Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Piosenka mężna


Rekomendowane odpowiedzi





Był pewien pan. Pan bardzo
ale to bardzo nieśmiały,
więc kiedy olbrzymiał mu członek -
ze wstydu sam robił się mały.

Teraz słuchamy refrenu
daleko, daleko stąd:
Żołędzie, żołędzie. Kasztan.
Kasztany, kasztany. Dąb.

Na szczęście dla tego pana
jego szanowna małżonka
i tak szukała zazwyczaj
nie jego, lecz jego członka.

Tu znowu ten głupi refren
daleko, daleko stąd:
Żołędzie, żołędzie. Kasztan.
Kasztany, kasztany. Dąb.

Jednak, jak rzekł raz Heraklit
z Efezu, przy (hm, goleniu?)
- Wszyćko to panta rhei dziatki
i tonąc pogrąża się w cieniu...

Czy dziw, że i panu naszemu
wyczerpał się kiedyś motor,
a żona jak zwykle patrzy:
- Ten pan, z wróbelkiem to... kto to?

I cisza. I tylko ów refren
daleko, daleko stąd:
Żołędzie, żołędzie. Kasztan.
Kasztany, kasztany. Dąb.

Wreszcie: - To ja, ten prawdziwy!
- choć ciągle jak dawniej nieśmiały.
Ja tylko.... na starość urosłem
i większy jestem niż - mały.

Co dalej? Ano, nasz refren
daleko, daleko stąd:
Żołędzie, żołędzie. Kasztan.
Kasztany, kasztany. Dąb.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co, Autorze. Wesolutka piosenka, a smutno mi się zrobiło tak, że .... Doskonale Ci to wyrosło. Świetny tekst. Nie będę się rozpisywać o tym, że smutna w związkach niby-małżeńskich jest fascynacja jedynie fizycznością ... Nie tylko w niby-małżeńskich, zresztą. Piszesz na ten temat właściwie wszystko, a ja muszę się z tym zgodzić. Cieplutko, Para:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Odczyt z autorskim zamierzeniem, co bardzo mnie ucieszyło! Zawsze staram się w pozornie niepoważnych tekstach przemycić coś ważnego, dotyczącego wszystkich w każdym wieku. I to w rozumieniu wieku jako okres czasu z podziałem na 100 lat, jak i wieku jako lata (z) którymi się liczymy. Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


O siusiakach można różnie :-) Tu jest inaczej wbrew pozorom (spotkałeś się z takim punktem widzenia?)
Jest o tym, że: Z siusiaka się wyrasta.
Co wtedy widzimy? Czy mamy do zaoferowania - zwłaszcza samemu sobie - coś więcej kiedy "zabraknie" siusiaka?
Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Cieszy mnie to niezmiernie, Pani Zet, albowiem o takich rzeczach też nieraz trzeba, tym bardziej że każdego czeka - zakładając, że dożyje starości - czas, kiedy zostanie sam na sam ze sobą. Już bez tego "figla pod spódnicą który sprawia, że nie jest się zakonnicą" jak mawiał bodaj Sztaudynger ;-)
Z drugiej strony doszedłem dziś do wniosku, że kiedy człekowi wyczerpie się seksualny motor, wszystko co robił dotychczas jest... powiedzmy, do niczego :-) No dobrze, przyjmijmy, że wychodzi z wprawy, że sam staje się czymś takim jak nieużywany mięsień:


Światowej sławy pianista (pan Jurek)
odszedł przed laty na emeryturę
i teraz, gdy chęć go bierze
wieczorem lub po spacerze
zagrać mazurka, wychodzi mu .....


Oczywiście żartuję, w środku nie jestem aż taki czarny jak Pani sobie pewnie pomyślała :-) vide rodowe nazwisko ojca mego, de Wstrentnego nie mówiąc już o jego myślach czy fizjonomii.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie pomyślałam sobie źle o Panu, ale czasem po prostu chwyta mnie jakaś pruderyjność i zasłaniam oczy - aaa i tu powtórzę niepotrzebnie. Bo wiersz jest napisany z elegancją, posiada humanistyczne przesłanie, a poza tym jest bardzo zgrabny poetycko. Poruszasz się niezwykle swobodnie (uwaga: dwuznaczne!) wśród słów, rymów, rytmu.
Ja chyba jestem dość smutnawa w środku, bo jak widzę taki wiersz, to sobie myślę - eee, nie rozśmieszy ani nie docieszy :) a jednak :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Takie słowa z ust Poetki, którą zachwycam się są... są... są poza moją percepcją:


zatrzęsło się we mnie zadrgało
nieważne kamienne zbyt dawno
zdawkowe urwane wpół myśli
w zielony odpełzło łeb dyni
i puchnie nabrzmiewa pestkami
i sam jestem temu już - za nic
za stracha na wróble bez wróbli
żurawia przy bezwodnej studni
gdy sierpień piąstką zacisnął pokrzywę



[quote]
Ja chyba jestem dość smutnawa w środku, bo jak widzę taki wiersz, to sobie myślę - eee, nie rozśmieszy ani nie docieszy :) a jednak :)
W sumie to naturalne i... takie ludzkie. Człowiek przewraca się a drugi śmieje się, dopiero po chwili zauważa, że tamten ledwo wstaje, krwawi. Czy nie przypomina to narodzin, kiedy przychodzimy na świat w mało śliczny sposób, iście nieestetyczny? To co piękne i wspaniałe leży tuż obok brzydkiego i chromego, a śmieszność jest maską powagi.
Jeszcze raz dziękuję i zapraszam przy okazji jakiegoś kolejnego wytworu mojej, co tu dużo ukrywać, chorej wyobr(j)aźni.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...