Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

stojąc na brzegu swego losu
nie patrząc w stronę stałego lądu
po którym stąpając pewnie
można uniknąć ciosu trwogi
zadajemy sobie od zawsze pytanie
czego słuchać - głośnych krzyków pokusy
czy serca głosu cichego

a przed nami...

do przebycia życia ocean
dużo większy niż Pacyfik
podwodne rowy głębokie
pełne żalu i smutku
a także góry szczęścia
wysoko nad toń szczytujące
do zdobycia

każdy według własnego uznania wybierze
czy dryfować na tratwie samotności
i rozbić ją o szarości życia wybrzeże skaliste
czy na miłości niezatapialnym okręcie
z bliską osobą przedzierać się przez sztormy
i z falami nieszczęść zacięcie walczyć
wiedząc że gdy nawet za burtę wypadniesz
ten wierny towarzysz poda Ci rękę
i w ciemnej głębinie śmierci nie zaśniesz...

M.N.

Opublikowano

Dziękuję za przeczytanie wiersza. Co do sugestii skrócenia go... pomyślę nad tym, ale muszę uważać, bo obraz w nim ukazany może być tylko wtedy wyraźny, gdy znajdą się w nim wszystkie "części układanki". Przynajmniej tak sądzę.
Pozdrawiam :)

Janina

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Starzec Ekstra :) Tak właśnie jest :)
    • @andrew trzeba żyć swoim życiem
    • Serce przebite strzałą — i ja nią jestem.   Ta jej choroba nie może trwać wiecznie — choć długa — tak będę się czuł do końca.   Sam, zatopiony na łóżku krańcu, pościel nie otula jak puch, to tortura.   Ona już nie mała i bezbronna — a wciąż tylko dziecko, co nie doli nie chce, i brak jej matczynej miłości.   To boli…   Ja wesprę. Oprzyj głowę na moim ramieniu bez skóry. Parzy, piecze, ale nie cofnę się przed ideałem.   Smagam się po rękach batem — przed nią uklęknę, by nie czuła się sama.   Wydłubię oczy, by mogła czuć się widziana. Zawsze razem — w kieszeni jej spodni, jak amulet, zaszyte maszyną, od zaraz.   To nie dzieje się naraz — krew upuszczam, gdy czuję jej marazm. Maluję nią, operuję. Czerwoną cieczą piszę miłość, bo taka jest wola Boża:   „Przy tej kobiecie jest twoje miejsce. Służ jej. Do końca.”
    • Nie wierzę Boże że mi coś pomożesz mimo to proszę nie wierząc w nadzieję zgubiłem drogę uciekam przed Bogiem wiara zasnęła gubiąc duszę we mgle mimo to proszę nie wierząc w nadzieję miłością dawną która nie istnieje wiara zasnęła gubiąc duszę we mgle smutku modlitwa nadziei wyzbyta miłością dawną która nie istnieje proszę o miłość która już nie umrze smutku modlitwa nadziei wyzbyta gdzie wiara walczy z człowiekiem bez wiary proszę o miłość która już nie umrze głosem nadziei która ledwo żyje gdzie wiara walczy z człowiekiem bez wiary zwycięstwo marzy by zakończyć wojny głosem nadziei która ledwo żyje nie wierzę Boże że mi coś pomożesz zwycięstwo marzy by zakończyć wojny zgubiłem drogę uciekam przed Bogiem
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...