Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

jest ciemno
w końcu nauczyłem się chodzić
po malowniczych chodnikach
na których ludzie wytrawni
zbyt bardzo nie mogą

patrzą na mnie
jakby chcieli
zawinąć mnie w ten chodnik

jestem ponad
depcze po głowach
w swoich powtarzając
te same błędy
warunki pokuty

przyjeżdża dyliżans
wywożą śmieci

wśród błądzących
mnie zabrali pierwszego

Opublikowano

ciekawie. a przyciągnął tytuł, ja również treść, na swój sposób oryginalna. pozdrawiam.

Opublikowano

Wnikliwie się przyjrzałam, a ponieważ to warsztat, to narażę się analizą ;)

Dwa ostanie wersy pierwszej strofy, tylko dla "przejrzystości czytelniczej", można by spróbować rozpisać tak:

"po których ludzie nazbyt
wytrawni nie bardzo mogą"

albo, jeśli takie przesłanie, a raczej nie takie:

"po których ludzie zbyt mało
wytrawni nie bardzo mogą"

Druga nie krzyczy o "ten".

W trzeciej ogonek przy "depczę". Nie wiem też, na ile wielość głów "w swoich" jest ważna, bo mogłoby być "w swojej."

W finale mógłby się znaleźć ten ich "chodnik":
" mnie pierwszego zabrali
w chodniku".

Piszę bardziej z pozycji czytelnika niż wierszoklety. Mam nadzieję, że nie przegięłam. Pozdrawiam.

Opublikowano

Jakże fajnie mi się czyta Twoje wiersze. Dlatego ostatnio dla/do Ciebie i kilku innych osób z miłą chęcią zagląda mi się tu na warsztat. Tobie na pewno rad żadnych nie potrzeba udzielać, co nie znaczy, że tak samo (do końca) widzę Twoje wiersze, jak Ty sam je pokazujesz. Ale na pewno są to wiersze z jakimś ciekawym zamysłem, pokazują jakiś zastanawiający (przynajmniej dla mnie) aspekt rzeczywistości, no i są pisane w Twoim, czyli w swojskim języku. I nie ma w Twoich wierszach silenia się no coś lepszego, sensacyjnego. Ale wątpliwości, co do jakiś udziwnień (raczej małych), to jednak mam, a nie powinienem mieć, jeżeli ich naprawdę nie ma. Ale też wątpliwości są przecież solą wiersza, albo to ja trochę przesadzam o Twoich wierszach, bo Ty sam na pewno nie przesadzasz swoimi wierszami, tylko po prostu, i nie po prostu, widzisz tak, jak widzisz. A jest to widzenie, raczej nie bardzo mieszczące się w każdej głowie i w każdym sercu. A dyć, gdy się tak dobrze przyjrzeć rzeczywistości, która nas otacza, to zaskakuje ona tak, jak mnie zaskakują Twoje wiersze. I o to pewnie chodzi, żeby rzeczywistość zgadzała się z wierszem, a wiersz z rzeczywistością, żeby więc nie było, jak nie rozstrojenia jaźni, to rozdźwięku, czy(li) rozłamu (w konsekwencji na fakty i fikcję). A przechodząc już do tego konkretnego wiersza, to uważam, że w nim bardziej niż na wyobraźnię, akcent położony jest na poczucie. Bo też, cóż jest bardziej wymownie (jak nie odczucie, oczywiście poza współ/od/czuciem), a tym bardziej wymownie, że z dozą satyry i umiarem fantazji. Zwłaszcza, że któż z nas ludzi jest bez grzechu… Widać jednak, że są tacy, a przynajmniej za takich niektórzy się uważają, skoro tyle poeta, co już bardziej bohater wiersza czuje się wśród nich tak, jak to otwarcie i nie otwarcie w wierszu widać (że bohater jest, co najmniej nieswój, gorszy, a może i upokorzony). Ale poezja, przecież też jest swego rodzaju nihilistycznym obnażaniem się, i to w pewnym sensie, tyle do naga, co do szpiku kości, a nawet do duszy samej. Pozdrawiam i przepraszam, jeżeli zbyt dowolnie zinterpretowałem wiersz.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • to znany szmonces :    
    • Obudziłem się rankiem, który miał imię , ciepło i zapach kobiety. Obudziłem się, bo słońce o kolorze gorącego srebra przebijało poranne mgły  i wpadało do naszego pokoju. Wstałem w poczuciu fizycznego spełnienia. Ale zanim wstałem, długo jeszcze rozbudzony leżałem, szukając w jej twarzy szczęścia, Czułem je w każdej chwili, kiedyśmy się poprzedniego wieczora kochali, czułem drżenie przechodzące od jej wnętrza do samej głowy. Pamiętam, że w błękicie nocy wpadającym wielkimi oknami, rozjaśnionym różowymi płomykami świec, oczy jej skrzyły się jak tafla roztopionego w słońcu morza. Było coś nierzeczywistego w jej temperamencie z fantazjami i kaprysami czystego szaleństwa. Wznosiłem się i opadałem w tę najpiękniejszą noc życia. Jej ciało o kolorze brązowego marmuru Iśniło pożądaniem. Ciemne, długie lekko kręcone włosy, w które zatopiłem usta, napełniały mnie zapachem słońca. Ciepłego, lipowego, namiętnego. Byliśmy tylko sami w tym wielkim domu jej rodziców. Piliśmy  słodki armaniak gdzieś spod Pirenejów przy dyskretnych dźwiękach muzyki Jamesa Lasta. Kiedy nadeszła ta pora, w której spojrzenia zakochanych mówią wszystko, wstała i pociągnęła mnie do sypialni. Poczułem dreszcz, gdy położyłem się na chłodnym, jedwabnym prześcieradle. Ale ten dreszcz przeszedł szybko w coś innego,  zniewalającego mnie całego, gdy zagubiona gdzieś z głową na dole mojego brzucha chrapliwie dyszała. Trzymałem dłonie w jej włosach. Kiedy przestała, byłem już w najczystszym niebie pożądania. Kochaliśmy się do północy bez słów, bez jednego słowa. Zatopiliśmy się w sobie z ufnością dzieci tulących się do piersi mamy. Miłość mnie całkowicie przepełniła, byłem nią zniewolony do końca. W przerwach patrzałem na jej twarz i widziałem na jej bladych dziewczęcych wargach uśmiech, nieśmiały i bardzo łagodny. Było w nim onieśmielenie, zagubienie, jakby nagle przestraszyła się tego co robimy. Ale ten lęk nieokreślony znikał natychmiast, kiedy tylko przytułałem ją do siebie. Czasami tylko zasłaniała sobie oczy szczupłymi,  dziewczęcymi, o długich palcach, dłońmi. Przeczuwałem, że chciała, aby to co robiliśmy trwało wiecznie. Ale nawet najłagodniejsze pieszczoty przeplatane czerwonymi strumieniami pożądania i namiętności powodujące zamęt świata realnego, kiedyś się kończą. Zasnęliśmy bez słów, wtuleni w siebie gorącem naszych ciał. Jeszcze tylko pamiętam jej spokojny oddech i odpłynąłem w mroki nocy. Zginęła 11 dni później w katastrofie lotniczej pod Mogadiszem. Jej ciała nigdy nie odnaleziono.           @jaś  
    • Zjawy teleportują się. Kobieta między własnym życiem a moim.  
    • @poezja.tanczy Doszukałam się tu, mhh,

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      nie wiem... rozmowy, wymiany myśli? Raz jakby mężczyzny, raz jakby kobiety: "Oddałem Tobie" - M. "Coś sobie zostawiłeś" - K. "Nie mam lepszego. Nie mam innego" - K. "Już wolałbym Twój rozum" - M.   Tekst brzmi dla mnie jak Tango - taniec.  (Mam czasami dziwną wizualizację)     Swoją drogą myślę że ten kawałek jest dobrą odpowiedzią     Pozdrawiam serdecznie    
    • @Tectosmith O, dzień dobry

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Jesteś! Dziękuję, że zajrzałeś:-) Jak się cieszę...
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...