Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

w mojej zimnej niewidocznej spiżarni
kruszeją tynki rośnie grzyb
wilgoć tłucze kroplami w płaski kamień
w kącie mieszka mysz chuda i marna

nie mam cię od paru zwykłych dni
myśli spiralą drapią mózg
szczęśliwie nikt nad głową słów nie trwoni
ciężkim kamieniem zastawiłam w głowie drzwi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Samotną wolnością znów róża zakwitła,
Cóż z tego, że ogród jest zimny i pusty.
Swoim cierpieniem jakże dojrzała,
Czerwone płatki ku słońcu skłaniała.

Wilgotne powietrze cuciło ją ze snu,
Koszmarne sceny z liści strząsała.
Bezpieczna w gazonie przy bramie piękna,
Była poetką, a pieśń o niej smętna.

Usiadło przy drodze ptaszysko zmęczone,
Witaj mi kwiecie, czemuś tak smutny?
Poczekaj przyniosę Ci lepsze jutro,
Otulę na zimę w nadziei futro.

Witaj Elu, znów chciałbym choć maleńki uśmiech Ci dać...
Pozdrowionka, Janek.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Samotną wolnością znów róża zakwitła,
Cóż z tego, że ogród jest zimny i pusty.
Swoim cierpieniem jakże dojrzała,
Czerwone płatki ku słońcu skłaniała.

Wilgotne powietrze cuciło ją ze snu,
Koszmarne sceny z liści strząsała.
Bezpieczna w gazonie przy bramie piękna,
Była poetką, a pieśń o niej smętna.

Usiadło przy drodze ptaszysko zmęczone,
Witaj mi kwiecie, czemuś tak smutny?
Poczekaj przyniosę Ci lepsze jutro,
Otulę na zimę w nadziei futro.

Witaj Elu, znów chciałbym choć maleńki uśmiech Ci dać...
Pozdrowionka, Janek.


Za uśmieszki dziękuję,(nie mówiąc już o poezji) ale mnie wcale nie do smutku. Tak sobie nudnawo pobiadoliłam. Na dodatek początek drugiej strofki sknocony. Do pośmiania, a więc w Twoją stronę. Ode mnie też same miłe słowa. E.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Mysz tam zdechnie, bo ten tekst chudziutki jakiś. Nic nie mogłam z niego wycisnąć, machnęłam ręką i tu wrzuciłam, aby ktoś go skarcił. Z sympatią - E.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Kamieniarz będzie miał zajęcie na ciosanie tego naburmuszonego kamienia pod nowy ermitaż dla ich dwojga... Pozdrowienia. Eugi.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Kamieniarz będzie miał zajęcie na ciosanie tego naburmuszonego kamienia pod nowy ermitaż dla ich dwojga... Pozdrowienia. Eugi.

Dobry kamieniarz da sobie radę. Może nawet już. Czekając - E.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...