Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

przenosisz walizkę przez próg
głucho
to nie panna młoda

nie chcesz
nie tłumaczysz
nie musisz
lepiej już nie pytać
nawet koniecznie
nie

spieprzać
szlochać

rozmazywać makijaż po ścianach
dopiero
kiedy zamkną się drzwi
klatki
windy

pociągu do jak najdalej

Opublikowano

Prawie, prawie dobre są to wiersze (jedna i druga "Rozbiórka..."), a właściwie, nawet są dobre. Ale jak dla mnie, niektóre obrazowania są zbyt obrazowe, zbyt literackie, np. „rozmazywać makijaż po ścianach”, albo w wierszu drugim „mienią się czerwienią", chociaż czy ja wiem, czy to takie nie na (swoim) miejscu, tj. nie pasujące do wiersza? Ale i tak czegoś za dużo (za „ładnie” powiedzianego w tym wierszu) jeszcze by się znalazło, gdyby się tak dobrze przypatrzyć. Ale małe i mniejsze przedobrzenia i tak nie zmieniają wyrazu tych wierszy, które właściwie są dwiema częściami jednej całości (jednego wiersza). Temat tych wierszy jest taki, że nie ma się co wtrącać vel komentować to, co się zdarza między dwiema osobami. A to, co z tego jest do wszystkich wiadomości, to jest kawał prawdziwego życia, jakie nie spotyka tylko tych, którzy właściwie nie żyją, chociaż im upływają dni i lata. Ale z drugiej strony patrząc, lepiej już nie przeżywać takich wydarzeń, chociażby miało się to odbić kosztem nienapisania takich wierszy.

Opublikowano

Znasz mnie już chyba na tyle i wiesz, że nie patrzę na wiersze pod kątem ich konstrukcji, bo się na tym nie bardzo znam. Oceniam pod wzgędem emocji, sposobu ich wyrażania, po którym można łatwo poznać czy są one prawdziwe czy wyimaginowane. Twoje utwory zawsze mnie poruszają, a te dwa wyjątkowo. Gdybym chciał kiedyś w sposób poważny (a może uda mi się w niepoważny) podsumować jakimś utworem moje życie, to zaporzyczył bym z Twojego wiersza jedno słowo - klucz jako tytuł utworu ....."walizka". Buziaki. W.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Walizka jako symbol jest mi potrzebna ogromna i ciężka. Jako przyziemne urządzenie do transportu mojego majątku wystarczą mi wory pod oczami.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Walizka jako symbol jest mi potrzebna ogromna i ciężka. Jako przyziemne urządzenie do transportu mojego majątku wystarczą mi wory pod oczami.

jest Twoja :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • dziś twoja kolej zapalić  świeczkę by  wiedzieć do czego wracać nawoływać zbłądzonych żeglarzy wyrywać białym bałwanom   dziś twoja kolej nie zamykać bram czekać z ogarkiem na rozdrożu sprawdzić obecność tak wielu jeszcze chowa się w sobie dziś twoja kolej trwać
    • @Migrena... dobrze określone, bezwzględność losu może.. to.. splatać. Dziękuję Ci za dobre słowa. @infelia... masz rację, na drugi raz, przed snem.. przerzućmy się na bajki... ;) Dzięki za uśmiech. @Waldemar_Talar_Talar... gdy mieszkałam u Mamy, też wieszałam pranie na zimnym strychu, w tym okresie.
    • @andrew I plastyczny...  
    • Nie wiem jak i kiedy dotarłem do domu. Obudził mnie lekki, popołudniowy deszcz, cicho dzwoniący o brudne szyby. Pozostało mi tylko kilka wspomnień. Samotnego picia do współczujących oczu zielonych, młodej barmanki. Swoich grzechów nie zapije. Duszy też nie wykupię od diabłów za ostatnie kilka, pałętających się po kieszeniach płaszcza groszy. Dom uciech pamiętam. Dom mistrza i jego krągłych, krasnych czarownic. W rogu najdalszym sali, sami literaci i poeci. W gryzącym dymie biełomorców. W oparach ciężkich, gorzelnych. Był tam z nimi przy stole czarny, duży kot. W szranki na równi z nimi przepijał. Na wódkę i zakąskę z kawioru, tak samo jak na myszy tłuste łowny. Miał muchę różową, upiętą pod szyją i cylinder na główce zgrabny. Neseser, widać też jego, stał obok krzesła. Skórzany, szyty, szykowny. Wasz przyjaciel i krajan - mówił spokojnie bardzo męskim i głębokim głosem kot - Zginął. Nie dalej jak godzinę temu. Stracił głowę pod kołami tramwaju. Przykry widok. Byłem przy tym. - chwycił zgrabnie napełniony po brzegi kieliszek w prawą łapkę, wychylił szybko i do dna. Czknął tylko cicho. Puścił jeszcze filuternie oko do, palącej u wejścia do sali tanecznej, pięknej siostrzyczki Maszy.   Wieczorem by zwalczyć objawy kaca, postanowiłem udać się na urokliwy spacer po prawie pustym prospekcie. Gdy wróciłem, właśnie zadzwonił telefon. Była to policja. Pytali czy znam może jako doktor i pracownik uniwersytecki, profesora przybyłego z Niemiec o nazwisku Woland. Bo jest pilnie przez służby poszukiwany. Odparłem zgodnie z prawdą, że nie znam nikogo o tym nazwisku. Lecz pamiętajcie panowie. Rzekłem im ponuro. Szatan nie jedno nosi imię. Potrafi mieć i w kocie pomocnika a w osobie literata - marnego kuzyna.
    • myśli odpływają   pod powiekami zmierzch    czuć zapach … jutra w nowej szacie  bez makijażu    11.2025 andrew   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...