Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Człowiek ma ciąg do łączenia się w pary
Nawet czasami …płeć nie ma znaczenia
A także wiek, no bo co z tego że … stary?
Każdemu się marzy jakaś …Gienia

Młody jak trafi … to od razu się żeni
Najlepiej jak ładna pogoda …w lecie
Starzy są bardziej doświadczeni
PAPIER MA BYĆ!!! Ale …………w toalecie

Młodym …ślubny pot rosi czoła stróżką
Wesele …. goście …wódka …muzyka
Starzy za tą kasę nabędą wodne łóżko
I w tym czasie jak …delfiny …będą się bzykać

I cała ta śmieszna urzędowa …zgrywa
By ładne nazwisko nosiły ich córki
Bo ona na przykład Górska się nazywa
A zmienia na lepsze …bo on …Waligórski

Młodego jak słucham, przeważnie …pierdoli
O wolności ...a jak spotka zgrabne …kocie
To zaraz z własnej i nieprzymuszonej woli
Przysięga mu dobrowolnie - …dożywocie

Przez te ceregiele każdy młody czas traci
Więc teraz na puencie się …skupimy
Niech Oni będą młodzi, piękni i bogaci
A my starzy i głupi sobie …pogrzeszymy


Bo starych … pierdoły nie stresują
Wiedzą że przysięgi w tym wieku to głupoty
I nawet jak do śmierci sobie obiecują
To może oznaczać …do następnej soboty


Waldemar Biela

Opublikowano

Nasz spec od jaj w formie!
Ależ to cieszy!
Witaj Waldku - z przyjemnością Twoje strofy przeczytałam.
Serdeczności
J.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To budujące mieć taki wpis od Ciebie pod swoim wypocinem i cieszę się, że też tu jeszcze jesteś. Dzięki serdeczne. Buziaki. W.
Opublikowano

Samo życie. Jak zwykle u Prześmiewcy Nadwornego. Tylko, czy to zawsze prawda? Może coraz częściej bywa odwrotnie: stary - głupieje i fantazjuje, a młody - stąpa twardo po ziemi i nie daje się wrobić?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Chodziło mi Elu o spojżenie zrażonego starucha na młodzieńczy pęd do legalizacji związków. Zgadzam się (z tym jednym wyjątkiem), że młodzież jest bezdusznie pragmantyczna w stosunku do nas wychowywanych przez komunistów bajkami z morałem i wspólnym socjalistycznym ...nieszczęściem. Natomiast demokratyczne nieszczęście napełnia buty zbrojonym betonem. Pozdrawiam serdecznie W.
Opublikowano

I to niestety, demokratyczne, nieszczęście, które już z miłością niewiele ma wspólnego, widzę dziś na jednej z ulic W-wy. Czym napompowane? Legalizacja przeróżnych związków to mały pikuś. Rozumiem, o czym pisałeś, ale dziś wszystko mi się kojarzy no, nie z miłością, niestety. Serdeczności. E.

Opublikowano

Przygotowujesz frazy pod mini rozwiązania, stawiasz wielokropek. Jakie to staje się schematyczne. Wulgaryzmy stają się ordynarne... Mam wrażenie, że czytam liryk Gościa roznegliżowanego, wypasionego, z mordą umorusaną obiadową potrawą koniecznie tłustą, który intelekt izoluje od swej wierzchniej warstwy... a to smutne, bo intelekt się gubi wówczas. Tak jest z tym lirykiem. Ale absolutnie osobowo do Ciebie nie mam czegokolwiek. Nie chcę urazić. Wręcz przeciwnie. Darzę sympatią. Ale poruszyć trzeba. Czy to dla jaj, czy dla gruszek, czy dla świętych, głupich, ludzkich muszek.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



No cóż Michale, wiersze są lepsze i gorsze. Przykłady dobrej liryki na tym forum można czasami w ciągu jednego dnia policzyć na ...jednym palcu, a pisze ją tutaj 99,9% uczesatników. Zarzucasz mi schematyczność tyle, że na tym forum właściwie nikt inny nie pisze satyry w związku z czym, z tego gatunku czytasz tylko jednego autora i bierzesz jego styl za tą właśnie schematyczność. Wulgaryzmy czasem mi się zdarzają i z tym mogę powalczyć, to prawda, że nie są konieczne, natomiast Twoje wyobrażenie autora ...normalnie jak byś mnie widział. Nie wiem co Ci poradzić, znając moją schematyczność ...może - czytaj z powagą, nie ... Dla Jaj. Pozdrawiam serdecznie. W.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • piękny dzień  słowo Ciałem się stało    niebo otworzyło świt  przyszedł na świat  Bóg człowiek    Jego słowa  światłem  światłem  wskazującym drogę    mamy  prawdziwą wolność  możemy Go przyjąć  lub nie  nasz wybór    bez Światła… łatwo pobłądzić   12.2025 andrew  Boże Narodzenie   
    • Czym jest miłość, gdy zaczyna się kryzys? Co się czai, by zranić, by zabić jak tygrys? Gdy chcesz pogadać, lecz pustka w głowie. Zapytasz „co tam, co robi?” i po rozmowie. Albo przemilczysz i nie napiszesz słowa, wtedy powstanie wielka brama stalowa, którą będziecie próbować otworzyć, by szczęśliwe chwile od nowa tworzyć. No chyba, że żadne kroku nie zrobi — wtem brama się zamknie i kłopotów narobi.
    • @Rafael Marius wróciłam do domu jak dama nowej generacji toyotą corollą, mam tyle systemów bezpieczeństwa. Gdyby ktoś usnął przy jeździe, zatrzymałaby się sama w punkcie zero. Dłuższy sen, weekend odpoczywam w domu:)
    • - Witaj, Rzeszowie - powiedziałam na głos, gdy wysiadłam z piątego wagonu pociągu ekspresowego Pendolino po przemierzeniu trasy z Gdańska. Działo się to późnym wieczorem 23. Grudnia, kilka minut po 23.00 . Cóż: zbieżność daty z godziną po typowym, jak wiedziałam, ponad półgodzinnym opóźnieniu tego właśnie pociągu. Kolejna zbieżność, tym razem odwrócona względnie naprzemienna: trzydzieści dwa. Ano, co zrobić. PKP, emocje nie pomogą. Rozejrzałam się odruchowo, poprawiwszy plecak ujęłam uchwyty walizek dużej i małej, po czym szybkim krokiem ruszyłam w prawo, w kierunku ruchomych schodów.    - Dawno tu nie byłam - kontynuowałam myśl. - Czas to nadrobić, pobyć w twojej przestrzeni chociaż raz na rok. Chociaż teraz, z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Tak zwanych Bożego Narodzenia, poprawiłam się. Wszak Wszechświat odnawia się austannie w każdej żywej istocie, od najbardziej skromnej rośliny poczynając na najbardziej imponującym wiedzą, światowym obyciem, majątkiem czy fizycznością człowieku kończąc.     Westchnęłam ciężko.    Nasza przedwyjazdowa rozmowa - w znaczeniu moja i mojego mężczyzny nie była zbyt miła. Wiadomość, że chcę pojechać do dawno nie odwiedzanej rodziny na święta przyjął spokojnie - trudno zresztą, aby było inaczej. Ale gdy zapowiedziałam, że przez cały ten czas nie znajdę dlań ani chwili, poczuł się urażony.  Z tonu jego słów i wyrazu twarzy, pomimo zachowywanego spokoju, przebiło się wspomniane poczucie urazy.     - Chwilę - zaczął powoli. - Po twoim ponadrocznym zniknięciu bez słowa wyjaśnienia schodzimy się na powrót pod warunkiem, że będziesz dokładać więcej starań niż za pierwszym razem. Tymczasem w dwa miesiące po naszym drugim początku dajesz mi do zrozumienia, że nie dość, że podjęłaś decyzję o wyjeździe beze mnie, to jeszcze oznajmiasz mi, że nie będziesz miała wtedy czasu nawet na rozmowę, bo - jak to określiłaś - potem na pewno będziemy mieli go wiele? Nawet nie zaproponowałaś, abym z tobą pojechał - zaciął usta w sposób, którego nie lubiłam i którego trochę się obawiałam.     Dłuższą chwilę zbierałam się na odwagę. Przyszło mi to wbrew pozorom tym trudniej,  że pozostał opanowany, czego zresztą mogłam być prawie pewna: przy mnie zawsze bardzo mocno kontrolował uzewnętrznianie swojej mrocznej strony.     - Nie zaproponowałam - zaczęłam powoli odpowiadać, ze słowa na słowo coraz szybciej - wiedząc, że i tak pojedziesz tam ze mną. Chociażby po to, aby być blisko mnie. Co zresztą jest całkowicie logiczne także z emocjonalnego punktu widzenia. Po co miałbyś tkwić sam na drugim końcu Polski? - spróbowałam uśmiechnąć się lekko. Wyszedł mi ten uśmiech jak zwykle w podobnych sytuacjach. W reakcji uśmiechnął się tyleż lekko jak ja, a trochę od swojej strony - krzywo.     - Chyba lepiej, że proponujesz mi to późno niż wcale - odparł. - Ale czy zmienia to fakt, że sytuacja ta nie powinna mieć miejsca? Spójrz na to od mojej strony, wyobrażając sobie, że to ty zgadzasz się dać mi drugą szansę pod określonym warunkiem, tymczasem ja daję ci do zrozumienia, że ty i ten związek nie jest dla mnie tak ważny, jak cię zapewniam.     - To nie tak... - spróbowałam spojrzeć mu w oczy. Nie udało mi się. Odruchowo spuściłam wzrok, odwracając po chwili głowę. Wiedziałam, że w pierwszym odruchu chciał wyrzec z przekąsem, że dokładnie taki mój ruch był do przewidzenia. Jednak po chwili ciszy usłyszałam inne pytanie.    - A jak? - spojrzał na mnie, pozostając tam, gdzie stał i krzyżując ręce, po czym powtórzył trochę głośniej: - Jak?    Chciałam podnieść wzrok i spojrzeć mu w oczy. Nie zdołałam. Kotłowało się we mnie do tego stopnia, że przestałam być zdolną wykonać jakikolwiek ruch, o wypowiedzeniu jakiegokolwiek słowa nie wspominając. Przeklęte emocje! Przeklęte wspomnienia! Nie byłam gotowa powiedzieć mu o tak wielu sprawach z przeszłości. Gdy spotkaliśmy się i zaczęliśmy być ze sobą po raz drugi, obiecałam sobie - solennie na wszystko, co dla mnie ważne - że tym razem będę wobec niego w porządku. Że nie popełnię żadnego błędu. Że koniec z przerwami w komunikacji, z zamykaniem się, wycofywaniem i milczeniem. Z osobnym spaniem wreszcie, chociaż akurat przy spaniu w jednym łóżku nie upierał się twierdząc, że chrapie, a nie chce, abym chodziła ciągle niewyspana. Skończyło się tak, jak się obawiałam. W miarę upływu tygodni strach zapanowywał nade mną, coraz bardziej wpływając na moje postępowanie. Zmianę w moim zachowaniu i milczące "odstawanie" od złożonych deklaracji zauważył od razu. To, że początkowo przyjmował to w ciszy, ciążyło. Gdy zasugerował, abyśmy o tym porozmawiali, poczułam się przybita jeszcze bardziej.    - Znów zaczyna się dziać ze mną jak wtedy - spostrzeżenie to, a jeszcze bardziej to, że dzieje się tak właśnie - nie dawało mi spokoju. - Ale jak mam przyznać mu się do strachu? Do rozdźwięku pomiędzy uczuciem i chęcią bycia z nim a lękiem przed wspólną przyszłością?    Starałam się przerwać ten napierający na mnie od wewnątrz tok myśli, ciągnąć za sobą walizki międzyperonowym korytarzem do hali dworcowej, po przejsciu której zamierzałam złapać taksówkę. Nie wychodziło. Przemieszczały się po owalnej linii wewnątrz mojego umysłu, to przyspieszając, to zwalniając przy pytaniu "Pędzimy jak chcemy. I co nam zrobisz?" Po czym gasnąc i przekształcając się w pobrzmiewające jego głosem pytanie. Które zadał mi sięgając po moje ręce, biorąc za dłonie i przyciągając do siebie, ale zatrzymując krok przed nim tak, aby musiała popatrzeć mu w oczy.    - I co ja mam teraz z tobą zrobić?      Rzeszów, 25. Grudnia 2025   
    • Rzekli mu bracia: – „To dziś bracie!” – „Następne dziecko dla mnie macie.” – „Tak dziecko, ale nie następne! Tysiącleć wpraw szlaki tu błędne, Weź duszę Zbawiciela na świat! Choć wątpliwe czy będzie mu rad? Widzisz z nami wszystko…: krzyż i śmierć, Na Boga, tak ma być, bierz i leć!” Wziął czarnoskrzydły dziecko-słońce I spadł pociech szepcząc tysiące, Zdumion, a szczęśliw kogo niesie… . . . – „Panie magu, patrz tam: Kometa!” – „Choć, zda mi się piękna, to nie ta, Co się wśród dal kosmosów niesie… Siodłaj koń! Anioł niósł tam dziecię.”   Wszystkim dobrym duszom z życzeniami wszystkiego najlepszego na Święta Bożego Narodzenia.   Ilustrował „Grok” (pod dyktando Marcina Tarnowskiego), grafiką „Anioł niosący duszę Jezusa na ziemię”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...