Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

potrzebuję Twoich ud
rozsuniętych
chcę oglądać w dzień i w nocy
to święte miejsce
ale

nie liczy się uczucie
wyłączny partner nie pozostawia siły wyrazu
tylko więź i atrakcje fizyczne
mogą użyczyć stosownego kamuflażu

a wszyscy wspaniali
zażywają eliksir wymiany
nie mi się równać z boskimi bohaterami
którymi się codziennie karmisz

mogą być pewni siebie i piękni
prowadząc stosunki
z więcej niż jednym obiektem

zakochać się poza tym światem
to koniec

jestem szczery
wiem co myślisz

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Fajnie interpretujesz, Judyt. Bardzo dzięki, Zdrówka!
i tak delikatnie napisałeś o tym i owym...J. nie ma za co, wzajemności i serdeczności
po same wnętrzności:)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Fajnie interpretujesz, Judyt. Bardzo dzięki, Zdrówka!
i tak delikatnie napisałeś o tym i owym...J. nie ma za co, wzajemności i serdeczności
po same wnętrzności:)
Delikatnie - bo jestem wrażliwym mężczyzną Judyt, pewne rzeczy mnie bolą, inne zastanawiają. A za co jest z pewnością. Podziękować z bukiecikiem:) Zdrówka!
Opublikowano

zakochać się poza tym światem
to koniec
/


tyle z wiersza zostaje / reszta nieuporządkowana i przegadana ale całkiem znośna do budowania z niej czegoś wyraźnego i dosadnego / bo to co spisałeś jest marnie zrealizowane jeśli pisałeś to z biegu to piszesz słabo a jeśli pisałeś to pieszcząc każde słowo to nie umiesz pieścić słów / czytaj wyciągaj wnioski i ucz się je zapisywać / ten zapis nie podoba mi się chociaż ma w sobie próbę /




tomek

Opublikowano

przeczytałam i wiesz, co myślę? jest to swojego rodzaju protest Autora przeciwko traktowaniu człowieka (tu kobiety) przedmiotowo...dla zaspokojenia zmysłów

jak powietrza - ma wymowę dwuznaczną

jeśli chodzi o warsztat, to moim zdaniem powinieneś nieco dopracować, może więcej niedomówień? czy musi być aż tak dosadnie? ale jestem kobietą, więc...to tylko tam moje babskie fanaberie :)

serdecznie pozdrawiam -
Krysia

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Niby rozumiem, co piszesz, Krysiu, ale nie ze wszystkim się zgadzam. Dlaczego przedmiotowe traktowanie kobiety? Oczywiście, tak można czytać, ale równie dobrze może chodzić o przedmiotowe traktowanie mężczyzny, kiedy się go traktuje tylko w celu zaspokojenia czegośtam. Fajnie, że zwróciłaś uwagę na tytuł. Nie wiem jednak, czemu uważasz, że dosadnie, Judyt napisała znów wyżej, że delikatnie. Ja jestem facetem i piszę z pozycji obserwatora. Nie zawsze może słusznie wnioskuję i zresztą często być może daję się wkręcić. Bardzo dziękuję za Twój komentarz. Zdrówka!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


i tak delikatnie napisałeś o tym i owym...J. nie ma za co, wzajemności i serdeczności
po same wnętrzności:)
Delikatnie - bo jestem wrażliwym mężczyzną Judyt, pewne rzeczy mnie bolą, inne zastanawiają. A za co jest z pewnością. Podziękować z bukiecikiem:) Zdrówka!
no to dziękuję za bukiecik, dobrze dobrze...
to bardzo miłe jak dla kobiety, J. (:
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Delikatnie - bo jestem wrażliwym mężczyzną Judyt, pewne rzeczy mnie bolą, inne zastanawiają. A za co jest z pewnością. Podziękować z bukiecikiem:) Zdrówka!
no to dziękuję za bukiecik, dobrze dobrze...
to bardzo miłe jak dla kobiety, J. (:
Judyto, ja jestem męski, a też lubię kwiaty i zieleń:) Zdrówka!
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


no to dziękuję za bukiecik, dobrze dobrze...
to bardzo miłe jak dla kobiety, J. (:
Judyto, ja jestem męski, a też lubię kwiaty i zieleń:) Zdrówka!
To na spacer hajda wio..
bukieciki zrywać noo...
kwiatem też podziwać ranki
te polany i ruczaje wszystkie
takie piękne gaje (;
- to ja w odpowiedzi takim pokracznym
męskość przecież nie zaprzecza warażliwości
chwała Panu, że tak jest u Ciebie(....)
J.
Opublikowano

Myślę że potrafię sensownie zinterpretować Twój wiersz,
jest trochę drażniący w swojej formie, może przez dosadność.
Właściwie nic mu nie dolega, ale nie wiem dlaczego nie odpowiada mi jego klimat.
Nie umiem rozkładać wierszy na czynniki, albo grają we mnie albo nie.
Pozdrawiam ciepło Krzysiek

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ach spacer spacer, a w powietrzu jakiś pył wulkaniczny. Nic nie widać! ;)) A już kwiatków, to tym bardziej;) Dzięki Judyt za wierszyk! Zdrówka!

Zależy gdzie (: J. nie ma za co

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...