Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Poezja i hip hop


Rekomendowane odpowiedzi

Miałam wątpliwość przyjemność zapoznania się z "dorobkiem" kilku polski raperów (przepraszam, jeśli mylę pojęcia), którzy zabrali się za propagowanie wśród młodzieży polskiej poezji. Na płycie "Poeci" znajdziemy wiersze Lechonia (poemat Mochnacki), Tetmajera (Lubię, kiedy kobieta), Mickiewicza (Reduta Ordona) i innych, a i biednemu Witkacemu też się dostało.
Nie jestem zwolennikiem takiej formy twórczego "wyrażania się". To degradacja poezji - nawet, jeśli Ci panowie zaczną śpiewać peany, to za dzień lub dwa wrócą do egzystencjalnych problemów blokowisk - będzie znów na k. i na ch. A czytać, bądź co bądź, nadal będzie elita, czyli jakieś 7% społeczeństwa. (Na myśl przychodzi mi XVI wiek)

Co państwo sądzą o takimi triku marketingowym?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trick jak trick, chcieli poeksperymentować. To że nie bardzo wyszło to inna sprawa, bynajmniej za żadną degradację poezji tego nie uważam, skoro zespoły rockowe mogą pożyczać teksty od poetów, to czemu nie raperzy? Zwłaszcza, że zdarzają się udane całkiem próby

www.youtube.com/watch?v=jB2ptWp-5vw

www.youtube.com/watch?v=aKkxo8u3-8U

czy

www.youtube.com/watch?v=qR-r1kzye_g

nawiązujące w dużym stopniu do wiersza Rilkego

Dodam też, że

"to za dzień lub dwa wrócą do egzystencjalnych problemów blokowisk - będzie znów na k. i na ch."

to przykra generalizacja, której zdarza się dokonywać ludziom, którzy nigdy nie zainteresowali się mocniej zbadaniem tego gatunku i poszukaniem ciekawszych wykonawców. Niestety jest bardzo powszechna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie uważam, że hip-hop rap jest degradacją poezji, ani też, że jest związany z blokowiskami.
Jest to muzyka z przekazem lub bez zależy od konkretnego rapera.
Rap jest skierowany do pewnej grupy odbiorców i powinno się go raczej odbierać jako pewien segment rynku poetyckiego.
Co do wyrazów na k.. ch... itp. to spójrz ile ich jest na poezji współczesnej,
a czy szpeci to utwór czy pasuje to już inna sprawa.

Pozwolą Państwo, że zacytuje Borixona (rapera) "(...)kazdy pracuje w życiu na sukces
nie robisz tak to rób też(...)"

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




*a ja mam takie pytanie, czy 'egzystencjalny problem' istnieje, w Pani odczuciu, tylko w pałacach?
w kwestii idiolektu - czy to konieczne - unifikować idiolekty na blokowiskach i pałacach? czy uważa Pani, że niemożliwe jest wyrażanie problemów egzystencjalnych, również za pomocą 'kurwy'?

Bo ja osobiście w obu punktach uważam, że problemy egzystencjalne nie potrzebują wspólnoty językowej, wręcz przeciwnie, a także, że istnieją niezależnie od idiolektu. ja np posługuję się wulgaryzmami w życiu z ogromnym upodobaniem i niejaką rozkoszą :]


co do hip hopu- są w nim rzeczy, które lubię, są rzeczy, których nie lubię, ale nie ze względu na specyfikę muzyki, czy wulgaryzmy. raczej kwestia to mojego gustu, często nieuargumentowana

jeśli chodzi o poezję tak zrobioną, to czemu nie. własciwie każdą interpretację recytującego wiersz, można by potraktować grożąc palcem, bo czym jest interpretacja i jaka winna być? czy autorzy zostawiają klucze? choćby wiolinowe, choćby etykietę "allegro" ;)
:)

Pzdr

(a, od naszej pani od historii muzyki wiem, ze Mozarta w kontekście jego czasu, można przyłożyć mniej więcej jak dziś muzykę pop do naszych. bardzo mi się spodobało to porównanie/transkrypcja na matrycy czasu)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możliwe, że mój stosunek do hip hopu jest ogólnikowy, ale doświadczyłam tego zjawiska jedynie w wersji grubiańskiej i idiotycznej, połączonej z niską kulturą osobistą entuzjastów. (Uroki mieszkania w kamienicy).
Muzyka nie jest zarezerwowana dla arystokracji, ale czy komputerowe złożenie kilku taktów jest muzyką? Nie moja rzecz to rozsądzać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



a nie jest? :)

zastanawiam się, co by Pani rzekła na muzykę aborygenów australijskich w niektórych jej przejawach

struktury złożone z dźwięków, w czasie, działające na psychikę (niekoniecznie ogólną), zdaje się, są muzyką :)
dla wielu ludzi muzyką są też struktury złożone niecelowo, co wykorzystuje sie m. in. w poezji budując formuły takie jak - muzyka wiatru, muzyka morza
a stąd wychodzimy do kolejnego pytania - co z "muzyką relaksacyjną"?, czy ma prawo nosić tę nazwę, jeśli w większości korzysta z głosów natury?

myślę, ze rzecz rozbija się o gusta- mój, Pani gust, nie zaś o obiektywną "jedyną właściwą formułę", bo tej,m zdaje się nie ma, w przypadku hiphopowej inter poezji, nie ma tyż :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

albo np pieśni Jakutów, które są dość swobodnym wyrazem tego, co chciałoby się przekazać, bez szczególnego przywiązania do melodii, ze słowami płynącymi z serca
a jeśli serce masz czarne, czarna jest, zaprawdę powiadam ci, twa muzyka
a jeśli serce twe z kamienia, a może nawet z wielkiej płyty,muzyka staje się hip hopem!


;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Czyli żadnej współczesnej muzyki Pani nie słucha jak rozumiem?


Proszę nie łapać mnie za słówka. Moja niefortunna, jak się okazało, wypowiedź dotyczy muzyki tworzonej na komputerze - tylko i wyłącznie. Bez wykorzystania instrumentów. Biorąc pod uwagę fakt, że każda nagrywana dziś piosenka jest "przepuszczana" przez komputer, przyznaję, że "złożenie" było błędem rzeczowym.
Jeśli pyta pan o moje preferencje muzyczne, to wybieram rockowe brzmienie lat 70 i 80.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Czyli żadnej współczesnej muzyki Pani nie słucha jak rozumiem?


Proszę nie łapać mnie za słówka. Moja niefortunna, jak się okazało, wypowiedź dotyczy muzyki tworzonej na komputerze - tylko i wyłącznie. Bez wykorzystania instrumentów. Biorąc pod uwagę fakt, że każda nagrywana dziś piosenka jest "przepuszczana" przez komputer, przyznaję, że "złożenie" było błędem rzeczowym.
Jeśli pyta pan o moje preferencje muzyczne, to wybieram rockowe brzmienie lat 70 i 80.

kiedyś myślałam o tym, ale nie w kontekście muzyki i myślę sobie tak - kiedyś były dymarki, prawda? później huty, później w laboratorium wynaleziono teflon. i o ile cudowne odczucie jest, kiedy się ma rzecz wykonaną ręcznie, to wcale nie znaczy, ze gospodyni nie chce i odrzuyca postęp czasu w kuchni
cudowny jest podpłomyk pieczony na ognisku, co nie powstrzymuje nas wcale przed lubieniem chleba z pieca piekarni, maszyny chlebowej
wspaniale jest mieć kieckę z lnu utkanego na krosnach, co nie znaczy, ze nie nosimy z lubością rzeczy wyprodukowanych maszynowo z dodatkiem syntetyku
świetnie jest mieć własne owce i nosić sweterki z ich wełny własnoręcznie uprzędzonej, a jednak chętnie nosi sie też rzeczy zrobione maszynowo

(oprócz tych wytworów dymarki ;) /acz posiadam rzeczy kute ręcznie przez kowala/ mam przyjemność korzystać i z własnoręcznych wymienionych i z równą przyjemnością korzystam z tkaniny polarowej, a śpiwora wykorzystującego najnowsze zdobycze techniczne)

podejrzewam, ze to dotyka wszystkiego, więc w czasie postępującym, robi się miejsce na nowe rozwiązania, wykorzystanie dostępnych rzeczy, co nie odbiera żadnego uroku i prestiżu starym, tradycyjnym, wręcz przeciwnie. zdaje się, ze zwyczajnie rzeczy nie stoją w miejscu

tak jak telefon, ten 'szatański wynalazek', albo samochód, albo spodnie ;)

:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czy wynalezienie gitary elektrycznej, albo przesterów, albo syntezatora, albo mikrofonu, zamordowało muzykę? Jak Pani sądzi? a co z elektroniczną realizacją dźwięku? w końcu wpływa przecież na formułę, nawet może wpłynąć diametralnie i marne pokwikiwanie zamienić w melodyjny wokal

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z mojej strony mogę jedynie dodać, że według mnie poezja ( a także muzyka) nie należą do nikogo, ani do żadnej grupy, ani do żadnych kręgów odbiorców, bynajmniej tak być nie powinno. Jeżeli dzieje się tak, to zawsze jest to kosztem ograniczanej poezji/muzyki etc.
Dlatego też jak najbardziej popieram inicjatywy wyprowadzające poezje z samoonanizujących się kół literackich, które to inicjatywy coraz częściej się pojawiają. Sama jakość tych inicjatyw jest różna, nie od razu Kraków zbudowano ;) tak więc można wytykać niedociągnięcia, konstruktywnie krytykować, ale wydaje mi się że należy na pewno wspierać.

Osobiście popieram używanie stwierdzeń typu k... i ch... nawet w poezji, jeżeli jest na to miejsce, czas i potrzeba. Ponadto, pojawiają się w moich tekstach wulgaryzmy, jako że uważam je za środki częstokroć lepiej odpowiadające rzeczywistości i potrzebie wyrazu, niż ciężkie metafory.

Pozdrawiam R.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Czyli żadnej współczesnej muzyki Pani nie słucha jak rozumiem?


Proszę nie łapać mnie za słówka. Moja niefortunna, jak się okazało, wypowiedź dotyczy muzyki tworzonej na komputerze - tylko i wyłącznie. Bez wykorzystania instrumentów. Biorąc pod uwagę fakt, że każda nagrywana dziś piosenka jest "przepuszczana" przez komputer, przyznaję, że "złożenie" było błędem rzeczowym.
Jeśli pyta pan o moje preferencje muzyczne, to wybieram rockowe brzmienie lat 70 i 80.

Tylko wyłącznie na komputerze? No właśnie jest mnóstwo hip hopu, w którym dogrywa się żywe instrumenty, miesza choćby z jazzem (choćby seria Jazzmatazz, gdzie raper Guru zapraszał gigantów jazzowych i rapował sobie, a oni mu przygrywali). Miles Davies zaprosił raperów na swoją płyte i stworzył z nimi spójną całość. Oczywiście, że jest też rap tworzony wyłączył metodą samplingu, składania dźwięków komputerowo, a mastering cyfrowy to dziś norma w każdym gatunku, ale co w tym złego, jeżeli poprawia brzmienie? Trzeba iść z duchem czasu, bycie ortodoksem jest bezcelowe.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a ja tak zupełnie z innej beczki, w mojej pracy często wykorzystuję muzykę.
I powiem szczerze, że hip hop ma świetną rytmikę do prowadzenia rozgrzewek na zajęciach, tylko szkoda, że nikt tam nie umie śpiewać, a jak umie, to to nie brzmi niestety
p.s ale to moje gusta
tak więc zamknąć usta(((-:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




*a ja mam takie pytanie, czy 'egzystencjalny problem' istnieje, w Pani odczuciu, tylko w pałacach?
w kwestii idiolektu - czy to konieczne - unifikować idiolekty na blokowiskach i pałacach? czy uważa Pani, że niemożliwe jest wyrażanie problemów egzystencjalnych, również za pomocą 'kurwy'?

Bo ja osobiście w obu punktach uważam, że problemy egzystencjalne nie potrzebują wspólnoty językowej, wręcz przeciwnie, a także, że istnieją niezależnie od idiolektu. ja np posługuję się wulgaryzmami w życiu z ogromnym upodobaniem i niejaką rozkoszą :]


co do hip hopu- są w nim rzeczy, które lubię, są rzeczy, których nie lubię, ale nie ze względu na specyfikę muzyki, czy wulgaryzmy. raczej kwestia to mojego gustu, często nieuargumentowana

jeśli chodzi o poezję tak zrobioną, to czemu nie. własciwie każdą interpretację recytującego wiersz, można by potraktować grożąc palcem, bo czym jest interpretacja i jaka winna być? czy autorzy zostawiają klucze? choćby wiolinowe, choćby etykietę "allegro" ;)
:)

Pzdr

(a, od naszej pani od historii muzyki wiem, ze Mozarta w kontekście jego czasu, można przyłożyć mniej więcej jak dziś muzykę pop do naszych. bardzo mi się spodobało to porównanie/transkrypcja na matrycy czasu)

kiedy przechodzę obok grupek licealistów i liecealistek właśnie wracających ze szkoły (to samo dotyczy kończące szkołę starsze grupy gimnazjalistów) i słyszę bezustanne soczyste przerywniki Niczego i Byle Czego zwane "wymianą myśli-rozmową młodych- dyskusją" wyglada to tak, jakby to była rozmowa jaskiniowców posługujących się bardzo ograniczonym zasobem słów nie wiedzieć dlaczego sprowadzonych wyłącznie do wulgaryzmów wyrażanych wkółko a różniących się jedynie barwą emocji i tembrem głosu - zastanawia mnie z jednej strony moda na takie dawanie głosu o swoim istnieniu, z drugiej przyzwolenie na takie tokowanie odpowiedzialnych za edukację;
wiem, że każda grupa społeczna posiada swój własny żargon językowy, ale ten "niby-szkolny" niczym już nie różni się od żargonu marginesu - pijaczków i drobnych złodziei odsiadujących co jakiś czas wyroki; a więc to co najłatwiejsze i najprostsze okazuje się wzorcem....
ponadto - rap nie jest naszą kulturową zdobyczą a jedynie małpowaniem czarnych mieszkańców Brooklynu, bytujących poza nawiasem społecznym w bezustannym konflikcie z prawem, opowiadających w niewybredny sposób o swoich doświadczeniach egzystencjalnych;
poza tym, nie rozumiem, dlaczego powtórzone dwadzieścia razy w dwadzieścia minut słowo "kurwa" albo "pierdolić" - ma być namaszczone jakąkolwiek fylozofią czy połezją; chyba dla ograniczonych tłuków dla których przeczytanie jednej całej książki urasta do problemu habilitacji;

poza tym, uczycielka dzie wuszka promuje rewolucję nazywania muzyki pop muzyką klasyczną i stawiania po tej samej stronie artystycznej Mazarta, Haydna i Kazika -
może tego nie dożyję, ale będę głośno protestować, dopóki uszy moje słyszą cokolwiek a dusza czuje i rozumie;

Amen!
J.S


ps.;
to dlaczego nie promować poezyi w rodzaju:

buc buc buc buc
kurwa o kurwa o
jerdolić a pierdolić a solić
i jeszcze raz
pierdolić

----------------------w transkrypcji na poezję Jesienina uznajmy, że to całkiem to samo;

J.S
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ma pan rację, ten tekst można śmiało postawić obok takiego

[quote]
Zwykły truizm to to, że twórczość daje nam wolność,
Bo przecież to, za co nam płacą, ogranicza nas mocno.
Spycham się na margines każdym nowym tekstem,
Będą śmiać się ze mnie: "z okna wypchnęły go wiersze".(...)

I choć rap już nie cieszy mnie tak, jak kiedyś,
To dziś o wiele bardziej pozwala mi przeżyć.
Ostatni teren wolności, stanowiący więzienie,
Gdzie opisuję punkt styczności między sobą, a niebem.
Konkretnie? Sam nie wiem, czemu chcę temu sprostać,
Potykam się o słowa jak potyczka słowna.
Jak Artaud - sram na te redukcje działania,
Zostawiając za sobą tylko te puste zdania

albo takiego

[quote]
Ślepe oczy śledzą pustki wielkie kiści.
Moraliści banalnie postawili kropki
I literki w prążki zrobiły pierwsze kroczki.
Dróżnik zepchnął pustkę gdzieś na boczny tor,
Dusznej pustki w próżnię prawie 1000 ton.
Ludzie w głos sypali stos pustych twarzy,
Zabił dzwon i ton okrążył glob dwa razy.
Potem nie ma już nic, nawet nazw czy imion.
Jutro nie chcę znać dziś, do ciebie wciąż mówią milion.
I tylko ta pustka na szóstym piętrze w twoich oczach,
I tylko te usta, tak zimne, jak listopad.

Uhh, nic tylko o sraniu piszą, ale czego się spodziewać po ludziach marginesu? Liryka jaskiniowa i w ogóle, niech żyją stereotypy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ma pan rację, ten tekst można śmiało postawić obok takiego

[quote]
Zwykły truizm to to, że twórczość daje nam wolność,
Bo przecież to, za co nam płacą, ogranicza nas mocno.
Spycham się na margines każdym nowym tekstem,
Będą śmiać się ze mnie: "z okna wypchnęły go wiersze".(...)

I choć rap już nie cieszy mnie tak, jak kiedyś,
To dziś o wiele bardziej pozwala mi przeżyć.
Ostatni teren wolności, stanowiący więzienie,
Gdzie opisuję punkt styczności między sobą, a niebem.
Konkretnie? Sam nie wiem, czemu chcę temu sprostać,
Potykam się o słowa jak potyczka słowna.
Jak Artaud - sram na te redukcje działania,
Zostawiając za sobą tylko te puste zdania

albo takiego

[quote]
Ślepe oczy śledzą pustki wielkie kiści.
Moraliści banalnie postawili kropki
I literki w prążki zrobiły pierwsze kroczki.
Dróżnik zepchnął pustkę gdzieś na boczny tor,
Dusznej pustki w próżnię prawie 1000 ton.
Ludzie w głos sypali stos pustych twarzy,
Zabił dzwon i ton okrążył glob dwa razy.
Potem nie ma już nic, nawet nazw czy imion.
Jutro nie chcę znać dziś, do ciebie wciąż mówią milion.
I tylko ta pustka na szóstym piętrze w twoich oczach,
I tylko te usta, tak zimne, jak listopad.

Uhh, nic tylko o sraniu piszą, ale czego się spodziewać po ludziach marginesu? Liryka jaskiniowa i w ogóle, niech żyją stereotypy.


Te teksty, tak czy siak, są słabe. Nie dostrzegasz tego, Marcinie? Jak mam brać poważnie gościa, który śpiewa swe "hymny do nirwany", "ars poetica" i "deszcze jesienne" w śmiesznym kolorowym kubraczku i ogromnych spodniach?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Urodzić się w stajni czyż władcy przystaje Trzech Króli Go wita on Panem zostaje i cokolwiek byśmy o tym nie myśleli nie ma władcy większego na pięknej naszej ziemi   Trzej Królowie do niego z darami przychodzą mimo swej godności pokłon Mu składają i nam wszystkim ludziom dobry przykład dają   więc i my się pokłońmy Hołd oddajmy jemu naszemu Władcy Panu Niebiańskiemu   2022/2025 andrew
    • Tajemniczy perscy magowie … Znali gwiazd niedosięgłych sekrety najskrytsze…   Niegdyś przed wiekami w starożytnej Persji, Starzy siwobrodzi uczeni mędrcy, Pracując wytrwale długimi latami, Nad rozwikłaniem świata tajemnic, Meandry starożytnej astronomii, Zgłębili swymi dociekliwi umysłami, Śledząc bacznie zawiłe planet ruchy, Wytrwale kreśląc gwiazdozbiorów mapy…   Przez lata w starożytnych obserwatoriach, Spędzali niemal cały swój czas, Starając się nieustannie swą wiedzę poszerzać, Robiąc zapiski na glinianych tabliczkach… By starożytna astronomiczna wiedza, Owoc pracy dziesiątków ich lat, Przetrwała przez przyszłe pokolenia, Dziś będąc przydatną także i nam…   Tajemniczy perscy magowie… Poświęcili swą ciekawość jednej gwieździe szczególnej…   Gdy jedna tylko gwiazda na niebie, Jaśniejąc bardziej niż wszystkie inne, Przełomowych zdarzeń była zwiastunem, Mających nadejść z kolejnych dni biegiem Nie były już kwestią lat, Spełnienie prastarego proroctwa, W tygodniach należało odmierzać czas, Narodzin przepowiedzianego przez proroków króla…   Trzy planety ustawione w jednej linii, Mars, Saturn i Jowisz, Uwagę bacznych magów przykuły, Rozniecając zarzewia domysłów niezliczonych… trzech planet tajemnicza koniunkcja, Nowa gwiazda na firmamencie nieba, Oznaczać miały narodziny królów króla, Przed którym pokłoni się cały świat…   Tajemniczy perscy magowie… Wyruszyli w daleką pełną niebezpieczeństw drogę…   Pośpiesznie objuczywszy wielbłądy, Wszystkim co niezbędne do dalekiej podróży, Ku rozległej pustyni śmiało wyruszyli, Na kres świata zawędrować gotowi… Za skrzącym blaskiem niedosięgłej gwiazdy, Urzeczeni pięknem jej niewysłowionym, Oni niestrudzenie wciąż wędrowali Ku dalekiego Izraela ziemi…   Nie straszna im była naga pustynia, Mimo dojmującego długą drogą znużenia, Ani na chwilę nie osłabła ich wola, Ujrzenia nowonarodzonego wszystkich królów króla… Czyhające w łańcuchach gór niebezpieczeństwa, Nie zdołały osłabić hartu ich ducha, By za wszelką cenę dotrzeć do miejsca, Które wskaże ta mała skrząca gwiazda…   Tajemniczy perscy magowie… Mędrcy starożytnego świata, ducha monarchowie…   W cieniu wielkich wydarzeń przełomowych, Mających wnet odmienić oblicze ludzkości, By nic nie było już takim samym, W historii świata biegu dostojnym… Ich wspaniałe orientalne szaty, Wyszywane pieczołowicie złotymi nićmi, Nocą w świetle betlejemskiej gwiazdy, Tak tajemniczo się skrzyły…   A kiedy tej chłodnej nocy, Głośny niemowlęcia krzyk, Zarzewiem był nowej ery, Dając początek nowemu dziejów biegowi… Zwieńczenie dalekiej pełnej trudów podróży, U progu lichej, mizernej stajenki, Odzwierciedleniem było ich wiary i pokory, W drodze do wytyczonego celu niezłomności…   Tajemniczy perscy magowie… Oddali swe uniżone pokłony w lichej stajence…   Widząc niedbale zbity żłóbek, Słysząc dobiegające z niego cichuteńkie kwilenie, Zebrawszy prędko myśli rozproszone, Padli na twarz przed maleńkim dziecięciem… Ubodzy pastuszkowie odziani w owcze skóry, Z dalekiego kraju uczeni mędrcy, Tej jednej cichej a świętej nocy, Spotkali się w wnętrzu ubogiej stajenki…   Choć pochodzili z dalekiej krainy, Studiowali latami najstarsze w świecie księgi, Nurzając się w oceanach starożytnej wiedzy, Nie danej nigdy zwykłemu śmiertelnikowi… Będąc między wzgardzonymi przez świat biedakami, Nie zawahali się ni chwili, By kwilącemu z zimna nowonarodzonemu malcowi, Oddać z czcią hołd uniżony…   Tajemniczy perscy magowie… Ofiarowali maleńkiemu dziecięciu dary wyszukane…   Najczystszego złota blask skrzący, Z uniżoną czcią ofiarowany, Królowi nad wszystkimi królami, W oczach niemowlęcia się odbił… Kadzidło w wnętrzu ozdobnej szkatuły, Którego przez wieki tajemniczy dym, Symbolem był zanoszonych do Boga modlitw, Złożyli w darze kapłanowi nad wszystkimi kapłanami…   Wonna i gorzka mirra, O konsystencji skrystalizowanego miodu żywica, Ze wszystkich darów najbardziej tajemnicza, Lecz w symbolice swej szczególnie poruszająca… Choć symbolizowała śmierć, Przypominała i o wcielonego Boga ludzkiej naturze, W starożytności zaś będąc lekiem, Obrazowała świata duchowe uzdrowienie…   Tajemniczy perscy magowie… Wlali w swe serca niegasnącą Nadzieję…   Choć wnętrze lichej stajenki, Dalekim było od wspaniałych pałaców Persji, Z ociekającymi złotem ścianami, Posadzkami zdobionymi przez kunsztowne mozaiki… Będących siedzibami szachów możnych, Władających swymi rozległymi ziemiami, Jednym tylko skinieniem dłoni, Wydającym rozkazy zastępom sług wiernych…   To tam potężniejszy od wszystkich szachów, Narodził się w ubóstwie król wszystkich królów Wzgardziwszy przepychem ziemskich pałaców, By wywyższyć pogardzanych i biedaków… By oczytani w wszelakich księgach mędrcy, Tej świętej nocy sercem pojęli, Iż z przedwiecznego Boga woli, Każdy w Jego oczach jest ważnym…   Tajemniczy perscy magowie… Co powiedzieliby o współczesnej nauce…   Nam tak bardzo dziś zabieganym, Ślepo zapatrzonym w postęp technologiczny, Ci tajemniczy ze wschodu mędrcy, Na kartach Biblii na wieki unieśmiertelnieni, Dali ponadczasowy przykład pokory, Którego tak brakuje naukowcom dzisiejszym, Dążącym zawzięcie by z pomocą nauki, Podstawy Chrześcijaństwa zuchwale obalić…   Lecz to z biblijnej historii o mędrcach, Ponadczasowa płynie nauka, Że ludzka mądrość nie wystarcza, Wobec tajemnicy wcielenia Boga… Nie wystarczy dziś badać obce planety, Z pomocą teleskopów zaawansowanych, Trzeba spojrzeć w serc ludzkich głębiny, A szeptu Boga poszukać w swej duszy…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Mozaika bizantyjska Trzej Magowie, bazylika Santi Apollinare Nuovo, Rawenna
    • Nie ma ciebie. Nas. Choć słońce świeci w oczy. .. Co to. Co to? Coś tu leży napisane na pożółkłej ze starości kartce… Jakiś początek do czegoś. Prolog? Albo zakończenie... Taak. Pisarz nie musi się wszystkim podobać, albowiem nie musi. Ale, gdzie tu pisarz? A, leży pijany pod stołem. Nie! To sterta zapleśniałych gazet, tobół z przemoczonych, podartych łachmanów. Dziurawych szmat...   Przesyca mnie jakieś wirowisko planet, nasyca. Wiruje wszytko. Wiruje. I nie może przestać, choć staram się to zatrzymać. Uchwycić… Lecz wiruje to coraz szybciej. Zdaje się, że z prędkością światła. Więc i ja lecę z prędkością światła rzucony w przestwór wszechświata. Spadam gdzieś po spirali aż do zapadnięcia się w sobie. Do całkowitego zmiażdżenia. Unicestwienia. A gwiazdy, a gwiazdy… Te wielkie kule wodoru. Te kule miażdżone przez grawitację przy jednoczesnej nukleosyntezie... Kiedy leżę, gdy leżę w stosie papierów, fruwających na wietrze szeleszczących gazet, które przyklejają się do mojej twarzy. Do nagiego ciała. Omiatających mnie liter pachnących drukarską farbą i kurzem. Zdania, zdania… Cała plejada zdań. Ciągnących się znikąd donikąd bezsensownych treści. Cała litania nie wiadomo czego. Kiedy leżę. Kiedy czołgam się do światła. Do tej odrobiny blasku. Do tej iskry. Do tego płomienia. Do tej drgającej poświaty miotającej się w podmuchach wiatru. W podmuchach oddechu… Czyjegoś. Bliskiego zwymiotowania…   Chyba umarłem albo umieram, ponieważ widzę we wszystkich płaszczyznach, mimo że są mikroskopijnej wielkości. Widzę jakieś tunele, czarne dziury, zderzenia subatomowych cząstek, kłębowisko strun w tym nadmiarze wymiarów… Ale to tylko część rzeczywistości. Jednak część. Fragment jedynie. Albowiem reszta jest ukryta pod nieodgadnionym całunem milczenia. Matka przychodzi. Przybywa. Ale o jedną noc za daleko. O jeden dzień. Aby powiedzieć. Coś powiedzieć. Coś… Lecz nic. Odchodzi. Przechodzi… Porusza się pomiędzy warstwami czasu i przestrzeni w formie wolnej od siły ciążenia. Przenika ściany tym swoim dziwnym przechodzeniem. Ojciec idzie za nią krok w krok. Idą oboje. Przechodzą, zostawiając po sobie piskliwy szum gorączki, który nie zmienia natężenia. Który trwa wciąż na tym samym poziomie głośności. Jak szumiący szmer radiowego głośnika, co jest ustawiony pomiędzy kanałami. Choć czasami wydaje się, że pulsuje jakiś stukot w odmętach sennej maligny. Że coś się kolebie za ścianą. Za ścianami. Wszędzie… Ze włącza się i wyłącza jakaś maszyna w nikłej woni fabrycznych smarów.   Dotykam palcami podłogi. Gładzę jej powierzchnię, wyczuwając najmniejszą nierówność, okruch. Jakąś najmniejszą rzecz… Pełno tu tego. Lśnią rozsypane wokół opiłki żelaza. Lśnią wśród migoczących płomieni świec. Wśród drżących motyli na suficie i ścianach. Wśród zrywających się do lotu puszystych ciem… Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Ach, znowu to pytanie rzucone w przestwór nicości. W nic… Idę ogrodem, którym szliśmy. Idziemy… To ja mówię ustami ojca. I mówię słowami ojca. I mówię to, co on mówi do matki, żony swojej… I mówię wszytko, co i on mówi tym mówieniem niewyraźnym i cichym. Takim jakim można mówić jedynie we śnie. Nasłuchuję odpowiedzi. Ciii… Nicość rozsadza czaszkę nawałą pulsującego szumu. Ciii…Wytężam zmysły… W żeliwnych rurach jęki i zgrzyty. Jakieś bulgotania. W rozgałęzieniach rur. W tej całej plątaninie hydraulicznego krwiobiegu jakieś przymilania i szepty. Czyje? Niczyje. To tylko żeliwne synapsy, aksony, włókna… Wszystko to nieskończone i wieczne… Żywe to? Martwe? Nie wiadomo co tu umarło. Wydaje się, że wszystko stało się już tylko symbolem. Niczym więcej.   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-01-06)    
    • @aff @affkobiety puch marny- no cóż - pozdrawiam ślicznie i dziękuję z uśmiechem

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Jacek_SuchowiczSą Poeci wrażliwi i są tacy jak łza....pomyślałam czytają odpowiedz jakkolwiek  po szkolnemu zbyt wybrzmiała teraz moja myśl.No i  Ładnie  tylko ''ja ten poeta''  co reaguje na Małpy.....i uczymy się choć różnie to wychodzi...potykając się o siebie.Czasami właśnie to dziecka słowo uświadamia nam że ''jak to tak; to na prawdę ma miejsce......i wtedy piszemy z dziecinną łatwością bawiąc się słowami.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...