Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

białe noce


Rekomendowane odpowiedzi

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Forma, to jedynie opakowanie...
W swoim "wyrafinowaniu", często kupuje się kota w worku ;)

P.S.
Na "rzek i kanałów obfite ilości" rzeczywiście jestem za młody. Dorosłość jest straszna... ;)

Piotrze, rzecz widzę tak: willanella w renesansie była przede wszystkim utworem śpiewanym najczęściej z towarzyszeniem lutni i jako smakosz również i takiej muzyki gdzieś w tle ja tę muzykę słyszę; literackie utwory tzw. dworskie zawsze odznaczały się skomplikowaną poetyką i są niełatwe w czytaniu, natomiast śpiewane zyskują na lekkości i dynamice, a na pewno wymagają znakomitej dykcji;
ponieważ doceniam realizację niełatwej formy willanelli wraz ze wszystkimi regułami takiej zabawy słownej, a przy tym jestem zwolennikiem nieco luźnego garnituru, w ramach którego pojawiają się nowe tematy (choćby np. turystyczne) i uważam taką formę za znakomitę zabawę warsztatową bo to niezła gimnastyka słowna - nie potrafię zignorować wkładu pracy autora i jego chęci eksperymentowania;
podążając tym tropem dziwię się, że wiersz tak logiczny i czytelny a przy tym tak kunsztowny w formie jest tak łatwo skreślany;
w gustach można i trzeba się różnić, ale obiektywnie rzecz ujmując powyższy tekst (jeśli już nie wiersz) ma swój wypracowany i kontrolowany w każdym zdaniu porządek, czego w wielu tekstach na orgu trudno się dopatrzeć, bo chaos jest tam problemem dominującym;
to chyba stanowisko sprawiedliwe...
J.S
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Forma, to jedynie opakowanie...
W swoim "wyrafinowaniu", często kupuje się kota w worku ;)

P.S.
Na "rzek i kanałów obfite ilości" rzeczywiście jestem za młody. Dorosłość jest straszna... ;)

Piotrze, rzecz widzę tak: willanella w renesansie była przede wszystkim utworem śpiewanym najczęściej z towarzyszeniem lutni i jako smakosz również i takiej muzyki gdzieś w tle ja tę muzykę słyszę; literackie utwory tzw. dworskie zawsze odznaczały się skomplikowaną poetyką i są niełatwe w czytaniu, natomiast śpiewane zyskują na lekkości i dynamice, a na pewno wymagają znakomitej dykcji;
ponieważ doceniam realizację niełatwej formy willanelli wraz ze wszystkimi regułami takiej zabawy słownej, a przy tym jestem zwolennikiem nieco luźnego garnituru, w ramach którego pojawiają się nowe tematy (choćby np. turystyczne) i uważam taką formę za znakomitę zabawę warsztatową bo to niezła gimnastyka słowna - nie potrafię zignorować wkładu pracy autora i jego chęci eksperymentowania;
podążając tym tropem dziwię się, że wiersz tak logiczny i czytelny a przy tym tak kunsztowny w formie jest tak łatwo skreślany;
w gustach można i trzeba się różnić, ale obiektywnie rzecz ujmując powyższy tekst (jeśli już nie wiersz) ma swój wypracowany i kontrolowany w każdym zdaniu porządek, czego w wielu tekstach na orgu trudno się dopatrzeć, bo chaos jest tam problemem dominującym;
to chyba stanowisko sprawiedliwe...
J.S

1. Nie zajmuję się krytyką muzyczną w ogóle, a w szczególe nie zajmują mnie "kawałki" discopolowe.
2. Nie oceniam zabawy warsztatowej i tego, jak bardzo autor się przy niej spocił, tylko osiągnięty efekt - pobudzenie moich szarych komórek, wrażliwości i potrzeb estetycznych.
3. Wyplatanie poetyckich "kapci z łyka", może być atrakcją "turystyczną" ;), tylko wtedy, gdy łyko nie zostaje zastąpione sznurkiem z tworzywa sztucznego, a tak jest w tym przypadku.
4. Wspomniany "wypracowany i kontrolowany w każdym zdaniu porządek", nie jest wartością samą w sobie, i tylko wtedy odróżnia poetę od protokolanta, gdy daje słowu życie, a nie przyszpila jak owada.

To nie jest stanowisko "sprawiedliwe", tylko moje... ja nie jestem od sprawiedliwości, tylko od poezji... ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Nie zajmuję się krytyką muzyczną w ogóle, a w szczególe nie zajmują mnie "kawałki" discopolowe.
2. Nie oceniam zabawy warsztatowej i tego, jak bardzo autor się przy niej spocił, tylko osiągnięty efekt - pobudzenie moich szarych komórek, wrażliwości i potrzeb estetycznych.
3. Wyplatanie poetyckich "kapci z łyka", może być atrakcją "turystyczną" ;), tylko wtedy, gdy łyko nie zostaje zastąpione sznurkiem z tworzywa sztucznego, a tak jest w tym przypadku.
4. Wspomniany "wypracowany i kontrolowany w każdym zdaniu porządek", nie jest wartością samą w sobie, i tylko wtedy odróżnia poetę od protokolanta, gdy daje słowu życie, a nie przyszpila jak owada.

To nie jest stanowisko "sprawiedliwe", tylko moje... ja nie jestem od sprawiedliwości, tylko od poezji... ;)

--------------------------------------------------------------------------------

Dnia: Dzisiaj 08:42:39, napisał(a): H.Lecter

- Piotrze, rolę artysty rozumiem w jego własnej twórczości ;
ale już jako krytyk trzeba się wykazać sprawiedliwością, choć możesz nazwać to inaczej, nie wiem, uczciwością, rzetelnością, obiektywizmem;
wkładu pracy w zorganizowanie willanelli nie da się strywializować ilością wylanego potu, ale czasem i inteligencją aby taką łamigłówkę słowną złożyć - a wydaje mi się, że nazbyt lekko traktujesz taką pracę, rzetelną i wymierną w skutkach pracę;
rozumiem, że formy klasyczne mogą wydać Ci się anachroniczne, ale i one mają swoich czytelników i zwolenników - przyjmij to w łaskawości swojej do wiadmości;
ja podziwiam umiejętność pisania willanelli, choćby dlatego, że sam nigdy tej formy nie praktykowałem, pewnie z lenistwa albo i z jakiej innej impotencji-potencji;
nie neguję Twojego prawa do odrzucenia wiersza, ale akcentuję jedynie - że sztuka świadoma zasługuje na szacunek;
oczywiście, jej odbiór jest rozmaity, de gustibus...
pozdrawiam
J.S

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



1. Sprawiedliwość nie jest dla mnie rozdawaniem cukierków, bo "autorka się starała". Staram się być uczciwy i rzetelny wobec Słowa, to jego kondycja a nie samopoczucie autora jest ważne.
2. Wkład pracy autora jest jego prywatną sprawą i czytelnika powinien mało obchodzić.
3. Przyjmij do wiadomości, w łaskawości swojej, że nie masz do czynienia z "burakiem" boczącym się na klasykę. Zdarzało mi się doceniać zgrabną willanellę pani Zofii (chociażby Obsesję, Biały scenariusz). Różnica między nami polega na tym, że ty przyznajesz "punkty za pochodzenie", aplauz jest automatyczny, ja natomiast traktuję autorkę poważnie i oceniam wiersz PO przeczytaniu - świadomie...Nie wszystko złoto co się świeci, nie każda willanella to "sztuka"...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

H.Lecter.;
idąc za taką skrupulatnością jaką okazujesz wybiórczo wobec tej właśnie willanelli trzeba być konsekwentnym i wypierniczyć właśnie w jej kontekście niemal wszystkie teksty z Z-etki, zostawiając jeden-dwa w tym dziale tzw. zaawansowanych;
a ja tu widzę 99 procent badziewia nie umiejących dobrze pisać a jednak wiszą na portalu i w tym właśnie dziale;
- skąd tak różne podejście, że za zaawansowaną formę jaką jest willanella stawiasz minus a akceptujesz obecność reszty?
- i czy jednak nie usztywniasz się za bardzo, bo idziesz żyletką po oczach;
czy też bierzesz odwet za jej niefortunny komentarz w kontekście Twojego wiersza;
poeta zobowiązany jest do wspaniałomyślności, gdyż Ten który Słowem stwarzał JEST Naszym Wzorem, Mistrzem i od Niego właśnie masz talent; a bez wspaniałomyślności nie można tworzyć...
ale dobrze, pozostańmy przy swoich ocenach;
przesada w żadną stronę nie jest właściwa, ani na minus ani na hurra-plus;
a jednak wyboru trzeba dokonać;
szanuję Twój - nie dezawuuj mojego;
ok?
Jacek Sojan

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



1. Jestem ostatnią osobą na orgu, której można przypisać pobłażliwość, życzę ci przynajmniej połowy mojej konsekwencji... ;)
2. Nie ponoszę jednoosobowej odpowiedzialności za stan Z -ki.
3. "Wybiórczość, akceptacja reszty, odwet, żyletką po oczach", to zwykła demagogia, na którą ta rozmowa nie zasługuje...
4. "Wspaniałomyślność" nie jest terminem literackim, tylko swobodną projekcją Jacka Sojana
5. Kiedy apeluje się o poszanowanie wyborów, nie zaczyna się dialogu od protekcjonalnego poklepywania po ramieniu : "jak widać, nie wszyscy dorośli do tak wyrafinowanej formy jaką jest w poezji villanella;" Szanujmy się...ok ?
H.Lecter.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cha! tuś mi... :)!
no to skoro bawimy się po aptekarsku to przypominam Twoją wypowiedź:
"Różnica między nami polega na tym, że ty przyznajesz "punkty za pochodzenie", aplauz jest automatyczny, ja natomiast traktuję autorkę poważnie i oceniam wiersz PO przeczytaniu - świadomie..." - w której insynuujesz, że oceniałem nie czytając (!!), że traktowałem autorkę niepoważnie (!!), i że brakkło mi świadomości, z czym mianowicie mam do czynienia (!?);
podkładając Twoje własne słowa równie śmiało mógłbym tutaj z małą zmianą skomentować, iż powyższe jest "tylko swobodną projekcją H. Lectera.;
pisząc o tym, iż komentujący nie dorosli do takiego wiersza, miałem również na myśli siebie samego, i tylko wyłącznie autor mający na swoim koncie wiele willanelli o dobrym poziomie artystycznym byłby i kompetentny i w prawie ocenić jakość wykonanej tu pracy, a trzeba podkreślić, iż autorka wie - co to jest willanella, gdyż stosuje wszystkie reguły dla tej formy wypowiedzi literackiej;
portal org nie jest portalem tuzów literackich, wszyscy tutaj czegoś się uczymy i lepiej zachęcać chcących pisać poezję niż zniechęcać, ale do tego trzeba stosować właściwe kryteria, czyli docenić tych, którzy są świadomi zadań jakie sobie postawili, choć rezultaty każdy z czytelników może ocenić inaczej;
- wygląda na to, że gryzą Cię lipcowe gzy...
:)
ps.;jest jedna korzyść z tej naszej rozmowy pod sporną willanellą; ta wymiana zdań unaocznia wyraźnie, iż nie istnieje żadne TWA a w jej ramach rzekoma zmowa na masakrowanie wybranych nicków autorskich, że istnieją różnice i każdy komentujący ponosi sam ryzyko swojej własnej opinii o utworze;
i z tym optymistycznym akcentem
pozdrawiam Ciebie Piotrze
Twoje gzy i nasz wspólny upał wakacyjny;
ponieważ już wkrótce jadę z córką na miesiąc w góry, będzie okazja na odpoczynek nie tylko od miasta, także od orga...
mam nadzieję, że ponownie przemyślisz wiadomą sprawę dotyczącą Krakowa, gdyż nadal podtrzymuję stanowisko i nadzieję -
J.S

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Gzy lipcowe pogryzły mnie w dzieciństwie i tak już mi zostało na całe życie... ;)
Zdania o wierszu nie zmieniam, autorce życzę willanelli, które przekonają nawet "niedorosłych", a tobie Jacku, na górskich ścieżkach "stopami w ziemię zasłuchania"...

P.S.
Nie ma takiej "walki", po której nie można podać sobie ręki...
:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Bardzo wdzięczne. Tylko to na górze mi nie pasuje...
    • Inna wersja dawnego wiersza       tekście ty mój kochany niech nikt cię nie nęka stracić ciebie o zgrozo to wielka udręka juści dla mnie   zostań proszę ślę słowa ku tobie na tym literackim pulsującym łonie   chociaż różne ludy mogą szemrać dziwnie żwawo stanę do boju z członków zryw wycisnę orężem literki tudzież drukiem dusze na tej ziemi ojców bronić będę z hukiem   tutaj ciebie kładę pośród zbóż złocistych trochę mniej cię rzuca ten wiatr porywisty na modrakach leżysz płatkach mokrych rosą gdzie maki ojczyste czerwienią migocą   choć kuszą jabłonki złudną słodką wonią uśmiechem ekranu obdarzasz zieloność strumyczki szemrzące nurtem wciąż wytrwale tekstem tulisz pszczoły pachnące nektarem   trzykrotka łodyżki kołysze jak łódką tu w bajce magicznej możliwe wszyściutko za chwilę w promieniach złotawy już powiew dziś lśnieniem jutrzenki twój ekran ozdobię    
    • @andreas nr 4 - najlepszy  
    • Pięknie i tak  magicznie. Pozdrawiam.
    • @Tyrs Dopóki oddycham mam nadzieję... Motto które z perspektywy czasu staję się pytaniem bez odpowiedzi.. Część o "czekoladzie" przypomniała mi mój smak "zakazanego towaru" . Co prawda dostęp miałam z mniej "ambitnych" powodów. Moja Matka była kierowniczą w sklepie spożywczym - w regale w iście PRL- owskim stylu nasz barek z kluczykiem był swoistym sezamem skarbów... Dzieląc się z koleżankami "dobrami" miałam "moc" (wtedy jeszcze nieświadomej niezamierzonej) ..... Szacunku, uznania, atrakcyjności... Z wiekiem mój głupi umysł zaczął pojmować więcej... Człowiek i jego "oferta dla świata" jest niczym - końcówką zera po przecinku ... Dobrodziejstwa i znajomości dzierżą władzę pomimo iż człowiek jest tego panem. "Końcowa faza" - (choć nie ma sprecyzowanego określonego czasu tu i teraz) staję się refleksją poniewczasie.  Trudny tekst z morałem od samego początku

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...