Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Panie Wuren, jako, ze za wszystkie komentarze mam w zwyczaju dziekowac, krytyczne rowniez, wiec niniejszym to czynie, aczkolwiek czy nie daloby sie cos niecos konkretniej?
Jak powiada Pismo, gdzie was dwoch sie modli tam i Ja jestem, wiec moze rzeczywiscie przy pomocy Panskiego amen jakas iskierka zrozumienia, zeby nie powiedziec pogodzenia sie z nasza ogolna ludzka kondycja sie pojawi :)
Czy poza litoscia jakies inne jeszcze uczucia tudziez przmyslenia wzbudzil ;)

Opublikowano
zrozumieć to słowo klucz
ale to nie jest dobre słowo do tego wiersza
takie jest moje zdanie

ogólnie to nie bardzo rozumiem
w jakim celu PeeL próbuje zrozumieć
i dlaczego tylko te 9 rzeczy...

rozumiem przesłanie wiersza
- staram się tylko wykazać
jakie, moim zdaniem, popełniono błędy

widać, że jest w tym jakiś potencjał
jakaś myśl
ale...
temat jest chyba za duży, by go ogarnąć
aż takim uproszczeniem

ale to tylko moje zdanie

pozdrawiam
Opublikowano

Pani Kot, dziekuje za Pani zdanie, ktore sobie cenie.
Coz, taka moja przypadlosc, ze chcialbym zrozumiec... tych dziewiec rzeczy w pewien sposob opisuje moje osobiste zmagania z problemem dobra i zla (patrz Rajski Ogrod) ...a po co? - dla nieuchwytnego celu osiagniecia harmonii wewnetrznej, szczescia i wolnosci wiecznej ;)
Bynajmniej nie probuje tez ogarnac wielkiego tematu, to tylko moja mala wariacja ;)
Serdecznie pozdrawiam

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



ja tu coś powoli zauważam
najpierw to co przyszło mi na samym początku
jest to jakby modlitwa do Boga
aby dał nam wystarczająco dużo czasu na poznanie świata
oczywistym jest, że nie można tu wymienić wszystkiego, jakby chciała Ona Kot
druga sprawa
fajna jakby zabawa z tymi kolorami
najpierw czerwony: i w tej linijce o wiśni i krwi, które są czerwone
potem biały: zapach, można rzec że biały, kości również białe
niebieski: mi się tak nie kojarzy, ale może autorowi niebieski kojarzy się z wiatrem i nieszczęściem

może autor coś chciał przez to przekazać?
jakby że kolory charakteryzują świat i gdyby poznać każdy dokładnie, to znaczy
poznać wszystko, co określa, to poznamy świat
pozdro
hejka
Opublikowano

powiem tak
takie pisanie mi się nie podoba
pamiętam jednak że Pan Daniel (do ktorego imienia mam dziwną słabość:)) napisał kiedyś że studiował filozofię, co zmienia trochę pogląd na wiersz ( o jesu, co ja gadam)

Opublikowano

Szanowna Pani Majo, Panie Messalinie oraz Panie Zing Zeng,
dziekuje za komentarze. Potwierdzaja one moje ograniczenia jako nie-poety choc moze jednak nie powstrzymaja mnie od popelnienia kolejnych prob lirycznych :)
Pozdrawiam serdecznie

ps. Pani Majo, choc nie znam zbyt wiele kobiet o Pani imieniu, to jednak te, ktore znam, sa imponujaco madrymi kobietami. Moze to nie slabosc, ale... :)
Unizenie sie klaniam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mnie proszę nie liczyć. Policzcie sobie nawet psa, kota czy świnkę morską. Ale beze mnie… Że co? Że co się ma wydarzyć? Nie. Nie wydarzy się nic ciekawego tak jak i nie wydarzy się nic na płaskiej i ciągłej linii kardiomonitora podłączonego do sztywnego już nieboszczyka.   I po co ten udawany szloch? Przecież to tylko kawał zimnego mięsa. Za życia kpiarsko-knajpiane docinki, głupoty, a teraz, co? Było minęło. Jedynie, co należy zrobić, to wyłączyć ten nieustanny piskliwy w uszach szum. Ten szum wtłaczanego przez respirator powietrza. Po co płacić wysoki rachunek za prąd? Wyłączyć i już. A jak wyłączyć? Po prostu… Jednym strzałem w skroń.   Dymiący jeszcze rewolwer potoczy się w kąt, gdzieś pod szafę czy regał z książkami. I tyle. Więcej nic… Zabójstwo? Jakie tam zabójstwo. Raczej samobójstwo. Nieistotne z punktu widzenia rozradowanych gówniano-parcianą zabawą mas. Szukać nikt nie będzie. W TV pokazują najnowszy seans telewizji intymnej, najnowszy pokaz mody. Na wybiegu maszerują wieszaki, szczudła i stojaki na kroplówki… Nienaganną aż do wyrzygania rodzinkę upakowaną w najnowszym modelu Infiniti, aby tylko się pokazać: patrzcie na nas! Czy w innym zmotoryzowanym kuble na śmieci. Jadą, diabli wiedzą, gdzie. Może mąż do kochanki a żona do kochanka... I te ich uśmieszki fałszywe, że niby nic. I wszystko jak należy. Jak w podręczniku dla zdewociałych kucht. I leżących na plaży kochanków. Jak Lancaster i Kerr z filmu „Stąd do wieczności”? A gdzie tam. Zwykły ordynarny seks muskularnego kretyna i plastikowej kretynki. I nie ważne, że to plaża Eniwetok. Z zastygłymi śladami nuklearnych testów sprzed lat. Z zasklepionymi otworami w ziemi… Kto o tym teraz pamięta… Jedynie czarno białe stronice starych gazet. Informujące o najnowszych zdobyczach nauki. O nowej bombie kobaltowej hamującej nieskończony rozrost… Kto to pamięta… Spogląda na mnie z wielkiego plakatu uśmiechnięty Ray Charles w czarnych okularach i zębach białych jak śnieg...   A więc mnie już nie liczcie. Idźcie beze mnie. Dokąd.? A dokąd chcecie. Na kolejne pokazy niezrównanych lingwistów i speców od socjologicznych wynurzeń. Na bazgranie kredą po tablicy matematyczno-fizycznych esów-floresów, egipskich hieroglifów dowodzących nowej teorii Wielkiego Wybuchu, którego, jak się okazuje, wcale nie było. A skąd ta śmiała teza? Ano stąd. Kilka dni temu jakiś baran ględził na cały autobus, że był w filharmonii na koncercie z utworami Johanna Straussa. (syna). Ględził do telefonu. A z telefonu odpowiadał mu na głośnomówiącym niejaki Mariusz. I wiedzieliśmy, że dzwonił ktoś do niego z Austrii. I że mówi trochę po niemiecku. I że… - jest bardzo mądry…   Ja wysiadam. Nie. Ja nawet nie wsiadłem do tego statku do gwiazd. Wsiadajcie. Prędzej! Bo już odpala silniki! Ja zostaję na tym padole. Tu mi dobrze. Adieu! Poprzytulam się do tego marynarza z etykiety Tom of Finland. Spogląda na mnie zalotnie, a ja na niego. Pocałuj, kochany. No, pocałuj… Chcesz? No, proszę, weź… - na pamiątkę. Poczuj ten niebiański smak… Inni zdążyli się już przepoczwarzyć w cudowne motyle albo zrzucić z siebie kolejną pajęczą wylinkę. I dalej być… W przytuleniu, w świecidełkach, w gorących uściskach aksamitnego tańca bardzo wielu drżących odnóży… Mnie proszę nie liczyć. Rzekłem.   Przechadzam się po korytarzach pustego domu. Jak ten zdziwaczały książę. Ten dziwoląg w jedwabnych pantalonach, który po wielu latach oczekiwania zszedł niebacznie z zakurzonej półki w lombardzie. Przechadzam się po pokojach pełnych płonących świec. To jest cudowne. To jest niemalże boskie. Aż kapią łzy z oczu okrytych kurzem, pyłem skrą…   Jesteś? Nie. I tam nie. Bo nie. Dobra. Dosyć już tych wygłupów. Nie, to nie. Widzisz? Właśnie dotarłem do mety swojego własnego nieistnienia, w którym moje słowa tak zabawnie brzęczą i stukoczą w otchłani nocy, w tym ogromnie pustym domu. Jak klocki układane przez niedorozwinięte dziecko. Co ono układa? Jakąś wieżę, most, mur… W płomieniach świec migoczące na ścianach cienie. Rozedrgane palce… Za oknem jedynie deszcz…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-03)    
    • @m1234wiedzialem, że nie zrozumiesz, szkoda mojego czasu. Dziękuję za niezrozumienie i pozdrawiam fana.   PS Żarcik etymologiczny od AI       Etymologia słowa "fun" nie jest w pełni jasna, ale prawdopodobnie wywodzi się ze średnioangielskiego, gdzie mogło oznaczać "oszukiwanie" lub "żart" (od XVI wieku). Z czasem znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki", które są obecnie głównymi znaczeniami tego słowa.  Początkowe znaczenie: W XVI wieku angielskie słowo "fun" oznaczało "oszukiwanie" lub "żart". Ewolucja znaczenia: W XVIII wieku jego znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki". Inne teorie: Istnieją spekulacje, że słowo "fun" mogło pochodzić od średnioangielskich słów "fonne" (głupiec) i "fonnen" (jeden oszukuje drugiego). 
    • Po drugiej stronie Cienie upadają    Tak jak my  I nasze łzy    Bo w oceanie nieskończoności  Wciąż topimy się    A potem wracamy  Bez śladu obrażeń    I patrzymy w niebo  Wszyscy pochodzimy z gwiazd 
    • na listopad nie liczę a chciałbym się przeliczyć tym razem
    • Dziś dzień Wszystkich Świętych: Na płótnach ponurych I tych uśmiechniętych, Ale wspomnij zmarłych, Nie tych, co tu karły, – Co drzwi nieb otwarli! Choć w spisach nie ma, Bo jakieś problema... – Na dziś modlitw temat!?   Ilustrował „Grok” (pod moje dyktando) „Nierozpoznany święty”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...