Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

Jeśli tylko chcesz


Lobo

Rekomendowane odpowiedzi

Zabiorę Cię ze sobą
Gdzieś tam, gdzie już nikt nie będzie na nas pluł
Tam, gdzie tylko my i cisza
Gdzie będziesz dla mnie, ze mną, we mnie
Jeśli tylko chcesz

Zabiorę Cię ze sobą
Będziemy pili poranną rosę
Z uśmiechem wspominali byłe, niedobre lata
I rozmawiali ze zwierzętami

Jeśli tylko chcesz

A potem
Obrazisz się ostentacyjnie o byle głupstwo
Z pogardą odrzucisz ciszę i wszystkie szeptane przyrzeczenia
Nazwiesz mnie skurwysynem i największą pomyłką
Zdradzisz z pierwszym napotkanym smolarzem

Potem wrócisz jakby nigdy nic
Wyśmiejesz wszystkie moje nawyki
Podzielisz chleb – „To moje, to twoje”
Zamkniesz się w pokoju i niecierpliwie
Będziesz czekała nocy

Jeśli tylko chcesz
Zabiorę Cię ze sobą
Chcę się mylić w stosunku do Ciebie

Już Cię nienawidzę
Za to, co mi zrobisz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


to jeszcze nie jest źle - ja np. rzadko smolarzy widuję (i w ogóle taki zawód już chyba nie istnieje) więc jest szansa ze nigdy takiego nie spotka... ;)))
wiesz, można napisać tekst tzw. "osobisty" prosto z serca - wtedy nie oczekuje się jakichś fajerwerków... ale jeżeli do takiego tekstu wplatasz fragmenty typu:
"Z uśmiechem wspominali byłe" (dlaczego mam wrazenie że peel nie zna swojej ukochanej nawet roku?? )
"Podzielisz chleb – „To moje, to twoje” "
czy wspomniany wcześniej smolarz, wychodzi to niestety śmiesznie, -taki sztuczny dramatyzm... pisz "po swojemu" bo sztucznosć jest za łatwo wyczuwalna i na pewno nie jest zaletą...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 1 rok później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ludzi nie ma Są jak widmo  Iluzja otoczenia    Zlepek pustej idei i pragnienia  Eksponują pożądają łakną Lecz odpowiedź jest im obca   Wszyscy zmierzają do jednego kopca Gubią się w krokach tańcu pożogi Nikt nie dzieli na czworo przestrogi   Jak pies posłuszny  Każdy do jednej nogi Wszyscy kroczymy do naszych mogił
    • wielkie poruszenie cyrk dzisiaj przyjeżdża wszyscy się szykują bo będzie iluzjonista on z natury smutny i nie wierzy w cuda ani w moc iluzji ma już dość wszystkiego dobrze wie że fikcja bilety wyprzedane widowiska nie ma teraz się zastanawia czym publiczność zajmie nikt by nie uwierzył widząc go jak myśli że każdy artysta
    • @Dared Racja !! 
    • Patrząc przez okno, tym patrzeniem raczej smutnym. Sponad parapetu w typie lastriko, w którym wyłupało się kilka drobnych kawałków w czasach mojego dzieciństwa. Podczas zabaw z młotkiem i śrubokrętem. W wojnę…   Testowane były wybuchy jądrowe na pacyficznych atolach czy na płaskich terenach Kazachstanu… Jeden z okruszków trafił mnie wtedy w oko. Łzawiłem.   Ojciec zezował na mnie gniewnym wzrokiem jak na przegraną walkę Goliata na polu bitwy. Nie było łatwo w czasie próby odzyskania prestiżu.   Ale szedłem w górę z mozołem.   Wspinałem się po obsypujących kamieniach.   Kilka razy obsunąłem się na stoku. Skrwawiłem sobie boleśnie kolano.   Pies wesoło szczekał, merdał ogonem. Ojciec kazał wyjść z nim na spacer.   I szedłem wtedy. I idę nadal w te czasy napełnione szczenięcym śmiechem.   Uciekałem od siebie.   Uciekając w świat pustych otchłani, w których ciszą napełniał się każdy oddech.   I każde ciężkie westchnienie.   I wszystko oddychało w dalekich gongach stojącego zegara.   Kiedy pewnego razu, wyrwany ze snu wołałem, przestępując próg drugiego pokoju… — nikt nie odpowiedział.   Nie było nikogo.   Szukałem długo wśród mżących w powietrzu pikseli znajomej twarzy ojca albo matki…   Lecz tylko wgniecenia na fotelach świadczyły o ich niedawnej obecności.   Podchodziłem ostrożnie do drzwi, próbując się porozumieć ze skulanym za nimi głosem. Pełen nadziei…   Kiedy je otworzyłem, chłód owiał moje skronie tym chłodem idącym ze schodowej klatki, piwnicznej głębi.   Na drewnianej poręczy odłupana drzazga, promień zachodzącego słońca. Falujące na ścianach pajęczyny… W ogromnym przeciągu trzask zamykanych drzwi.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-05-06)    
    • @agfka bywa i tak:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...