Anna_Para Opublikowano 29 Listopada 2010 Autor Zgłoś Opublikowano 29 Listopada 2010 Czarne wino wieczorami się upijam czarnym winem twoich oczu, we dnie za to słono płacę, gorzko ginę słodko płynę nocą. Karmin karminem karmił mi codzienność, wymyślał mi tysiące kar. wypłukał karmin min i żył. karminem minę. Srebrna jutrzenka w moim ogrodzie - już po kwiatach, straszy nagością dzikie wino, w gazonach, misach, po rabatach zostało echo: płacz dziewczyno. porozrzucane wiosny, lata, wsiąkają w ziemię razem z deszczem, ze wszystkich stron zimnego świata krzyczy zachęta: jeszcze, jeszcze. wypłacz kobieto ból zawodu, przecież nie co dzień ktoś odchodzi. w moim ogrodzie pełnym chłodu nikt pod oknami nie przechodzi. zwarzone chłodem liście, krzewy, wrastają we mnie ciasno, miękko, żeby zaboleć, albo żebyś nazwał mnie znów srebrną jutrzenką. Na jeziorach zielona rzęsa błyszczy jak niebieska łuska, para łabędzi szuka wytchnienia w zaroślach. na brzegu czyjeś w ciszy zawiązane usta, tęskna skarga po wodzie znów się nie zaniosła. obiecane zachwyty błyszczą w kadrze oka, gdzież mnie, Panie, do tego cudu utworzenia! pokora w ciszy pięknie urosła wysoka, kieszonkowa znikomość ludzkiego istnienia. pomyślałam przez chwilę, że to dobra wróżba: tak mam mijać spokojnie jak dąb, pusty w środku, lecz zielona – wygląda jak niebieska służba, ...jutro o tym pomyślę, dziś mnie przytul... Szare znów mam szare oczy. sprzątam, gotuję. poogryzałam paznokcie. nie będą potrzebne. ani do malowania krajobrazów, ni do wyciągania drzazgi spod skóry bez oczekiwania. pranie zrobię w rękach wolnych od głaskania włosów, pisania wierszy. horyzont spraw nadziemnych opuszczam do poziomu zero. stawiam maszt kręgosłupa na jego miejsce. serce będzie mieć więcej na listę zakupów wszystko za pięć złotych oboli. i boli. nigdy nie umiałam ukrywać w oczach. ciągle ta sama miłość tylko te moje niech znów będą spokojnie szare. Romby nie powiedziałeś mi dobranoc i nie będzie dobra. lepka od pragnień, gorzka, ołowiana, cierpka. zasypiana na siłę zamykanych klamek. wzleci do sufitów nabazgranych w romby, bez konturów, w czarno - czarnym filmie. odpłynę w oceany zimnych, szkarłatem podbijanych powiek. dlaczego nie całujesz ich przed snem? Trzy kolory zmęczona głowa na ramieniu, oparcie w ukradzionym geście, w oczach pytanie, powiedz czemu nie w innym mieście, lepszym mieście. gra świateł na dnie niepokoju, powroty i rozstania z Bogiem, noce niespane, potne w znoju i powitania ponad progiem. inaczej to nie znaczy lepiej, kiedy się trzeba nierozstawać. gdy zimno – chciałoby się cieplej, ty bierzesz – ja chciałabym dawać. i tylko drzazgi pod palcami, i ciągle czas, jak smok przebiegły. jak trzy kolory ponad nami, biały i czarny i ten we krwi. Turkus w srebrze turkusami rozlewam pamięć na przestrzenie między słowami. lazurami sennie się kładzie klisza spotkań co już za nami. tamto morze, dawno już martwe, wyrywało brzegi z korzeni. turkus, miła, nigdy nie kłamie, tak kłamałeś, piach się rumienił. oczko w srebrnym sercu pierścienia turkusowo igra w szkatule. ciepłe jarzmo w barwie kamienia rozdzieliło boleśnie, czule. czasem jeszcze błyśnie, gdy senna porządkuję album klejnotów. turkusowy kochanek czeka, jak wspomnienie dawnej pieszczoty. Złota nirwano o, złota nirwano, ach witaj kochana siostrzyczko idiotów, co chorzy na miłość. znalazłam cię wreszcie, dopadłam zziajana i mogę już nie być, przeminąć. nic nie czuć, nie marzyć, nie szukać ostoi, zapomnieć, że licho płonęło nadzieją, że trzeba coś kupić, że warto by goić, jak ja, gdzieś to wszystko minęło. O, złota nirwano, rozewrzyj ramiona. przychodzę z pokorą świąteczna, wyrzeczna, ktoś dziś się narodził, ktoś inny znów kona, a ty nieprzerwanie - dzwoneczna. Kaleczna, serdeczna, bezsprzeczna, bez... Błękit bawię się błękitem stropu, sycę błękit chłodną sienią. arabeski do galopu błękitami snów martwieją. mam za sobą sine łokcie. błękit witam żywym tchnieniem. akwamaryn mieszam z octem, ultramaryn – z zapomnieniem. nasycone jak indygo snuję plany na pojutrze. baw się, baw mnie, byle długo, byle barwnie, byle hucznie. błękitnieję w dłoniach świtem. co ma jutro być – nie zgadnę. byle grało mi błękitem, bo w błękicie tak mi ładnie.
Magda_Tara Opublikowano 29 Listopada 2010 Zgłoś Opublikowano 29 Listopada 2010 Paro... przepiękny cykl wspaniałej liryki miłosnej, wydaj to, Anno. czym prędzej. niech świat to ujrzy. i zachwyci się jak ja :))) najbardziej: "Romby" :) gratuluję, wspaniale. zabieram do siebie. :))
Anna_Para Opublikowano 29 Listopada 2010 Autor Zgłoś Opublikowano 29 Listopada 2010 Taro! Dzięki. Serio - mam wątpliwości, czy ktoś to będzie chciał czytać... Dzięki, jesteś kochana. Cmokam, wdzięczna Para:)
Marek_Stasiuk Opublikowano 29 Listopada 2010 Zgłoś Opublikowano 29 Listopada 2010 Kiedy to czytam i czytam też wiersze tzw. znanych poetek polskojęzycznych to zastanawiam się, kogo powinny czytać dzieci w szkołach na lekcjach języka polskiego? Dobre? To zbyt mało powiedziane. Jest pyszne. M.
Anna_Para Opublikowano 29 Listopada 2010 Autor Zgłoś Opublikowano 29 Listopada 2010 Ojej! Jak mi miło! Marku, dziękuję pięknie, kłaniam się wdzięcznie, Para:)
Marek_Stasiuk Opublikowano 29 Listopada 2010 Zgłoś Opublikowano 29 Listopada 2010 Daj to na Z. Niech połeci zobaczą jak się wiersze pisze :) M.
Anna_Para Opublikowano 29 Listopada 2010 Autor Zgłoś Opublikowano 29 Listopada 2010 Niech sobie piszą swoje i czytają swoje ;)
Marek_Stasiuk Opublikowano 29 Listopada 2010 Zgłoś Opublikowano 29 Listopada 2010 Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość. Na Z (jak oddział zamknięty) wieje cienizną i parciem na szkło:)
dawniejbezet Opublikowano 29 Listopada 2010 Zgłoś Opublikowano 29 Listopada 2010 Romby. Tam forma nie zawładnęła resztą. Można podziwiać to, co piszesz. Ale można też minąć, bez słowa. Pozdrawiam
Anna_Para Opublikowano 30 Listopada 2010 Autor Zgłoś Opublikowano 30 Listopada 2010 No i nie wiem, jak to czytać. Wiem, że Romby są najlepsze. Ale nie mów mi, że reszta jest do kituuuuuu. Dzięki, że byłeś. Cieplutko, Para:)
Grażyna_Kudła Opublikowano 30 Listopada 2010 Zgłoś Opublikowano 30 Listopada 2010 Aniu, bywam na orgu, gdy pozwala czas. A, że często go brakuje, to mam na pewno duże zaległości w czytaniu Twoich wierszy. Wybieram z całego cyklu- "szare"- po części dlatego, że dałabym sobie głowę uciąć, że już go tu czytałam, a trochę dlatego, że szarość jest taka bezbarwna i mało kto ją lubi. Ale to ona daje największe możliwości w sferze zmian i ubarwiania jej na swój sposób, pokazuje ile jest jeszcze do zrobienia, a to zachęca do działania. I ta zachęta jest w Twojej szarości, Twoja szarość z "postawionym masztem kręgosłupa" to tło dla wszystkich barw. Wspaniały cykl Droga Poetko. Pozdrawiam serdecznie, Grażyna. :)
Anna_Para Opublikowano 30 Listopada 2010 Autor Zgłoś Opublikowano 30 Listopada 2010 Grażynko: Bardzo mi miło, że wpadasz. Cieszę się, że wybrałaś "Szarość". To, co piszesz dalej, jest dla mnie wielkim komplementem. Dziękuję cieplutko, Para:)
Tomasz_Biela Opublikowano 30 Listopada 2010 Zgłoś Opublikowano 30 Listopada 2010 jak dla mnie gorzka prawda ubrana w taki sposób że wiersz po wierszu chce się więcej chciałem określić który jest najlepszy który najgorszy ale wedle moich wymagań c odo gustu słowa i przekazu każdy jest perłą / przeszłaś samą siebie tym cyklem / t
Anna_Para Opublikowano 30 Listopada 2010 Autor Zgłoś Opublikowano 30 Listopada 2010 Tomaszu, i teraz się rumienię. Bardzo mi bardzo! Dziękuję pięknie. Cieplutko, Para:)
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się