Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

wierzę w to drzewo
wiem że tam stoi a ptaki gniotą gałęzie
rozgranicza nas niewidzialna przestrzeń
którą mogę uchylić by usłyszeć szepty

kiedyś się odważę i podam wodę
odwdzięczysz się zmarszczonymi liśćmi
może się zaprzyjaźnimy
może kiedyś będziemy sobie bliscy
tak jak blisko siebie są kartki kalendarza
które systematycznie lądują w koszu

drwisz z pór roku
i dla kulawego spokoju wczuwasz się w rolę strażnika ogrodu
gdzie dzieci szukają cienia wieszają huśtawki i skrobią wyznania
przyjdzie czas i cię zetnę a następnie ogrzeję mieszkanie

płomień stanie się popiołem
gdy piekło wyschnie w ciszy

Opublikowano

hm. bardzo ciekawy wiersz, spokojny, nawet odrobinę melancholijny. to drzewo symbolizuje dla mnie tradycję. tak zwane dzisiejsze czasy są inne i dlatego jest ścinane. summa summarum pozostaje piekło. tak mi się poczytał i takim zostaje Twój bardzo dobry i mądry wiersz Rafał. przyznaję - nie za pierwszym razem takim się poczytał ;) pozdrawiam.

Opublikowano

drzewo, jak opoka,
dla peela symbol stałości,
bezpieczeństwa i nic tego nie zburzy
wiara w tę stałość determinuje kolejne kroki, wybory
- właściwe, prawe, tradycyjnie (jak mówi Krzysiek) bezpieczne: syn, dom, drzewo...
zero szaleństwa, zero tolerancji dla ogólnie źle pojętej wolności. odpowiedzialność, stałość, wierność par excellence!

a jeśli nawet je zetnie i spali to będą stanowili jedność trwania, przemijania, końca.

i tylko to:

płomień stanie się popiołem
gdy piekło wyschnie w ciszy


burzy harmonię, łamie obraz, niepokoi...

świetny wiersz - w półcieniach, w półbrzmieniach, w szemrzącej muzyce.
:))

i tak, jak Krzysiek, w pierwszym wejściu odczytałam go zupełnie inaczej.

:)))))))))))
coś mnie zmyliło ;D ;D

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie pamiętam skąd wzięła się wena do napisania tego wiersza, ale jak sądzę musiałem być wtedy właśnie spokojny i lekko melancholijny, masz rację;)
dziękuję Krzyśku za czytanie i wyrażenie się
najlepszego
r
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ciekawe jak było za pierwszym razem?;)))
słowa w tym wierszu mają trwać i przemijać, a koniec ma ścinać głowy niepostrzeżenie i w cieniu
dziękuje Magdo za interpretację w której jest sporo racji i czytanie naturliś;)
najlepszego
r
Opublikowano

inaczej.. coś mi nie gra w drugiej, zwłaszcza ten wers

może się zaprzyjaźnimy

choć już porównanie do kartek kalendarza świetne

no i puenta... nie będę się powtarzać

pozdrawiam
klaudia

Opublikowano
płomień stanie się popiołem
gdy piekło wyschnie w ciszy


dla mnie to tak wieloznaczne, że aż AKTUALNE!!!
piekło to ogień wykrzesany nienawiścią, kłamstwem, walką o "palmę" w otoczce krzyku - cisza "wyciszy" i być może ...z popiołu "powstanie" Feniks... kto wie? może Twoje słowa będą prorocze?
:))))
serdecznie pozdrawiam -
Krysia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Klaudio jeśli się wyrwie z kontekstu rzeczywiście jest to paskudny wers, ale jeśli chodzi o całość wiersza jest niezbędny
dziękuję za nie powtarzanie się;))
oraz czytanie i słowa
pozdrawiam
r
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


piekło często zamieszkuje umysły, które żarzą się płomieniami nadziei, dobra, więcej sza;))
dziękuję Krysiu za wgryzanie się w słowa, a Twoje interpretacje jak zawsze ciekawe:)
pozdrawiam
r
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



:)))))))))
też bym chciała wiedzieć ;P
:D
pewnie szybko;)))

:))
raczej potwornie egocentrycznie, błędnie, karygodnie
:)
ja mówię o odbiorze wiersza, żeby nie było...
:))
Opublikowano
wierzę w to drzewo
wiem że tam stoi a ptaki gniotą gałęzie

:D
kurde, prawie czytasz w moich myślach, a może to inspiracja z mojego wiersza? ;)))
No nie, aż tak bezczelny nie jestem, ale ten dwu-wers chętnie bym Ci zakosił.
Świetny!!!

Sorry, sobie tu jaja robię, a to całkiem poważny egzystencjalny wiersz, ale przyznasz,
że ten początek może być niezłym wstępem do innego wiersza, chociaż z drugiej strony, już samo to - stanowi niezłą myśl.
Wiersza gratuluję, a "rodzynka" zabieram do ula ;)
Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa    "(...) To, co długo dojrzewa, bywa śmieszne i niedocenione (...)".     Rozumiem, że masz na myśli innych ludzi. Bo na podstawie już tylko "Późnego owocu" można wysnuć wniosek, że owoce adojrzałe bynajmniej Cię śmieszą.     Pozdrowienia. ;))*    
    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież, także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Leakey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby.       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...