jak dzierlatka
swój kudłaty zadek
i popędził ku pasiece
gdzie czekał obiadek

po obiadku legł na trawie
jak Polak prawdziwy
bo wiadomo zły gdy głodny
gdy syty leniwy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cudny wiersz o misiu i nie o misiu
a najbardziej mnie urzekło to:

Siadł na balu miś kudłaty
bo miś lubi siadać


:))))))))))

powiedz, Heniu
misiu temu
że go strasznie lubię
kiedy siada puszcza oko
cicho mruczy w uszko
zjada miodek
spać się kładzie
pochrapując lekko
miś - podusia
miś - kołderka
taki miś - ciepełko

buziak, Heniu!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


„Misiek” to jest wdzięczna fucha
na rodzinnym żerowisku.
On przytuli i wysłucha,
choć dostanie też po pysku
gdy usiądzie wredna mucha
na Jej nosie w legowisku...

Słowem bieda „Miśkom” wszędzie
I inaczej już nie będzie...


Pozdrawiam Henryku :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


i znów chyba kombinuje
w swym misiowym łepku
zgrabną miśkę chyba zwęszył
w lasku po sąsiedzku

tłusty brzuszek lekko uniósł
a wraz z brzuszkiem cosik
lecz posmutniał nieboraczek
bo ma tylko grosik

no i zaklął dość siarczyście
"a niech to cholera
gdym był młody miałem darmo
płacić muszę teraz"

pozdrawiam Jacek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





Na zimowe mrozy
dobry taki miś
lecz jak nam wiadomo
miś śpi nie od dziś

a ten leśny wykrot
bez adresu, gdzieś
bo to ani miasto
ani nawet wieś

więc nam pozostaje
na wiosenny czas
czekać aż letargu
znów się zbudzi las

i zwróci nam misia
wraz z wiosennym dniem
by usiadł na balu
i zaryczał zjem

konia z kopytami
albo kobyłę
bom wyposzczony
a chcę mieć siłę.


Madziu pozdrawiam Cię serdecznie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


„Misiek” to jest wdzięczna fucha
na rodzinnym żerowisku.
On przytuli i wysłucha,
choć dostanie też po pysku
gdy usiądzie wredna mucha
na Jej nosie w legowisku...

Słowem bieda „Miśkom” wszędzie
I inaczej już nie będzie...


Pozdrawiam Henryku :)



Niekoniecznie gdyż niedźwiadki
Mają labę póki młode
A gdy już wydorośleją
To ruszają po przygodę

I nie ważne że nadwaga
Że na boki spływa cielsko
Idą w świat a gdy Misiową
Znajdą wtedy marzycielsko

Mruczą coś po niedźwiedziemu
Czasem nawet i zaryczą
Lecz do swego legowiska
Powracają ze zdobyczą

Co tam potem między nimi
Było jest a także będzie
W to nie wnikam lecz wiadomo
Nowych misiów nam przybędzie.


Pozdrawiam serdecznie
HJ
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





ja tez w sobie mam coś z misia
choć nie lubię tortu
i za miodem nie przepadam
ale tak dla sportu
chętnie w półmrok kawiarenki
cielsko swe zanurzę
i przy piwie w komitywie
cicho pobajdurzę
niekoniecznie o szyneczce
kaloriach i diecie
bo ciekawiej jest gdy zimą
gada się o lecie.


Pozdrawiam serdecznie :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





Z tym się zgadzam co do joty
słychać było pomruk trzaski
a to znaczy że u misiów
też są kłótnie i niesnaski

bo to zupa przesolona
ziemniak jest na wpół surowy
na talerzu jakiś ochłap
chełpi się że jest schabowy

zaś misiowi też się zdarza
(autor na to nacisk kładzie)
nieraz prawie przed północą
wracać z lasu po naradzie

linią nie zupełnie prostą
chyba raczej już zygzakiem
a pod drzwiami puścić pawia
co niepodważalnym znakiem

jest gdzie mężuś spędzał wieczór
i czym raczył się niecnota
a wymówka że zebranie
to przeżytek i głupota.

My tu sobie tak o misiach
lecz my ludzie też nie w tyle
o czym także tu oznajmiam
choć nie czuję się z tym mile.


Jolu, pozdrawiam Cię serdecznie :)))
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





Jednak nasz bal trochę inny
bo nie skacze się, nie tupie
u nas można co najwyżej
opaść czyli siąść na dupie.

W przeciwieństwie do tych skocznych
gdzie zmęczenie z nóg powala
nas jedynie może zwalić
silny cios siekiery drwala.


Pozdrawiam serdecznie :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


i znów chyba kombinuje
w swym misiowym łepku
zgrabną miśkę chyba zwęszył
w lasku po sąsiedzku

tłusty brzuszek lekko uniósł
a wraz z brzuszkiem cosik
lecz posmutniał nieboraczek
bo ma tylko grosik

no i zaklął dość siarczyście
"a niech to cholera
gdym był młody miałem darmo
płacić muszę teraz"

pozdrawiam Jacek



lecz od czego są koledzy
czyli inne misie bure
wnet zrobili małą zrzutkę
tylko ma im miś fakturę

po wizycie u tej Misi
jako dowód namacalny
dać bo chcą koniecznie wiedzieć
czy to nie był sex oralny

oraz ile ma im zwrócić
plastrów miodu bo miłości
za złotówki miś nie kupi
tutaj liczą się słodkości

więc nie dziwcie się ludziska
że niedźwiadka już za młodu
zew natury tak nastraja
że go ciągnie jak do miodu.

Pozdrawiam serdecznie:)
HJ
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


i znów chyba kombinuje
w swym misiowym łepku
zgrabną miśkę chyba zwęszył
w lasku po sąsiedzku

tłusty brzuszek lekko uniósł
a wraz z brzuszkiem cosik
lecz posmutniał nieboraczek
bo ma tylko grosik

no i zaklął dość siarczyście
"a niech to cholera
gdym był młody miałem darmo
płacić muszę teraz"

pozdrawiam Jacek



lecz od czego są koledzy
czyli inne misie bure
wnet zrobili małą zrzutkę
tylko ma im miś fakturę

po wizycie u tej Misi
jako dowód namacalny
dać bo chcą koniecznie wiedzieć
czy to nie był sex oralny

oraz ile ma im zwrócić
plastrów miodu bo miłości
za złotówki miś nie kupi
tutaj liczą się słodkości

więc nie dziwcie się ludziska
że niedźwiadka już za młodu
zew natury tak nastraja
że go ciągnie jak do miodu.

Pozdrawiam serdecznie:)
HJ


Jak ty Henio o "miśkach"
delikatnie się wyraziłeś.
Mam kilka wierszyków
o legendach i ich prawdziwości
i także o fałszu co z Misiem robiono
jednak nie powiem, kiedy milczeć wolą

Brak uwagi jak i rozstroje,
bolą bardzo dziewczynę,
co Panną się zowie.
Nie chce spocząć jej myśl
na barkach plugastwa i niezgody,
a brak poszanowania znów
zaczyna nas trapić.

Nie mniej serdeczności dla Ciebie
oraz pozdrowienia wyrażam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





lecz od czego są koledzy
czyli inne misie bure
wnet zrobili małą zrzutkę
tylko ma im miś fakturę

po wizycie u tej Misi
jako dowód namacalny
dać bo chcą koniecznie wiedzieć
czy to nie był sex oralny

oraz ile ma im zwrócić
plastrów miodu bo miłości
za złotówki miś nie kupi
tutaj liczą się słodkości

więc nie dziwcie się ludziska
że niedźwiadka już za młodu
zew natury tak nastraja
że go ciągnie jak do miodu.

Pozdrawiam serdecznie:)
HJ


Jak ty Henio o "miśkach"
delikatnie się wyraziłeś.
Mam kilka wierszyków
o legendach i ich prawdziwości
i także o fałszu co z Misiem robiono
jednak nie powiem, kiedy milczeć wolą

Brak uwagi jak i rozstroje,
bolą bardzo dziewczynę,
co Panną się zowie.
Nie chce spocząć jej myśl
na barkach plugastwa i niezgody,
a brak poszanowania znów
zaczyna nas trapić.

Nie mniej serdeczności dla Ciebie
oraz pozdrowienia wyrażam.



Wchodzić w sfery charakteru
i w zachowań różnych stany
może chyba pan psycholog
bo do tego przyuczany

ja tam jako obserwator
nie chcę wgłębiać się w materię
więc nie wnikam w leśne ZOO
i misiową menażerię .

Mój wiersz nie jest dokumentem
więc go faktem nie podpieram
i dla moich odpowiedzi
tez „uczonych” nie dobieram

piszę żeby mieć rozrywkę
a wesołej nutki brzmienie
po dniu ciężkim także dla mnie
niesie miłe ukojenie.


Pozdrawiam serdecznie:
HJ
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Niestety bywa, że alko i dragi i wtedy nic innego się nie liczy. Pozdrawiam
    • Trochę inna wersja dawnego tekstu   Cześć. To tylko ja. Chyba jako całość lub nie. Jeżeli masz tyle cierpliwości co ostatnio, to czytaj. Jeżeli przeciwnie, to chociaż napisz, o czym nie przeczytałaś. No dobra. Tyle wstępu.   Trudność to dla mnie wielka, zwyczajność z mego pióra na papier bezpowrotnie spuszczać. Aczkolwiek – chociaż takową lubię – to bez udziwnień, ciężko mi zaiste lub po prostu taki wybór chcianą przypadłością stoi. Pisząc dziwnie o zwyczajności i prostocie kwadratowych kół, zawikłanie w umysłach sprawić mogę, a nawet bojkot, takich i owakich wypocin, lub nawet laniem wody zalać.   Gdybym koślawym grzebieniem, włosy w przypadkowym kierunku przeganiał, to skutek byłby podobny. No cóż. Żyję jakoś na tym pięknym świecie, co wokół roztacza połacie, pośród bliźnich, zwierząt, roślin różnorodnych, rzeczy ożywionych i martwych, dalekich horyzontów i niewyśpiewanych piosenek, a w tym co piszę teraz, nadmiar zaimków osobowych, co w takim rodzaju tekstu, jest uzasadnione.   Napisz proszę, co w twoim życiu uległo zamianie. Co zyskałaś, co straciłaś. Czy odnalazłaś szczęśliwą gwiazdę na nieboskłonie ziemskich ścieżek. Jeżeli nie, to masz w tej chwili szukać. Choćby z nosem przy padole, twojej upragnionej gwiazdy. Gdy ulegniesz poddaniu, to już zostaniesz na dnie wąwozu niemożliwości, opłakując swój los.   A jeśli źli ludzie ciebie podepczą, to nadstaw im jedną siedemdziesiątą siódmą część policzka. Bez przesady rzecz jasna. Czasami oddaj! Pamiętaj, taką samą miarą będziesz osądzona, jaką ty innych sądzisz. Ile szczęścia dajesz, na tyle zasługujesz. O cholera. Co za banały wyłuszczam.   Proszę cię. Pozostań przewrotną, ale nie strać równowagi. Pamiętam, że często błądziłaś wzrokiem po ogniu, a myślałaś o rześkim strumyku. To mnie w tobie fascynowało. Nieokiełzane myśli, wiecznie związane w supełki, które wielu próbowało rozplątać, bez widocznego skutku. Tylko ósme poty wylali i tyle z tego było.   Przesyłam tobie taki śmieszny przerywnik, dla odprężenia umysłu.   twoje zwłoki są w rozkładzie twoje ciało gnije już twoją trumnę sosenkową pokrył zacny cudny kurz   twoje czarne oczodoły białej czaszki perłą są a piszczele szaro złote jak diamenty ślicznie lśnią   No i co? Zaraz jest ci weselej, nieprawdaż? Przyznać musisz. Oczywiście wierszyk nie dotyczy ciebie. Kiedyś tak, jeżeli twój trup nie spłonie. Póki co, wolę cię zapamiętać obleczoną w ciało. Ładne i zgrabne zresztą. Ale dosyć tych słownych uciech. Musisz jednak przyznać, że ci lżej na sercoduszy.    Tak bardzo tobie współczuję, że masz jeszcze siły na czytanie tych moich ''mądrości''. Tym bardziej, że nie czytam wszystkich twoich, ale jestem przekonany, że ty czytasz moje sądząc po tym, co odpisujesz. Wiem, wredne to z mojej strony, do utraty tchu. Mam jednak pewność, że nie wyznajesz zasady: coś za coś. Ja też jej nie wyznaje. Wolę coś twojego przeczytać, jak prawdziwie chcę, niż czytać na siłę, gdy naprawdę: nie chcę.   To skądinąd byłoby dowodem braku szacunku i lekceważenia twojej osoby. Mam trochę pokręconą psychikę w wielu sprawach. Do niektórych podchodzę: inaczej. A zatem pamiętaj: nie wszystkie moje listy musisz czytać. Na pewno nie popadnę w otchłań obrażań. Chyba, że obrażeń, jak dajmy na to w coś walnę lub ktoś lub coś, mnie.   Aczkolwiek bywa, iż żałość odczuwam wielką, do suchej nitki białej kości. Proszę, poniechaj zachwytów nad tym co piszę, bo jeszcze przez ciebie na liściach bobkowych osiądę speszony, a to spłodzić może, psychiczny uszczerbek na zdrowiu... a to z kolei na braku moich listów. Czy naprawdę jesteś przygotowana na tak dotkliwą stratę?    Dzisiaj znowu byłem latawcem, który pragnął wzlecieć i kolejny raz, spalił lot na panewce. Ciągle ogon wlecze po ziemi. Znowu lecę nie do góry, ale w bezdenny dół, w długą ciemną przestrzeń. Głębiej i głębiej, dalej i dalej. Światło mam głęboko w tyle, ale jeszcze trochę kwantów na plecach siedzi. Nieustannie widzę przed sobą własny cień. Ścigam go, bo nie mam innego wyjścia. Wyjście zostawiłem daleko nade mną.   Kiedy wreszcie będzie koniec. Raz na zawsze. Na zawsze z wyjściem i na zawsze z wejściem. Co będzie po drugiej stronie, skoro potrafię tylko spadać. Kiedyś, gdy mogłem oprzeć jaźń o jasne ściany, to były mi obojętne. Teraz przeciwnie, lecz mijam je za szybko. Są tylko smugami. Bo wiesz jak jest. Światło bez cienia sobie znakomicie poradzi, lecz cień bez światła istnieć nie może.    Nie czytaj tej mojej głupawej pisaniny, jeżeli nie chcesz. Zrób kulkę i wrzuć do ognia. Niech spłonie. Nawet już nie wiem, jak smakuje gniew.    Stoję oparty o ścianę. Widzę lecącą w moim kierunku strzałę z zatrutym ostrzem. Nie mogę ruszyć ciała, znowu przyklejony do otynkowanych, ułożonych w mur cegieł. Są częścią mnie. Ciężarem, którego tak naprawdę nie dźwigam, a jednak odczuwam, jako zafajdany kleisty los. Ciekawe czyja to wina? Raczej nie muszę daleko szukać, by znaleźć winowajcę. Jest zawsze całkiem blisko.    Nagle zdaję sobie sprawę, że nie zabije mnie żadna strzała, tylko kupa duszącej gruzy. Tańcząca kamienna anakonda, pragnąca udusić i wycisnąć: całe posklejane rozdwojone wnętrze, żebym mógł je na spokojnie obejrzeć, przemyśleć i uwolnić trybiki z piasku. Wystawiam ręce na boki. Nic z tego. Odepchnięcie niemożliwe. Czerwone cegły pod skórą tynku, pulsują niczym krew w tętnicy.    Nagle przypominam sobie. To z własnej woli posmarowałem klejem pokręcone ego i oparłem o niby szczęśliwą ścianę. Jakiż wtedy byłem pewny swoich możliwości. A jaki głupi i naiwny. Myślałem, że oderwę jaźń w każdej chwili. Gówno prawda. Sorry.    Nogi nadal zwisają poza parapet mnie. Zasłaniam stopami uliczny ruch i mrówczanych ludzików. Wyciągam ręce przed siebie. Zasłaniam chodnik. Rozkoszny wietrzyk szeleści we wspomnieniach, przerzucając kartki niewidocznej księgi. Niektóre wyrwane bezpowrotnie. Pozostał tylko wzdłużny, postrzępiony ślad.   Nagle zasłaniam wszystko przezroczystością. Tylko spod prawego rogu zwisającego buta, wychodzi dziwna, tycia postać. Widzę ją wyraźnie, pomimo dużej odległości. Pokazuje mi środkowy palec. To matka głupich. Zaraz na nią skoczę i jej tego palucha złamię. Odzyskam wiarę we własne siły i lepszy los.    Pomału kończę na dzisiaj... z tą pseudofilozofią. Na drugi raz napiszę bajkę, co na jedno, chyba wyjdzie. Na przykład o człowieku, który po swojej śmierci, musi całą wieczność leżeć w trumnie na własnych rozkładanych zwłokach, jako pokutę za grzechy, które popełnił. Cały czas będzie tam jasno, a zmysł zapachu nie zostanie wyłączony. Oczu nie będzie mógł zamknąć, leżąc twarz w prawie twarz i żadnego spania. On sam nie ulegnie rozkładowi z uwagi na ciasnotę.   No nie! Nawijam banialuki w sumie lub innej rybie. To jeno metafora. Dla rozluźnienia powagi. Pomyśl o kwiatkach na łące. O modrakach i stokrotkach, makach i pasikonikach. Jak ładnie pachną, dopóki nie zwiędną i zdechną. O białych uroczych barankach, płynących po błękitnym oceanie do złotego portu o barwie słońca, otulonego szatą horyzontu, w kolorze pomarańczy z nadszarpniętą skórką. Co chwila jest oświetlona, obsraną przez muchy, lecz mimo wszystko działającą, żarówką morskiej latarni.     Wiesz co, tak sobie pomyślałem, że jest sprawą niemożliwą, by nie wypełnić czasu całkowicie. Nasze poczynania przyjmują kształt czasu, w którym są. Z tym tylko, że istnieją różne rodzaje: cieczy i naczyń. Największa klęska jest wtedy, gdy takie naczynie rozbić na wiele kawałków i nie móc go z powrotem posklejać, bez względu na to, ile czasu zostało. A jeszcze gorzej, gdy są to naczynia połączone i tylko jedno ulegnie destrukcji, a drugie zostanie całe, lecz i tak rozbite.    Jeżeli przeczytałaś te moje bajanie, to gratuluję cierpliwości. Napisz proszę. Może przeczytamy, a może nie.    Na koniec zwyczajowy przerywnik.    Miłość    zostańmy w naszym świecie lecz zabierzmy butle tlenową z powietrzem może być różnie gdyż ty ze mną a ja z tobą
    • (Amy Winehouse)   więc albo światło albo mrok   reszta to mgnienia  zauroczenia odurzenia    od niechcenia 
    • @befana_di_campi ↔Dzięki:~))↔Pozdrawiam:)
    • @Waldemar_Talar_Talar ↔Dzięki:)↔ Chociaż ja jestem rzadko zadowolony na 99% z tego co napisałem. Raczej nigdy! Chyba każdy tekst?→jest "żywy"→bo można go napisać na nieskończenie wiele sposobów:)↔Pozdrawiam:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...