Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
lubię pisać wiecznym piórem
Pelikan
w odległości dwóch tysięcy lat świetlnych
w części mgławicy
trzy gromady gwiazd
przedzielone pasami pyłu

z Ditfurthem spowiadany czas
i atrament z granatu w zieleń
w tatarak
i w miękkość grobu
okrągleje

śmierć łatwiej zagrać niż przeżyć
  • Odpowiedzi 42
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


hehe... jak przeczytałam tytuł, to pomyślałam, że będzie politycznie, o tym co pali-kota ;)

tekst znajomy, a wymęczony 'duch [który] nie spadł z nieba' od lat pokrył się kurzem ;)
co mogę rzec..? - a niech tam będzie....
nie twierdzę, że znalazłam furtkę.... ale mam już swoje dziury w płocie do Twojego pisania ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


hehe... jak przeczytałam tytuł, to pomyślałam, że będzie politycznie, o tym co pali-kota ;)

tekst znajomy, a wymęczony 'duch [który] nie spadł z nieba' od lat pokrył się kurzem ;)
co mogę rzec..? - a niech tam będzie....
nie twierdzę, że znalazłam furtkę.... ale mam już swoje dziury w płocie do Twojego pisania ;)

Jeszcze raz zrobiłam edycję i poprawiłam. Brakowało mi spójności i płynności jednak, jakiegoś łącznika i teraz wydaje się być lepszy.
Miło mi z powodu tych dziur w płocie, bardzo ;)
Dzięki Fiś.
Dobrej nocy.

P.S. Tak a propos tego ducha ;
to jeszcze dzieci wszechświata :)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Każdy ma prawo ocenić film po swojemu.
We mnie budził dużo mieszanych uczuć, ale nie o filmie tu mowa tylko o wierszu ;)
Czytaj bez "inspiracji", jeśli tak wolisz Moniko.
Dziękuję za zerknięcię.
Opublikowano

wiesz, Agato, ja zastanawiam się, czy to jest aż tak istotne i ważne, żeby dawać przypis o inspiracji.
jeśli tak, wydaje mi się, że wiersz powinien korespondować z filmem i tu odnoszę się do wpisu Pani Moniki i tego, coś napisała "czytaj bez inspiracji"
jeśli natomiast właśnie za tym "bez inspiracji", okazuje się, że wiersz nie musi być ściśle związany z filmem, to ja bym skasowała mu ten przypis inspiracyjny, bo po co zawężać, zamykać powietrze utworowi?
wówczas, jeśli ktoś odnajdzie tropy - punkt dla Ciebie, jesli nie, też bólu ni mo

Pzdr :)

Opublikowano

Filmu nie oglądałam, szkoda, nie mogę w pełni porównać rysunku /film, wiersz/. Chętnie prześledziłabym obieg treści w dwie strony, przemyślała odniesienia...
O samym wierszu powiem, że

lubię pisać wiecznym piórem
Pelikan
w odległości dwóch tysięcy lat świetlnych
w części mgławicy
trzy gromady gwiazd
przedzielone pasami pyłu


podoba mi się bardzo, z puentą się zgadzam i dodam od siebie, że śmierć można przeżyć, można zagrać, najtrudniej oszukać.

Pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Deonix_ Dzięki. Podoba mi sie to co napsiałaś: "wiersz, ukazujący przedświąteczną zawieruchę z innej perspektywy,  bez nadmiernego biadolenia ale i bez lukru i "dobro(ś)ci" :) ". Wiersz był bez tytułu, dodałam potem. Czyli można zmienić, albo wytłuścić. Aktualnie wybieram to ostatnie. Nie chcę nic więcej dodać. Zastanawiałam się, czy nie pwinien się kończyć na przedostatim wersie, czyli na "potulne jak baranki", ale chba też nie. A tak ogólnie to faktycznie pasuje na każde święta oraz inne okazje/wydarzenia życiowe być może. Pozdrawiam 
    • "Jedyną rzeczą, która ma jeszcze moc sprawczą w świecie po sensie, jest obsesja."   Noc przełomu. Ostatnia a zarazem pierwsza. Stary rok odszedł przed dwiema godzinami a nowy narodził się  jak zawsze ślepy i w ułudzie nadziei  na poprawę bytu jednostek doczesnych. Jakaż to okrutna  a zarazem prześmiewcza farsa. Święta i nowy rok. Bajeczki dla małych dzieci  o jedności, pokoju, zgodzie i miłości. O cieple ognia rodzinnego i atmosfery wzajemnej godności i szacunku. Ja nie życzę nikomu dobrze, nie życzę jednakże też źle. Ale cóż mi przyjdzie  z czyjegoś szczęścia i sukcesu  nawet jeśli miałby się on  magicznie zyścić pod wpływem  słów, gestów czy guseł tych przeklętych dni? Nic się nie zmieni.     Sukcesy innych nie motywują one ranią i jątrzą  uczucie wstydu, hańby i zawiści. Ludzkiej, podłej i małostkowej zazdrości. A ja najadłem się w życiu  dość hańby i wstydu. A zazdrość. Czego miałbym im zazdrościć? Uciesznych, grzesznych igier, tańców i hulaszczego pijaństwa do odcięcia się od ludzkiej myśli poznawczej? Grania w karty, kuligów  czy zabaw na świeżym śniegu? Czasami widzę przez okno salonu, jak zdać by się mogło  dorosłe i solidnie wykształcone jednostki zachowują się jak dzieci  i to te rozwrzeszczane  i rozpieszczone do granic.     Patrzę jak bałwany  lepią jeszcze większe bałwany. Swoje autobiograficzne pomniki. Mienią się w słońcu i iskrzą dumnie. Scala je mróz i ulotność. A potem idzie wiosna zielona  a z nią ocieplenie. Patrzę z tego samego okna  jak bałwany z każdą godziną marnieją,  topią się aż wreszcie kruszeją  i rozpadają się na części. A potem widzę ich twórców. Jak wracają z pracy lub uniwersytetu. Marni, w rozsypce,  upadku pod ciężarem jestestwa. Widzę jak czas ich kruszy. Żadne z ich życzeń nigdy się nie spełni. Bo życzenia nie są do spełniania  a do pustego karmienia skrzywdzonego ego.     Błędne koło. Cierpią cały rok  by w święta życzyć sobie oddechu. Choć wiedzą że to tylko słowa nie czyny. Bo codzienność wymusza na nich  czyny podłe i niegodne losu  i struktury człowieka. Walka o byt. Człowiek w centrum wszechświata. Człowiek jest kowalem swojego losu. Brednie humanizmu. Wszechświat kręci człowiekiem. I nijak nie ma na to lekarstwa. Jest tylko przekleństwo klatki codzienności.     Część spotkań towarzyskich jeszcze trwała, inne dogasały powoli  a goście na nie sproszeni,  przenieśli się w dużej mierze na zewnątrz. Jedni by zaczerpnąć tchu i odsapnąć, inni by zapalić w spokoju  a jeszcze inni  by dać upust erotycznemu napięciu. Za oknem posłyszałem ściszone głosy  grupki młodych osób najpewniej studentów  lub uczniów gimnazjum. Weszli widać do przedsionka bramy mojej kamienicy a potem do dolnego hallu. Ciężkie dębowe drzwi stuknęły z impetem  a głos kroków  objął stukotem marmurowe schody. Słyszałem przytłumione, lekko podpite głosy. Żegnali się najpewniej,  życząc sobie ostatni raz wszelkiego dobra. Jeszcze tylko odgłos kluczy w zamku drzwi, znów kroki, teraz mniej liczne.  I znów błoga cisza. Koniec tych bachanaliów. Teraz tylko cierpienie i udręka.     A dla mnie czas na zbawczy sen. Na stoliczku leżał kłębek czarnej wełny. Rzuciłem go mojego kotu  by i on miał trochę radości i zabawy tej nocy. Oczywiście momentalnie  wyskoczył spod stołu i rzucił się na ofiarę. Maltretując ją  niemiłosiernie pazurami i zębami. Kominek dogasał z wolna. Sięgnąłem po lampę, podkręciłem płomyk  i ruszyłem do sypialni. Będąc obok drzwi wejściowych dosłyszałem nieopodal odgłos lekkich, kobiecych kroków. Zdziwiłem się bo ostatnie piętro kamienicy, zajmowali raczej samotni i posunięci już znacznie w latach mężczyźni jak ja. Zanim to do mnie otwarcie dotarło,  kroki znalazły się pod moimi drzwiami  a kołatka zasygnalizowała nieśmiałe pukanie. Mam nadzieję, że to nie gość w dom  o tak nie towarzyskiej porze  a to że jakaś pijana latorośl  zmyliła drogę do domu lub piętro. Rad nie rad  zrobiłem kilka kroków i otworzyłem…   Mówią że marzyć to nie grzech. U mnie to proste  bo nie wierzę w marzenia ani grzech. Ale tej nocy nowego roku  odwiedził mnie gość  o którego postaci marzyłem  i życzyłem sobie jego powrotu. A więc czyżby  marzenie może się urzeczywistnić? Dostałem na to namacalny i najlepszy dowód. Choćby przerażający w swej istocie  i metafizycznej głębi.   Otworzyłem drzwi  a w progu zastałem jej postać. Taką o jakiej dziś marzyłem, jakiej pragnąłem. Jaką kochałem i wspominałem co dzień  od dnia jej rychłego zgonu. Była wręcz zwiewna i blada. Ledwie zaróżowione policzki  wygięty się pod wpływem  szerokiego uśmiechu. Jej kasztanowe, ułożone w dorodne fale włosy spływały jak wodospad  na alabastrowe ramiona i piersi. Ubrana była w ukochaną,  malachitową suknię wieczorową. Kolczyki i kolia z pereł oraz makijaż  uczyniły z niej bezsprzeczne  artemidowskie bóstwo pożądania. Zielone oczęta tak niewinne,   miały w sobie niezgłębione pokłady miłości.     Długo syciliśmy się nawzajem tą chwilą. Nie mogąc wydusić słów ani poruszyć zastygłych w nagłym szoku ciał. Wreszcie przemogła się  i mogłem usłyszeć jej głos. Za nim było mi tęskno najbardziej. Polały się łzy. Chciałam przyjść osobiście i życzyć Ci szczęśliwego nowego roku i zapytać czy wszystko u Ciebie w porządku?  To było Twoje życzenie. Czy chciałbyś nadal abym mogła spędzić z Tobą resztę tej nocy Simon? Rzuciłem się na nią  i tuliłem jak największy skarb.  Płakałem jak dziecko i nie mogłem przestać. Wreszcie osunąłem się na kolana przed nią i tuląc się do idealnej talii  wyskomlałem wręcz Tak! Z Tobą chcę być już na wieczność. Och Natalie…   Poddźwignęła mnie z kolan  i ucałowała gorąco. A ja postanowiłem śnić i marzyć  jedynie o niej już do końca swoich dni.  
    • @bazyl_prost No tak - i poeta. Ale masz jakiś konkretny obraz na myśli?
    • @infelia dzięki tobie chce się pisać dziękuję bardzo pozdrawiam 
    • @Bruno i Krzysztof Peel za dużo myśli. Zwariować można. Powinien iść do Eckharta Tolle na rekolekcje.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...