Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

tuż przed zaśnięciem lubię sobie
na jutro z nieba coś wywróżyć
a że się znam jak wilk na gwiazdach
to mi wychodzi złoty guzik
trochę podobny do księżyca
jakbyś go tylko dla mnie przyszył
taki landrynek anyżowy
na okrąglutko w oknie wisi
a zanim zasnę proszę jeszcze
ale już o tym pewno nie wiesz
żebyś miał drugi identyczny
na rozmarzonym swoim niebie

Opublikowano

Urocze :)

P.S.
Tu wyjaśnienie dla autorów, którzy piszą "tak samo", a na których teksty się dąsam.
To jest :
- ciepłe, nie -parzące
- dyskretne, nie -krzyczące
- dowcipne, nie -cierpiące
- lekkie, nie -baloniaste
- intymne, nie -ekshibicjonistyczne
:)

Opublikowano

Alicjo: Marek Cię dopiero poznaje, my się już ... ho, ho!
Muszę mieć Alicjo taki sam guzik! Myślę, że stan posiadania tegoż zależy tylko ode mnie? Cudnie piszesz, wiesz. Nawet Ci wybaczam, że zmieniłeś płeć landrynce - chociaż naprawdę mógł być karmelek:). Ale... nie narzekam, anyżek - nawet, nawet, na gardełko! A masz we mnie wierną wielbicielkę Twego talentu, ale to już wiesz.

Opublikowano

jest dokładnie tak, jak mówi Marek Konarski.
lubię się z nim nie zgadzać, ale tym razem - kapituluję :D

jest przyciągające po raz drugi, trzeci...sto dwudziesty siódmy (nie sposób stąd odejść)
jest klasycznie, melodyjnie, kołysząco
i gwiaździście
buziak, Alicjo z Krainy Czarów
:))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Nie Anuś, stan posiadania takiego guzika nie zależy wyłącznie od Ciebie, ale życzę Ci tego z całego serca :)
Landrynek jest landrynkiem tylko w moim wierszu. Karmelki nie są przezroczyste, a landrynki i anyżki były.
Pamiętam, jako dziecko, wyjmowałam sobie taki z buzi i oglądałam przez niego świat w innym kolorze. Najładniejszy był właśnie w żółtym.
To samo robiłam z lizakami, wszystkie miałam przy oku :)

No i widzisz jakie bzdury Ci opowiadam, a Ty mówisz, że to talent?

Cmok :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...