Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

nie ma cię przy mnie
szkoda

żal mi uniesień
ciekawy był zwyczajny dzień
noce nie wystarczały.

w maju za szybko kwitły bzy
nudne kikuty zostawiły
na złość w gałęziach tkwią
szkoda.

łzy smętne nie płynęły
panuje za spokojny ład
toczą się kółka na zegarach
czerwiec jesieni barwy skradł.
…to chyba moja wina …

Opublikowano

Skąd ja wiedziałam, że to Pani Znudzona przybiegnie z pierwszym wpisem?! Co do treści - miałam jeszcze większą pewność, bo zostałam przyzwyczajona.
A cóż tam Pani ma w twórczych planach, jeśli wolno? Bo, jak zatrzymaliśmy się wszyscy maluczcy tu i w "bez limitu" na technologicznych zgonach, tak stoimy. Gdzież mogę porównać swoją niemrawą. nudną (!), mało lotną, ledwo kiełkująca zresztą "poezję" z Pani Dziełami i uczyć się?
W dalszym ciągu proponuję zmienić ton krytyki (bo ona może mieć różne tony, czyż nie) i tą prośbą kończę polemikę z Nudą, bo nie przegadam jej. Inne fale. Jednak dziękuje za trud włożony w czytanie. Pozdrawiam. E.

Opublikowano

Och, ach. Dobra, następnym razem napiszę, że coś jest nudnusieńkie albo banalniutkie - to już nie będzie tak agresywne (jak nuda i banał) więc powinno załatwić sprawę.
Jesteśmy na forum, każdy ma prawo wyrazić swoją opinię. Każdy, kto tutaj publikuje, powinien być przygotowany na spotkanie z krytyką. Nie ma się co tak oburzać, trochę więcej dystansu, Elu Alu :)

Opublikowano

Odszedłeś
Ty draniu

Ach te noce znojne
dni przepocone
Kiedy mnie brałeś

Odarłeś mnie z kwiatów
Moja tęsknota
Świeci teraz golizną
Między bezlistnymi krzewami

Ale trzymam się dzielnie
Udaję że nic się nie stało
Świat mnie i tak ma za nic
Tylko gdzieś zgubiłam różowe okulary
... co ja takiego powiedziałam
przebacz mi najsłodszy skurwysynie



Założę, się że w takim tłumaczeniu Znudzona bardziej by doceniła...
Przepraszam że tak na szybko transponowałem na moje rozumienie, pewnie dostanę teraz z prawej i z lewej... Ale nie lubię takich przepychanek i nie mogłem wytrzymać. Chciałbym tylko dodać, że przy odrobinie wyobraźni / dobrych chęci / wysiłku bzy pozostawiające kikuty między gałęziami mają sens - bo kwiaty to kwiaty a gałęzie to gałęzie, można tylko czepiać się , że "w" gałęziach to nieprecyzyjne określenie. "Spokojny ład" rzeczywiście razi, ale poza tym próba przekazania emocji udana.

Opublikowano

Nie dostaniesz ani z prawej ani z lewej. Ten wiersz jest taki trochę wyprany, ale taki miał być jak i ta zostawiona "sierota". Może zbyt uładzony, ale chyba za mało wczułam się w sytuację. Pielgrzymie, Twoja przeróbka nałożona na to pierwsze tak, jak byś położył makijaż. Jeden lubi saute, inny - zrobione. Fajne. Kupuję i dzięki za czytanie. E.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...