Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Twe palce powiedziały wszystko
czego usta nie były zdolne;
zamarły, gdy były za blisko
- spłoszone jak koniki polne!
Jednakże w gorącym przypływie
czułości dotyków porywie
stanęły ochoczo do tańca
w dziesiątce rąk naszych różańca.
Zmęczone szaloną gonitwą
tabunu rączych dzikich koni,
złączone jednaką modlitwą,
usnęły w uścisku mej dłoni.

Opublikowano

Podoba mi się kolejne ujęcie dotyku, który ostatnio święci swoje triumfy na tym forum. W pierwszym odruchu chciałam się przyczepić do tabunu rączych dzikich koni, ale po kolejnym czytaniu wiem, że koniki polne stanowią wystarczającą przeciwwagę. Gratuluję.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jestem taki; do tańca i do różańca! Ale skoro oceniasz, że wysoka półka, to nie daję gwarancji, że następne Cię zadowolą. Dziękuję Ci, Dyzio, za wizytę i pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dziękuję, Aniu, za wizytę i komentarz. Wiersz jest reakcją na "Dłonie" Pielgrzyma, dlatego te same elementy w jednym i drugim, myślę, że uniknąłem patosu. Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ja też! Jesteś niepoprawna z tymi długimi nieobecnościami! Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Ja też! Jesteś niepoprawna z tymi długimi nieobecnościami! Pozdrawiam.
Jak mi miło!....Prawie miesiąc byłam odcięta od"cuda techniki".
Bardzo serdecznie pozdrawiam kochane jesienne serduszko!
Opublikowano

Świetny wiersz Gieniu. Gratuluje ale w tym miejscu.....

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

dziesięć rąk? hmmmm ....zapachniało mi ...orgietką:):):). Pozdrawiam serdecznie. Waldek

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Pola zmieniają swoje sukienki, układają je miękko na ziemi, nagą piersią chcą jeszcze nęcić lecz on odchodzi, już nic nie zmieni.   Może choć drzewa w domu sadzie, rumianą dotkną go dłonią, rozkoszną słodycz wtopią w usta, do pozostania tutaj go skłonią.   Żurawie snują pieśni smętne o tym by serca nie zamykał a on wplątany już w ich skrzydła, gdzieś w horyzoncie westchnień zanika.   Wszystko porzuca na swej drodze, nie obejmie nikogo ramieniem, ani mnie stojącej na progu, ani słońca z ostatnim promieniem.
    • Noc rozlała się po mieście jak smoła. W jej czerni kołysały się izraelskie iskry - maleńkie, wściekłe gwiazdy Dawida, niosące śmierć palestyńskim dzieciom, spadając prosto w ich kołyski. Wcześniej był tu szept bajek na dobranoc, teraz tylko świst spadających bomb. Na progu domu leży rozerwana lalka. Niebo pękło jak gliniane naczynie napełnione krzykiem. Z rozdarcia wypłynął ogień, który wypala imiona z pamięci ulic. Domy, wczoraj pachnące chlebem i snem, teraz stały się grobowcami oddechów. Pusta miska, w której jeszcze wczoraj pachniała zupa, dzisiaj pełna jest gruzu, Na progach - miski z wodą, której nikt już nie dotknie. Ulice zamieniły się w koryta bezimiennych rzek, niosących małe sandałki, szmery warkoczy, plusk niedokończonych historii. Dzieci - wiosny, które nigdy nie zakwitną - spoczywają w ramionach piasku. Ich rączki zaciśnięte na powietrzu, jakby chciały chwycić chmurę i napić się deszczu. Wiatr czesze im włosy jak matka, która nie umie przestać kołysać. Oczy, które znały tylko kształt matki, gasną, nim zobaczą poranek. Głód ma twarz wygaszonego ognia, gościnnie gasząc głosy głodnych, idzie od domu do domu i niesie w niebyt najmniejszych, w ciemność, ciszę i chłód. Każda ruina to zamrożony krzyk. Każdy cień - zapamiętane imię. Powietrze pachnie spaloną kołysanką. Na krawędzi popiołu rośnie drobny chwast. W jego cieniu drży pamięć światła, ostatnie westchnienie świata, którego już nie ma. Morze staje się lustrem, w którym odbijają się rozmyte twarze, odpływające powoli, jakby ktoś gasił światło w oczach całego świata. Księżyc, blady świadek, przykrywa ich swoim światłem jak prześcieradłem, żeby nikt nie widział, jak dzieci odchodzą, zabierając ze sobą całe słońce. I w tej ciszy, w tym popiele, tylko wiatr śpiewa mszę nad utraconymi: dla kobiet, dla starców, dla dzieci, dla świata, ktory umarł w jednej nocy. Płaczą drzewa, płaczą dachy, płaczą kamienie. Każdy krok po ulicy to echo niewypowiedzianego krzyku. Każdy oddech jest listem, którego nikt już nie przeczyta. List do matki, list do brata, list do świata, który nie usłyszał, nie widział, nie poczuł. I choć noc wciąż spowija miasto jak smoła, w jej ciemności drży pamięć - pamięć, która płonie, jak lalka, a wiatr niesie jej dym, choć światło już dawno zgasło.  
    • @andrew  tak to prawda. Wielu. I każdemu z nas to się uda. Piękny poetycki
    • @Marek.zak1 Poziam tak. Mogó? Powiem tak. Mogę? Równouprawnienie, równouprawnienie! Krzyczą wszyscy. No i ok- nie mam nic przeciwko. Ale to równouprawnienie często kończy się np gdy trzeba wtargać meble- na czwarte piętro ( bez windy)
    • Tak, to jest wiersz. Udało się zatopić w poezji ;)  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Jacku, dlaczego psujesz odbiór białego wiersza?      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...